Nowaki - 2013-10-20 15:02:12

- Takano ! Ta-ka-noo!!- Krzyczała Konstancja biegnąc przez kolejny już korytarz. Wiedziała,że nie ma to większego sensu biorąc pod uwagę dźwiękoszczelne ściany, jednak krzyk w pewien dziwny sposób dodawał jej otuchy. Sprawdziła już jego pokój, dach, bibliotekę a nawet salę do ćwiczeń i wciąż nie mogła znaleźć właściciela rezydencji. Zostało już tylko jedno miejsce gdzie brunet mógłby przesiadywać w tak paskudny, szary wieczór. Miejsce, do którego nawet ona; jego utalentowana, wierna gosposia nie miała wstępu. Pokój Nao. Szybko podbiegła do ciężkich drewnianych drzwi i nie pukając otworzyła je na oścież. Zaraz potem uderzyła w nią fala głośnej muzyki rockowej. Dziewczyna oparła się o framugę by nie upaść.
- ŚCISZ TO !!- Wydarła się ile sił w płucach. W ciemnościach jakie panowały w pokoju nie była w stanie zobaczyć gdzie znajduje się mężczyzna. Mimo to rozglądała się zaciekawiona konstrukcja pomieszczenia. Muzyka ustała.
-Czego chcesz ?- W panującej ciszy jego głos zabrzmiał prawie jak pomruk zirytowanego kota.  Dziewczyna westchnęła i weszła do pokoju zadzierając głowę do góry by zlokalizować swojego rozmówcę. Tak jak myślała, pomieszczenie miało bezpośrednie wyjście na plażę za domem. Pokój składał się z kilkunastu platform przymocowanych do ścian, ciągnących się w górę. Łączone były linami, schodami lub specjalnymi uchwytami.  Wysoki sufit ozdobiony był malunkami tysiąca fosforyzujących gwiazdek. Malowideł zdobiących ścian nie umiała rozpoznać. Osiem metrów nad ziemią, na ostatniej platformie siedział Takano z książką w ręku i niezadowoleniem wypisanym na twarzy.
- Ktoś jest na plaży.- Wydusiła z siebie, uświadamiając sobie, ze mężczyzna zadał jej pytanie. Brunet popatrzył na nią uważnie i wzruszył ramionami.
- I co w związku z tym ?- Zapytał odkładając książkę. Dziewczyna westchnęła widząc jak Nowaki zeskakuje na niższą platformę. Mężczyzna zaczął szybko zeskakiwać z platformy na platformę co jakiś czas łapiąc się lin. Konstancja wzdrygnęła się na samą myśl, że Takano powinie się noga i runie w dół z takiej wysokości. - Z resztą, o ile dobrze pamiętam, zabroniłaś mi strzelać do ludzi. -Prychnął z wyrzutem schodząc coraz niżej. -Więc nie powinnaś mi mówić o nieproszonych gościach. To nie fair.
- Takano, na plaży jest też Nao !- Zaczęła dziewczyna nieco poirytowana obojętnością bruneta.- Jeśli Twój kotek kogoś pochlasta lub niedajboże zeżre zostanie deportowany. - Przypomniała krzyżując ręce na piersi. Nowaki zeskoczył z ostatniej platformy i wylądował miękko tuż za gosposią.
- Pamiętam, jednak nie sądzę, żeby...- Zaczął jednak przerwał mu wściekły ryk czarnej pantery.- Cholera.- Warknął jeszcze, rzucając się w stronę drzwi. Dlaczego ona zawsze musi mieć kurw rację !? Myślał poirytowany wybiegając na plażę.

Oliver - 2013-10-20 21:03:59

Tak, aktywacja pecha, start. Trafił do tego miejsca (a nawet i do samego kraju) przez kompletny przypadek. Jeszcze całkiem niedawno pomyślał, że pójście spać w ładowni statku, pomiędzy skrzyniami, to dobry pomysł. Jednak, jak to teraz już zauważył, była to najgłupsza rzecz, jaką mógł zrobić. W ten oto sposób skończył na brzegu wyrzucony na zbity pisk przez kapitana. A jak to się stało, ze zaszedł aż na prywatną plażę? Otóż, świecie przekonany, ze w ten sposób znajdzie jakiś inny port i uda mu się dostać z powrotem do Europy, ruszył plażą na zachód. Niestety, po drodze dopadło go zmęczenie.Tak więc chłopak, widząc dość spore drzewo, zaczął się na nie wspinać, biorąc je za cel miejsca wypoczynkowego. Pech chciał, ze na tym drzewie wypoczywała właśnie pantera. Niczego nieświadomy Oliver stanął na konarze, na którym zwierze trzymało ogon. Jaki był efekt? A no taki, ze skończył na podłodze, przygwożdżony przez wściekłe zwierze. Pantera groźnie na niego warczała, a z jego oczu lały się łzy przez niemiłosierne pazury wbijające się w jego ramię...
- Pomocy...!
Szlochał chłopak, jednak robił to tak cicho, że nikt pewnie go nie usłyszał


