Cesar - 2013-05-31 19:17:26

Ostatnie piętro, drugie drzwi po lewej. Numer osiemnaście.
Dzwonek zepsuty.

Ignaś - 2013-05-31 19:30:54

To nie było sprawiedliwe. Zostawili go i kazali zamieszkać tymczasowo z wujkiem. Pomysł mu się nie podobał, bo wolaby mieszkać w akademiku jak dotychczas, ale nie, oni wiedzą lepiej, pfi! Odkąd pogorszył się w nauce, to pilnują go coraz bardziej. Czy to jego wina, że jest humanistą i kompletnie nie radzi sobie z przedmiotami ścisłymi? W akademiku mieszkał ze swoim przyjacielem, który pomagał mu czasem z zadaniami domowymi i tłumaczył od czasu do czasu pewne rzeczy, a tutaj... będzie pewnie musiał okropnie się zamęczać, bo wujek uczy matmy. Gorzej chyba trafić nie mógł. Wiedział doskonale, że wybierze studia kompletnie z tym niezwiązane, a jednak wymagali od niego takiej "olbrzymiej" wiedzy i umiejętności w zakresie tej nudnej matematyki czy fizyki. A blee! Miał nadzieję, że tata nie prosił wujka o prywatne nauczanie w domowym zaciszu. To by była totalna katastrofa, na myśl o której zbierało mu się na wymioty.
Podrzucili go pod blok i dalej musiał taszczyć samodzielnie swoją okropnie ciężką, bo wypełnioną książkami w większości, walizkę. Długo to trwało, ale wreszcie udało mu się wnieść ją na górę po tych przeklętych schodach. Usiadł na niej i przetarł łapką swoją śliczną buźkę. Miał być grzeczny, posłuszny i miał po sobie sprzątać. Tak, tak, rady mamusi zapamiętał dokładnie. Tylko, że wujek raczej nie należał do sympatycznych i pewnie wcale nie chciał się nim zajmować. Tak samo jak Ignaś wcale nie chciał do niego trafić. Dobrze, że zabrał swojego pluszka, książki i laptopa. Może wcale nie będzie tak źle?
Wstał i zapukał. Mocno, porządnie i wiele razy, jakby paliło się co najmniej. Zepsuty dzwonek. Czy tak samo zepsuty jak wujek? Swoją drogą nie za wiele o nim wiedział. Mieszkał sam, ale przecież mógł mieć jakąś dziewczynę, prawda? W końcu był już trochę stary.

Cesar - 2013-05-31 20:30:01

Zabawne jak rodzina może komplikować życie. Podobno ma równać się wsparciu, więzi, a koniec końców okazuje się tylko niepotrzebnym ciężarem, balastem, który trzeba za sobą ciągnąć. Cesar nigdy nie czuł specjalnego przywiązania do żadnego z członków rodziny, mimo że przecież powinien - bo krew, bo wychowanie, bo DNA i inne podobno bardzo ważne sprawy. A jednak traktuje matkę, ojca, brata tak samo jak wszystkich, z równym zdystansowaniem podchodzi do każdego z nich. To, że ta kobieta go urodziła, ten mężczyzna spłodził, a tamten wyszedł z tego samego miejsca nie robiła z nich jeszcze wielkiej, szczęśliwej rodzinki. Wieczne problemy z Cesarem. Może dlatego wszyscy tak cieszyli się, gdy w końcu wyprowadził się z domu i zamieszkał na swoim? Zawsze się wyróżniał i nie pasował do tego obrazka. Nie to, co jego brat, który był dumą obojga rodziców. Niech to, może stracili wszystkie siły tworząc pierworodnego, a na drugiego dzieciaka zostały tylko resztki? Zwalić na kogoś winę, dobra rzecz.
Z jakiego powodu zgodził się przyjąć do siebie bratanka. Nie ma bladego pojęcia, co go podkusiło. Oprócz oczywistego faktu, że dali mu bilety na mecz. Dwa, jakby miał z kimkolwiek tam iść. Chyba wciąż łudzili się, że znajdzie sobie porządną kobietę. Albo w ogóle kobietę. Nikt głośno w rodzinie nie powie, że młodszy z braci Cayerów jest stuprocentową ciotą, mimo że ten nigdy się z tym nie krył. Nieważne jednak w jaki sposób do tego doszło, dzieciak ma spędzić z nim kilka dni. Ta myśl niejako wpływa negatywnie na jego samopoczucie, sprawia że staje się dość mrukliwy (co przecież w jego przypadku nie jest żadną nowością). Słyszy pukanie, irytujące w swej natarczywości i idzie otworzyć drzwi. Skina głową, by ten wszedł, nie obdarza go nawet słowem. Dawno go nie widział, bo nie utrzymuje kontaktów z nikim z rodziny. Ostatni raz bodajże cztery czy pięć lat temu. Wyrósł, choć to nadal dzieciak. Dlaczego do cholery zgodził się na to wszystko? Czy go do końca popieprzyło?

Ignaś - 2013-05-31 20:55:57

Rodzina jednak pozostaje rodziną. Wyjechali sobie, podrzucili dzieciaka Cesarowi, chociaż wiedzieli, że jest on homoskeusalistą. Kto normalny podrzuca dojrzewającego, młodego chłopca pod dach nieobliczalnego geja? No nic, czego się nie robi, by pozbyć się dzieciaka i mieć trochę czasu dla siebie? Powiedzieli, że kilka dni, ale Ignace i tak wiedział, że to się przedłuży. W końcu spakowali się tak, jakby co najmniej miesiąc mieli tam spędzić, a on jest tylko nieznośnym problemem. Oczywiście chłopiec nie miał pojęcia o tym, jakie to kochany wujaszek ma preferencje. W jego główce nawet pojawiła się myśl, że będą mogli... ach, wróć, to kompletna głupota, która sobie uświadomił, kiedy tylko przypomniało mu się, jakim wujek jest człowiekiem. Ignaś tak naprawdę był rozpieszczonym trochę dzieckiem, które raz było grzeczne do bólu, a następnego dnia dostawało rogów i diabelskiego ogonka. Nie do końca jeszcze wiedział, na co będzie mógł sobie pozwolić. A może jak będzie niegrzeczny, to przyjadą i go stąd zabiorą? Byłoby super. Z drugiej strony wcale nie uważał się za dzieciaka i czuł, że nie powinien się tak dziecinnie zachowywać,ale to czasami było silniejsze od niego.
Widzi go. Widzi go i dochodzi do wniosku, że jest zimnym jak lód facetem, u którego wcale nie chce być. Żadnego uśmiechu, żadnego pozytywnie poruszonego mięśnia na twarzy. Nic. Brak słów, brak gestów, poza tym jednym, zapraszającym go do środka. A może wcale nie chciał go tu zaprosić? Jest teraz trochę niepewny i grzecznie wchodzi ze swoją walizką. Staje w korytarzu i patrzy na niego, jakby co najmniej był jakimś bogiem. No, Ignaś, do kogo się będziesz modlił? Jak zwykle ma na sobie obcisłe spodnie i za dużą koszulkę z przydługimi rękawami. Jest gorąco i duszono, ale on i tak lubi być zakryty. Choćby najcieńszym materiałem. Teraz łączy swoje łapki i, niepewny dalej, zerka na niego. Mruczy tylko cicho pod nosem jakieś "dzień dobry". Już postanowione. Dopóki się nie zorientuje co i jak, to będzie grzeczny. No chyba, że ten zacznie w niego wciskać matmę.

