Takeshi Mikami - 2013-08-22 00:29:52

Gdyby ktoś nie potrafił się ogarnąć w rozplanowaniu pomieszczeń (sama miałam z tym problem podczas opisywania), proszę szkic:
http://funkyimg.com/i/CfqN.png
Aczkolwiek nie wiem, czy proporcje zostały zachowane, ponieważ mam problemy z skalą xD. Czerwone kreski - drzwi, niebieskie - okna.

Do apartamentu należącego do Takeshiego można dostać się tylko w jeden sposób - poprzez windę. Mieszkanie zajmuje całe, ostatnie, trzydzieste piętro nowoczesnego, przeszklonego wieżowca. By zapewnić prywatność mieszkańcom, został skonstruowany pewien mechanizm. Otóż, by wjechać na to piętro, nie naciskamy guzika z cyfrą - zamiast tego w windzie pod liczbą 30 znajdziemy miejsce na klucz. Po włożeniu tam odpowiedniego klucza i przekręceniu, winda sama rusza do mieszkania. Ewentualnie można ją przywołać z wnętrza mieszkania. Nie jest to do końca praktyczne, jednak w niektórych sytuacjach przydatne - na przykład nigdy nie zapuka do drzwi akwizytor ani Jehowi.
Tak więc, po tym, jak wysiądziemy z windy, od razu jesteśmy w wnętrzu mieszkania. A konkretniej w wąskim korytarzu, który ciągnie się przez całą długość budynku. Z zewnętrznej strony jest on cały przeszklony, a na wysokości pasa ciągnie się barierka. Na podłodze znajduje się ciemnoszare linoleum, zaś na jedynej ścianie - biała tapeta w szary wzorek. Tuż przy wejściu mamy stojak na parasole, wieszak na ubrania, szafę na buty i lustro - ot, podstawowe meble w takich pomieszczeniach. W odcieniach szarości. Są one ustawione po obu stronach korytarza, nie tylko przy ścianie. A właśnie, co do ściany, wiszą na niej różne obrazki w tradycyjnych, wykonanych z ciemnego drewna ramkach. Przedstawiają głównie wnętrza różnych kasyn, ale są też obrazy kwiatów, krajobrazów i różnych takich. Tyle, że w większości czarno-białe. Wszystkie też nie są specjalnie duże. Ot, takie małe i średnie obrazki. Oświetleniem tutaj są szare, dopasowane do klimatu pomieszczenia żyrandole, rozmieszczone w odpowiednich odległościach. Korytarz ciągnie się do przodu, jednak po paru krokach od wejścia napotykamy odnogę kierującą się na prawo, do wnętrza. Jest ona znacznie węższa. Idąc nią niemal od razu napotykamy po prawej stronie drzwi. Są wykonane z szarego drzewa, bądź pomalowane szarą farbą. Posiadają ładnie zdobioną, matową, szarą klamkę.
Przechodząc przez owe drzwi znajdujemy się w kuchni połączonej z jadalnią. Tuż po prawej znajdują się czarne, drogie blaty kuchenne. Oczywiście jest tu też kuchenka, właściwie tuż przy samym wejściu, potem jest szafka, a dalej zlew, zmywarka i znowu szafki. Po lewej stronie od wejścia są dwie szafki i lodówka, również w kolorze dopasowanej czerni. Nad każdą stojącą szafką wisi kredens. Blaty po prawej stronie ciągną się do końca ściany, a także po prostopadłej ścianie do mniej więcej połowy pomieszczenia. Tam kończą się ustawionym prostopadle do ściany barkiem
[dobra, nie wiem, jak opisać, tak więc - takim jak w simsach XD] wyposażonym w różnorakie alkohole. W tej części pomieszczenia  na podłodze znajdują się czarno-białe kafelki, zaś ściany są pomalowane białą farbą.
Idąc dalej, zauważamy, że pokój przekształca się w wspominaną wcześniej jadalnię. Tutaj na podłodze mamy jasne, beżowe panele, zaś na ścianach króluje również beż, choć można ten kolor określić jako jasny, ciepły brąz. Przejawia się on w postaci farby na chropowatych ścianach.  Jest tutaj duży, prostokątny stół wykonany z ciemnego dębu. Nakryty bladopomarańczowym obrusem, z masą rzeźbień na nogach, ma zawsze na środku ustawiony szklany wazon z świeżymi kwiatami, w kolorach bieli, beżu i pomarańczu. Przy nim znajduje się aż  osiem miejsc do siedzenia, czyli osiem krzeseł do kompletu stołu, z bladopomarańczowymi, gładkimi obiciami. W pokoju też znajduje się  niewielka półka z bibelotami, a na podłodze stoi sześć czy siedem donic z roślinami domowymi. Na zewnętrznej ścianie pomieszczenia znajdują się dwa dość spore, ciągnące się od podłogi do sufitu okna. Dla bezpieczeństwa, podobnie jak to jest zrobione w korytarzu, na wysokości pasa zamontowana jest stalowa barierka. Można przez szybę wyglądać na centrum miasta.
Właściwie, nie ma co więcej mówić o tym pomieszczeniu, dlatego kierujemy się do wyjścia i wracamy z powrotem na korytarz. Idziemy dalej. Następne drzwi, jakie napotykamy, są równoczesne z kolejnym zakrętem korytarza - korytarz zakręca w lewo, a my mamy następne drzwi przed nosem. Szare, identyczne, jak te w kuchni.
Prowadzą one do łazienki. Wyłożona w całości błękitnymi kafelkami w łagodne fale, w kształcie grubej i odwróconej litery L. Po wejściu, po lewej stronie znajduje się ciąg szafek w kolorze białym, a pomiędzy nimi, po środku, umywalka. Nad tym zajmujące całą ścianę lustro. Zaś udając się w prawą stronę, wchodzimy wgłąb pomieszczenia. Przechodzimy kawałek, gdzie są tylko zawieszone na ścianie półki z zapachowymi świeczkami i jakąś małą roślinką w doniczce, i już po chwili łazienka rozszerza się w prawo.  Tam, w rogu stoi spory prysznic, który jest właściwie tylko kabiną i luksusową  dyszą z różnymi bajerami. Nie ma brodzika. W drugim rogu, dalej, stoi ładnie schowana za półścianką (na której są następne dwie roślinki w doniczkach) toaleta. Za to na środku pomieszczenia, niezamurowana wanna w kolorze białym. Dość ładna i elegancka, z posrebrzanymi kurkami, nieprzeciętnej wielkości. Przed nią mamy położony na podłodze ładny, puchaty, okrągły i biały dywanik, coby nóżki nie zmarzły. Na lewo, w ostatnim rogu pomieszczenia znajdują się białe drzwi, aczkolwiek te drzwi nie posiadają zamka.  Tuż obok nich zawieszony jeszcze na ścianie jest biały grzejnik utworzony z rurek, na którym zazwyczaj wisi kilka błękitnych i białych ręczników. Na suficie znajdują się dwie lampy przesłonięte osłonami w kształcie półkul, z białego, przydymionego szkła.
Przez te drzwi dostajemy się do garderoby, wąskiego pomieszczenia, jednak długości łazienki. Są tutaj szafki, szuflady, komody i szafy, wszystkie ładnie poustawiane pod ścianami, a także stojące w kącie żelazko i deska do prasowania. Ścian praktycznie nie widać, ponieważ na jedynej wolnej od mebli ścianie - na prawo od wejścia - są zawieszone dwa duże lustra. A dodatkowo jeszcze jedno, takie dwustronne i ruchome, w ramie z ciemnego drewna, stoi w kącie, tuż obok deski i żelazka. Wszystkie meble są w kolorze rudawym, zaś na podłodze mamy jednolitą wykładzinę w dość bladym odcieniu beżu. Światło to oświetlenie ledowe, przydatne w takim pomieszczeniu.