Pozwoliłem sobie odpisać ^ ^

Nowaki - 2013-10-20 23:00:28

Już z daleka widział kontur wielkiego cielska usadowionego na małym, niepozornym chłopaczku.. Nowaki ryknął gardłowo i przyśpieszył klnąc w myślach. Wielki kot obwąchiwał swoja ofiarę. Nie było to co prawda mięso, które Nao dostawał co rano od czarnowłosej kobiety jednak pachniało nawet zjadliwie. Co prawda był kościste jednak na podwieczorek nadawało się w sam raz. Do nozdrzy zwierzaka doleciał zapach krwi. Polizał swoją ofiarę po twarzy. Smakowała ciekawie. Pantera usłyszała kroki. Obejrzała się w stronę, z której dochodziły i zamarła. Takano był już wystarczająco blisko. Z całym impetem jaki zdobył biegnąc w dół plaży skoczył na wielkiego kota.Był to skok nad wyraz urodziwy. Taki, którego nie powstydziłby się nawet sam Nao. Obydwoje potoczyli się w dół plaży z głośnymi pomrukami.
- Nie wolno ci go zjadać Nao!- Krzyczał brunet walcząc zawzięcie z ogromnym kotem. Pantera zaryczała poirytowana tak brutalnym sposobem wymiany światopoglądów i zatopiła kły i pazury w ciele mężczyzny.- Przestań mnie drapać do kurwy nędzy! - Krzyknął mężczyzna na co kot odpowiedział wściekłym, paraliżującym niemal rykiem. Człowiek nie pozostawał mu dłóżny.  Dwa samce walczyły zawzięcie kopiąc i gryząc gdy tylko nadarzała się okazja. Takano zręcznie obejmował kota muskularnymi ramionami, a kot równie zręcznie drapał właściciela. Kiedy walka dobiegła końca a obydwa samce wyładowały cały zapas agresji Takano zaczesał włosy do tyłu i spojrzał z dezaprobatą na czarną panterę. Ta, niby skruszona spoglądała w piasek.
- Nao, jeśli zaatakujesz człowieka zostaniesz deportowany. Nie zmuszaj mnie bym był dla ciebie niemiły.Wierz przecież jak to się kończy.- Powiedział grożąc mu palcem. Następnie wstał, otrzepał się z pisaku i powoli podszedł do nieproszonego gościa. Nao zmrużył swoje kocie ślepia i podążył za właścicielem spoglądając na niedoszłą przekąskę z nutą zaciekawienia.
A to ciekawe zjawisko Pomyślał Takano pochylając się nad blondaskiem. Był to najprawdopodobniej jeszcze dzieciak, do tego obcokrajowiec. Brunetowi nie umknęło zadrapanie na ramieniu chłopca. Spróbuj zagrozić mojemu kotu a zabiję cię i zjem. Pomyślał patrząc na gościa z nienawiścią. Sama myśl, że mógłby zostać rozdzielony ze swoim kotem doprowadzała go do furii. Niespodziewanie zaczęło padać. Takano podniósł głowę i patrzył moment w zachmurzone niebo. Zimna woda łagodziła jego emocje, pozwalała mu się uspokoić. Kot mruknął z niesmakiem i powłóczył się w stronę domu. . Mężczyzna popatrzył za nim moment i westchnął. Piasek na którym stał zaczął przybierać szkarłatną barwę jednak on zupełnie tego nie zauważał. - Wybacz proszę zachowanie mojego przyjaciela. Ręczę, że ta sytuacja już się nie powtórzy.- Powiedział zimno, lustrując intruza przenikliwym spojrzeniem.Okazywanie skruchy nie było jego mocna stroną. Deszcz mu nie przeszkadzał. Co prawda resztki ubrań lepiły się do muskularnego ciała podobnie jak włosy jednak miało to i swoje plusy. Woda spłukiwała z mężczyzny cały piasek. Niespodziewanie coś zabrzęczało w jego kieszeni. Yoshida wyjął telefon i odczytał wiadomość.

Leje jak z cebra.
Wpuść go do domu !!
Przygotowałam salon.
Nao już wysuszony, czeka na ciebie w środku.
Pszeż on zaraz wykituje na Twojej plaży !!!


Mężczyzna schował telefon i spojrzał w kierunku domu z niemą irytacją.
- Proponuję przenieść się do mojej posiadłości. Jesteś ranny.- Powiedział zimno i bez zbędnych komentarzy ruszył w górę. Na piasek kapała krew z licznych zadrapań jednak mężczyzna w ogóle nie zwracał na to uwagi.
To sobie, kurwa, poczytałem. Zawarczał w myślach, przeklinając dziką naturę ukochanego zwierzaka. A teraz jeszcze muszę, cholera, zajmować się jakimś dzieciakiem. Przeklęta Konstancja i jej przeklęte zasady moralne !

Oliver - 2013-10-21 20:25:46

Oliver przyglądał się heroicznej walce z mieszaniną strachu i podziwu. Bał się o właściciela (co wywnioskował na podstawie ataku), o to, ze zwierze, w napadzie szału, może mu wyrządzić krzywdę. Podziw zbudziła w nim odwaga tego mężczyzny. On sam pewnie nigdy nie byłby w stanie zdobyć się na taki czyn.
Gdy tylko mężczyzna stanął przed nim, Oliver odruchowo zaczął przepraszać.

- Wybacz, ze wtargnąłem na twoją posesję, naprawdę nie chciałem. I przepraszam za zranienie twojego przyjaciela. Mam nadzieję, że nic mu nie zrobiłem, gdy stanąłem na jego ogon. Przepraszam..
Spuścił głowę.
Spojrzał na ranę na ramieniu. Obficie sączyła się z niej krew, mimo, iż zaciskał ranę nieco powyżej, próbując zrobić prowizoryczną opaskę uciskową. Ramie na tyle chude, ze był w stanie to zrobił. Oczywiście, powinien być tym faktem mocno przestraszony, ale na jego twarzy gościł tylko spokojny uśmiech.

- Nie chce sprawiać ci jeszcze większych problemów, mój panie. Z resztą, to ty wymagasz prawdziwej opieki.
Dodał, patrząc na plamy krwi na piasku.
Widząc jednak oddalającego się coraz bardziej właściciela, pobiegł za nim. Nie dlatego, że w jego słowach czaiła się nie prawda, o nie. Po prostu, potężnie doświadczony przez los, wiedział, jaka kara jest za niesubordynację i wolał się dostosować, nawet, jeśli to nie był rozkaz.

