Tatsurou Mishike - 2013-07-31 01:35:10

Chyba jednak będę studiować. Ta myśl przemknęła przez moją głowę niezbyt przyjemnie. Podążałem korytarzami akademika, aż w końcu dotarłem do wskazanego przez recepcjonistkę pokoju: tego z numerem sto dwanaście. Drzwi do niego były nieznacznie uchylone. Wszedłem do środka, rozglądając się. Ot, nic ciekawego, pokój studencki, czyli - dwa łóżka po przeciwnych stronach pomieszczenia, dwa biurka, szafki, półki. W rogu - drzwi do przydzielonej łazienki, choć nie wiedziałem, czy nie jest ona tutaj luksusem - bo namawiałem osobę odpowiedzialną za przydzielanie pokoi tak długo, aż udostępniła mi pokój z balkonem - wszakże jak miałbym rozładowywać emocje w tak małym pokoju? Musiałem mieć szybki dostęp do otwartej przestrzeni. Oparłem dłonie na framudze drzwi, z łatwością naciskając na drewno i delikatnie je wgniatając. O, nawet w ludzkiej powłoce jestem w stanie zrobić tu demolkę, to co będzie po przemianie? Westchnąłem. Podszedłem do jednego z łóżek - tego bliżej drzwi balkonowych - i usiadłem. Pokój był niezamieszkany, lecz recepcjonistka poinformowała mnie, że nie będę mieszkał sam. Musiałem szybko wymyślić sobie jakiś bagaż, zebrać parę rzeczy, może przywieźć z kryjówki, gdzie trzymałem skarby...?
Ciekawe, kto przywędruje do mnie i będzie musiał mnie znosić. Może zginie po paru dniach...

Michael Jonson - 2013-07-31 02:08:59

Wszedł jak pan i władca. Pan i władca kartonowych pudełek ze stosem nut i zeszytów z piosenkami. Nie patrząc nawet, czy ktoś tu jest, czy nie, rzucił to na łóżko. Potem, niemal z namaszczeniem, odłożył gitarę. Dopiero wtedy się odwrócił i spojrzał w, już znajome, oczy.
- Hm.
Mruknął, zakładając ręce na piersi.
- Najwidoczniej los nam sprzyja.
Powiedział z grymasem na twarzy.
Nie miał kompletnie nic do chłopaka. Tylko, ze pamiętał, jaki w zeszłym roku był problem z jego współlokatorem. Od tamtego czasu miał do nich dziwną awersję. Jednak szybko się uspokoił. Odgarnął włosy za uszy i dało się zauważyć zarówno kolczyk, jak i tatuaż.

- Którą część pokoju chcesz?
Spytał ściągając pudła na podłogę.

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 02:22:10

Spojrzałem na czerwonowłosego, testując jego wytrzymałość na spojrzenie. Chłopak miał wyjątkowego pecha, zamieszkać ze mną. Byle drobnostka i zginie. Szkoda, ma talent.
- Którą część pokoju chcesz? - zapytał. Przeszyłem go prześmiewczym spojrzeniem i brodą wskazałem na łóżko, na którym siedziałem. Czy to nie oczywiste?
- W takim razie, skoro przyjdzie nam mieszkać wspólnie: Nazywam się Mishike Tatsurou, z rodu smo... - przyciąłem się. Może nie warto straszyć chłopaka tak wcześnie. - A tobie jak na imię??
Ułożyłem się na łóżku, twarzą do chłopaka i lekko zwinąłem się w kłębek, smoczym zwyczajem. Czekałem na odpowiedź.

Michael Jonson - 2013-07-31 02:55:18

- Michael. Michael Jonson.
Mruknal
Nie cierpial swojego imienia bo bylo po jego ojcu. Wolalby, by bardziej wiazalo sie z matka, ale co on tam mogł...nik jego nigdy nie sluchal. Czemu nagle mialo sie to zmienic...? Miki przywykl do lekceważenia jego osoby.
Polozyl sie na swoim lozku, delikatnie wodzac palcem po futerale. Chcial zagrac. Czul to niemal fizycznie. Te tesknote palców do strun. Ale nie mogl tego na razie. W koncu, mógł przeszkadzac wspollokatorowi, tak wiec po prostu zaczal rozpakowywac torbe.