Cesar - 2013-05-31 23:04:29

Zimny jak lód. Idealne określenie. Nie tylko do opisania jego spojrzenia, ale i sposobu bycia, a także i wnętrza. Wydawać by się mogło, że żadne ciepłe emocje, uczucia nie mają w ogóle prawa bytu w tym niedźwiedziu. Jakby go wyciosano z kamienia, jakieś niezwykle twardej skały i dano do oszlifowania komuś niezwykle utalentowanemu. Był jak Pinokio z kamienia, który nie miał prawa ani możliwości kochania, bo w środku był pusty, był kukłą.
-Nie stój tak, nie ugryzę Cię przecież – mówi w jego stronę, przewracając oczami.
Jakby chcąc zaprzeczyć własnym słowom posyła mu spojrzenie, które wręcz krzyczy, że to zwierzę i zamiast tu stać, lepiej spieprzać. Chłopak jednak nie ma dokąd, co niezwykle Cesara śmieszy. Można się zresztą łatwo tego domyślić, bo w pomieszczeniu słychać jego śmiech, podszyty wibrującym tembrem. Mężczyzna podchodzi do lodówki i wyjmuje z niej piwo. Przez chwile chce wziąć jeszcze jedno, ale odwraca się i widzi to skupisko komórek niewinności i prawie ponownie parska śmiechem. Prawdopodobnie chłopaczyna upiłby się jednym łykiem, co dopiero o całym piwie mówiąc.
-Soczku? – pyta, odwracając się w jego stronę. Nie jest w stanie (i nawet nie próbuje) powstrzymać kpiącego tonu. Otwiera butelkę dłonią, co dla kogoś mogłoby wydawać się niezwykle dziwne. On jednak ma na tyle mocne dłonie i twarde opuszki palców, że zwyczajnie przestało mu to robić jakąkolwiek różnicę. Nadaje mu to z pewnością męskości i sprawia, że wydaje się jeszcze mniej ludzki.

Ignaś - 2013-05-31 23:18:42

Jest olbrzymi. Chyba ze dwie głowy wyższy od Ignasia. A może więcej? Tyle zdążył wywnioskować, wpatrując się w niego wielkimi oczkami. Obserwował go tak i robiłby to dalej, gdy ten donośny, męski głos nie wybudziłby go z tego zamyślenia. Drgnął nieznacznie i podążył za nim wzrokiem. Czuł jego potęgę, czuł jego panowanie w tym domu i tylko utwierdzał się w przekonaniu, że łatwo wcale nie będzie. Mimo zapewnień wujka, chłopak ma dziwne wrażenie, że wcale nie zagwarantowano mu bezpieczeństwa. To wujek, rodzina, nie skrzywdzi - chciałoby się powiedzieć, ale jakoś jego myśl nie chcą zaakceptować takiego stanu rzeczy i nie potrafi oprzeć się takiemu dziwnemu wrażeniu, że coś dziwnego się wydarzy.
Trafia do kuchni, zostawiwszy wcześniej swoje rzeczy w korytarzu. Ładnie, choć widać, że mieszka tu facet, który nie przywiązuje większej uwagi do szczegółów. Dziwne, w końcu był matematykiem. W jego dłoni dostrzega piwo. Och, napiłby się, bo w sumie nigdy nie próbował i nawet nie wiedział, jak ono smakowało, ale wie, że i tak nie dostanie.
Kiwa więc główką na soczek, bo czuje, że jakoś dziwnie zaschło mu w gardle.
- Wujku... - zaczyna niepewnie. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły za to, że zwalono Ci mnie na głowę. Mógłbym sobie poradzić sam, ale oni... Oni twierdzą inaczej - zaczyna, obserwując, jak ten przygotowuje dla nich napoje.
Oczywiście, że widzi, że facet nie skacze z radości na ten nowy stan rzeczy. Ignaś nie chciałby obwiniać się za to, że wepchnięto go komuś do domu, ale podświadomie czuje, że to własnie jest jego wina i nie ma pojęcia, co z tym zrobić.
No i przez cały czas jest jakiś taki nieswój. Wszystko przez to nowe, obce miejsce. Nie! To wujek. Dlaczego on musi być taki wielki i chłodny? Czuje się przy nim jak ostatnie dziecko, a przecież ma już piętnaście lat. Prawie szesnaście! Nie jest dzieckiem. Czyżby?

Cesar - 2013-06-01 01:02:34

Może nie chodzi wcale o to, że nie przywiązuje on wagi do szczegółów, a raczej o fakt, że kompletnie nie posiada sentymentu. Nie znajdzie się więc zdjęć ani pamiątek, nic co symbolizowałoby przeszłość (ani przyszłość). Artystyczna dusza też z niego nijaka i tylko kolekcja płyt jest jakimś odniesieniem do jego pustego wnętrza. W zasadzie to mieszkanie symbolizuje jego, odwzorcowuje niemal perfekcyjnie złożoność, a zarazem prostotę Cayera. Bo jest tu łóżko, jest kanapa, jest lodówka, jest szafa z ubraniami i całkowicie nic osobistego, co mogłoby powiedzieć coś o osobie tu mieszkającej (pomijając już tę kolekcję płyt, bo ona zawsze będzie się w jakiś sposób wyróżniać spośród nicości tego miejsca). To, że był matematykiem oznaczało tyle, że lubił wiedzieć, lubił rozwiązania, lubił trzymać się jasności, a niedogodności straszliwie go irytowały. Tyle. Nic nie mówiło to o jego umiejętnościach projektowania wnętrz, a i bardzo dobrze, bo trudno byłoby wytrzymać z tapetą w pierwiastki i wzory.
Nie sądził, że chłopak zareaguje na ten sok, szczególnie że mówił to wyśmiewczo, co by podkreślić komizm sytuacji. Słucha uważnie, co ten ma mu do powiedzenia, ale że nie jest to nic interesującego wypada mu to niemal natychmiast drugim uchem. Nie należy do ludzi, którzy na długo zapamiętują przekazane im szczegóły, a już na pewno, gdy nie dotyczą one w żaden frasujący sposób jego własnego tyłka.
- Cesar – poprawia go na wstępie. – Żadne wujku. I skoro już tu będziesz to możemy sobie pominąć gadki o Twoich starych, bo nie nerwica od razu łapie.
Podaje mu szklankę soku, a następnie siada na kanapie, rozkładając się wygodnie ze swoją butelką piwa. Pije szybko, a grdyka drży mu przy tym wcale nie tak łagodnie, jak mogłoby się wydawać. W końcu kładzie na wpół pustką butelkę na stolę, po czym pochyla się, by oprzeć się łokciami o kolana. Wzrok wbija w chłopaka, po czym odzywa się ponownie, co by pewne sprawy wyjaśnić.
- Ja Cię niańczył nie będę, młody, więc nie oczekuj ode mnie specjalnego traktowania. Zajmuj się swoimi sprawami, nie wchodź mi w drogę, a będzie Ci dobrze. Bądź mi jednak wrzodem na dupie, a zamienię Ci to małe życie w piekło, zrozumiano? – pyta dość ostro, a przekaz jest na tyle jasny, że chyba nic więcej nie trzeba dopowiadać.