Wracamy na korytarz i idziemy dalej. Po skręceniu w lewo, pierwsze następne wejście, jakie napotykamy, to kolejne, szare drzwi po lewej stronie korytarza.
Wchodzimy przez nie do biblioteki. Jest tutaj wyjątkowo cicho, wzdłuż ścian, a także na środku pomieszczenia porozstawiane są regały z książkami. Na podłodze pod bladobrązowym dywanem mamy jasne panele. Ściany są pomalowane w kolor podbiegający pod brąz, jednak będący wyjątkowo jasnym. Pomiędzy książkami na regałach stoi parę roślinek w doniczkach, można je znaleźć też w nieco większej wersji na podłodze czy na szczycie regałów. W tym pomieszczeniu znajduje się parę foteli i wygodnych siedzisk, rozmieszczonych w różnych, strategicznych miejscach. Samych książek w obecnej chwili nie ma zbyt wiele, jednak zbiór z całą pewnością będzie rósł. W głębi pomieszczenia znajduje się ustawione pośrodku eleganckie biurko z szufladami, wykonane z przeciętnej jasności drewna. Przystawione jest do niego równie eleganckie, dopasowane do kompletu krzesło z beżowym obiciem. Owe biurko służy do pracy właścicielowi - w szufladach kryją się różne, tajemnicze papiery, zaś na samym biurku ustawiono wiecznie włączonego laptopa. Na ścianach biblioteki znajduje się kilka dużych obrazów utrzymanych w odcieniach sepii. Zostały zakupione w różnych częściach świata, dlatego przedstawiają malarstwo z różnych kultur, stylów i epok. Światło tutaj to cztery czy pięć żyrandoli, misternie zdobionych i pozłacanych, dających odpowiednio duże natężenie jasności, by móc w spokoju czytać, ale i jednocześnie by nie raziło zbytnio po oczach.
Po wyjściu z biblioteki, zaledwie dwa kroki dalej napotykamy kolejne przejście. Tym razem jest ono inne, niż wszelkie inne drzwi w całym mieszkaniu - są to drzwi w stylu starojapońskim, przesuwane, wykonane z ciemnego drewna i bladego, beżowego papieru. Owe delikatne drzwi wiodą wprost do nastrojowej sypialni.
W tym pomieszczeniu postawiono na minimalizm. I kolor zgaszonej czerwieni. W sypialni nie ma żadnych okien, co dodatkowo podkreśla nastrój. Nie ma też żadnych roślin, które występują poza tym miejscem wszędzie. Jedyną formą ozdoby są udrapowane na bordowych ścianach niby szale, w kolorze ciemnobrązowym oraz purpurowym. Na podłodze znajdują się wykonane z ciemnego, niemal czarnego drewna panele. Na owych panelach, pod ścianami pokoju w rozsądnych odstępach ustawiono kwadratowe półmiski, a na nich - niskie, grube, czerwone, purpurowe i brązowe świece. Poza nimi jedynym źródłem światła mogą być dwie lampki nocne, ustawione na niziutkich stoliczkach z małą szafką, służącymi jako etażerki. Oczywiście te meble wykonane są z ciemnego drewna, niemal zlewają się z podłogą. Stoją po obu stronach dużego, dwuosobowego łóżka. Łóżko jest wyjątkowo niskie, zdaje się być wyłącznie materacem na podłodze, jednak bez wątpienia jest to pełnowymiarowy mebel. Pościel na nim jest satynowa oraz w kolorze ciemnej purpury.
Sypialnia jest dosyć przestronna, jednak nie ma tu wielu rzeczy. Do pełnego i szczerego opisu należy jednak jeszcze dodać puchaty i gruby dywan, znajdujący się pod łóżkiem i wtapiający się w kolor podłogi. I oto mamy - minimalistyczna, acz nastrojowa sypialnia.
Ostatnim, ważnym a jeszcze nie opisanym pomieszczeniem jest salon - drzwi do niego znajdują się na końcu korytarza, po lewej stronie.
Wchodzimy przez kolejne szare drzwi i widzimy. Co widzimy? Po lewej regały z bibelotami i różnymi średnio przydatnymi rzeczami, które ciągną się aż do sufitu. Wykonane są z białego drewna. Zajmują niemal całą ścianę - mniej więcej w połowie ten ciąg przerywa zawieszony na niej telewizor plazmowy, pod którym znajduje się ni to szafka, ni to półka, również wykonana z białego drewna. Stoi tam odtwarzacz DVD i BlueRay, dekoder z telewizją satelitarną. Dalej półki ciągną się z powrotem, tym razem wypełnione po brzegi filmami i muzyką. Na samym końcu, w rogu pomieszczenia znajduje się wieża stereo z imponującymi głośnikami. Naprzeciwko telewizora stoi elegancka ława na chudych, rzeźbionych nogach. Dopasowany jest do niej fioletowy wypoczynek w postaci równie eleganckich i wymuskanych dwóch foteli oraz kanapy. Na kanapie jest kilka poduszek w kolorach białym i niebieskim. Zaś na ławie stoi doniczka z kolejnym kwiatkiem wiecznie zielonym, których ponownie jest tu pełno - a to na regale, a to na półce z DVD, a to na podłodze. Oprócz tego w salonie znajduje się pewna zaskakująca rzecz - instrument muzyczny, harfa. Stoi nieco smutna w kącie, pozostawiona tutaj przez poprzedniego właściciela i właściwie tylko służy za elegancką ozdobę. Mamy też tu nieco mniejszą wersję barku z jadalni, ustawioną nieopodal sprzętu grającego. Tym razem w kolorze białym, by być dopasowanym do pomieszczenia. Tutaj nawet panele na podłodze są białe, tapeta na ścianach jest głównie biała z fioletowo-niebieskimi zawijasami, a tu i ówdzie znajdują się okrągłe, puszyste (jak wszędzie) dywany w trzech dominujących tu kolorach- biały, fioletowy, niebieski. W salonie na zewnętrznej ścianie znajdują się dwa duże okna - każde w rogu pomieszczenia, ciągnące się od sufitu do podłogi - oraz jedno mniejsze, przerobione na eleganckie siedzisko w kolorze... no zgadliście, fioletowym oraz niebieskim. Drewniane elementy siedziska oczywiście są białe. W tym pokoju nie ma za wielu mebli, salon jest przestronny, co dodaje mu charakteru. I właściwie to by było na tyle w tym opisie, ale...
Zapomnieliśmy, właśnie! W momencie, w którym wysiadamy z windy, korytarz się rozgałęzia. W tej drugiej odnodze, którą ominęliśmy, nie ma żadnych drzwi, aczkolwiek są schody - kręcone, prowadzące na górę. Wychodzą one na dach budynku, w całości przynależny do mieszkania i należący do jego właściciela. A co mamy interesującego na dachu? Ano na początku trzeba wspomnieć, że wychodząc po schodach, znajdujemy się pod szkłem. Dosłownie. Ponieważ poprzedni właściciel urządził sobie tutaj szklarnię - całkiem sporą i jak dotychczas, zadbaną, z masą kwiatów, kwiateczków i innych roślin. Nawieziona została tutaj ziemia, całkiem sporo, jednak wiele roślin znajduje się również w donicach i doniczkach. Wydeptaną ścieżką można wydostać się na zewnątrz, ponieważ ta inwestycja na szczęście nie zajmuje całej powierzchni dachu. Jest tu również spory, ekskluzywny i z automatycznie nasuwanym dachem.... basen. Oraz jacuzzi w komplecie. Oprócz tego są tutaj ustawione meble ogrodowe, jest też wybudowana szopa na narzędzia do szklarni i różne rzeczy. Wiele miejsca, by urządzić tutaj ekskluzywne przyjęcie, lub przyjacielskiego grilla. Ustawiona jest też huśtawka-kanapa. Pełen serwis.