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 13:30:35

- Michael. - Mruknąłem to imię pod nosem, smakując jego wydźwięk. Miało w sobie pewną moc. Mój nowy współlokator zaczął rozpakowywać torbę, którą ze sobą przyniósł. Wyciągał z niej różne rzeczy i układał a to w szafce, a to na półkach, lub jeszcze w innym miejscu. Przypatrywałem się temu uważnie, w końcu powinienem się dowiedzieć, co w swoich rzeczach powinien mieć student. Podniosłem się i nieco zbyt nachalnie zaglądałem w rzeczy czerwonowłosego. - Na początku powiem ci parę zasad, a może będzie nam razem przyjemnie tutaj - zacząłem, chcąc zwrócić jego uwagę. - Nie dotykasz żadnej mojej rzeczy, nawet jak tylko chcesz ją przełożyć* - powiedziałem na początek. - Sam będę utrzymywał porządek. Nie wymagaj ode mnie, bym kładł się o określonej porze - sam będę o tym decydował. Jednakże w nocy nie będę przesadnie hałasował ani nie będę palić światła. Jeśli chodzi o łazienkę, spędzam w niej dużo czasu, z racji pielęgnacji moich włosów. Wybierz, czy chcesz się kąpać przed, czy po mnie. Mnie to obojętne. I najważniejsze - przeszedłem na śmiertelnie poważny ton. - Gdy wychodzę na balkon, nigdy nie wychodź za mną, ani tam nie zaglądaj.
//*- Zapomniałem napisać w opisie rasy - smoki mają to do siebie, że jak już coś uznają za swoje, to nie ma zmiłuj to jest ich, i już. A spróbuj im to zabrać.... Wojna wybuchnie O_O Choćby to był malutki kamyczek.

Michael Jonson - 2013-07-31 21:08:51

Zignorowal jego bliskość. Nie przeszkadzalo mu rowniez podgladanie jego wypakowywania. Dopoki nie dotknal gitary czy zeszytoe, wszystkie jego zabiegi malo go interesowały.
- Nie ma najmniejszego problemu. Niczego nie rusze, nie nakładam godziny policyjnej,  nie wychodze za toba na balkon i kapie sie pierwszy.
Powiedział, podliczajac wszystko.
Gdy skonczyl układać rzeczy, a ze tego bylo malo, to szybko poszlo, odwrocil sie do niego i spojrzal mu gleboko w oczy.
- Musze grac na gitarze conajmniej trzy godziny, wiec licze na wyrozumiałość. Nut i tekstow nie dotykasz i do nich nie zagladasz. Błagam tez o niesprowadzanie gosci bez powiadomienia. I ostatnie - lubie zapalic i jesli tego nie tolerujesz, to lepiej mow od razu.
Zakonczyl wywod.
Usiadl na lozku i delikatnie rozpial futeral gitary

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 21:17:56

Goście? Ja i goście? Kogo miałbym tutaj sprowadzać? Nikomu nie ufam, nikt nie jest godzien znajomości ze mną, a wszystkie smoki są bardzo daleko....
Palenie? Paskudny nałóg, jednak sam swego czasu w to się bawiłem. Nie byłem pewien, czy mi to będzie przeszkadzać. Jako smok miałem bardzo wyczulony węch, więc musiały to być dobre papierosy, nie jakieś pierwsze lepsze, inaczej zacznę się tutaj dusić. Podszedłem do chłopaka, który rozpinał futerał gitary. Stanąłem nad nim i pochyliłem się ku niemu. Przymykając oczy wciągnąłem w siebie jego zapach, teraz mając okazję to zrobić, jako iż powietrze w pustym pokoju było martwe. Mieszanka woni zawirowała mi w nosie, przyjemnie łaskocząc. Co dziwne, chłopak nie pachniał... Nie pachniał ludźmi. Ponieważ ludzie to istoty społeczne, zwykle każdy z nich nosi na sobie odrobinę woni tych, z którymi spędza najwięcej czasu. A Michael... Pachniał tylko sobą, nosząc ze sobą również woń papieru czy drewna i strun. Było to zaskakujące. Czyżby był samotnikiem? Ludzie samotni zwykle przejawiają większą inteligencję, niż przeciętny przedstawiciel tego gatunku, a przynajmniej tak wynikało z moich obserwacji. Jednakże czerwonowłosy nie przejawiał żadnej obawy przede mną, co było istnie głupim zachowaniem. Otworzyłem oczy, napotykając jego spojrzenie.
- Mogę zobaczyć twoje papierosy? - spytałem. Nie wierzyłem w to, co robię - odkąd pierwszy raz zobaczyłem tego chłopaka, wypowiedziałem więcej słów, niż zwykle byłem w stanie wypowiedzieć przez rok.