Ignaś - 2013-06-01 01:32:23

Podsumowując, tu jest po prostu szaro, nudno i tak zwyczajnie. Nie podoba mu się i chętnie dostarczyłby temu miejsca trochę życia i kolorów, ale jedno spojrzenie na Cesara i zwyczajnie odechciewa się wszystkiego. Pewnie ten gotów jest pokroić go za coś takiego. Polałaby się krew. No i miał chłopiec pamiętać o tym, by się wujkowi nie naprzykrzać i być posłusznym. Zapewne Cesar nie życzyłby sobie chaosu i śladów po dziecku w swoim mieszkaniu. Jakby rzeczywiście gdzieś pojawiłby się pierwiastki i wzroki, to chyba by Ignaś zwariował, a potem uciekł stąd w popłochu. A precz, matmo!
Lubi gadać ten malec. I ludzie, jak ma wytrzymać tyle dni bez porządnego rozmówcy? Ten tu najwyraźniej lubował się w posiadaniu w głębokim mniemaniu tego, co do niego chłopak mówił. A on naiwnie liczył, że będzie dobrze, że się poznają, bo na tym jakoś mu zależało. No i dalej był wielce zainteresowany tym, czy wujek kogoś ma. Przelotnie wpadająca dziewczyna to też jakiś materiał do rozmów. Swoją drogą chyba Cesar nie liczył na nocowanie jednonocnych kochanków, mając dziecko w pokoju obok, prawda? Ciekawe, czy był tego świadom.
- Ale tak mi głupio - mruczy pod nosem, spuszczając główkę w dół.  - Jesteś moim wujkiem przecież, a nie kolegą - zauważa słusznie, obserwując go dosyć ciekawskim spojrzeniem. Musi jak najwięcej zauważyć i przede wszystkim z nim to było tak, że w przypadku obcych, a Cesara nie widział od ładnych paru lat, potrzeba trochę czasu, by się oswoił i rozkręcił. Potem to już powinno być z górki.
Dotyka go jakiś powiew zimna, kiedy słyszy jego słowa. Dochodzi do wniosku, że ten głos byłby całkiem przyjemny, gdyby właściciel mówił milsze rzeczy.
- Zrozumiano - odpowiada posłusznie i zerka na okno. Ściemnia się. Jak dobrze, że jutro sobota. Będzie miał trochę czasu na odnalezienie się w tym wszystkim. Wstaje i idzie po swoją torbę, wciąga ją do salonu, a następnie nachyla się nad nią i zaczyna czegoś szukać. Całkiem nieświadomie eksponuje swój tył wujkowi. No gdzie się podziała ta piżamka? Trafia łapką na maskotkę i stwierdza, że będzie musiał ją chować przed nim, bo zapewne stałaby się ona obiektem wyraźnych kpin. O, będzie dorosły i spróbuje zasnąć bez niej. Tylko tak smutno, kiedy nie ma się do kogo przytulić. No nie, szuka i szuka. Chyba zapomniał piżamy.

Cesar - 2013-06-01 12:57:52

Na szczęście podobać to się musi Cesarowi i tylko jego opinia liczy się w wystroju mieszkania. Jest praktyczne, a przecież jego ścisły umysł właśnie na tym opiera wszystko, co się dookoła dzieje. Ma być właśnie tak, prosto i łatwo, bez zbędnych utrudnień. Czemu sam miałby sobie przypominać dzieciństwo jakimiś zdjęciami? Dzieciństwo, dobre sobie. Dobre sobie. Te kilka lat, które zniszczyły mu psychikę i skazały na ucieczkę z domu. Nie ma pojęcia jakim cudem ojciec Ignasia wyrósł na kogokolwiek, ale on nie mógł tam żyć, dusiło go to wszystko, podcinało już i tak zmaltretowane skrzydła. Ucieczka wydawała się jedynym rozwiązaniem. Nigdy jej nie żałował, choć czasem zdarzyło się, że jadał chleb z cukrem, bo brakowało pieniędzy. Udało mu się jednak wyjść na prostą, wykształcić, pogodzić byt z prostotą.
On też może mówić, jednak nie na tematy tak mu zbrzydłe jak rodzina. Nie czuje tej wartości, nie potrzebuje jej. Wręcz przeciwnie, samotność mu sprzyja. Ten chłopak natomiast, jako ucieleśnienie tej całej rodzinnej tragedii, stoi tu przed nim i mówi do niego wujku jakby chciał go z równowagi wyprowadzić na samym wstępie.
-Jakoś to przełkniesz - rzuca w jego stronę na tłumaczenia o tym, jak to tak głupio mówić po imieniu. Skoro jemu to nie przeszkadza, dzieciakowi też nie powinno. Niech się poczuje dorosły, a co tam.
To posłuszeństwo w jakiś sposób mu odpowiada, więc nie komentuje go żadnym zbędnym słowotokiem. Patrzy za nim jak odchodzi, wzrok wlepiając w nastoletnie pośladki. Dawno nie miał nikogo tak młodego. Wyrzuca z głowy tę myśl, bo mu ciąży i skupia się na opróżnieniu do końca butelki piwa. Następnie wstaje, by ją wyrzucić i opiera się o framugę drzwi przy swojej sypialni.
-Śpisz w salonie - oznajmia, skinąwszy głową w stronę kanapy. - Prysznic jest Twój na najbliższe pół godziny.

Ignaś - 2013-06-01 22:20:00

On? Ucieleśnieniem tragedii? No tak, widzi w nim teraz Cesar rodzinę, na której się zawiódł i przez którą cierpiał. Tylko ten dzieciak nie jest niczemu winien. To nie on podkładał mu kłody pod nogi. Fakt, ciężko jest czasem patrzeć nam na innych zupełnie neutralnie, kiedy budzą w nas pewne nierozerwalne odczucia i emocje. Chłopak chciałby z nim rozmawiać, ale nie wie o nim absolutnie niczego poza tym, że jest matematykiem i jego wujkiem. No i za przyjacielski tez nie jest. To mieszkanie nie mówi o nim prawie niczego za wyjątkiem tego, iż nie lubi on gromadzić pierdołów i za bogaty to też nie jest. Sam wujek nie próbuje nawiązać rozmowy, bardziej ciepłego kontaktu, więc na co właściwie skazany jest ten chłopak? A, no tak. Niech sobie tam siedzi cicho i grzecznie spełnia polecenia.
Słyszy znowu jego głos, który gwałtownie stawia go do pionu. Przed chwilą panowała cisza, którą przerwało tylko krzątanie się wujka. Teraz stał w drzwiach i oznajmiał mu, jakby to było całkiem wymuszone i niechętne, że śpi tu i tyle. Zero normalnych, ludzkich rozmów. Dlaczego tak go traktuje? Chłopak czuje się z tym źle, choć to lepsze już od nadopiekuńczości.
Wyciąga długą koszulkę i bokserki oraz ręcznik i kosmetyczkę. Nie ma piżamy, to trzeba sobie radzić w inny sposób, choć będzie mu zimno bez długich spodni. Nie spogląda jednak na kołdrę, by sprawdzić, czy jest ciepła. Rusza tylko do łazienki, a tam w spokoju zajmuje prysznic i ma chwilę odprężenia, kiedy to całkiem nie myśli. Woda leci, a on trwa w niebycie i odkrywa, że to całkiem przyjemne. Pół godziny chyba minęło. Opuszcza łazienkę i szykuje sobie posłanie na kanapie. Nie będzie wygodnie, ale jest mały i się całkiem dobrze powinien na niej ulokować. Gasi światło, przykrywa się i wzdycha cichutko. Nie wyjął maskotki i nie zamierza tego robić w strachu przed reakcją wujka. Patrzy w okno i widzi jakieś podejrzane cienie. Odruchowo wzdryga się i zagryza wargę. Chowa główkę pod kołdrą i próbuje zasnąć. Tu jest tak sucho i nieprzyjemnie...