Takeshi Mikami - 2013-08-22 00:43:09

Uśmiechnąłem się lekko, gdy wprowadziłem Aidena do budynku, w którym znajdowało się nowe, już należące do mnie mieszkanie. By je zdobyć wystarczył w sumie jeden telefon do osoby, która wisiała mi dość dużą przysługę. W sumie, zdobywałem zaufanie i szacunek tylko za to, że... że byłem, no. Co było dosyć interesujące. Złapałem taksówkę, ponieważ to był najszybszy sposób szybkiego zniknięcia z okolic pandemonium. Mimo to, nie lubiłem takiego środku komunikacji. O wiele bardziej lubiłem samochody należące do Shiyami, którymi zazwyczaj byłem wożony. Zaprowadziłem niebieskowłosego do windy, wciąż trzymając go za rękę. Wprowadziłem go do dźwigu, po czym wyciągnąłem z kieszeni klucz i wsunąłem w miejsce pod cyfrą 30. Gdy przekręciłem klucz w "zamku" drzwi od windy się zasunęły, mechanizm ruszył i szarpnęło lekko nas w górę, po chwili jadąc już spokojnie. Korzystając z chwili bezczynności, przysunąłem się bliżej do Ai'a i ostrożnie go objąłem.
- Nie boisz się mnie? - zapytałem, kładąc policzek na jego głowie i obejmując go w okolicy pasa. Nie byłem pewien, czy mogę sobie pozwolić na taki gest - może i przesadzałem, obchodząc się z Aidenem jak z porcelanową lalką, no ale... uważałem, że na to zasługiwał. Nie chciałem też być dla niego zbyt nachalny - może i mi zaufał, może i mnie polubił, ale nie wiedziałem, na ile jest to prawdziwe, a na ile wywołane... wdzięcznością, moją charyzmą czy nawet sukubimi talentami.

Aiden - 2013-08-22 01:00:03

Kiedy wyszli z budynku, jego cialkiem wstrzasnal drobny dresz. Nie tylko wynikajacy z zimna, bo przeciez chlopak byl w cienkiej koszulce i spodenkach, jednak takze zze zdenerwowania. Tak dawno nie byl na dworze... Juz niemal zapomnial jak to jest. Delikatny wiatr, glosny spiew ptakow pomieszany z halasem aut na jezdni i zapach spalin. Tak... Z pewnoscia sie za tym wszystkim stesknil.
Nie mial jednak czasu by napawac sie tym wszystkim. Szybko wsiedli do taksowki, w ktorej usiadl prztulony lekko do Takeshiego, rzucajac ostatnie, nadal ciut wyleknione spojrzenie na ''Pandemonium''. Mial duza nadzieje na to, ze wiecej nie ujrzy tego miejsca. Chociaz... Gdyby mogl, pozegnalby sie z Kyo. Ale nie bylo czasu...
Szedl poslusznie za ciemnowlosym, rozgladajac sie uwaznie po holu duzego apartamentowca. Takie wystroje nie byly mu obce. Tak naprawde, nadal byl do nich po czesci bardziej przyzwyczajony, niz do obskurnego pokoju w ''Pandemonium''. U swojego starego Pana spora czesc czasu spedzal ''na salonach'', by mogl sie chwalic nim przy znajomych, czy tez siedzac przy jego nogach w duzym gabinecie, gdy wypelnial papiery. No i oczywiscie stale przebywal w ladnych pomieszczeniach, gdy jeszcze byl wolny.
Stal spokojnie gdy chlopak go objal, ustawiajac sie tak, by bylo mu najwygodniej. A wiec jednak... Mial z nim robic te rzeczy...?
-Nie...- Odpowiedzial cicho, zaciskajac raczki na jego przedramionach, ktorymi go objal w pasie. Jak dotad, byl dla niego najmilsza i najdelikatniejsza osoba,  w przeciagu dwoch ostatnich lat. Poza nabytym strachem do wszystkich ludzi... Mozna z cala smialoscia powiedziec, ze Ai lubil Take.

Takeshi Mikami - 2013-08-22 01:31:57

- To... chyba dobrze - mruknąłem, a z serca spadł mi kamień. Choć nadal nie miałem pewności, czy chłopak odpowiada szczerze. Resztę jazdy w górę wieżowca przemilczałem, lekko też odsunąłem się od niebieskowłosego, nie chcąc być przesadnie nachalnym. Gdy winda oznajmiła cichym brzękiem dotarcie na właściwe piętro, a drzwi uchyliły się, wyszedłem z dźwigu, zachęcając do tego samego Aidena. - Właściwie... jest zupełnie nowe, nie zdążyłem nawet przenieść swoich wszystkich rzeczy - powiedziałem, gdy staliśmy już w korytarzu. - Ale mam nadzieję, że ci się tu spodoba.. Tam jest wejście na dach - machnąłem ręką wgłąb mieszkania i ruszyłem kilka kroków. - Chodź, pokażę ci, gdzie co jest - zawołałem do młodszego. Skręciliśmy w prawą odnogę korytarza, a ja zacząłem prezentować apartament. - Tutaj jest kuchnia, a w głębi jadalnia - powiedziałem, otwierając drzwi i pobieżnie tylko pokazując chłopakowi, gdzie co leży. - Gdybyś był głodny, to tu jest lodówka, dość oczywiste, jakbyś chciał sobie coś ugotować, to nie ma problemu, chociaż ja umiem i zawsze możesz powiedzieć, to coś zrobię... - mruknąłem, zamykając ostatnią szafkę, w której znajdowały się przyprawy. - No, tutaj tyle... chyba.. - wyszliśmy z powrotem na korytarz i zaprowadziłem chłopaka dalej. - Łazienka - stwierdziłem, otwierając następne drzwi i zapalając światło z boku. Nie przystawając nawet przeszedłem do środka i otworzyłem kolejne przejście. - Tu jest garderoba... Em... Oczywiście, jak tylko będziesz miał ochotę, to wybierzemy się na zakupy po coś dla ciebie... Do tego czasu możesz sobie wybrać cokolwiek z moich rzeczy, em... o ile będzie na ciebie coś pasować. - Podrapałem się w zamyśleniu w tył głowy i dopiero po chwili "zaskoczyłem" i wyszedłem. - Dobra, dalej... - byliśmy już na korytarzu. - Tutaj mamy bibliotekę - oznajmiłem, gdy uchyliły się następne drzwi. - Możesz czytać, co zechcesz, ale jak będziesz miał ochotę skorzystać z internetu, czy coś, to prosiłbym, żebyś mi pierw powiedział, to dam ci laptopa... I jeśli możesz, to nie zaglądaj mi w papiery w szufladach biurka, będę wdzięczny - starałem się by to wszystko nie zabrzmiało jak rozkaz, ponieważ myślałem, że niebieskowłosy nie ma zbyt miłych wspomnień związanych z rozkazami. Wyprowadziłem go z biblioteki, kontynuując zwiedzanie. - Jest i sypialnia - oznajmiłem z przesadną wesołością, spowodowaną stresem, jak na to wszystko zareaguje niższy. Odsunąłem drzwi. - Eetto.. myślałem, że możesz spać ze mną w jednym łóżku, ale jak ci to przeszkadza, to mogę załatwić drugie... albo spać w salonie... - mruknąłem pod nosem. - Właśnie, salon! - klasnąłem w dłonie niczym magik i szybko zasunąłem drzwi do sypialni, prowadząc Aidena do ostatniego pomieszczenia w apartamencie. - Myślę, że ci się tutaj spodoba - stwierdziłem, otwierając drzwi. - Filmy, muzyka... jak będziesz miał na coś ochotę, to sobie włączaj, proszę bardzo - otworzyłem szeroko ramiona, stając na środku pomieszczenia. - Pozwoliłem sobie na niepewny uśmiech. - I co? Podoba ci się tutaj? - spytałem, opuszczając dłonie i czekając na odpowiedź.