Michael Jonson - 2013-07-31 21:35:39

Siegnal do kieszeni i wyciagnal zdobione, metalowe pudelko, ktore mu podal. Dalo sie wyczuc w powietrzu delikatny, bardzo slaby zapach szalwi.
- Sa robione specjalnie dla mnie, ale mozesz sprobowac
Mruknal.
Sam opracowal recepture. Nie cierpial zapachu samego tytoniu, a dodatkowo, gdyby palil zwykle, nie moglby śpiewać przez zmiejszona pojemnosc pluc. Stąd tez zamiast niszczący organizm tyton i inne rzeczy, ktore wystepuja w zwykłych papierosach, jego oczyszczaly organizm dzięki ziolom.
Zerknal na niego, a potem delikatnie zaczal stroic gitare. Cicho nucil przy tym smutna melodie, ktora slyszal juz wczesniej.

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 21:49:40

Specjalne papierosy... Ho, ho, chłopak nie szczędzi pieniędzy. Chwyciłem delikatnie w palce metalowe pudełko, które czerwonowłosy mi podał. Otworzyłem je lekko i zajrzałem z ciekawością do środka. Wyciągnąłem jedną papierową rurkę i, zerkając na Michaela, przeciągnąłem ją przed nosem.
Ku swojemu zaskoczeniu, miast poczuć gryzący, acz przyjemny momentami zapach tytoniu, poczułem woń... Domu. Rozszerzyły mi się nozdrza, gdy wciągałem do płuc zapach znajomych roślin. Mieszanka zawarta w papierowym zawijasie była mi doskonale znana, oparta na białej szałwii o tak przyjemnym zapachu. Pamiętałem, jak jeszcze jako pisklak wędrowałem po najdzikszych rejonach mojej rodzimej wyspy wraz z smokiem botanikiem, który wyjaśniał mi znaczenia każdego krzewu, każdej najmniejszej trawy. Moja wyspa była oblegana przez różnorakie lecznicze i pomocne zioła. Drżącymi palcami odłożyłem dom zawinięty w bibułkę do tabakierki i zamknąłem. Podałem chłopakowi z nieco nieobecną miną.
- Interesujące - wydusiłem tylko, patrząc przed siebie. Cicha melodia, którą czerwonowłosy zaczął wygrywać, wywołała we mnie dziwne emocje i wspomnienia. Miłe wspomnienia.
Nie!
Samokontrola, Tatsurou!
To było.
Nie wróci.
Nie zapominaj o krzywdzie. Nie zapominaj o białych smokach!
Nagle wszystkie wspomnienia zostały przegnane, a we mnie pojawiła się szorstka i twarda gula złości, która narastała. Musiałem wyjść, nie mogłem skrzywdzić Michaela, mimo iż to przez niego naszły mnie te wspomnienia.
- Koniecznie muszę stąd wyjść - warknąłem szorstko, obracając się w stronę balkonu.

Michael Jonson - 2013-07-31 22:00:43

- Dobra
Mruknal obojetnie.
Schowal papierosnice z powrotem do kieszeni jeansow i zaczal od nowa stroic gitare. Nucil przy tym stara jak swiat piosenke marynarzy o powrocie zza dalekiego morza. W jego glosie brzmiała niemal namacalna tesknota za domem
Gdy nie slyszal zadnego fałszywego dźwięku nucenie zamienil na tekst piosenki, a brzdakanie na prawdziwa gre. Dźwięki wolno wypelnialy pokój w pelnej harmonii ze soba. Melodia niosla ukojenie i spokoj, ale rowniez niewyobrazalna tęsknotę