Nowaki - 2013-10-22 00:37:33

Już chwilę potem znaleźli się w willi. Minęli pokój Nao by wyjść  wprost na długi korytarz. Drewniana podłoga skrzypiała lekko pod naporem idących.- Gdybym stwierdził, ze będziesz zbyt dużym problemem zapewne bym cie spławił. - Stwierdził obojętnie, zastanawiając się nad czymś moment. Lub utopił. Nie jestem pewien co bym wybrał, to jednak bez znaczenia w obecnej sytuacji. Muszę opatrzyć twoją ranę by nie wdała się gangrena czy inne choróbsko. - Powiedział z westchnieniem, mijając szybko kolejne pokoje.-  Mną się nie przejmuj, kłótnie z Nao to dla mnie nie pierwszyzna. Nic mi nie będzie. I nie zwracaj się do mnie per "pan". Nazywam się Takano.Ostatnie zdanie powiedział może nazbyt ostro. Cóż, miał się niem zająć. o Byciu miłym nikt nic nie wspominał.  Po kilku zakrętach stanęli przed dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami. Takano otworzył je bez wahania i wszedł do środka. Salon był dużym, obszernym pomieszczeniem. Bordowe ściany nadawały miejscu pewnego dostojeństwa. Również tutaj sufit znajdował się wysoko nad głowami lokatorów. Jedna ze ścian była oszklona dzięki czemu można było podziwiać widok na plażę w pełnej okazałości.Przynajmniej wtedy, gdy akurat  nie padało. W pomieszczeniu znajdował się okazały kominek a także wygodna, obszerna kanapa, kilka foteli oraz dwa stoły. Wszystko to utrzymane było w odcieniach czerwieni i brązu. Jeden ze stołów zakryty był różnego rodzaju potrawami i napojami, drugi zaś  przykryty był przez koce, ręczniki, ubrania na zmianę i apteczki. W kącie, za drzwiami widać było wielkie legowisko umoszczone z poduszek i kocy. To właśnie tam usadowił się wielki kot uważnie obserwując wszystko swoimi żółtymi ślepiami. Przy ścianach stało wiele pulek z książkami, pamiątkami i filmami. Nad jednym z regałów wisiał duży, plazmowy telewizor. Całokształtu dopełniały rozstawione gdzieniegdzie świece. Nowaki podszedł do drugiego ze stołów i sięgnął kilka najpotrzebniejszych rzeczy.
- Usiądź proszę. - Powiedział wskazując ruchem dłoni na  kanapę. Podał chłopcy ręcznik a także koc by mógł się nim otulić i zaczął grzebać w apteczce.- Zaraz się Tobą zajmę, muszę jednak opatrzyć swoje rany by nie zachlapać dywanu krwią. Strasznie ciężko jest to potem doprać. -Powiedział swobodnie. Następnie znalazł rolkę bandaża i opatrzył nim najgroźniejsze rany na swoim ciele. Kiedy skończył Westchnął przeciągle i narzucił na siebie czarną koszulę przygotowaną przez gosposię. Następie podszedł powoli do chłopca. Uważnie obejrzał jego ramię by po chwili, bez ostrzeżenia polać je wodą utlenioną. Bez zbędnych słów   zacząć opatrywać ramię blondyna.Robił to  z należytą uwagą i ostrożnością. Wyćwiczone, długie palce sprawnie nakładały kolejne warstwy płótna. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie pomrukami Nao.

Oliver - 2013-10-22 19:37:45

- Oh...co to jest gangrena? I to choróbsko, o którym wspomniałeś?
Spytał, idąc za nim.
- Dobrze... Takano.
Odparł po chwili.
Szedł za nim, uważnie się rozglądając. Nie mógł zaprzeczyć, ze było tutaj pięknie. Jednak i tak siedział miał dusze na ramieniu. Czemu? Proste - wystrój przypominał ten w starej irlandzkiej posiadłości, w której się obudził. Od tamtego czasu bał sie dużych, ale zamkniętych pomieszczeń. Wiedział jednak, że nie może stchórzyć w takim momencie. Musi porządnie podziękować właścicielowi za ratunek i przeprosić panterę.
Grzecznie usiadł we wskazanym przez mężczyznę miejscu. Pierwsze, co zrobił, to osuszył sobie włosy i, wykorzystując to, ze był odwrócony, bandaż na oku. Niestety, czuł, ze jest mokry. I to raczej nie od deszczu - ciecz była ciepła. Prawdopodobnie była to krew. Wcześniej poczuł niewielkie szarpniecie podczas ratunku. Możliwe, ze zwierze, bądź Takano naruszyli niezagojoną ranę. Starając się to ukryć, schował bandaż pod grzywką
.
- Spokojnie, nie jestem pierwszą potrzebą.
Odparł z lekkim uśmiechem.
Zbyt zajęty oglądaniem dziwnego sprzętu na ścianie (telewizora), nawet nie zauważył, że chłopak złapał go za rękę. Zdał sobie z tego sprawę, gdy woda utleniona zaczęła szczypać. Oliver przygryzł lekko wargę, ale nie wydał ani jednego piśnięcia. Skierował wzrok na jego ręce i przyglądał sie jego pracy

Nowaki - 2013-10-22 20:52:36

Takano obserwował uważnie swojego gościa. Miał wrażenie, ze coś z tym dzieckiem jest stanowczo nie tak. Milczał moment skupiając się na pracy jednak instynkt nie dawał się zagłuszyć tak łatwo. W międzyczasie Nao zwlekł się ze swojego posłania i powoli, jakby od niechcenia podszedł do kanapy na którą następnie wskoczył. Nowaki przerwał pracę i obserwował jak kot podchodzi do blondyna i kładzie się obok niego. Kiedy mężczyzna uznał, ze kot nie ponowi próby skonsumowania chłopca, wrócił do pracy.
- Gangrena jest to następstwo, że się tak wyrażę zakażenia. Powoduje obumieranie i rozkład tkanki żywej czyli potocznie gnicie. Inne choróbska to na przykład zwykłe zakażenie lub bezwładność w ramieniu. - Powiedział obojętnie, kończąc zawiązywać ostatni supeł. Następnie wstał i przyjrzał się swojemu dziełu.W porządku. Nie wygląda na umierającego więc mogę się go pozbyć. Pomyślał przyglądając się uważnie Nao, który z nagłym zainteresowaniem zaczął obwąchiwać chłopaka. Pochylił się w stronę gościa i odgarnął mu grzywkę z czoła. No uroczo, kurwa, prześlicznie wręcz. Pomyślał poirytowany i z powrotem sięgnął po bandaż. Jednak zmarł chwilę potem. Jeśli zranił by dzieciakowi oko musiał by do końca życia płacić odszkodowania. Tym powinien zając się wykwalifikowany lekarz.
- Masz ty jakieś imię, mały ? - Zapytał poirytowany dodatkową robotą. Po czym westchnął i sięgnął po telefon szukając numeru jego prywatnego lekarza.- Rodzinę, dom, cokolwiek ? Muszę oddać cię w ręce lekarza. Wróć, twoi rodzice muszą. - Poprawił się szybko. Nao oblizał się i zaczął leniwie poruszać ogonem.- Nawet o tym nie myśl kocie.- Zawarczał gromiąc panterę surowym wzrokiem.

Oliver - 2013-10-22 21:36:05

Chlopak poruszyl lekko reka i usmiechnal sie.
- Dziekuje ci, Tanako. Jestem twoim dluznikiem
Odparl.
Chcial juz wstac i odejsc, ale w tym momencie chlopak odslonil mu grzywke. Ostroznie zakryl zakrwawiony bandaz reka, jakby staral sie chronić obrazenie. Poniekad tez tak było - lekki ruch wywoływał bol. Byla to wina rozerwanej na nowo rany.
- Nie przejmuj sie tym. Sprawil mi to....ktos, komu nie okazalem kompletnego posłuszeństwa.
Powiedzial cicho.
Zacisnal dlon na swoim kolanie. Czy da rade powiedzec prawdę o sobie? Czy po drodze znow sie rozplacze i ktos go oszuka? Oczywiście, wierzyl w dobroc swojego obroncy, jednak wiedzial, ze slabosc nie zawsze powinno sie okazywac.
- Nazywam sie Oliver. Niestety, nie wiem, ani gdzie jest moj dom, ani gdzie sa moi rodzice. Najprawdopodobniej wszyscy nie zyja, jednak mam nadzieje, ze jest inaczej. Dwa lata temu obudzilem sie w opuszczonej posiadlosci w północnej Irlandii, pamietajac tylko swoje imie. Staram sie zebrac wspomnienia, ale po drodze mialem kilka nieprzyjemnych historii.
Wskazal swoje oko
- To zakonczenie jednej z nich