Cesar - 2013-06-02 00:20:51

W spokoju odczekuje pół godziny, nie robiąc przez ten czas nic, co zasługiwałoby na uwagę. Kiedy w końcu łazienka jest pusta, a chłopak ląduje pod kołdrą, ten wychodzi z sypialni, zamyka łazienkę za sobą i bierze gorący prysznic, który zmywa z niego bród tego dnia. Dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że przez najbliższy tydzień prawdopodobnie nigdzie nie wyjdzie, a już z pewnością nie zaprosi do siebie żadnego z chłopców. To go martwi. A może nie tyle 'martwi', co zwyczajnie denerwuje. Bilety na mecz nie są warte tygodniowego celibatu. w końcu zakręca wodę, zakłada na siebie bokserki i wychodzi z łazienkę, przewieszając sobie ręcznik przez szyję. Idzie do sypialni, zgasza światło i zasypia.
Następne kilka dni mija spokojnie. Wręcz zbyt spokojnie i Cayer dostaje szału. Z chłopakiem nie rozmawia wiele, a kiedy w końcu to robią nie jest to nic inteligentnego. Czasem przy posiłkach uda im się zaśmiać z jakiegoś żartu. Przede wszystkim jednak przyłapuje go na ukradkowych spojrzeniach. Zauważa też, że jego reakcje na te spojrzenia są niepoprawne. Karci się w myślach za każdym razem, gdy tylko obraz tego chłopaka wpływa do jego głowy i w końcu panuje nad tym do tego stopnia, że spokojnie mógłby patrzeć mu w krocze i nie mieć brudnych myśli. W teorii.
W końcu nastaje piątek. Czyli przed nimi (podobno) ostatnie trzy dni pobytu chłopaka. Weekend i ma go z głowy. To pocieszające, bo patrzenie na niego wywołuje u niego ścisk w podbrzuszu. Nie miał w łóżku nikogo od tygodnia i jest naprawdę napalony i głodny świeżego mięsa. Aż nim targa pod prysznicem, więc nic dziwnego, że powoli zaczyna robić sobie dobrze, oparty o zimne kafelki. Jego umięśnione ciało prezentuje się nienagannie, w pełnej krasie. Unosi powieki, czując że zaraz dojdzie i wtedy właśnie dostrzega wpatrzone w niego oczy. Wzrok chłopaka nie jest jednak skierowany wprost na jego twarz, toteż ten nie widzi cesarowego spojrzenia. O dziwo, wcale nie przerywa. Przymyka powieki, odchyla głowę do tyłu i z bezgłośnym jękiem dochodzi. Dziesięć minut spędza jeszcze pod prysznicem, a następnie wychodzi. Ma na sobie tylko i wyłącznie jeansy; żadnej bielizny. Włosy na głowie wciąż są mokre, a jego ciało jak zwykle rozgrzane, choć teraz pobudzony przez niedawny orgazm wydaje się być zwyczajnie w lepszym stanie, jakkolwiek by to nie brzmiało.

Ignaś - 2013-06-02 00:49:17

Gdyby ktoś go teraz zapytał, czy ten tydzień był przyjemny, to odpowiedziałby, że koszmarny. Nie dowiedział się o wujku niczego nowego, a z każdą godziną czuł dziwną fascynacje jego osobą coraz mocniej. To dziwne i nie do końca dla niego zrozumiałe. Mężczyzna ten zdawał się być bardzo tajemniczym i nieobliczalnym osobnikiem. W dodatku któregoś dnia doszedł do wniosku Ignaś, że wujek jest bardzo przystojny. Przecież chłopak nie powinien oceniać mężczyzn, a kobiety, prawda? Czasami po prostu nie potrafił oderwać od niego wzroku, ale przez pewien okres czasu nie widział w tym nic aż tak dziwnego. Zwalał wszystko na ciekawość. Dwa razy zdarzyło się, że wstał rano i zaglądał do jego sypialni, by przyjrzeć się, jak spał. Nigdy jednak do niej nie wszedł. Te zdarzenia też usprawiedliwiał ciekawością dotyczącą owego pomieszczenia. Ależ on głupiutki, prawda? Starał się być grzeczny i nie sprawiał problemów. Nawet się sam sobie dziwił, bo przecież zwykle nie potrafił wytrzymać trzech dni bez odwalenia jakiegoś numeru. Tak, wujek nie miał dziewczyny. Z początku zasmuciło go to, ale potem dziwnie stało się zadowalającym faktem. Gubił się w tym wszystkim i czuł się bardzo niepewnie.
Aż w końcu nastaje piątkowe popołudnie. Wrócił ze szkoły, przekąsił coś i teraz przechadza się po mieszkaniu, aż dostrzega uchylone drzwi od łazienki. Słyszy szum wody. Wujek pewnie bierze prysznic i zostawił je takie. Ach. Zbliża się do nich z zamiarem zamknięcia ich, kiedy przez szparę dostrzega jego. Ściany kabiny prysznicowej są przezroczyste i łatwo dostrzec sylwetkę. Zamiera. Otwiera szeroko oczka i zauważa, że wujek się dotyka. Wcale nie wygląda to na to, jakby się pieczałowicie szorował. Ignaś zaciska delikatnie łapki w piąstki i z lekko rozchylonymi usteczkami przygląda mu się. Jest nagi i taki piękny. Momentalnie się rumieni i czuje dziwne ciepło.  Nagle jego obcisłe spodnie stają się niebywale ciasne, ale on tego nie zauważa. Przygląda się dalej i słyszy lekko zagłuszony wodą jęk. Obserwuje wszystko dokładnie, bo nie potrafi się przed tym w żaden sposób powstrzymać. Nie rozumie tego. Boi się tego, co czuje, ale nie przestaje patrzeć. Wkrótce zawstydzony nieczystymi myślami, jakie pojawiają się w jego główce, spuszcza ją w dół i dostrzega, że jest podniecony. Okropnie. Zagryza mocno wargę i szybko ucieka. Wpada do salonu i chowa się pod kołdrę calutki. Szybko zwija swoje ciało w kłębek i mocno zaciska uda. Stara się myśleć o okropnych rzeczach, ale nie potrafi, bo widzi tylko jego i to cudowne, męskie ciało. Czy tak powinno być? Co się stało? Dlaczego teraz? Czy przez niego? Jest przerażony i ma już łezki w oczach. Próbuje przepędzić to dziwne uczucie, ale nie potrafi. W duchu ma nadzieję, że Cesar niczego nie zauważył.

Cesar - 2013-06-02 01:04:32

Nie zastanawia się nawet sekundy nad tym jak powinien zareagować, bo doskonale wie. Powinien wyjść i przeprowadzić z nim poważną rozmowę, wyjaśnić że jest gejem i sypia z mężczyznami, a ten nie powinien oglądać go pod prysznicem nigdy. Wie też jednak, że tego nie zrobi. Naciska na klamkę i już znajduje się w salonie. Wzrokiem odszukuje Ignasia i na ten widok unosi delikatnie brwi, bo chłopak wygląda jakby zaraz miał się rozpłakać. Powolnym krokiem rusza w stronę kanapy i siada obok niego, nie odrywając wzroku od przerażonej twarzy. Przesuwa opuszkami palców po żuchwie, milcząc. Cmoka, sam nie będąc do końca pewny czy z dezaprobatą, czy może wręcz przeciwnie. Sam nie jest pewny czy pcha go do tej rozmowy podniecenie, które wciąż czuje. Może to jednak ciekawość? Własne korzyści, zdecydowanie. W końcu przesuwa koniuszkiem języka po spierzchniętych wargach.
-Nie zakrywaj się - odzywa się zachrypniętym, seksownym głosem. W jego oczach znów kryje się ten zwierzęcy magnetyzm. Czyżby postawa niedźwiedzia do tego zobowiązywała? - Pokaż mi się.
Kryje się w tym słowach coś niegrzecznego, Cayer kompletnie jednak nie zwraca na to uwagi. Chce czegoś konkretnego i skutki w tym momencie nie grają żadnej roli. Konsekwencje nigdy przecież nie były ważne, o nich można myśleć po fakcie. Nie myśli teraz o tym, że to jego myślenie zazwyczaj doprowadza do katastrof. Chce wiedzieć jak ten na niego reaguje. Chce też wiedzieć dlaczego. Dużo zresztą chce wiedzieć i ma zamiar doprowadzić do odpowiedzi i gestów, które tę odpowiedź udzielą.