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 22:22:41

Wyszedłem szybko na balkon. Dyszałem ciężko, przechodziły mnie dreszcze, które próbowałem kontrolować. Zdarłem z siebie koszulę i zrzuciłem spodnie, zostawiając je na podłodze. Rzucając szybkie spojrzenie przez okno do pokoju - na szczęście ten cały Jonson był zbyt pochłonięty swoją gitarą, by na mnie patrzeć - stanąłem na barierce balkonu i skoczyłem w dół. Już w locie pozwoliłem sobie na przemianę, która była dla mnie niesamowitą ulgą. Na szczęście nasz balkon wychodził na "tyły" akademika, gdzie nie było domów, ani miasta, lecz błonia i niewielki las.
Załopotałem skrzydłami, unosząc się wyżej. W smoczym ciele było tyle miejsca na emocje, które mnie, jako człowieka, wręcz rozrywały! Ryknąłem krótko, starając się nie narobić zbędnego hałasu - w końcu byłem w mieście. Obleciałem las, uważnie spoglądając w dół i sprawdzając, czy przypadkiem nie ma tu gdzieś ludzi. Po tej krótkiej wyprawie wzbiłem się w górę, czując jak powietrze pod skrzydłami coraz bardziej rzednie. W końcu dotarłem do celu- linii chmur. Wyleciałem ponad nią i dopiero będąc zasłonięty przez wilgoć, wypuściłem z pyska ogrony pióropusz ognia, dając upust frustracji, żalowi, wspomnieniom i wszystkim złym emocjom. Chwilę zawisłem w miejscu i obróciłem się pyskiem w stronę ziemi. Zapikowałem, zwijając skrzydła i podciągając łapy pod siebie. Zmrużyłem oczy od pędu powietrza i dopiero pięćdziesiąt metrów nad ziemią rozłożyłem skrzydła, ostro hamując. Zacząłem z powrotem się przemieniać w człowieka, częściowo, by łatwiej mi było zbliżyć się do balkonu. W końcu zostały mi tylko skrzydła, które zmieniłem gdy stanąłem twardo na balkonowej barierce.
Zszedłem z niej i wciągnąłem na siebie spodnie, darując sobie koszulę. Zawiesiłem ją na ramieniu i wróciłem do pokoju. Michael dalej grał na gitarze. Nie zważając na niego położyłem się na łóżko, przymykając oczy. Jednakże melodia wygrywana przez chłopaka szargała moje nerwy. Była smutna i tęskna, przywodząca na myśl pieśń kogoś, kto stracił wszystko- jak ja. Znów zaczęło wszystko się we mnie burzyć.
- Czy ty nie masz w repertuarze niczego normalnego?! Życie tobie niemiłe?! - warknąłem groźnie, zrywając się do siadu i obrzucając czerwonowłosego lodowatym spojrzeniem.

Michael Jonson - 2013-07-31 22:36:47

Gdy drzwi balkonowe ponownie się otworzyły, chłopak został wyrwany ze swojego świata, co oznacza mniej więcej tyle, ze zauważył kto wchodzi, co robi i że życie kręci sie nadal. Jednak mimo wszystko nie przerwał swojej gry. Potrafił to już robić niemal automatycznie.
Spojrzał na niego tym swoim ciężkim spojrzeniem.
- Normalnego? Zależy co przez to słowo rozumiesz.
Odparł.
Zatrzymał palce na chwycie i skierował spojrzenie za okno. Wolno zaczęła się robić szarówka, która oznaczała nadchodzącą ciemność nocy.
- Tak, zgadłeś. Życie jest mi niemiłe. Jeśli chcesz mnie zabić, pamiętaj, by pochować mnie z gitarą.
Dorzucił niby żartobliwie, ale w jego głosie pobrzmiewał smutek.
Tak...życie było mu niemiłe. Nigdy nie miał niczego. Był niechcianym dzieckiem, o którym przypomniał sobie ojciec dopiero, gdy wyjechał na studia. Na wszystko zapracował sobie siła własnych mięśni. Zdecydowanie życie go nie lubiło.
Pociągnął ostatni akord do końca i spojrzał z powrotem na chłopaka.
- A co chcesz usłyszeć? Czy nie lepiej pogodzić się z tym, co jest, niż uciekać do czegoś, co nie istnieje? Stracić coś na zawsze oznacza mniej więcej tyle, ze nigdy się o tym nie zapomni, a myśl o tym będzie prześladować sny.
Smutek zagościł również w jego oczach.