Nowaki - 2013-10-22 22:12:02

- Nie mów tak, ostatecznie to przez mojego przyjaciela jesteś poszkodowany - Powiedział zniecierpliwiony, machając lekceważąco ręką.
Takano wysłuchał uważnie opowieści dzieciaka i westchną starając się powoli i spokojnie przetworzyć usłyszane informacje. Miał wielką ochotę zejść do piwnicy, chwycić za kij bejsbolowy  i rozwalić jakiś stary mebel na kawałki. Powstrzymał się jednak. Meble mu nie uciekną a dzieciak potrzebuje pomocy. Kurwa, jakim jebanym cudem takie sytuacje zdarzają się akurat mnie.I dlaczego dzieje się to właśnie wtedy kiedy jestem w połowie książki!? Pomyślał poirytowany, wciskając zieloną słuchawkę. Lekarz odebrał niespodziewanie szybko, nawet jak na niego. - Witaj Clemens. Słuchaj, mam tu pewien przypadek specjalnie dla ciebie. Zabierz wszystko co wpadnie ci do głowy i rusz się do mnie. Co ? Pojebało cię doszczętnie ? Nic mi nie jest. Tak, czekam.  - Nowaki zakończył połączenie i zirytowany usiadł w fotelu naprzeciw chłopaka.
- Słuchaj Olivier, jeśli dobrze zrozumiałem nie masz rodziny,domu a do tego jesteś niepełnoletni i nawet kurwa nie pochodzisz z Japonii.- Powiedział składając opuszki palców razem. - Na domiar złego jesteś ranny i jeden tylko budda, kapitan planeta czy inny wyimaginowany ludek wie jakim cudem jeszcze łazisz po tym łez padole. - Podsumował. Nao mruknął jakby rozbawiony całą sytuacją. Nowaki popatrzył na niego chwilę siłując się z kotem na spojrzenia. W końcu kot ziewnął, wyciągnął się i mrugnął do właściciela w geście pojednania. Ja pierdolę,kurwa mać, dla czego ja się w to wmieszałem  !? Zapytał się sam z niedowierzaniem.
- Słuchaj mały, sytuacja wygląda chujowo. Bardzo. Powiem cię jak ja to widzę : Jesteś u mnie więc odpowiadam za twoje życie. Nie jestem z tego powodu jakoś szczególnie szczęśliwy jednak skoro już w tym tkwimy trzeba coś zrobić. Jeśli zechcesz  zapewnię ci opiekę lekarską, wyżywienie i dach nad głową oraz sfinansuję wszystko, co wpadnie ci do tej blond główki. - Urwał by spojrzeć chłopakowi w oczy. - W zamian za to nie pozwiesz mnei i mojego kota. Pasuje ci taki układ ?

Oliver - 2013-10-22 22:32:03

Chlopak milczal, sluchajac slow wlasciciela. Co z nich zrozumial? Ze jest po prostu czyms niepotrzebnym. Zacisnal mocniej palce na udzie i skierowal wzrok w podloge. Czul zblizajace sie lzy, jednak dzielnie sie trzymal. Tego wymagala sytuacja.
- Bede ci tylko przeszkadzal i sprawial niepotrzebne problemy. Na pewno byles czyms zajety, a ja przez swoja glupote ci przerwalem.
Wstal z sofy.
- jestem ci ogromnie wdzięczny za to, co dla mnie zrobiles, ale medyk mi juz nie pomoze.
Odparl, sciagajac bandaz.
Ukazala sie jego oczom obrzydliwa, pionowa rana przechodzaca gleboko od polowy czola, przez oko, az do kosci policzkowej. Z rany płynęła gęsta krew, wszystko bylo podejrzanie czerwone, tu i owdzie blyszczala ropa. Chlopak zaslonil to reka, nie chcac, by dłużej byla oglądana. Usmiechnal sie ze smutkiem.
- Z reszta, to sie nie chce wygoic od kilku miesiecy. Pan Francis sie o to postaral. Leczenie byloby bardzo drogie, a jako ktos obcy nie moge przyjac pieniedzy od ciebie.
Jego reka zaczela drzec.
- O dom tez prosic nie moge. Byloby to z mojej strony brakiem wychowania. Z reszta, widze, ze moja obecnosc ci przeszkadza. Jest mi niezmiernie przykro za sprawianie tylu problemow. Jesli czujesz w stosunku do mnie jakiś obowiązek, wystarczy cieply obiad. Odejde i zostawię cie w spokoju. Przeciez na to czekasz, prawda..?

