|
Ten dzień do łatwych nie należał.Rano pobudka,kłótnie z sąsiadem,potem wykłady,następnie praca i gdy wracał do domu naprawdę wszystkiego mu się odechciewało.Wlókł noga za nogą nawet nie starając się ich zbytnio podnosić.Ostatnio silnie uskarżał się na bóle pleców ale nic nie mógł z tym zrobić.Gdy wreszcie wszedł do klatki schodowej od razu podszedł do skrzynki.Pustka.Nic w niej nie było a przecież czekał na jakieś potwierdzenie o stypendium bo przecież tyle razy próbował się dopytać osobiście ale nic z tego.Nie chcieli mu udzielić żadnych informacji.Więc gdy wchodził po schodach na góre był zły,zmęczony i zrezygnowany tym wszystkim.Nie patrzył przed siebie i może to był błąd bo po chwili poczuł jak ktoś mocno go łapie a on sam potem ląduje na tejże osobie.Spojrzał na chłopaka.Tak znał go,byli sąsiadami chodź pewnie chłopak miał mało okazji by go zobaczyć.Takie życie studenta gdy trzeba rano wstawać.Podniósł sie i pomógł mu wstać po czym spojrzał na jego twarz.Błyszczące oczy,zacieki na policzkach.Płakał i to dość nie dawno.Może jeszcze nawet przed chwilą.Widział jak drży ale co mógł zrobić.Przeczesał dłonią swoje czarne włosy i spojrzał mu w oczy
-Wybacz,że na ciebie wpadłem,nic ci się nie stało?Bo jesteś strasznie blady
Niepewnie dotknął jego policzka i uśmiechnął się lekko chcąc dać mu chodź trochę otuchy.No cóż czasem gdy samemu jest się w ciężkiej sytuacji rozumie się cierpienie innych.
Szara, prosta i opustoszała. Schody, skrzynki na listy. Słowem nic ciekawego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tyle nowości, a on przestał sobie z tym radzić. Miało być zwyczajnie, a on znowu wszystko spaprał. Tak, to jego wina. Jego wina, że wujek pewnie nie jest z niego zadowolony i teraz już nigdy nie będzie normalne. Tylko co on miał poradzić na to, że nie potrafił się powstrzymać? Przeprosił, chciał, by było dobrze, ale stało się to jeszcze bardziej pogmatwane. W końcu odkrywał siebie. Był młodym, nieco naiwnym chłopakiem, który żył jeszcze wielkimi, dziecięcymi marzeniami, ale był też kochany i przyjacielski. Wujek jednak jest zupełnie innym człowiekiem i nigdy się nie dogadają. W ciągu jednego tygodnia poznał siebie bardziej, niż udało mu się to przez wiele lat. Odkrył jeszcze wczoraj, że jest gejem, a przecież cały czas wydawało mu się, że podobają mu się dziewczyny. Wszystko się jednak zmieniło i czuł się zagubiony. Nie mógł wytrzymać z wujkiem w tym ciasnym mieszkaniu. Nie po ostatnich wydarzeniach. Nie potrafił z nim rozmawiać, a co dopiero spojrzeć w oczy i udawać, że naprawdę nic się nie stało. Cesar jest trudnym człowiekiem, a Ignaś chyba jeszcze dzieckiem, które potrzebuje troski i uwagi. Nie mógł jednak na to liczyć.
Wyszedł z mieszkania i schodził zdenerwowany po schodach. Miał rumiane policzki, po których spływały słone krople łez. Cierpiał bardzo w środku i potrzebował ucieczki. Przetarł wilgotną twarz wierzchem dłoni i naciągnął długie rękawy na całe ręce. Te schody zdawały się być jakimś torem przeszkód. Był zbyt roztrzęsiony i tak przepełniony emocjami, że nawet nie zauważył wspinającego się po schodach chłopaka. Wpadł prostu na niego i nagle cały jego świat się zakręcił. Chwycił go mocno, by w ten sposób uchronić się przed bolesnym upadkiem. Kiedy już nieco się uspokoił i unieruchomił swoje chłodne, roztrzęsione ciało, podniósł główkę i na niego spojrzał. Pewnie był studentem. wyglądał na starszego kilka lat. Ignaś zagryzł wargę, po czym przeprosił ładnie go. Było mu głupio, że doprowadził do takiej sytuacji.