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 22:57:14

- Normalne... Coś... Przez... Co... Nie... Będę... Miał... Ochoty... Cię... Zabić... - syknąłem, zaciskając pięści. - Choć najwyraźniej zginiesz niedługo - dodałem, nie opanowując siebie. - A ja nie chcę pamiętać o tym, co straciłem.
Nie chciałem ponownie wychodzić na dwór, ponieważ mogło się to wydać podejrzane Michaelowi. Oddychałem ciężko, stosując metodę medytacji, której uczono smoków, jednakże nie była ona zbytnio popularna. Wyjrzałem za okno, czując, jak moje ciało się rozbudza - rzadko kiedy potrafiłem spać w nocy, skoro jestem stworzony do życia w niej.
- Uwierz, że nie chcę na dzień dzisiejszy robić ci krzywdy, lecz niedługo może się to zmienić - mówiłem pewnie, stwierdzając fakty. - O ile będziesz dalej tak grywał, mogę cię zranić nawet niechcący - warknąłem. Obróciłem się plecami do chłopaka i przemieniłem jedną z dłoni w smoczą łapę, zasłaniając to sobą. Poruszałem pazurami, oglądając, jak błyszczą w zapalonym świetle.

Michael Jonson - 2013-07-31 23:07:05

- Nie wzrusza mnie śmierć. w końcu i tak to się stanie. A jeśli zostanę ranny po drodze, nic się nie stanie.
Odparł filozoficznym tonem.
Westchnął i zastanowił się, co by innego zagrać. Po chwili dźwięki wydobywane ze strun przypominały jedną z piosenek Freddiego Mercury'ego o miłości do mężczyzn. Jego głos zabrzmiał bardzo podobnie, jednak było w nim więcej pasji, jakby przedstawiał swoje prawdziwe uczucie, a nie naśladował utwór. I może było w tym trochę prawdy...
Nie patrzył na instrument. Obserwował nagie plecy mężczyzny. po jakimś czasie tej obserwacji przerwał śpiew i zaczął się śmiać. Jednak mimo wszystko, palce automatycznie dalej grały.
- Z mojej perspektywy zabawnie to wygląda, wiesz...?

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 23:16:54

Obróciłem głowę, przechylając się do tyłu i opierając się na nieprzemienionej dłoni. Nie poruszyła mnie jego sugestia, choć byłem mu wdzięczny za zmianę piosenki - swoją drogą, była o interesującej treści.
- Nie chciałbyś zobaczyć teraz mojej ręki, i nie przejmuję się, jak to zabrzmi czy jak to wygląda - wzruszyłem ramionami. - Są rzeczy, na widok których niejeden uciekłby z krzykiem, więc ty zapewne również.
Naprawdę coś się ze mną dzieje. Zamiast obrzucić go spojrzeniem, wszystko wyjaśniam... Mową? To do mnie niepodobne...

Michael Jonson - 2013-07-31 23:22:44

- Skoro ktoś inny uciekł by z krzykiem, ja najwyżej wzruszyłbym ramionami.
Odparł.
Była to prawda. W swoim życiu widział wiele obrzydliwych i strasznych rzeczy. W końcu, tak to już jest, gdy ojciec pracuje w wydziale zabójstw i morderstw. Niejednokrotnie ojciec zabierał go ze sobą, licząc jeszcze wtedy, ze zostanie lekarzem. Tak więc, widział dość sporo. i szczerze? Zawsze wzruszał na wszystko ramionami.
Zagrał piosenkę do końca, po czym odłożył gitarę do futerału. Odwiesił ja na hak, a sam wziął zeszyt z tekstami piosenek.
- Z resztą, rób co chcesz. Nie należę do osób, które wtykają nos w nieswoje sprawy.
Mruknął.
Szukając jednego z utworów usilnie wpatrywał się w tekst, ignorując to, co robił współlokator. Nie chce to nie, nalegać w końcu nie będzie. Co to to nie. Za mało go interesowała prawda.

Tatsurou Mishike - 2013-07-31 23:37:25

Westchnąłem z ulgą. Najwyraźniej mój współlokator nie należał do wścibskich, co bardzo mi ułatwiało życie. Obróciłem się z powrotem i dotknąłem palcem pazura, naciskając lekko i sprawdzając ostrość. W końcu znudziło mi się to i przemieniłem łapę na powrót w rękę. Położyłem się na łóżku na wznak i pogrzebałem po kieszeniach spodni. Gdzieś powinna być... Jest! Złapałem w palce zimny, podłużny przedmiot. Wyciągnąłem go i podniosłem do oczu. Oglądałem luksusową, pozłacaną i miejscami posrebrzaną harmonijkę, jedną z rzeczy, jaką zabrałem z wyspy. W sumie nie przedstawiała specjalnej wartości - nie była też jakąś wielce ważną pamiątką. Jako pisklę pamiętałem jednak grywające na podobnych instrumentach smoki, które potrafiły naprawdę pięknie grać. I ja również się nauczyłem, choć dopiero po opuszczeniu wyspy.
Przekręciłem głowę w stronę Michaela. Skrobał coś w jakimś zeszycie, nie miałem najmniejszego pojęcia, co. Jego gitara leżała w futerale. Ciekawe, czy potrafi grać tylko na gitarze.