Nowaki - 2013-10-22 23:07:23

Mężczyzna  patrzył na chłopaka zastanawiając się czy nie warto było go zostawić na pastwę pantery. Odruchowo spojrzał na Nao. Leżał sobie, leniwie majtając ogonem i czekał. Czekał na decyzje swojego właściciela. Prawie niezauważalnie napinał przy tym mięśnie, gotowy do skoku na jedno skinięcie. Krew wabiła Nao, wzywała go i prosiła o skosztowanie. Ale kot czekał.
Takano wypuścił powoli powietrze uważnie spoglądając na chłopaka. Nowaki, załatw to spokojnie. Powoli i spokojnie. Powtarzał raz po raz w myślach by się uspokoić. Znów zerknął na kota. Nao przymknął oczy, pozornie wypoczywając z głową opuszczona na wielkie łapy. Brunet wziął jeszcze jedne głęboki wdech i spojrzał ostro na chłopaka.
- Posłuchaj mnie, dzieciaku.- Zaczął. - Jedyne czego teraz chcę to wrócić do pokoju mojego kota, wziąć książkę i przeczytać ją do końca. Marzę o tym od chwili gdy usłyszałem, ze ktoś jest na plaży.  Jednakże gdybym to teraz zrobił skazałbym cię na śmierć. Nie zrozum mnie źle, Twoja śmierć nie była by taka straszna, nie znam cię i nie przyzwyczaiłem się do twojej obecności, wiec logiczne, ze nie ubolewałbym nad twoim losem. Nie mniej, gdybym pozwolił ci odejść przerwanie lektury i wezwanie lekarza okazało by się daremne. O bójce z Nao nie wspominając. A bardzo nie lubię robić czegoś na darmo.- Westchnął głęboko. Jeden mebel nie pomoże, będę musiał roztrzaskać co najmniej kilka szafek ze szklanymi drzwiami. - Pomyślał uśmiechając się pod nosem.- Jeśli to cię pocieszy, nie czuję obowiązku pomagania ci. troszczę się tylko i wyłącznie o siebie i Nao. Widzisz, jeśli pozwoliłbym ci teraz opuścić mój dom Konstancja urwała by mi głowę i nadziała ja na pal. Zapewne było by to malownicze jednak niepraktyczne. Dlatego też powiem to, co już raz powiedziałem. Użyję tylko innych słów by nadać temu odpowiedniejsze znaczenie. Uważaj : Serdecznie pierdolę cała gadkę o "wychowaniu", "szlachetności" i innych nieistotnych duperelach. Wyleczę twoją buźkę i pozwolę u siebie mieszkać co by cie nie zgwałcili na ulicy. Opłacę twoje leczenie, wyżywienie i wszystko co opłacić powinienem. Zanim mi przerwiesz, twierdząc, ze to drogie dodam: Mam wystarczającą ilość gotówki  by trzykrotnie kupić Tokio z każdą zasrana myszą która się tam gnieździ.Jedyna rzecz, która obecnie nie daje mi spokoju to fakt, ze muszę ci to wytłumaczyć, choć mógłbym teraz kończyć powieść, nad którą siedzę od rana. W niedalekiej przyszłości też nie będziesz mi przeszkadzał bo posiadłość jest na tyle duża, ze spokojnie mógłbym cię unikać przez kilka lat zanim bym się na ciebie natknął. - Zakończył z westchnieniem.  Następnie wstał, przeciągnął się i podszedł do stołu zastawionego jedzeniem.  Wziął jeden z przygotowanych talerzy i nałożył sobie kilka krewetek. Powróciwszy na swoje miejsce spojrzał na swojego gościa.
- Częstuj się, mamy trochę czasu zanim Clem się tu pojawi.  nie przejmuj się mnę, z natury jestem raczej aspołeczny. Zapewne cię to nie pocieszy ale przeszkadzasz mi w takim samym stopniu jak każdy inny człowiek na tej planecie. - Dodał rzucając jedna z krewetek czarnej panterze. Nao kłapnął zębami, chwytając przekąskę i połknął ją bez gryzienia.

Oliver - 2013-10-23 21:06:57

- Dobrze.
Odparł cicho ze spuszczona głową.
Usiadł z powrotem na sofie, patrząc przez chwilę na czarną panterę. Za wczasu wziął z apteczki bandaż i spirytus, po czym, po polaniu rany, zaczął wolno i systematycznie zawiązywać na powrót ranę na oku. Miał przy tym naprawdę cierpiętniczą minę. Z resztą, co się dziwić - chłopak naprawdę cierpiał. Najpierw rana zaczęła się czyścic, a potem spirytus dostał się do zakrwawionego i niestety, już nieco ślepawego oka. Tak jak mówił - pan Francis zadbał o to, by Oliver bardzo, ale to bardzo cierpiał.
Spojrzał na zastawiony stół i wolno do niego podszedł. Wziął miskę i nalał sobie aromatycznej zupy z wazy. Usiadł przy stole i zaczął jeść. Starał się przy tym zachowywać jak najciszej, by nie zdenerwował pana domu. Nadal nie wyzbył się uczucia zbędności. Może to dlatego, ze naprawdę odczuwał samotność, a przyzwyczajany do bycia popychadłem, zawsze się obwiniał?
Ale wracając do danej sytuacji - Oliver zerkał co jakiś czas na Takano. Wolał się uprzedził, zanim stanie sie coś złego. Ostrożności nigdy za wiele.

Nowaki - 2013-10-23 22:27:15

- Słusznie.-- Takano pokiwał głową z aprobatą po czym rzucił kolejna krewetkę w kierunku Nao. Pantera pochwyciła ją natychmiast i oblizała się łapczywie. Mężczyzna popatrzył na kotwa z rozczuleniem i podał mu talerz. Następnie wstał i zadzwonił w dzwonek stojący przy fotelu. Do salonu wleciała Konstancja.
- Wzywałeś ?- Zapytała z nieukrywanym zaciekawieniem przyglądając się blondynowi
- Tak, niedługo pojawi się tutaj Clemens. Idę do piwnicy, zajmij się w tym czasie naszym nowym lokatorem. - Powiedział spokojnie, ruszając w stronę wyjścia.
- Po co idziesz teraz do piwnicy ?- Zapytała  patrząc na niego podejrzliwie.Nowaki odwrócił się w jej stronę i westchnął.
- Przypomniałem sobie, że mam tam jeszcze kilka szafek z przeszklonymi drzwiczkami. - Mruknął a kąciki jego ust nieznacznie drgnęły ku góże.
- Jeśli myślisz, ze będę po tobie sprzątać...- Zaczęła jednak zgromił ja wzrokiem. - Nieważne. Tylko nie licz na to, ze będę ci potem wydłubywać odłamki szkła z ciała .- Prychnęła i usiadła na kanapie. Takano wzruszył jedynie ramionami i wyszedł.
Po krótkim marszy i kilku zakrętach znalazł się w podziemnej części willi. Szybkim krokiem skierował się do pokoju oznaczonego napisem " Nie wchodzić, strefa zagrożenia" i wszedł do niego gwałtownie. Podszedł do kija zawieszonego na specjalnym uchwycie wmontowanym w ścianę  i chwycił go jedną ręką. Następnie przeszedł przez kolejne drzwi i znalazł się w pomieszczeniu przywodzącym na myśl zagracony garaż bądź strych. Nie myśląc wiele zamachnął się i z impetem przywalił kijem w jedną z szafek. Szkło pękło, rozbryzgując się na podłodze z głośnym brzdękiem. Od razu jakoś mi lepiej. Pomyślał uśmiechając się dziko. Zakręcił kijem w powietrzu i tanecznym krokiem ruszył przez pokój niczym tajfun czy huragan niszcząc wszystko co napotkał na swojej drodze.
Tymczasem Konstancja przyglądała się owemu "nowemu lokatorowi" . Nao, nie doczekawszy się zgody na działanie ziewnął ostentacyjnie i powolnym leniwym krokiem powrócił na swoje legowisko. Dziewczyna uśmiechnęła się widząc to i przeniosła się z kanapy na krzesło obok chłopca.
- Cześć.- Zaczęła z krzepiącym uśmiechem.- Nazywam się Konstancja, co ten tuman na pewno już ci powiedział. Jestem tutejszą gosposią.  Nie wiem, co zrobiłeś Takano ale jestem pod wrażeniem. Już od nie wiadomo jak dawna nie schodził do pokoju na meble.- Uśmiechnęła się z uznaniem.- Jakim cudem pozwolił ci tu mieszkać ? Jesteś może jakimś krewnym ?- Urwała by lepiej mu się przyjrzeć. - Nieee, - Pokiwała głową.- Za grosz podobieństwa. Zamilkła przyglądając mu się dalej. - Opowiesz mi coś o sobie ? To znaczy, nie zmuszam cię ani nic, ale aż nie mogę uwierzyć, że w tej willi nareszcie będzie ktoś kto żyje normalnie a nie, jak ten tam- ruchem głowy wskazała na kota.- Snuje się po całym domu, nigdzie nie zagrzewając miejsca lub jego właściciel, którego uświadczyć gdzieś bez latania po domu było by cudem.- Westchnęła.