Ignaś - 2013-06-02 01:16:32

To staje się okropnie uciążliwe. Czuje, że jest rozpalony jak jeszcze nigdy i serduszko bije niebywale szybko. Ciało drży i ściska się samo w sobie jeszcze mocniej. Czy da się jakoś zdusić to uczucie? Chciałby się dotknąć, ale nie wie, czy to jest dobre. Nie, kiedy w jego głowie jest tylko wujek. Powinien czuć coś takiego, patrząc na kobiece wdzięki, a nie... Och! To ponad jego siły.  W kącikach oczek gromadzi się wilgoć i zaciska on je kurczowo. Tak samo jak uda, które obejmuje łapkami. Jest tak podniecony, że to aż boli i naprawdę ma wrażenie, że spróbował już wszystkiego, by się tego pozbyć. Podobno obrzydliwe myśli działały, ale teraz w ogóle nie pomagało.
No i zjawia się on. Ignaś zamiera. Znowu. Cisza i odrobinę nierówny oddech. Gotuje się cały pod tą kołdra, ale mimo to stanowi ona dla niego pewną barierę bezpieczeństwa. Boi się wujka i jednocześnie cieszy się, że przyszedł. To ostatnie jest dla niego tak abstrakcyjnym odczuciem, że ma ochotę się roześmiać. Ten głos przyczynia się do kolejnego drgnięcia w kroczu. Wie, że powinien być posłuszny, ale nie ma pojęcia, jak zareaguje wujek, gdy zobaczy, co się z nim stało. Na pewno wiedział. Wiedział, że Ignaś go podglądał, a mimo to nie zaczyna się na niego wydzierać. Dziwne.
- N-nie mogę - mruczy pod noskiem i chowa całą swoją główkę pod kołdrą. Tym razem nie potrafi być posłuszny i nie zgodzi się potulnie na jego polecenie.
Nie przestaje drżeć, a słone kropelki spływają po jego policzkach. Czuje się okropnie. Jakby zrobił coś bardzo złego i teraz jego ciało go za to karało. Tak bardzo się wstydzi. Już chyba bardziej się nie da.

Cesar - 2013-06-02 01:30:57

Nie rozumie ludzkiej wrażliwości. Ta to jest dopiero abstrakcyjnym uczuciem. Jak się ją odczuwa? Jak się ona objawia? Czym jest? Cayera jakby ta lekcja ominęła, bo wrażliwość zna z opowieści. Jak i zresztą łzy. Może płakał jako dziecko, no i wtedy, gdy mając siedemnaście lat po raz pierwszy wylądował na ulicy i nie miał gdzie spać. Płakał wtedy ostatni już raz, przeklinając się za to ostro, bo nie był przecież cipą, nie był jakimś pierwszym lepszym. Musiał im wszystkim pokazać, że sobie poradzi. I poradził. A teraz uderza w niego fala dziecięcej wręcz wrażliwości bijącej od bratanka i nie umie na nią zareagować. Przełyka głośno ślinę, przeczesując mokre włosy palcami. Wzdycha cicho, odwracając się w jego stronę, jedną z nóg podkładając pod siebie. Zdaje sobie sprawę, że tak być nie może i już nie tylko ze względu na niego samego, ale i ogólną sytuację.
-Porozmawiajmy - mówi, czując się z tym nadzwyczaj głupio. Dorosły, prawie trzydziestoletni facet i dzieciak, który dopiero odkrywa kim jest. Co ma mu Cayer powiedzieć? Widząc, że nie wychodzi spod kołdry (czego się w zasadzie spodziewał) postanawia zadziałać inaczej i po prostu mówi. Mówi o tym, co chłopaka może zadziwić, a może nie? Mówi o tym, co uważa za stosowne w tym momencie, interesujące na tyle by wywabić go z kryjówki. - Jestem gejem. Zawsze byłem gejem i zawsze będę pieprzył facetów. I widziałem jak patrzyłeś na mnie pod prysznicem. Tak się na kogoś patrzy jak się myśli o pieprzeniu. Podniecam Cię?

Ignaś - 2013-06-02 01:47:42

Ignaś jest wrażliwy od góry do dołu. Zarówno fizycznie, jaki i psychicznie. Na tym ostatnim zdołał się kilka razy wybitnie przejechać, więc zgrywa małego, słodkiego cwaniaczka, bo tak mu łatwiej. Jednak chyba przestaje mu to wychodzić ostatnio. Za dużo rzeczy się w nim zmienia i przede wszystkim ta bolesna świadomość, że przestaje być dzieckiem i jego świat wcale nie jest już tak beztroski, jak to było do tej pory. Pojawiają się nowe przeszkody na drodze, z którymi musi sobie poradzić. Coraz częściej zdaje mu się, że nie potrafi, że to zbyt trudne.
Pierwsze słowo wujka i on już wie, że jednak będzie inaczej. Zaczną się gadki o moralności i o tym, że to tak nie wypada. Tylko co miał poradzić na to, że ta pokusa była taka silna? To wcale nie była jedynie zwykła ciekawość, jak to mu się wcześniej wydawało. To było coś więcej.
Więc wujek jest gejem? Wujek lubi facetów, a Ignaś lubi wujka. Wujek jest facetem. Więc Ignaś też jest gejem? Dziwne, zawsze mu się wydawało, że powinien jako chłopiec latać za dziewczynami i zaglądać im w dekolty. To dla niego ogromna porcja nowości, w której się kompletnie zagubił. Cesar na niego nie krzyczy. Nie krzyczy, a opowiada o sobie i swoich upodobaniach. Dlaczego?
Ostatnie pytanie jest tym, na które wcale nie ma ochoty odpowiadać. Przed chwilką niemal pojął, że tak, wujek go podnieca. Diabelnie go podnieca. Jego głos, jego spojrzenie,jego ciało. To wszystko staje się obiektem fascynacji Ignasia i on nawet nie wie, w którym momencie to się zaczęło. Nie potrafi jednak wydobyć z siebie żadnego słowa. Zamiast tego w nagłym i nieplanowanym odruchu sięga po jego dłoń i wciska ją sobie szybko między uda. Zaraz czuje, że to był błąd i czerwienieje jeszcze bardziej. Palce wujka tak blisko... Och, z jego ust wydobywa się niekontrolowany jęk. Ignaś nie potrafi na niego spojrzeć i nie potrafi mu odpowiedzieć, ale ma nadzieję, że on zrozumie.