Michael Jonson - 2013-07-31 23:46:25

Postukiwał rytmicznie w zeszyt, układając tekst piosenki. W pewnej chwili wstał i zaczął krążyć po pokoju, jakby to był główny cel jego życia. Gdy tylko jakiś pomysł wpadł mu do głowy, od razu go zapisywał. Jednak myślenie na sile nigdy nie było dobre, więc gdy nie mógł już znaleźć rymów, po prostu podszedł do okna i wyciągnął papierosa. Odwrócił się do chłopaka i wtedy zauważył harmonijkę. Pytanie zostało gdzieś w tyle, pochłonięte przez instrument.
- Ładna. umiesz grać, czy to pamiątka?
Spytał, odwracając się przodem do niego.
papierosa nadal trzymał między palcami. W końcu, przypomniawszy sobie o jego istnieniu, wsadził go do ust. Jednak po chwili się rozmyślił i biała tubka z powrotem wróciła do papierośnicy.

Tatsurou Mishike - 2013-08-01 00:08:10

- Umiem. Jestem samoukiem, a to pamiątka z rodzinnych stron - mruknąłem, gładząc wygrawerowany zawijas, który dla przeciętnych oczu wydaje się zwykłym, przypadkowym maźnięciem, zaś dla moich były to smocze runy, tak odmienne od ludzkiego pisma. Na harmonijce były wygrawerowane różne hasła smoków nocy, imiona, ważne daty. Na tak małym przedmiocie była spisana niemal cała historia rodu. Uniosłem wzrok na czerwonowłosego, posyłając mu pytające spojrzenie.

Michael Jonson - 2013-08-05 13:52:56

- Hm.
Powiedział tylko tyle.
- Mogę ją zobaczyć, czy nawet z pozwoleniem panuje zakaz dotykania?
Spytał, wyciągając rękę.
Patrzył przy tym mu prosto w oczy. Wcześniej padło pytanie, co było z jego instynktem samozachowawczym. Otóż wyjechał on na długie, długie wakacje już jak chłopak był mały. Po prostu wszystko brał na chłodną kalkulacje - dopóki nie ugryzie, może być. Będąc jeszcze szkrabem niejednokrotnie chodził pogryziony przez psy czy koty, a po dorośnięciu wymykał się czasem do lasu, szukając dzikich zwierząt. Tak wiec, dopóki Tatsurou nie zrobi mu krzywdy, nie będzie się bał do niego podchodzić i być blisko. chociaż, nie wiadomo, czy nawet po tym, jego "odwaga" ucieknie.

Tatsurou Mishike - 2013-08-05 14:31:28

Oceniłem chłodnym spojrzeniem współlokatora. Naprawdę musiał mieć coś nie tak z instynktami. Ale tak właściwie, nieco mi tym imponował - nikt z dotychczas spotkanych ludzi nie potrafił zachowywać się tak swobodnie w mojej obecności. Może nie jest mu pisana tak szybka śmierć? Westchnąłem jeszcze raz i spojrzałem z powrotem na harmonijkę. Gdyby zapytał o coś podobnego parę chwil wcześniej, prawdopodobnie byłby już krwawą smugą na ścianie, a jakoś tak teraz... Zniknęło moje mordercze zachowanie wobec niego. Z, mimo wszystko, ciężkim sercem, wysunąłem instrument delikatnie w jego stronę.