Oliver - 2013-10-25 20:33:09

- Dzień dobry.
Rzucił na widok kobiety.
Gdy właściciel już wyszedł, a on poczuł na sobie spojrzenie gosposi, na jego twarzy zawitał cień lęku. Nie lubił być w centrum zainteresowania, bo wiedział, jak to się kończy. A przynajmniej jak to się kończy w jego nowym życiu.
Skończył jeść i wstał ze swojego miejsca. Stanął przed Konstancją i lekko się pochylił.

- Nazywam się Oliver i miło mi panią poznać.
Odezwał się jak na dżentelmena przystało.
- Cóż. ja też nie wiem, czym mogłem go tak bardzo zdenerwować. Najprawdopodobniej po prostu tym, że jestem. Ale gdy próbowałem uniknąć tego pobytu, jeszcze bardziej go denerwowałem i tym samym jestem teraz nowym mieszkańcem.
Odparł.
- Nie, nie jestem krewnym pana Takano. Ja w ogóle nie wiem, czy mam jakiś krewnych, rodzinę...
Posmutniał nieco.
Opowiedział jej po krótce swoja historię. O tym, jak się przebudził całkiem sam. O tym, jak został złapany przez pewnego szlachcica, który potem uznał go za winnego morderstwa swojej żony. O tym, jak nieszczęśliwie trafił do więzienia, skąd wyratowała go pewna urocza francuska, którą następnego dnia znalazł pociętą na plasterki i wiele innych, szczęśliwych i mniej szczęśliwych historii aż do momentu znalezienia się na plaży. Przez cały ten czas uśmiechał się nieco smutno.

Nowaki - 2013-10-25 23:57:59

Kobieta słuchała chłopca z zapartym tchem co jakiś czas kręcąc głową.Kiedy skończył westchnęła głośno
- Santa Maria dziecko, to co mówisz jest przecież straszne !- Kobieta patrzyła na niego z współczuciem. - Kto by pomyślał, że taki mały szkrab przeżył aż tyle. Nic to, mój mały, myślę że koniec twych zmartwień.- Powiedziała z przekonaniem.- Nie wiem jak to możliwe, ale ten "kotołak" że się tak wyrażę, wziął cie pod swoje skrzydła. Pewna jestem, ze do puki on nad tobą czuwa, nic ci nie grozi.No, chyba ze z jego strony. - Westchnęła. - Ciężki orzech, mój malutki. Takano nie jest może najlepszym materiałem na opiekuna, jednak, jeśli jakimś cudem ci zaufa  będziesz nietykalny. Prawie jak Nao. Nadal głowi mnie, dlaczego cie przyjął.- Zamilkła na moment by po chwili podjąć swój monolog.- Jesteś za młody by... z resztą wątpię by o to mu chodziło. To nie w jego stylu grać w podobne gierki. Więc po co ? Dlaczegóż by tak aspołeczne stworzenie opiekowało się Takim uroczym chłopcem jak ty ? Z resztą, nie powinno mnie to interesować. - wstała z miejsca i zaczęła przechadzać się po salonie.- Jeśli to sprawi, ze będzie szczęśliwy, niech się dzieje. Pamiętaj jednak, drogi Olivierze, ze jeśli kiedykolwiek będziesz miał jakieś obawy czy wątpliwości możesz do mnie przyjść i o nich porozmawiać. Koniec końców będę teraz jedną z twoich opiekunek. pros wiec o co zechcesz a zrobię co w mojej mocy ( a wierz  lub nie, ale moc mam wielką) byś był szczęśliwy. Przestrzegam cie jednak : Nad wszystko w świecie, nie staraj się unieszczęśliwić Takano. Mimo, że nie wygląda również dużo w życiu stracił.- mruknęła pół głosem. Nagle, drzwi pomieszczenia otworzyły się i do salonu wbiegł niewysoki, łysiejący nieco mężczyzna.
- Gdzie ten olbrzym !? - krzyknął od razu, rzucając dwie wielkie torby na kanapę. Nao mlasnął z niesmakiem i ostentacyjnie kręcąc ogonem opuścił pokój. - I co się tym razem wydarzyło ?- Dopytywał mężczyzna. Konstancja uśmiechnęła się nieco i podeszła do Clemensa.
- Takano jest obecnie w piwnicy, przyprowadzę go. Tymczasem rozpakuj się i rozgość.   - Powiedziała spokojnie i  wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Kilka minut potem była już w pomieszczeni przeznaczonym do "wyładowywania emocji". Brunet nie zauważył jej od razu. Przez chwilę tłukł jeszcze kijem w ogromną, dwuskrzydłową szafę i wszystko co mu się nawinęło po drodze. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem i odchrząknęła krzyżując ręce na piersi. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę oddychając ciężko.
- Clem już jest. - Powiedziała jedynie i ruszyła w drogę powrotną. Mężczyzna minął ją szybko i i w nadzwyczajnym tempie wdrapał się po schodach.
- Witaj Clemens, miło, ze przyjechałeś. - Powiedział wchodząc do salonu. Pierwszą rzeczą rzucającą  się w oczy był brak Nao. Mężczyzna rozejrzał się szybko i z niezadowoleniem stwierdził, ze kot musiał już się przemieścić. - Jak już mówiłem, mamy tu nadzwyczajny przypadek. nie ukrywam, że cholernie zależy mi na załatwieniu tego szybko, dobrze i bezboleśnie. Zwłaszcza dobrze i bezboleśnie.- - Zaakcentował wyraźnie- Cena, jak już dobrze wiesz nie gra najmniejszej roli.
- A gdzież to jest owy "nadzwyczajny przypadek"- Zapytał lekarz rozglądając się ciekawie. Dopiero po chwili zauważył drobnego, blond młodzieńca stojącego obok stołu. - Och... Takano, ty chyba nie mówisz poważnie ? Kto to jest?
- To nieistotne kim jest lub też nie jest. Masz go po prostu wyleczyć.
- Ale z czego !? - Zdziwił się mężczyzna przyglądając się uważniej chłopcu.
- Zaraz zobaczysz. - Stwierdził spokojnie.- Olivier, badź tak miły i podejdź na moment.