Cesar - 2013-06-02 02:15:20

Gdyby mu kazano opowiedzieć historię swoich gejowskich początków, wyśmiałby. Miał może trzynaście lat, gdy zorientował się, że kobiety to w ogóle nie ta bajka. Później już poszło z górki, choć nie pieprzył się z nikim aż do piętnastego roku życia, gdy poszedł na swoją pierwszą imprezę w klubie dla homoseksualistów. Nielegalnie, rzecz jasna. Tam szybko wyhaczył równie młodego chłoptasia, który oddał mu się w męskiej toalecie. I od tamtej też pory wiedział, że będzie na górze, a jego tyłek pozostanie nietknięty. Taka to sobie cayerowa historia, której nikomu nie opowie, bo nie ma po co, bo to nic ciekawego, zwykłe początki, chodź odkryte samodzielnie, bez niczyjej pomocy.
Kiedy chłopak w końcu odkrywa głowę, ma wrażenie że skończą z tym milczeniem, a potem czuje jego dłoń na swojej i nawet nie ma możliwości zareagowania, bo już trzyma ją między jego nogami. Zagryza dolną wargę, choć nie ze stresu. U niego to raczej tylko objaw wręcz wytrenowany, gdy czuje podniecone ciało obok swojego. Brak spodni ułatwia mu czucie wszystkiego, co dzieje się z chłopakiem. Wolną dłonią, która do tej pory zwisała luźno, przesuwa po ignasiowym policzku, aż w końcu spoczywa na brodzie, przez co unosi jego twarz tak, że ten musi na niego spojrzeć. Kiedy w końcu ich oczy się spotykają, Cayer posyła mu seksowny uśmiech, a następnie wypowiada kilka słów szeptem podszytym wibrującym tembrem:
-Pomogę Ci pozbyć się tego problemu...
Kilka sekund później przesuwa dłonią w górę, zahaczając o chłopięce bokserki. Dokładnie czuje jak bardzo ten jest podniecony, co komentuje tylko cichym mlaśnięciem. Nie robi żadnych gwałtownych ruchów. Wręcz przeciwnie, leniwie przesuwa dłonią wzdłuż ukrytej pod materiałem bokserek męskości. Droczy się z nim tym tempem, chce doprowadzić do szału, chce jęków i błagań. Perwersyjny gnój.

Ignaś - 2013-06-02 02:37:10

Te gejowskie początki są chyba lepsze, niż uświadomienie sobie, że się leci na własnego wujka. Wujka dwa razy starszego. Och, ale kiedy tylko o nim pomyślał, kiedy tylko przed oczkami stawał mu obraz jego imponującego, męskiego ciała i kiedy przypominał sobie jego cudowny głos, to... No tak, robi to w sumie teraz, czując jego dłoń w tym najgorętszym i tak bardzo łaknącym dotyku miejscu na swoim ciałku. Czuje też delikatny dotyk na policzku. To te wielkie dłonie, które jeszcze kilkanaście minut temu pieściły wujkowe krocze. Z tego wszystkiego Ignaś ma wrażenie, że zaraz zemdleje. Kręci mu się w główce i widzi w wyobraźni bardzo niegrzeczne obrazy. Nagły powiew ciepła w jeszcze większej dawce atakuje jego młodzieńcze, nieskalane ciałko. Z jego ust wydobywa się ciche podziękowanie. W snach nie myślał, że Cesar będzie chciał go dotykać. Dotyk ten zaś sprawia mu olbrzymią, wręcz nieopisaną przyjemność. Wujek jest pierwszą osobą, której Ignaś na to pozwolił i która wtargnęła do tej tak bardzo intymnej strefy. Nie, to on go wręcz tam wciągnął.
Przez chwilę patrzy mu w oczy i ma ochotę rozpłynąć się pod tym spojrzeniem. Dłoń wujka porusza się, co spotyka się z przemieszczeniem się ciałka Ignasia. Wyciąga się na plecach i odruchowo rozchyla uda. Mruczy wielce zadowolony i wygina się, a przecież to tylko delikatny, powolny dotyk. Jednak dla niego to nieopisanie dużo. Mruczenie po chwili miesza się z nieśmiałym jękiem. Zamyka oczka i pozwala mu na to. Ba, on pragnie więcej i więcej. Ma wrażenie, że staje się coraz bardziej podniecony, a przecież zdawało mu się, że już bardziej nie można. Może to ten zapach? Wujek jest na tyle blisko, że Ignaś może go wyczuć.
- Jeszcze - mówi błagalnie niemal. - Proszę - dodaje jak grzeczny chłopczyk.
Otwiera oczka i wlepia w niego swoje niewinne spojrzenie. Rozchylone usteczka, czerwone poliki. Wygląda niebywale rozkosznie. Tak bardzo chciałby poczuć wujka bliżej, ale nie ma śmiałości o tym mówić. Myśli sobie tak tylko, że to nic złego, że wujek go nie skrzywdzi i naprawdę pomoże.

Cesar - 2013-06-02 02:49:00

Rzeczywiście, traumatyczne przeżycie jak na piętnastoletniego chłopca. Szczególnie, że Ignaś był całkowitym przeciwieństwem jego samego. Delikatny, kruchy, wrażliwy - jak porcelanowa lalka, przy której trzeba chodzić na palcach. A on przecież nie potrafi tego robić. Wchodzi wszędzie w buciorach i ani mu się śni uważać. To nie byłoby już Cayer, gdyby patrzył na to, co powinno się robić. Sprawia mu to wszystko przyjemność. Świadomość, że uważa się go za podniecającego, że jest tym pierwszym (tu wątpliwości nie ma żadnych, chłopak nie musi mu tego potwierdzać), że zawsze pozostanie w pamięci. Kwestie moralne nie grają teraz żadnej roli, bo i przecież Cesar mało ma w sobie moralności, jakby ta zaginęła wraz ze spakowaniem się i wyprowadzką z rodzinnego domu. Łączą go z tym chłopcem więzi, ale przecież on się rodziny wyparł. To tylko krew. Pieprzyć krew.
Cesar całą dłonią sunie wzdłuż jego męskości, korzystając na tym że wciąż ma bokserki. Wszystko przeciągał w czasie. Zazwyczaj lubił szybko, ale tym razem droczenie się, lenistwo całkowicie mu odpowiadały. I nagle przerywa. Zabiera swoją dłoń i wpatruje się w niego przez chwilę, chcąc zbadać chłopięcą reakcję. Kilka sekund później, niczym drapieżne zwierzę zrywa z niego kołdrę i silnymi ramionami obejmuje go w pasie. Podnosi się i dosłownie pięć sekund zabiera mu przejście z salonu do sypialni, gdzie rzuca Ignasiem na łóżko, jak pluszową zabawką. Oblizuje lubieżnie wargi.
-Zdejmij je - szepce zachrypniętym głosem.

Ignaś - 2013-06-02 03:03:54

Naiwna, słodka laleczka. Chłopiec śliczny, słodki i rozkoszny. Czy w takich gustuje Cesar? Lubi tych dziewiczych i zakazanych? Właśnie, jemu nie wolno tknąć tego chłopca, bo to chyba wbrew wszystkiemu, ale i tak to robi. Robi, bo dostał wyraźną zgodę malca, który jest tak otumaniony napływającą zewsząd przyjemnością i emocjami, że chyba zgubił rozsądek. On pragnie swojego wujka i teraz myśli tylko o tym, że chce być blisko i łaknie jak najwięcej miłych doznań. Nagle Cesar staje się najważniejszy, bo jest tu i teraz, o. Reszta? O reszcie nie myśli. Kumulowane od lat w nim emocje i nieświadomość prawdy o siebie tylko potęgują to wszystko. Te powolne ruchy dłoni, która jest taka gorąca, zaraz go doprowadzą do szaleństwa. Przygląda się wujkowi, od którego nie może oderwać wzroku, poza momentami, gdy silniejszy dreszcz podniecenia przyczynia się do zaciśnięcia powiek. Nie ma pojęcia, jakim cudem dostrzega, że kilka kropel wody spływa po jego wyrzeźbionej klatce i znika za linią spodni. Och, wtedy nachodzi go myśl, że chciałby go dotknąć.
Kiedy nagle zostaje porwany w górę. Świat zawirował. Ignaś nie wie, co się dzieje, a potem ląduje na łóżku. Jest wygodne, ale nie na tym teraz skupiają się jego odczucia. Przez to niezbyt delikatne lądowanie, koszulka podwija mu się do góry i odsłania brzuszek. Patrzy na Cesara jak zahipnotyzowany. Przegryza wargę, widząc jak ten oblizuje swoje usta. Jego szept sprawia, że chłopiec porusza się niespokojnie na łóżku.
- Wstydzę się - mruczy cichuteńko.
Tak bardzo zaczyna nagle bać się tego, że mu się nie spodoba i że on go wyrzuci. Jest taki brzydki i... Och, zamyka znowu oczka.