Aiden - 2013-08-22 02:14:55

Poczul lekkie drgniecie w okolicach serca, gdy chlopak sie od niego odsunal. Nie to, ze chcial by go przytulal... Ale nie chcia tez, by go nie tulal. Dziwne? Dla Aidena z pewnoscia. Nie do konca rozumial te uczucie... Nie rozumial tez, czego oczekiwal od chlopaka.
Wroc.
On nie mogl od niego NICZEGO oczekiwac. Chlopak nie tylko byl od dzisiaj jego nowym Panem, ale i wybawicielem, ktory zabral go z ''Pandemonium''. Nie mial prawa czegos od niego wymagac, powinien byc tak wdzieczny, jak tylko moze, z calego swojego nadwyrezonego serduszka. Powinien byc na kazdy jego rozkaz, powinien...
Nie dokonczyl swojej mysli, bo w tym momencie winda zrobila ''Ding!'' i trzeba bylo wysiasc.
Wyszedl ostroznie z windy, z wahaniem podchodzac do Take, jednak nie odwazajac sie go złapać za dlon. Nastepnie ruszyl za nim w ''podroz'' po mieszkaniu, w ciszy oglądając wystrój i wyposażenie domu.
-Nie trzeba... W ''P-pandemonium'' czasami gotowalem, umiem coś zrobic... Moge gotowac...- Zaproponowal cicho, spuszczajac glowe i rysujac tylko sobie znany ksztalt na kafelku, duzym palcem u nogi. Coz... Chlopcy z przybytku rozpusty zazwyczaj nie nosili botów. Po co? Nie wychodza w koncu na dwor. No, chyba ze tego wymagala ''stylizacja''.
Wyszedl za nim, ledwo nadazajac na swoich krotszych o niebo od chlopaka nozkach. Coz, z racja na niezbyt dobra diete, mimo 15 lat na karku nadal nie byl wyzszy od przecietnego trzynastolatka, tak wiec... Nie mogl wyciagac zbyt duzych krokow.
Z zaciekawieniem przygladal sie kolejnym pomieszczeniom, nieco niepokojąc sie, lub krepując pewnymi rzeczami, mowionymi przez chlopaka. Juz dawno zapomnial, jak to jest ''normalnie zyc''...
-E... Etto... Z-znajde cos sobie... Nie potrzebuje duzo...- Powiedzial cicho, na wzmianke o ubraniach. Wolal, by nie wydawano na niego za duzo. W koncu, fakt ze momentalnie zaciekawil chlopaka, nie znaczy, ze po zobaczeniu ile wynosi go utrzymanie takiego ''zwierzaczka'' nie zmieni zdania. A co jak co, Ai nie chcial trafic na ulice. Dla takich jak oni, działy sięn tam jeszcze gorsze rzeczy niż w "Pandemonium"...
Polecenie by nie dotykał papierów skwitował jedynie mechanicznym "Rozumiem", musząc ugryźć się w język, by nie dodać "Panie".
Gdy byli przy sypialni, slyszac slowa ciemnowłosego pokrecil glowa, zaciskajac dlonie na krawedzi koszulki, lekko ja gniotac.
-N-nie, mi to nie przeszkadza... N-no, chyba ze nie chcesz ze mna spac...- Powiedzial cicho, przygryzajac lekko usta. Nie mógł sypiać w jednym łóżku ze swoim starym Panem... Chyba że miał wyjątkowo dobry humor. Jednak na ogół nawet nie wchodził do pokoju Pana. On do jego także. Co zresztą nie było niezwykłe, z racji na wygląd i stan pokoju niebieskowłosego.
Gdyby Aiden był taki, jak chłopcy w jego wieku, z pewnością przy ostatnim pytaniu Takeshiego pomyślałby coś w stylu "Ale z niego kretyn". Jak mogło mu się nie podobać? A nawet jeśli, naprawdę myślał, że by odpowiedział negatywnie?
Na szczęście, mieszkanie naprawdę przypadło Aidenowi do gustu. Było ładne, miało swój klimat i na swój sposób było przytulne.
-Jest ładne. D-dziękuję, że pozwalasz mi tu być...- Powiedział cichutko, rumieniąc się z lekka i posyłając mu nieśmiały uśmiech.

Takeshi Mikami - 2013-08-22 02:56:54

- To... tego... - mruknąłem niewyraźnie i spojrzałem na zegarek. Zbliżała się pora kolacji, tak na moje wyczucie. - Hm... chodź - powiedziałem, wychodząc z salonu. Skierowałem się do kuchni i tam przystanąłem koło lodówki. - Ja jestem głodny. Co powiesz na kolację? Na co miałbyś ochotę? - spytałem, będąc gotów zrobić co w mojej mocy, żeby Ai poczuł się tutaj swobodnie i na równi ze mną. Zacząłem ściągać z siebie marynarkę i odwiesiłem ją na jedno z krzeseł przy stole, po czym przykucnąłem wśród szafek w poszukiwaniu jakiegoś fartucha. W międzyczasie obejrzałem się nad ramieniem na niebieskowłosego. - Hm? - zaczepiłem go, dając znak, że czekam na odpowiedź.

Aiden - 2013-08-22 03:15:14

Podreptal za nim, nadal sie rozgladajac. Poprzednim razem szli tak szybko, ze nie zdazyl wszystkiego zobaczyc...
Przystanal na srodku kuchni, bawiac sie nerwowo paluszkami, w czasie gdy ciemnowlosy krzatal sie po pomieszczeniu. Dawniej nie sprawialo mu to klopotu, jednak teraz zle sie czul, gdy to Takeshi wszystko robil. Dawniej, czyli oczywiscie gdy mieszkal jeszcze z rodzicami... A przynajmniej tak to mniej wiecej mozna bylo okreslic. W kazdym razie, niezrecznie mu bylo w tej sytuacji. Z checia to on by przygotowal kolacje, albo przynajmniej przy niej pomogl.
Otrzasnal sie ze swoich rozmyslan, slyszac ponaglajace chrzakniecie chlopaka. Zamrugal gwaltownie, rzucajac wystraszone spojrzenie ciemnowlosemu. Nie chcial kazac mu czekac...
-W-wybacz, zamyslilem sie, przepraszam...- Wyjasnil cicho, spuszczzajac wzrok. Jego raczki zaczely z lekka drzec, a tetno odrobine przyspieszylo- E... Etto... Moze byc cokolwiek... Jak wolisz...

Takeshi Mikami - 2013-08-22 03:55:50

- Nie szkodzi, daj spokój - machnąłem ręką i w końcu znalazłem upchnięty z tyłu szafki fartuch. - Skoro nie masz żadnych życzeń, hm.. - pomyślałem przez chwilę. W lodówce jest mięso mielone, a ono nie może długo stać. - To wiem, co zjemy! - oznajmiłem po chwili. Zawiązując po drodze na sobie fartuch, udałem się do lodówki. Wyciągnąłem z niej mięso i pomidory, po czym zacząłem się kręcić wśród szafek i kredensów, wyciąając naczynia i przyprawy.
Wstawiłem na gaz patelnię, nalałem oliwy i zostawiłem, by się rozgrzała. W tym samym czasie zacząłem obierać z wprawą pomidory. Już po chwili czekały one grzecznie w miseczce, pokrojone w kostkę, a ja wrzuciłem na patelnię mięso, dodałem przypraw i dwie obrane i pokrojone wcześniej cebule. Gdy owa część posiłku się smażyła, uniosłem wzrok na Aidena, który wciąż stał na środku kuchni.
- Usiądź sobie - zaproponowałem, wracając do kuchenki. W garnku, któy wstawiłem chwilę po patelnii, woda już bulgotała. Otworzyłem więc opakowanie makaronu i wrzuciłem całość do wody. Przyjrzałem się mięsu na patelni i po chwili dorzuciłem doń pomidory i wyciśnięte trzy ząbki czosnku. Nakryłem to pokrywką i obróiłem się na chwilę od palników. - Mam nadzieję, że nie jesteś na nic uczulony - powiedziałem nagle, ponieważ dopiero teraz przyszła mi na myśl taka możliwość.