Michael Jonson - 2013-08-05 16:20:13

Wziął ją ostrożnie w palce i przyjrzał jej się. Była bardzo dobrze wykonana, starannie i ze szczegółami. Michael wiedział takie rzeczy, bo testował naprawdę wiele instrumentów, gdy był jeszcze z matką. Dzięki temu jego wiedza muzyczna nie ograniczała się tylko do gitary.
Delikatnie przejechał palcami po zdobionych zawijasach, mrużąc nieco oczy. hm...takiego wzoru jeszcze nie widział. Czyżby był robiony na zamówienie? To zaciekawiło chłopaka. Spojrzał z powrotem na właściciela harmonijki, oddając jednocześnie instrument.
- Ten wzór na wierzchu coś przedstawia, czy to jakiś szyfr?
Spytał.
Spotkał się raz z czymś takim. A, że to było związane z muzyką, był wystarczająco zainteresowany, by zadać pytanie.

Tatsurou Mishike - 2013-08-05 16:55:22

Czułem się bardzo nieswojo, patrząc, jak Michael ogląda moją harmonijkę. W końcu to był smoczy instynkt, co moje, to powinno być moje, a nie rozdawane wszystkim do oglądania. Gdy chłopak zadał pytanie, zaczekałem kilka minut, w końcu nie było w moim zwyczaju odpowiadać od razu. Uniosłem rękę do włosów i zaplątałem w nie palce, przykładając dłoń do ust.
- To historia... Opisana historia z miejsca, z którego pochodzę - szepnąłem, wzdychając. - To nie szyfr. To pismo - wymamrotałem, wyciągając drugą rękę po moją własność. Starczy mu tego oglądania.

Michael Jonson - 2013-08-09 00:28:49

- Aha
Mruknął.
Usiadł na łóżku i zdjął koszulkę i spodnie, pozostając w samych bokserkach (a co ! xD). Odwiesił je na oparcie krzesła i z powrotem znalazł się na łóżku. Nie imponował budowa - ani mięśniami, ani gabarytami - więc jego wygląd był mało męski. Jednak Miki się tym nie przejmował. Rzadko kiedy zwracał uwagę na swój wygląd. Pewnie mógłby paradować nago i się tym ani trochę nie przejmować.
- Dobranoc.
Rzucił, kładąc się pod kołdrę.
To mogło być dziwne - nie było jeszcze nawet dwudziestej, a on już kładł się do łóżka. Jednak trzeba było podkreślić, ze przyjechał prosto z Nowego Jorku, gdzie teraz jest środek nocy. Logiczne było, ze chłopak odczuwał znaczne zmęczenie.

Tatsurou Mishike - 2013-08-09 20:23:00

Nie odpowiedziałem na jego "dobranoc" słowem, ale pomyślałem. To też się liczy, a ja wolałem mówić mało. Zawsze byłem małomówny. Taki ze mnie typ. Nie zareagowałem też zbytnio na to, że się rozebrał - sam przecież łaziłem wiecznie półnagi, także... Jakoś mnie to nie ruszało. Po chwili zwinąłem się z powrotem w dziwną pozycję (gdybym był w gadziej formie, nie byłaby taka dziwna), która przypominała nieco kłębek, jednak nadal sprawiała, że byłem czujny i nie spałem. Nie chciało mi się spać, wolałem... Podrzemać. Tak, jak robią to psy - niby śpią, ale są czułe na każdy dźwięk. Podobną umiejętność wyszkoliły smoki. Ale oczywiście my umiemy ją lepiej. Przymknąłem oczy, owijając włosami jedną dłoń i pogrążyłem się w półśnie, mimo, iż moje ciało było rozbudzone i chętne do jakiejś wyprawy. Po tylu latach wśród ludzi nadal nie przestawiłem się na ich tryb życia, co było zaskakujące.

// Jeśli chcesz, możesz już zrobić przewinięcie czasowe do poranka, proszę bardzo~~

Michael Jonson - 2013-08-14 15:18:50

Raczej do środka nocy xD


Było nieco po czwartej rano, gdy Michael się obudził. Ehh...znowu mu zajmie parę tygodni przystosowanie się do zmiany strefy czasowej. Podźwignął się na łokciach i zamrugał kilkukrotnie, próbując przejrzeć ciemność. Wstał ze swojego miejsca, naciągnął na siebie spodnie i wyszedł na balkon, zostawiając lekko uchylone drzwi. Wyciągnął papierośnicę ze spodni i zapalił sobie. Usiadł na balustradzie balkonu, balansując ciałem, by nie upaść. Opierając plecy o jedną ze ścianek, odgradzająca niepotrzebne "zaglądanie do sąsiada", skupił swoje spojrzenie na drzewach w pobliskim lesie.