Cesar - 2013-06-02 03:15:10

Sprawa jest na swój sposób skomplikowana, bo przecież żaden z nich nie powinien nawet o tym myśleć, a co dopiero przechodzić do czynów. Pomijając już ten jawny fakt, że są rodziną - dzieli ich niemal piętnaście lat różnicy. No i żeby nie było, Cesar powinien być tym rozsądnym. Gówno prawda. Może robić co tylko chce. Młody ma tyle lat, że prawnie nie robi nic złego (oprócz tej rodzinnej zażyłości, o której nikt poza nimi wiedzieć nie musi). Poza tym jest na swój sposób rozkoszny. Dziewicza niewinność nie jest może największą słabością Cayera, ale teraz wydaje się wpasowywać niemal idealnie w jego gusta. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, o. A z czasem się okaże nawet, że to całkiem przyjemne i można odkryć dużo nowych rzeczy.
Słyszy jego głos, jednak nie reaguje w żaden sposób, bo nie ma pojęcia, co można byłoby powiedzieć. Zamiast więc słów przechodzi do czynów. Patrzy na niego i powolnym ruchem przesuwa dłoń na własne krocze. Stoi tak przez chwilę, by w końcu rozpiąć spodnie i spuścić je w dół. Wysuwa stopy z nogawek. Kilka następnych chwil jest w pewien sposób kluczowych, mimo że stoi w miejscu i ani myśli o wchodzeniu na łóżko.
-Zdejmij je dla mnie - powtarza, dodając dwa słowa plus oczywiście swoją nagość. Jego ciało nigdy nie pozostawiało żadnych złudzeń. Idealnie wyrzeźbione mogłoby brać udział w reklamach siłowni albo cholera wie czego. Z pewnością nie jeden facet by mu pozazdrościł.

Ignaś - 2013-06-02 03:30:15

Oczka Ignasia dokładnie rejestrują każdy ruch wujka. Jest mu przeraźliwie gorąco i ubrania ciążą. Okno, powietrze,wiatr! I on. Szeroko otwiera usta i jeszcze szerzej oczka, dostrzegając, jak ten ściąga spodnie, pod którymi nie ma zupełnie nic. Pochłania ten widok i wie, że gdyby był psem, to już dawno pociekłaby mu ślinka. Taki wielki, męski i cudnie zbudowany. Nieładne myśli sobie wyobraża, bowiem dochodzi do wniosku, że wujek ładnie by się mógł nim zaopiekować i przy nim czułby się bezpiecznie. Jest zauroczony i zamroczony. Chyba właśnie przestał myśleć. Języczek delikatnie wysuwa się spomiędzy warg, że aż sam czuje, że musi się oblizać na ten widok. Och, będzie posłuszny. To jego kochany wujek.
- Dla Ciebie... - mówi niepewnie, po czym zsuwa swoje bokserki i gdzieś odrzuca. Leży tak, nie wiedząc, co teraz. Nogi ma raczej szeroko rozłożone, przez co eksponuje siebie całego i pokazuje Cesarowi strefę swego ciała, do której nikt nigdy nie miał dostępu i której nikt nigdy nie widział. Ma ochotę zakryć się łapkami, ale w efekcie lekko zaciska je na pościeli. W myślach wciąż powtarza, że to dla wujka, który go nie skrzywdzi i będzie bardzo dobry. Och, tak strasznie pragnął mieć go blisko. Dlaczego stał tam, a nie tutaj? Dlaczego katował go tak okrutnie? Widział najprzystojniejszego mężczyznę na świecie i nie mógł go dotknąć, powąchać, ach!

Cesar - 2013-06-02 14:38:46

I wtedy właśnie, stojąc przed nim nago, mając przed sobą jego młodzieńcze ciało dochodzi do niego, że to co robi to jeden wielki błąd, którego żałował będzie do końca życia. Mimo że przecież niczego jeszcze nie udało mu się żałować i to uczucie jest mu całkiem obce. Momentalnie traci zainteresowanie sypialnią i zamiast ruszyć się i wejść do łóżka, zagryza dolną wargę z taką silą, że nic dziwnego iż od razu czuje w ustach własną krew. Przełyka ją wraz ze śliną.
-No kurwa mać - warczy wściekły, przechodząc nago do salonu, skąd sięga do barku i wyciąga kiepskiej jakości alkohol. Pije go tylko po to, by zająć czymś umysł, jednak to wcale nie pomaga. W końcu wraca do chłopaka i sięga po swoje zwinięte na ziemi spodnie, przeklinając ostro pod nosem. Unosi głowę na Ignasia, wskazując niedbale dłonią na łóżko. - Popełnilibyśmy kurewski błąd, młody. Miałbym przerąbane, a Ty... do końca życia miałbyś jakiś uraz, chuj wie co jeszcze.
Przez chwilę ma wrażenie, że pieprzy głupoty, ale przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ma rację. Mogą go za to wrzucić do pierdla, to nielegalne. A gdyby młodziakowi się coś wymsknęło? Skończyłby w więzieniu, gdzie pewnie oskarżono by go o gwałt na nieletnim. Równie dobrze może już zginąć. Unosi wzrok na chłopaka i wzdycha ciężko, świszcząco, zasysając po chwili wargi.
-Słuchaj, tego kurwa nie było. Nie było i nigdy nie będzie.

Ignaś - 2013-06-02 15:14:09

Wujek klnie i ucieka, a Ignaś czuje, że popełnił straszny błąd. Wiedział. Nie spodobał mu się i on go nie chce. Momentalnie czuje zimno na całym ciele. Odnajduje swoje bokserki, ubiera je i poprawia koszulkę. Leży taki skulony na łóżku i ma ochotę się rozpłakać. Przecież był grzeczny i zrobił to, o co poprosił. Czy aż tak mu się nie podobał? Czuje się podle i nic na to nie poradzi. Zupełnie w czymś innym widzi powód takiego zachowania Cesara. Wszędzie tu, w jego pościeli jest ten zniewalający męski zapach i wcale nie jest mu łatwo. W końcu płacze już na całego, bo nie może sobie z tym poradzić. To dla niego naprawdę za dużo.
Tego nigdy nie było... Chłoptaś czuje się okropnie skrzywdzony. Przez samego siebie, bo naiwnie uwierzył, naiwnie zaufał, a teraz ma za swoje. Będzie cierpiał. Jak takim mężczyzna wspaniały mógłby zwrócić na niego uwagę? Przecież to abstrakcja. No i byli rodzina. Nikt nie wpycha się do łózka komuś, z kim go łączą więzy krwi, prawda? Pewnie dla wujka to chore i właśnie to kolejny problem. Tylko, że Ignaś nie potrafi stłumić tego, że mu się Cesar tak bardzo podoba.
Ignaś potrafiłby dochować tajemnicy, naprawdę. Jeśli tylko by go nie skrzywdził Cesar, a do końca ufał, że tak właśnie będzie. Teraz nawet nie był zawiedziony, a smutny, przestraszony i potrzebował ciepła oraz czułości jak nigdy dotąd. Czy to takie złe, że tak reaguje na wujka? Tak, to złe. Powinien zdusić to i nigdy więcej nie myśleć o nim w ten sposób.
Nie odzywa się do niego, a leży tak cały czas i płacze cichutko.
Przytul mnie..., szepcze w myślach, choć wie, że on i tak nie przyjdzie.