Aiden - 2013-08-22 20:20:50

Obserwował z zaciekawieniem poczynania chłopaka. Wszystko to robił tak płynnie i sprawnie, że miał niemal pewność, iż ma niemała wprawę. Co było dosyć.... Dziwne dla chłopca. Takeshi wydawał się taki, jak ludzie do których należał Aiden jeszcze przed porwaniem. Co mu się zaś z nimi kojarzyło, jeśli chodziło o gotowanie? Nic. Żaden z nich, o ile nie było to hobby'm nie umiał gotować. Ba, wodę na herbatę przypalali. Sam Ai nie umiał kanapek zrobić, nim nie trafił do "Pandemonium". A Take? Wyglądał jak Pascal. Tylko dużo przystojniejszy... Ten fartuszek, ściśle zawiązany i podkreślający sylwetkę ciemnowłosego...
Stop! Jego myśli powędrowały stanowczo za daleko! Spuścił buzię, by przydługie kosmyki zakryły czerwone policzki.
Gdy denerwujący kolorek zszedł z jego twarzy, zerknął na to co przygotowuje Takeshi.
Hmmmmmm... Mięso, sos, makaron... Czyżby spaghetti? Mniam! Nie pamiętał kiedy ostatnio je jadł! Chyba u pani Pudditfoot, na miesiąc przed porwaniem... Uśmiechnął się lekko, czekając cierpliwie aż chłopak skończy.
-Ah.. T-tak jest!- Zreflektował się, drepcząc do stolika i przysiadając na jednym z krzeseł.
Mniam... Zaczynało pachnieć. Gdy aromatyczny zapach doleciał jego nosa, chłopcu jak na zawołanie zaburczało w brzuszku, co wywołało z kolei zdenerwowanie i skrępowanie u niego. Znów się poczerwieniał, siadając tak by móc niepostrzeżenie zakryć brzuch rączkami.
Oby Take nie usłyszał... Biuuuu, to takie krępujące!
-N-nie... Tylko na avocado...

Takeshi Mikami - 2013-08-22 22:53:55

- Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś był uczulony na avocado - zdziwiłem się, ale nic poza tym nie powiedziałem. Co kto woli, ja w ciągu swoich szesnastu lat życia nie odkryłem żadnej alergii.
Powróciłem wzrokiem do garnków, a raczej garnka i patelni, będąc dokładnym. Przemieszałem makaron, żeby nie przywarł do garnka i zajrzałem do sosu. Na deskę obok kuchenki wyciągnąłem oliwki z słoiczka i zacząłem je ciąć w plasterki. Gdy już uporałem się z całą zawartością słoiczka, dołożyłem posiekane oliwki do sosu i przemieszałem. W oczekiwaniu, aż makaron i sos będą gotowe, zacząłem chować wszystkie składniki, umyłem szybko użyte naczynia i przetarłem blaty. W ciągu tych paru minut zdążyłem jeszcze wyciągnąć nowe, białe, kwadratowe talerze i ustawić je koło kuchenki, gdy makaron był gotowy. Wyciągnąłem z szuflady obok sitko i zabrałem się do odcedzania makaronu. Odczekałem chwilę, by kluski obciekły. Kiedy już uznałem, że wystarczy, nałożyłem solidne porcje na każde z naczyń. Zdjąłem patelnię z ognia i posługując się niewielką chochelką nabrałem sosu, polewając nieco artystycznie makaron sosem. Na jednym z talerzy zafundowałem większą ilość mięsnej polewy, ponieważ oczywiście słyszałem burczenie brzucha Aidena. Nie wiedziałem, jak karmili chłopaka w Pandemonium, o ile w ogóle to robili. Na koniec przygotowywania użyłem startego wcześniej parmezanu z plastikwogo pudełka. Przyjrzałem się krytycznie talerzom i na koniec wynalazłem bazylię, rosnącą sobie w doniczce na blacie (poręczne) i zerwałem dwa listki, dodając je do ozdoby. Teraz efekt mnie zadowolił. Otworzyłem szufladę z sztućcami i wyciągnąłem dla siebie parę metalowych pałeczek. Zawahałem się, wkładając rękę do szuflady z powrotem.
- Aiden? Będziesz jadł pałeczkami, czy widelcem? - zapytałem, odwracając głowę w stronę niebieskowłosego.

Aiden - 2013-08-22 23:51:28

Speszył się nieco, słysząc że chłopak neguje jego słowa. Może niepotrzebnie to mówił...? W końcu raczej nie będzie miał okazji do zjedzenia tego i tak niesmacznego owoca. Ale ostatnio też nie przewidział tej sytuacji... A mianowicie Pan zmusił go do zjedzenia całej miseczki tej okropnej, zielonej papki, wiedząc, że chłopaczek jej nie cierpi. Cóż... Wystarczy powiedzieć, że następne 48 godzin Aiden był całkowicie nie do życia, bo wymiotował dalej niż widział, jego policzki były stale zaczerwienione (co swoją drogą zostało uznane za urocze i zapewne gdyby nie lekarz, rozważano by podawanie papki częściej), oddech świszczący i charczący, a gardło tak napuchnięte, że ledwo pił. Od tamtego czasu unikał tego owocu jak ognia.
Z rozmyślań o przeszłości wyrwało go dopiero pytanie chłopaka.
Ale jak to... Spaghetti pałeczkami...? Przecież to niewygodne! 
-Um.. Etto... Ja niezbyt umiem pałeczkami...- Przyznał, rumieniąc się lekko z zawstydzenia, majtając w powietrzu nóżkami, by się czymś zająć i odrobinkę rozluźnić. Owszem, kilka razy starał się nauczyć, gdy jeszcze bywał w dobrych restauracjach... Jednak szybko poniechał. Było to stanowczo za trudne i niewygodne. Miał jedynie nadzieję, że nie urazi tym Takeshiego... W końcu to Japończyk. Chyba.

Takeshi Mikami - 2013-08-23 01:19:04

- Nie ma problemu - wzruszyłem ramionami, sięgając po widelec. Nim zaniosłem kolację do części jadalnianej, wyciągnąłem z szafki tacę i zdjąłem fartuch. Ustawiłem na niej talerze i ruszyłem w stronę stołu. Zrobiłem jednak przystanek na końcu blatów, stawiając tacę na barku i szukając w nim. Po chwili wyciągnąłem butelkę nieotwieranego, czerwonego wina, idealnego do tegoż posiłku. Zerknąłem krytycznie na Aidena i wzruszyłem ramionami. Sam w końcu nie byłem pełnoletni, a mój dom mógłby zaopatrzyć niejeden sklep monopolowy. Odkorkowałem butelkę i wyciągnąłem z barku dwie lampki, nalewając do nich płynu. Postawiłem szkło na tacy i wraz z nią zgarnąłem butelkę, już bez postojów docierając do stołu. Wybrałem sobie miejsce naprzeciwko niebieskowłosego, uprzednio rozstawiając talerze, dla niego oczywiście podając ten, na który nałożyłem więcej sosu. Usiadłem na krześle i machnąłem przyjaźnie do niego metalowymi pałeczkami. - Smacznego - powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Aiden - 2013-08-23 01:54:03

Zerkal na niego doslownie caly czas, dopatrujac sie drobnych ruchow, gestow, tego w jaki sposob sie porusza.
Jak zdejmuje fartuch.
Rozklada talerze.
Usmiecha sie.
W tym momencie jakos zapomnial o jedzeniu i o tym, ze chlopak mial byc jego nowym Panem. No, moze ''Pan'' to niezbyt trafne okreslenie. ''Wlasciciel'' byloby lepsze. Co nie zmienia faktu, ze to wlasnie do niego nalezal.
-D-dziekuje i nawzajem...- Powiedzial, patrzac w dol na swoja porcje... Moznaby powiedziec ze z przerazeniem.
Nie zje tyle! To awykonalne! Dodatkowo... Nie przepadal za winem. Kiedys mial dosyc nie mile przejscia z... Alkoholem. Niewazne. W kazdym razie, stronil od trunkow.
Ale z innej strony... Nie chcial sprawiac przykrosci Takeshiemu. Tak wiec zabral sie do palaszowania, a ze byl glodny jak wilk, szlo mu to z poczatku bardzo latwo i szybko.