Oliver - 2013-10-27 20:40:31

Oliver z uwagą słuchał słów gosposi. Nie należał do osób, które mają w manierze olewać innych, o nie. To nie było honorowe zachowanie, a przecież dla niego honor był na pierwszym miejscu.
- Będę ostrożny, pamiętając pani słowa.
Odparł z uśmiechem.
Miał dodać coś jeszcze, gdy do pokoju wbiegł rozgorączkowany mężczyzna. Chłopiec przyglądał mu się przez chwilę, po czym stwierdził, ze musiał być to lekarz, po którego zadzwonił Takano. Nieco przestraszony - odczuł trwogę w stosunku do lekarza (czyżby przypomniało mu się coś z przeszłości?) - schował się nieco w głąb pomieszczenia. Chwilę po tym przyszedł Nowaki, na którym zawiesił swój wzrok. Gdy został poproszony o przyjście, wystraszył sie jeszcze bardziej, co dało sie zauważyć, gdy szedł do właściciela pantery w postaci drżących nóżek. Oli stanął przed nim i zaczął odwiązywać bandaż.

- Proszę....nie chce, żeby bolało.
Poprosił przestraszonym głosem.
Odwrócił się do Clemensa i zdjął całkowicie płótno z twarzy, ukazując ranę, z której trysnęło nieco krwi. Odgarnął grzywkę i spojrzał na doktora.

- Już dość przez tą ranę wycierpiałem.

Nowaki - 2013-10-28 21:41:19

Po nad wyraz długiej wiązance przekleństw w wykonaniu lekarza w pokoju zapadła niezręczna cisza. Clemens cofnął si patrząc na chłopca z niedowierzaniem by w końcu usiąść na kanapie. Takano westchnął cicho przyglądając się plamom na dywanie. No i chu strzelił czysty dywan. Pomyślał z mieszaniną rozbawienie i irytacji. Następnie przeniósł wzrok na lekarza.
- Lepiej ci ?- Zapytał zimno, z niemą przyganą patrząc na słabość, jaka zademonstrował podstarzały człowiek. Clemens bez słowa wstał, podszedł do stołu i wypił szklankę zimnej wody.
- Tak, już mi lepiej.- Powiedział wycierając usta rękawem. - Takano, bądź łaskaw mi powiedzieć,co to kurwa jest i jak znalazło się na twarzy tego dziecka ?- Zapytał Pokazując w stronę chłopca.
- Chuj mnie to obchodzi ? Może przypełzło ? - Prychnął poirytowany brunet.- Jak na moje oko ktoś  popieścił go nożem.- Wzruszył ramionami. Clem pokiwał głową w geście dezaprobaty.
- Kto, jeśli mogę wiedzieć ?
- Nie możesz.- Stwierdził krótko. - Nie zapominaj, z kim rozmawiasz. - Upomniał go.W jego oczach błysnęło coś, przez co lekarz momentalnie pobladł.
- Faktycznie, wybacz.- mruknął pocierając tył głowy.- Na początek, powinienem to lepiej obejrzeć.- Stwierdził Clemens siadając na jednym z foteli.- I zdezynfekować.- Dodał po krótkim namyśle.
- Nie krępuj się. - Takano utkwił w nim swoje lodowate spojrzenie. - Idę po książkę, zaraz wrócę. Pamiętaj, że jeśli coś spieprzysz pozwolę Nao się tobą zabawić.- Ostrzegł wychodząc z pokoju.
- Cholera...- Lekarz oparł głowę na rękach i wziął głęboki wdech. Po kilku sekundach podniósł głowę i spojrzał na chłopca. - Olivierze, podejdź do mnie proszę. Muszę obejrzeć twoją ranę. - Powiedział zachęcając go gestem ręki by usiadł naprzeciw niego. Jednocześnie sięgnął po swoją torbę. - Nie jestem w stanie obiecać, że będzie to całkowicie bezbolesne. rana nie wygląda na łatwą do wyleczenia. Ręczę ci jednak, że zrobię wszystko najlepiej jak potrafię. - Zakończył zakaładając okulary.- Cóż, czas zobaczyć to "cudeńko"

Oliver - 2013-10-28 22:18:17

Gdy lekarz rozmawial z Takano, Oliver patrzyl w podloge, zaslaniajac oko. Kto wie, moze bal sie, ze wypadnie? Tak czy siak nie lubil, gdy ktos patrzyl na rane. Czul sie wtedy jak intruz. Nie cierpial tez pustego wspolczucia, dlatego tal czesto ukrywał to. Ale nie czas na wspominki.
Chlopak podszedl wolno do lekarza i zabral reke. Delikatnie odgarnal grzywke, dajac lepszy obraz sytuacji.
- Rane wykonal nozem pan Francis podczas mojego pobytu we Wloszech, prosze pana. Byla to kara za moja niesubordynacje. Na szczescie panienka Isabella lubila mnie na tyle, ze została zadana tylko rana, zamiast wydlubania mojego oka.
Co dziwne, na jego twarzy zagoscil delikatny usmiech.
- Dzieki temu moge rowniez nadal widziec. Czolo, kosc policzkowa i powieka zostały dokladnie przecoete, ale bez uszczerbku na zmysle.
Splotl paluszki.
- Niestety, jej brat lubowal sie w torturach, dlatego rana sie nadal nie wygoila, mimo ze od tego czasu minely trzy miesiace. Dosc czesto wlewal podejrzanych specyfikow, ktore sprawialy niewyobrazalny bol i powstrzymywały gojenie. Potem ucieklem, na szczescie. W sumie, rane posiadam od czterech miesiecy.
Westchnal