Tatsurou Mishike - 2013-08-14 22:36:42

Nawet nie ruszyłem się z swojego łóżka, gdy mój współlokator wstał, co oczywiście nie mogło umknąć mojej uwadze. Wciąż leżałem zawinięty w ten dziwaczny kłębek, grzejąc się własnym ciepłem. Gdy jednak czerwonowłosy wyszedł na balon, zaciekawiło mnie to. A to było niezwykłe, bo mało co mnie ciekawiło. Dlatego bezszelestnie podniosłem się i wstałem z łóżka. Podszedłem do delikatnie uchylonych drzwi i wytknąłem głowę na zewnątrz. Po chwili dojrzałem Michaela, siedzącego na barierce od balkonu i palącego papierosa. Wyszedłem do niego, ciekaw, dlaczego nie śpi.
- Bezsenność? - rzuciłem, przechylając głowę na bok i zerkając to na niego, to w rozgwieżdżone niebo.

Michael Jonson - 2013-08-18 21:51:30

- Nie tyle bezsennosc, co roznica godzin miedzy Japonia a Nowym Jorkiem.
Westchnal
Zaciagnal sie i wypuscil spora chmure aromatycznego dymu. Czul sie duzo lepiej, kiedy mógł w spokoju posiedziec na zewnatrz. Czul sie duzo swobodniej na świeżym powietrzu, co dalo sie zauważyć. Chlopak usmiechnal sie delikatnie, a same jego zachowanie równiez wydawalo sie spokojniejsze.
- A ty? W koncu mało osób nie spi o tej godzinie

Tatsurou Mishike - 2013-08-26 22:59:59

- Z natury jestem stworzeniem nocnym - stwierdziłem, nie kłopocząc się tym, jak zinterpretuje to mój współlokator. Jego sprawa, na ile jest pojętny, czyż nie? Żeby nie było potem, że nie ostrzegałem. Wyszedłem na balkon i odchyliłem głowę do tyłu. Rozszerzyłem źrenice maksymalnie, a niebo z paruset tysięcy gwiazd zmieniło się w mapę milionów, miliardów gwiazd. To, co ludzie nazywają "niezliczonymi gwiazdami", to jest nic w porównaniu do tego widoku. Podszedłem do barierki i złapałem się jej, wzdychając w niemym uwielbieniu dla samej istoty nocy. Noc była piękna, po stokroć piękniejsza niż dzień. I dawała pewne ułatwienia - w tak nikłym świetle Michael prawdopodobnie nie zauważy lub nie zwróci uwagi na moje źrenice, zajmujące całą powierzchnię tęczówki. Ponadto ciemny kolor moich tęczówek dodatkowo utrudniał takie zadanie. Oczywiście, wciąż istniała szansa, że czerwonowłosy zwróci uwagę na moje dziwne oczy, jednak była ona wyjątkowo niska, co dawało mi miłą swobodę. Pozwoliłem sobie na cichy pomruk, niski, basowy, niemal niedosłyszalny. Zacząłem się nawet lekko kołysać, wpatrując się w niebo, nieco oszołomiony pięknem gwiazd.

Michael Jonson - 2013-08-29 02:54:29

- Wygladasz na takiego, ktorego urodzila i wychowala Noc.
Mruknal.
Skad to okreslenie? Wychowany w tradycji i milosci do natury przez matkę czasem podarzal jej torem myslenia. Nadal pamietal slowa matki - "ty na pewno w poprzednim zyciu byles leniwcem, tak jestes zainteresowany!". Dlatego zdarzaly mu sie podobne okreslenia, takie jak to.
Delikatnie sie zaciagnal, puszczajac male obloczki i koleczka. Wygladal przy tym jakby dym byl jego czescia, jakby byl z nim od zawsze. Bez problemu sie nim bawil - puszczal kłęby, kolka, wypuszczajac co jakis czas przez nos. Wygladal przy tym jak lokomotywa. Albo smok.
- Co jest z toba nie tak?
Spytal, patrzac na niebo.
- Jeśli oczywiście chcesz mi powiedziec.
Rzucil
Potrafil wiazac fakty ze soba. I zauwazyl, ze jego wspollokator nie jest jakims zwykłym kolesiem bez planu na zycie. Wygladal na kogos, kto ma wazniejszy cel niz zwykle zycie czlowieka

www.yaoi-no-ai.pun.pl