Takeshi Mikami - 2013-08-26 22:31:22

Uśmiechnąłem się ciepło, gdy Ai zaczął zjadać, wręcz pożerać swoją porcję. W moich oczach był strasznie wychudzony, więc należało mu się trochę obżarstwa. No, może bardziej niż trochę. Delikatnie poskubałem pałeczkami swoją porcję, zanim ją ruszyłem. Z eleganckiego dania zrobiłem mieszankę, by łatwiej mi było chwytać kolejne kęsy.
Jadłem powoli, niespiesznie, małymi kęsami, wpatrując się w zmierzch za oknem. Ostre światła miasta kontrastowały z łagodnym światłem słońca. Ech, jak poetycko. Wbiłem wzrok z powrotem w talerz, rzucając co jakiś czas spojrzenia ku Aidenowi. Chłopak jadł, ale wina nie ruszał. Może to i dobrze... w końcu nie chciałem, by został alkoholikiem, a ludziom w tym wieku do tego łatwiutko. Sam mogłem się uzależnić i nawet tego nie zauważyć - wielokrotnie częstowano mnie różnymi trunkami będącymi rarytasem wśród nadprzyrodzonych. Nie baczono na mój młody wiek, ponieważ i tak demoniczna krew niszczyła wszelkie toksyny w moim organizmie. Zwyczajowo piłem wino do kolacji, ale nie chciałem do tego zmuszać niebieskowłosego. W ogóle nie chciałem go do niczego zmuszać.  Sięgnąłem po swój kieliszek i upiłem mały łyk, po czym wróciłem do jedzenia, zręcznie operując pałeczkami. Nie wydawało mi się to specjalnie trudne, ale jadłem w ten sposób od urodzenia, mój osąd niekoniecznie był obiektywny.

Aiden - 2013-08-26 22:44:10

Aj, to nie bylo tak, ze Ai rzucil sie na te jedzenie. Co to to nie. Po prostu zjadaal je dosyc szybko, pilnujac sie jednak by zachowac dobre maniery. Tak w koncu byl wychowywany.
Stopniowo jego tepo sie jednak zmniejszalo, w miare jak jedzenie znikalo z talerza. Kiedy zostala okolo jedna trzecia poczatkowej zawartosci, stwierdzil ze dla niego to wystarczajaco duzo.
Jak wiadomo, w Pandemonium nie byli zbyt dobrze, czy sycaco karmieni. Po pierwsze cieto koszty do minimum, a po drugie nie chciano by chlopcy utyli. Poza tym, tacy kruchutcy i watli byli dla wiekszosci bardziej podniecajacy, niz zwykle dzieciaki w ich wieku. W kazdym razie, po dluzszym czasie czegos takiego, zoladek Ai'a nie byl taki jak u normalnych chlopcow a mniejszy, tak wiec i mniej jedzenia w niego wchodzilo.
Odstawil talerz troche dalej od siebie, rzucajac niesmialo spojrzenie chlopakowi, nadal jedzacemu paleczkami.
-D-dziekuje za posilek... Skonczylem, Take...- Poinformowal cichutko, skladajac na talerzu widelec, w sposob komunikujacy ze juz skonczyl.

Takeshi Mikami - 2013-08-27 00:57:43

Nie odezwałem się, pierw spokojnie dokończyłem swoją porcję, której też niedużo zostało.
- Dobrze. Smakowało ci? - spytałem, odruchowo, bez udziału myśli wyciągając czystą chusteczkę z kieszeni i wycierając nią usta. Złożyłem starannie skrawek materiału i powędrował on z powrotem do moich spodni. Wstałem i złapałem oba talerze. Pomiędzy palce udało też mi się chwycić oba kieliszki z winem. Dopiłem szybko zarówno swoje, jak i to z drugiego naczynia. Po co ma się marnować.
Powędrowałem obładowany do zlewu i włożyłem to wszystko do komory z hałasem. Odkręciłem wodę i zacząłem energicznie zmywać naczynia, chcąc jak najszybciej doprowadzić do czystości talerzy i sztućców. Niestety, po chwili przez własną nieuwagę ochlapałem się wodą, po ręce, przez klatkę piersiową i brzuch, a nawet dosięgnęło spodni. Odrzuciłem naczynia do komory  i uniosłem ręce do góry, patrząc po sobie.
- A niech by to... - mruknąłem.
Złapałem szybko leżący w pobliżu ręcznik i wytarłem dłonie. Wymacałem w kieszeni spodni moją nieodłączną talię kart i sprawdziłem, czy przypadkiem robione na zamówienie karty się nie pomoczyły. Rzuciłem pakiecik na suche blaty, po czym, nieco zdenerwowany na samego siebie, ściągnąłem z siebie mokrą koszulę. Też wylądowała na blacie, a przynajmniej na razie. Spodnie nie ucierpiały zbytnio, więc nie miałem zamiaru ich ściągać. Teraz już spokojniej dokończyłem mycie i wypuściłem wodę z zlewu. Westchnąłem jeszcze raz i złapałem koszulę, przewieszając ją przez ramię. Wziąłem do rąk swoje karty i wsunąłem talię do tylnej kieszeni spodni, z dala od  mokrego materiału.
- Ja też talentu nie mam, nawet normalnie umyć naczyń nie potrafię.. - mruknąłem nie do końca do siebie.

Aiden - 2013-08-27 01:22:19

Wiercil sie niespokojnie, gdy chlopak nic nie mowil. Zrobil cos zle..? A moze powinien wypic wino? Albo Take chce, by skonczyl jedzenie calkowicie? Niewiele wiedzial o japonczykach, wiec mozliwe ze cos takiego uznawali za swojego rodzaju dyshonor czy cos...
-Bylo bardzo dobre...- Powiedzial, posylajac mu niepewny usmiech. Musial przyznac, ze bardzo mu to smakowalo. Takeshi niezle gotowal.
Przygryzl delikatnie wargi, gdy chlopak zebral naczynia. Dlaczego o tym nie pomyslal! To on powinien pozmywac! Zwlaszcza, ze to Takeshi robil obiad. Nie chcial, by ktokolwiek bral go za darmozjada... Albo leniucha. Ale tak sie tym wszystkim zaaferowal, ze zupelnie zapomnial o naczyniach...
Tak wiec obserwowal jak ciemnowlosy zmywa, trzymajac sie kurczowo oparcia krzesla, spuszczonymi w dol nuzkami majtajac do przodu i do tylu. Niezbyt znowu wiedzial, co ma robic... Bylo mu ciut niezrecznie.
Drgnal leciutko, kulac sie odruchowo gdy Take poruszyl sie nagle, w momencie oblania. Zamrugal, widzac jak wyciaga z kieszeni... Karty? Musza byc dla niego wazne, skoro tak od razu o nich pomyslal i je wyjal z kieszeni. Lepiej ich nie dotykac.
-Um... To kazdemu moze sie zdarzyc...- Sprobowal go pocieszyc, spuszczajac wzrok.