Cesar - 2013-06-02 16:38:16

Przesuwa dłonią po twarzy, chcąc tym samym zedrzeć z niej oznaki brudu, jakiego niemal się dopuścił. Co on sobie w ogóle wyobrażał?! To chore. Już sam wiek powinien go odstraszyć, a co dopiero mówić tu o więzach krwi. Nie miał żadnego prawa dotykać tego chłopca. Chłopca, do cholery! Chłopca, nawet nie mężczyzny. Toż to prawie dziecko, nie wiedziało nawet że podobają mu się faceci. Przeklęty, samczy umysł Cayera! Kiedy ma już na sobie spodnie, przygląda się przez chwilę chłopakowi, bo jego płacz zwraca uwagę. Nie potrafi na to reagować w żaden sposób, bo nie wzbudza w nim to współczucia. Jest wyprany z uczuć.
-Nie wyj - mówi w końcu, starając się nie brzmieć oschle, choć bardzo wątpi, że mu się to udaje. Przecież oschły był przez całe życie, czymże więc był ten wieczór, by to zmienić? Czuje się jednak paskudnie. Na tyle paskudnie, że zamiast wyjść i ułożyć się na kanapie, siada na łóżku i przyciąga chłopaka do siebie, pozwalając by się w niego wtulił. Nie jest to idealne rozwiązanie (trudno w ogóle o czymś takim mówić), jednak na filmach takie rzeczy pomagają. Kiedyś będzie w stanie rozgryźć ludzką wrażliwość. Póki co radzić sobie musi z filami, muzyką i innymi rodzajami sztuki, która go dotyka. - Zrobiłbym Ci krzywdę - stwierdza i nie ma tu żadnych wątpliwości. - Jestem chorym bydlakiem, bolałoby i nie miałbyś z tego żadnej przyjemności.

Ignaś - 2013-06-02 16:55:11

Nie liczy, że go wzruszy, nie liczy, że spotka się z jakimkolwiek aktem czułości. W duchu daje nadzieję sobie chociaż na to, że mężczyzna pozwoli mu się wypłakać w spokoju. Czuje się beznadziejny i nikomu niepotrzebny. Tak nagle jego poczucie własnej wartości zostaje zachwiane, bo uświadamia sobie boleśnie, jaki jest słaby u naiwny. Naiwny, naiwny, naiwny. Wciąż to sobie powtarza. Odkrył, że jest gejem. Bo jest, prawda? Nigdy nie gapił się tęsknię na dziewczyny i nie rumienił przy nic. Wyjątek stanowiły sytuacje, gdy słyszał od nich miłe słowa. Najczęściej dotyczyły tego, że jest taki uroczy i słodki. Tylko tego nie mówi się potencjalnemu kandydatowi na chłopaka, prawda? Niedługo będzie miał piętnaście lat, a nawet się nie całował. Zamiast tego miał rękę własnego wujka na swoim kroczu, która doprowadzała go do szaleństwa. Pięknie, Ignaś, pięknie.
Zaskoczony nagłym gestem czułości i jakby troski z jego strony, wtula się mocno i odruchowo wciska mu na kolana. Mocno go obejmuje i nie chce puścić. Płacze jeszcze przez chwilę, ale potem się uspokaja. Myśli o tym, że wujek nie jest taki zły, jak się tego spodziewał. Trochę się powydzierał, ale teraz jest w miarę spokojnie.
- Ale ja Cię tak bardzo pragnę - mruczy i wierci się trochę, chcąc ułożyć się tak, by być jak najbliżej niego. - Nie potrafię tego powstrzymać. Przepraszam - dodaje grzecznie i wlepia w niego swoje oczka.

Cesar - 2013-06-02 22:27:46

Płacze mu w rękaw. Kurwa. Tego jeszcze nie grali. Gdyby mu ktoś kiedyś powiedział, że własny bratanek będzie mu się wypłakiwał, bo ten nie chciał go dotknąć, przelecieć czy co tam jeszcze - wyśmiałby, a później spytał, co brał, bo też by chętnie wciągnął. No nie róbmy sobie jaj. Ta sprawa jest popieprzona i Cesar zdaje sobie z tego sprawę, toteż nie ma zamiaru dłużej tego kontynuować. To chore. To przykre. I nie może się powtórzyć. Nie jest przecież jakimś chorym zboczeńcem. Odsuwa go od siebie na bezpieczną odległość, co by nie miał możliwości ocierania się o niego w żaden sposób. Niewłaściwe. Wszystko takie było. Niewłaściwe, brudne i złe.
-Przestań. Przejdzie Ci. Minie weekend i nigdy więcej mnie nie zobaczysz - oświadcza z pełną stanowczością, bo rzeczywiście nie ma zamiaru dłużej go niańczyć ani też przyjmować pod swój dach więcej. Jego brat będzie musiał znaleźć sobie inną pomoc i trudno, jego to już nie dotyczy. Nie będzie się babrał w tym syfie i sprowadzał dzieciaki na złą drogę. Jeszcze mu się biedak zakocha i dopiero będzie miał problem. Nie umie sobie radzić z zakochańcami czy dziećmi.
-A teraz idź spać. Rano zadzwonię do Twojego ojca - informuje, po czym zsuwa go z siebie z łatwością. To się musi skończyć jak najszybciej.

Ignaś - 2013-06-04 18:06:44

Beznadziejna sytuacja. Podświadomie Ignaś wie, że wujek nigdy go nie tknie, bo jest on dla niego dzieciakiem i bratankiem. Gdyby nie było tych dwóch rzeczy, to nie byłoby przeszkód. Jest zrozpaczony nowościami tego dnia. Z jednej strony bardzo pragnie być przez niego dotykany i chciałby być blisko, naprawdę blisko, a z drugiej wie, że nawet jakby coś się w tym temacie wydarzyło, to byłoby to epizodem, który nic by nie znaczył. Dla Cesara. Ignaś bardzo by to przeżył, ba może nawet przywiązałby się bardzo mocno, a to mogłoby się skończyć źle zarówno dla jednego jak i drugiego. Jego młode, chłopięce ciało łaknie wujka i jego dotyku, ale umysł wie, że i tak go nie dostania. Był zagubiony i bał się własnych myśli. W co się wpakował? Musi wywalić Cesara ze swoich pragnień, musi. Choćby miałoby to boleć okropnie. Tylko czy to w ogóle jest możliwe?
- Nie chcę nigdy więcej Cię nie ujrzeć - wyszeptuje, kiedy ten odsuwa się od niego i znika nagle zapach, dotyk i cała ta otoczka bliskości i intymności. Zbłaźnił się, zrobił z siebie pośmiewisko, ale dzięki temu wszystkiemu odkrył w sobie pewne nieznane dotąd rzeczy. Wszystko miało swoje plusy u boku tak ciężkich negatywów.
Wstaje z łóżka i naciąga mocno na swoje uda koszulkę, jakby wstydził się swojego ciała. Potrzebował prysznica. Potrzebował zmazania z siebie wspomnień o nim. Zacisnął łapki i pobiegł do łazienki. Wchodzi do niej i puszcza wodę, która obmywa jego ciało z tego wszystkiego, co miało miejsce przed chwilą. Niby nie doszło do zbyt wielu czynów, a jednak czuje na sobie niemal wszędzie jego ślady. To boli. Ma mnóstwo myśli, z którymi znowu sobie nie radzi.
Aż wreszcie siada w brodziku, obejmuje kolana dłońmi i rozpłakuje się, wiedząc, że szum wody, która cały czas leci, powinien zagłuszyć ten pełen rozpaczy i bezradności szloch.

pompa ciepła sieradz