Takeshi Mikami - 2013-08-27 21:10:17

- Ale mi nie powinno - mruknąłem, poprawiając spodnie. - A co tam, i tak miałem iść pod prysznic... Nie krępuj się, możesz robić, co chcesz - wzruszyłem ramionami, nie wiedząc, jaki przykład przytoczyć. - Idę do łazienki - stwierdziłem, po czym wyszedłem z kuchni. Przeszedłem korytarz i wszedłem do łazienki. Mokrą koszulę rzuciłem od razu do kosza na pranie, chwilę po tym wylądowały tam moje spodnie i bielizna. Chusteczkę również wrzuciłem do prania, miałem ich dużo, poukładanych równiutko w szufladzie w garderobie. Karty i parę szklanych kulek ułożyłem na blacie nieopodal umywalki. Ruszyłem pod prysznic. Wskoczyłem tam i niemal natychmiast odkręciłem zimną wodę, która poleciała na mnie z góry oraz z boku, dzięki wielofunkcyjnej dyszy. Szybko namydliłem się mydłem o zapachu bzu i umyłem włosy, płucząc się. Sięgnąłem poza kabinę po puchaty ręcznik, owijając się nim w pasie. Drugim ręcznikiem wytarłem się od pasa w górę, po czym osuszyłem stopy. Rozczochrałem włosy, powodując, że utraciły ponad połowę wilgoci. Przeszedłem do garderoby, wyszukałem wśród szuflad bokserki służące mi za piżamę i wciągnąłem je na siebie. Mokre ręczniki odwiesiłem, żeby się suszyły, karty i kulki złapałem w dłoń i wyszedłem. Ruszyłem do sypialni, gdzie na jednej z etażerek ułożyłem swoje szpargały i westchnąłem, siadając na łóżku.
- Aiden?! - zawołałem, ciekaw, gdzież niebieskowłosy się podziewa. Po chwili wstałem i podszedłem do drzwi, rozsuwając je troszeczkę i wytykając głowę na korytarz.

Aiden - 2013-08-27 21:53:56

-Um.. D-dobrze, rozumiem...- Powiedzial cichutko, za wychodzacym z kuchni chlopakiem.
Zza stolu wstal dopiero, gdy uslyszal szum wody w drugim pomieszczeniu. Takeshi najwidoczniej bral prysznic... Co powinien zrobic? Isc do salonu? Od dawna nie mial az takiej swobody! Odkad zostal porwany, nie pozwalano mu wybierac samemu nawet tego, gdzie chce przebywac. U Pana byl to jego maly pokoik w czasie wolnym i... Coz... W czasie gdy przebywal z Panem, po prostu chodzil za nim. A jesli chodzi o pobyt w ''Pandemonium'', to zazwyczaj byla to sypialnia chlopcow, pokoj w ktorym przyjmowal klientow, salonik i kuchnia, wtedy gdy kazano mu pomagac przy gotowaniu. Tak wiec... Teraz byl ciut oszolomiony, ta swoboda w poruszaniu sie.
Stawiajac drobne kroczki, poszedl do salonu, przysiadajac na kanapie. Nadal sie rogladal, starajac sie zapamietac wszystkie drobiazgi pomieszczenia.
Ladne... Dawno nie byl w tak spokojnym i przyjemnym pomieszczeniu. Ciekaw byl, jak dlugo zostanie u Takeshiego. Jak dotad nigdzie nie zagrzal miejsca... Co akurat go cieszylo. W tej sytuacji wolal jednak, by Takeshiemu nie bylo zbyt predko do sprzedania go lub wyrzucenia.
Drgnal lekko, slyszac swoje imie dochodzace ze strony sypialni. Poderwal sie szybciutko, takze w szybkim tepie ruszajac pod drzwi sypialni. Wolal go nie denerwowac zbyt dlugim czekaniem. Pan tego nie lubil, Pani Grace tego nie lubila, on pewnie tez nie lubi.
Akurat gdy dotarl pod drzwi, rozsunely sie one pokazujac odzianego jedynie w bielizne chlopaka. Co z kolei wywolalo rumience na bladziutkich policzkach Aidena. Przelknal sline, spuszczajac wzrok i splatajac dlonie przy swoich udach.
-T-tak?

Takeshi Mikami - 2013-08-27 22:17:14

- Łazienka już wolna - powiedziałem, nie opanowując uśmiechu, gdy zobaczyłem rumieńce na policzkach chłopaka. Słodko się zawstydza, nie ma co~ Może i mogłem się ubrać nieco bardziej, ale tak było mi po prostu wygodniej, a nie pomyślałem o tym, że Ai może się tym speszyć. - Możesz sobie wziąć co chcesz z garderoby, proszę bardzo - posłałem mu jeszcze jeden uśmiech, na zachętę. Nie patrząc, co zrobi, wróciłem do sypialni. Przykucnąłem przy pierwszych świecach i zacząłem je zapalać, posługując się zapałkami leżącymi przy nich. Zapaliłem wszystkie w pokoju, zużywając prawie całe pudełko, a wypalone wsuwając z powrotem do tekturki. Od tych paru dni, gdy tu mieszkałem, zapalałem je zawsze na noc, a rano wymieniałem na nowe. Dawały ciepłe światło, przy którym można było swobodnie czytać, tak więc nie kłopocząc się zapalaniem lampki ległem na połowie łóżka, układając się na brzuchu z książką. Po chwili byłem już całkowicie pogrążony w lekturze.

Aiden - 2013-08-27 22:45:51

-D-dobrze... Dziekuje bardzo...- Powiedzial cichutko, czmychajac do lazienki i zamykajac ostroznie drzwi.
Wow... Nie mial za duzego porownania, bo jak dotad nie zwracal uwagi na to, jacy sa jego klienci, ale musial przyznac, ze Takeshi mial... Swietne cialo. Kiedy patrzyl na niego, wzbudzalo to dziwne uczucie gdzies w srodku... No i oczywiscie rumience, co juz w ogole jest dziwne, patrzac na to co robili.
A zreszta! Ai potrzasnal glowka, chcac odegnac od siebie te wszystkie dziwne mysli. Lepiej sie za dlugo nad tym nie rozwodzic.
Sciagnal z siebie wszystkie ubrania, wrzucajac je do kosza po chwili wahania. Potem postara sie zrobic pranie... W ''Pandemonium'' czesto to robil.
Wszedl pod prysznic, drzac przez chwile leciutko zimna. Dlaczego? Staral sie rozszyfrowac, jak wlaczyc prysznic. Nie byl on zbyt zwyczajny...
Kiedy mu sie to jednak udalo, pisnal cicho, czujac zbyt ciepla wode na swojej skorze. Szybko zaczal majstrowac przy ustawieniu, ustawiajac taka temperature, by byla dla niego dogodna. Dopiero wtedy przystapil do mycia.
Namydlil cale cialko jakims zelem malinowym, stojacym na poleczce pod prysznicem, po czym zabral sie do zmywania go z siebie. Umyl jeszcze tylko wloski i byl gotowy. Calosc nie zabrala mu za dlugo, okolo piec minut. W ''Pandemonium'' nauczyl sie robic to wszystko po prostu w mistrzowskim czasie.
Zakrecil wode, po czym chwycil pierwszy-lepszy recznik, owijajac sie nim szczelnie. Podszedl do garderoby, szukajac czegos... Do spania. Jednak nie bylo tam nic, co moglby uznac za luzniejsze. Take najzwyczajniej w swiecie nosil prawie same koszule. Coz... Mial nadzieje, ze sie nie obrazi. Wzial jedna z bialych koszul na dlugi rekaw, po czym zrzucil recznik i zaczal ubierac koszule, zapinajac ja mniej wiecej do 3/4, zaczynajac od dolu.
Rozwiesil mokry recznik, po czym stanal przed drzwiami, oddychajac gleboko.
Co teraz mial zrobic... Jedno lozko... Swiece... To wszystko chyba mowilo samo za siebie, prawda? Takeshi na pewno oczekiwal od niego tego, co oczywiste... To jasne jak slonce. Po co inaczej zawracalby sobie glowe Aidenem? Ale tez byl delikatny i mily... Wiec Ai wolal to robic z nim, niz co noc z innym mezczyzna, na dodatek brutalnym i nierzadko obrzydliwym.
Wzial gleboki wdech, otwierajac powoli drzwi i wychylajac sie zza nich niesmialo, przystajac w niepewnej pozie, jedno nozke chowajac za druga, zas wolna dlonia obciagajac w dol koszule, bedaca obecnie do polowy jego ud. Nie trzeba chyba mowic, ze rekawy takze byly sporo przydlugie.
-S-skonczylem...

Takeshi Mikami - 2013-08-28 00:05:07

- O... Dobrze, wchodź, mówiłem, żebyś się nie krępował - mruknąłem, oglądając się. Aiden założył jedną z moich białych koszul, oczywiście była na niego mocno za duża. Ale co się dziwić, te trzydzieści centymetrów różnicy wzrostu robi swoje. Ale trzeba było przyznać, że Ai wyglądał w tym... pociągająco. Nie ma co, przyciągał wzrok. Mimo to odwróciłem swoje spojrzenie z powrotem na kartki, słysząc lekkie kroki niebieskowłosego. Po chwili skrzypnął materac, więc zapewne chłopak władował się na łóżko. Skończyłem czytać ostatni akapit rozdziału i westchnąłem, nie odkładając jeszcze książki. - Jutro po południu wybierzemy się na zakupy - zaproponowałem, zaginając róg strony w lekturze i zamykając ją, po czym odkładając na szafkę nocną. - Chodzenie w czymś o tak długich rękawach musi być uciążliwe - powiedziałem, zerkając na Aidena. Mimo, iż wyglądał w mojej koszuli, ekhem, kusząco, to te rękawy stanowczo bym ukrócił. No i młodszy na pewno poczuje się... swobodniej? Bezpieczniej? mając coś swojego. Uśmiechnąłem się do niego ciepło, i mimo, że powinienem mieć pełną kontrolę nad sobą, wzrok wciąż mi uciekał, błądził po widocznej spod niedopiętej koszuli klatce piersiowej niebieskowłosego, czy na rejony nieco niższe. Eh, Takeshi, tak nie przystoi, skarciłem sam siebie w myślach. Miałeś sprawić, żeby poczuł się bezpiecznie, a nie jak w pandemonium, tyle że na usługach prywatnych.

Aiden - 2013-08-28 00:30:09

Juz mial cos dalej powiedziec, jednak chlopak wrocil wzrokiem do ksiazki. A Ai pamietal, ze nie powinien przerywac swojemu wlascicielowi czytania, czy to gazety, czy ksiazki. Niczego w sumie nie powinien przerywac. Powinien stac obok i czekac az zwroci uwage.
Podszedl po cichutku do lozka, najpierw przysiadajac, a potem kladac sie przy chlopaku. Korzystajac z momentu jego nieuwagi, przesunal wzrokiem po nieokrytym ciele ciemnowlosego.
Ladne, gladkie, lekko umiesnione. Take z pewnoscia wpasowywal sie w fantazje niejednej nastolatki, a nawet nastolatka... Nie, stop! Niech o tym nie mysli!
Ale... Zerknie jeszcze tylko raz...
Zamrugal gwaltowanie, gdy nagle zauwazyl cos zupelnie nowego. Blizny? Na plecach? Po czym? Byl ciekaw... Ale wolal nie pytac chlopaka. Jeszcze sie obrazi... Blizny nigdy nie sa czyms milym.
-Ah.. Nie.. T-to nie jest az tak uciazliwe...- Zbagatelizowal, zaciagajac nerwowo rekawy. Naprawde, nie wiedzial po co ten caly szum wokol ubran... Moze zawsze cos wygrzebac z szafy Take, prawda? Nie potrzebuje duzo.
W pewnym momencie, chlopiec zauwazyl jak wzrok starzego przeslizga sie po nieokrytym kawalku jego ciala. No tak... Mial mu podziekowac przeciez...
Przelknal sline, z lekkimi rumiencami przekrecajac sie, by ''wisciec'' nad Take, z jedna noga miedzy jego nogami, podpierajac sie raczkami po bokach jego ciala.
-J-ja... Chce Ci sie odwdzieczyc...- Wydusil z siebie, spuszczajac pelny zawstydzenia wzrok i biorac jedna dlon chlopaka, po czym przykladajac ja do swojej nieokrytej piersi, gdzies w poblizu mostka.

Takeshi Mikami - 2013-08-28 01:08:15

Mocno zaskoczył mnie ten ruch chłopaka. Wygiąłem nienaturalnie ciało, przekręcając się, by widzieć jego oczy. Dłoń, którą sam umieścił mi na swoim torsie, przesunąłem wyżej, głaszcząc go po policzku. Przyjrzałem się jego źrenicom, w których dostrzegłem niesamowite wahanie, niepewność, może nawet lęk.
- Ai - zacząłem miękko, przygotowując się na kolejne słowa, chcąc jeszcze bardziej uświadomić niebieskowłosego z obecną sytuacją. - Nie chcę, żebyś czuł się do czegokolwiek przymuszony. Nie po to cię uwalniałem z pandemonium, żeby.. cię wykorzystywać. Nie chcę też, żebyś czuł do mnie jakiś dług wdzięczności - skrzywiłem się na te słowa. - Jesteś wolny, rozumiesz? Nie chcę z tobą się... Znaczy, nie to, że nie chcę, tylko... właściwie, to chcę, ale... Nie chodzi mi tylko o to - mieszałem się w własnych słowach, z każdym wyrazem moja wypowiedź traciła sens. Nie moja wina, moja kultura i wychowanie nie mówią, jak należy rozmawiać o takich rzeczach! - Chciałbym też cię poznać, tak po prostu - udało mi się w końcu powiedzieć jakieś logiczne zdanie, hell yeah. - Nie myślę o tobie jak o jakiejś zabawce... Nie przymuszaj się do takich rzeczy, dobrze? - poprosiłem na koniec, badając wzrokiem twarz Aidena.

Aiden - 2013-08-28 01:24:54

Polozyl swoja mniejsza raczke na jego dloni, kiedy przesunela sie na policzek, rzecz jasna sluchajac uwaznie jego slow, marszczac przy tym czolko.
Nie rozumial... Nie chcial tego robic, ale jednak chcial? To zupelnie nielogiczzne... Poza tym, przeciez sam mu to zaproponowal, wiec w czym problem? Na dodatek, nie mial jak inaczej mu podziekowac za to, co dla niego zrobil. A jak mial nie czuc wdziecznosci, gdy chlopak odmienil calej jego zycie?
-Ja... Ja sie do niczego nie zmuszam...- Zapewnil go cichutkim, byc moze nawet ciut zmyslowym glosikiem, zsuwajac powoli jego dlon ze swojego policzka. Zlapal ja w dwie rece, po czymz jeszcze wiekszymi rumiencami przysunal do swojej buzi, lizac z przymknietymi oczkami jego palce. Po krotkiej chwili czegos takiego, wsunal wskazujacy i srodkowy plytku do ust, ssac je lekko i pieszczac jezykiem.
Coz... Mial nadzieje ze nie bedzie dalej sie wzbranial... Naprawde nie wiedzial, jak inaczej mialby mu pokazac swoja wdziecznosc. Oczywiscie pozostawalo jeszcze wyreczanie go w obowiazkach domowych... Jednak to chyba bedzie sie wliczalo w zakres jego obowiazkow, prawda? Pranie, sprzatanie... Jakos nie wyobrazal sobie Takeshiego z odkurzaczem.

Проживание Сент-Люс Hotely Mosambik