Nowaki - 2013-10-31 22:46:13

- Rozumiem.- Lekarz pokiwał głową. - Czy wiesz, jakie substancje wylewał ten pan Francis ?- Zapytał przyglądając się oku chłopaka. - Cztery miesiące ? Nie brzmi to dobrze. Czy w tym czasie  Stosowałeś jakieś maści, lekarstwa ? Może pamiętasz jakiś szczególny ból czy coś podobnego ?- Pytał spokojnie, delikatnie przekręcając głowę chłopca w różne strony by lepiej przyjrzeć się ranie. Niespodziewanie drzwi się otworzyły i wpadł przez nie Takano.
- Wygrałem !- Krzyknął podnosząc ręce do góry. Tuż za nim do salonu wleciał Nao z cichym pomrukiem hamując tuż przed właścicielem. - Mówiłem ci, że na prostych nie masz ze mną szans - Zaśmiał się zamykając drzwi. Kot kichnął z dezaprobatą i wskoczył na kanapę by po chwili zwinąć się  w kłębek. Takano westchnął, wyrównując oddech i również ułożył się na kanapie, opierając się o panterę. Już miał zabrać się za kończenie książki gdy poczuł na sobie czyjś wzrok. - Nie przeszkadzajcie sobie- Mruknął machając lekceważąco ręką. Kot, jakby podzielając zdanie właściciela poruszał powoli ogonem. Nowaki otworzył książkę na odpowiedniej stronie i zaczął czytać, nie zważając na to, że ma gości.
- Powiedz mi chłopcze, czy ktokolwiek próbował to leczyć ?  I dlaczego, jeśli wolno spytać ten wariat pokarał cie w taki sposób ?

Oliver - 2013-11-01 18:59:35

- Cóż, jeśli o to chodzi nigdy mi nie powiedział, czego używa. Jednka ból różnił się czasami. Często czułem coś takiego, jakby ktoś ranę przypiekał, innymi razy było tak, jakby dostała się do niej sól. Na pewno za każdym razem bardzo, bardzo bolało.
Westchnął cicho.
- Tak, jedna ze służek, która codziennie sprzątała w mojej celi dawała mi maści na oparzenia i spirytus do przemywania. Bardzo miła kobieta.
Uśmiechnął się.
Słysząc otwierające się drzwi, chciał od razu spojrzeć w tamtą stronę, jednak wiedział, ze mógłby przyprawić tym sobie kłopotów. Zamiast tego uważnie nasłuchiwał. Zaśmiał się cichutko, słysząc o wyścigach z panterą. Zaraz jednak spoważniał, wracając do rozmowy z lekarzem.

- Tak jak mówiłem, tylko służka chciała mi pomóc.
Zamilkł na chwilę.
- Postałem ukarany przez Ojca za niesubordynację. Nie przyjąłem jego rozkazu. Nie mogłem się zmusić, by przespać się z kimś takim jak on.
Ostatnie zdanie niemal wypluł.
- Był obrzydliwym zboczeńcem. Jednak Ojcu Mafii się nie odmawia...

Nowaki - 2013-11-01 21:32:32

- Rozumiem. Lekarz pokiwał spokojnie głową i puścił podbródek chłopca. Następnie pogrzebał w torbie i wyjął rolkę bandażu. - Cóż, twoja rana nie jest co prawda najpiękniejsza, jednak myślę, że będę umiał wszystko naprawić. W końcu przy tym szaleńcu idzie się przyzwyczaić. - Mruknął zerkając na Takano.- Dzięki niemu zdobyłem niezbędne wręcz doświadczenie.  - Zapewnił sięgając po jakąś fiolkę. - Mam rozumieć, że jesteś synem jakiegoś europejskiego mafiozy, tak ?- Zagadnął nasączając kawałek gazy specyfikiem specyfikiem. - Ten preparat oczyści twoja ranę i wyciągnie całą ropę. Przy pierwszym kontakcie może nieco zaboleć ale nieprzyjemne uczucie szybko minie. Zmieniaj go co trzy godziny. Wszystko zostawię Takano. - Powiedział spokojnie, przykładając materiał do rany chłopca. - Potrzymaj to proszę. - Powiedział obwiązując głowę chłopca. - Nie martwisz się, że ten sadysta będzie cie szukał ? - Zapytał niemal ojcowskim tonem.- Doskonale wiem, że to nie moja sprawa, jednak nieco niepokoi mnie status twojego prześladowcy. - Dodał po czym zwrócił się do Nowakiego.- Pozwól na moment Takano. - Mężczyzna niechętnie zerknął w stronę siedzących.
- Co jest ? -Zapytał zamykając książkę.
- Chcę byś co trzy godziny zmieniał opatrunek Olivera. Dzięki temu do końca jutrzejszego dnia rana powinna być pozbawiona ropy. Dzięki temu zacznie się regenerować.
- Trzy godziny, tak ? - Zapytał  przyglądając się chłopcu. - raczej sobie dziś nie pośpię. - Westchnął. Wspaniale kurwa, wprost wyśmienicie. Pomyślał odklejając się od Nao. - Cóż, trudno. Zatem jutro każę Konstancji przygotować pokój dla ciebie. Dziś zostaniemy tutaj. - Zawyrokował i zadzwonił w dzwonek. Po minucie do salonu weszła Konstancja.
- Tak Takano ?
- Przynieś tutaj trzy materace, jakieś koce i poduszki . Odwołaj też wszystkie jutrzejsze spotkania jakie miałem zaplanowane. Zadzwoń też do Masamune i powiedz by pozałatwiał wszystko co miałem zrobić. Gdyby ktoś pytał wyjechałem w interesach i wrócę dopiero za dwa dni. - Polecił. kobieta westchnęła ciężko, przewróciła oczami i spojrzała na Clemensa.
- Zostajesz na noc ?
- Nie, raczej nie skorzystam.
- W takim razie dwa materace...- Zaczęła jednak Nowaki jej przerwał.
-Trzy. Nie zapominaj o Nao.- Powiedział spokojnie.
- Rozumiem. Domyślam się, że kolacje także zjecie tutaj ?
- Owszem. - Potwierdził spokojnie. Kobieta kiwnęła głową i ruszyła w stronę wyjścia. Przy drzwiach przystanęła i odwróciła się do mężczyzn.
- Czy mam przynieść też jakieś książki czy płyty ?- Zapytała. Takano zastanowił się chwilę po czym pokiwał przecząco głową.
- Nie musisz. Zadowolę się tym co mam tutaj.- Stwierdził. Kobieta kiwnęła głową dając do zrozumienia, że zrozumiała i wyszła. Mężczyzna patrzył moment w stronę drzwi po czym westchnął i powrócił do swojej książki. Co za upierdliwy wieczór. Przemknęło mu przez myśl.

Oliver - 2013-11-02 00:06:24

- Nie wiem, kto jest moim ojcem, ale na pewno nie byl nim nikt z tej mafii. Trafilem tam przez przypadek. Siedzialem w jednej z rzymskich uliczek, gdy panienka Isabella mnie znalazla i przygarnela. Tak to sie zaczelo...
Odparl z lekka melancholia.
Kiwal glowa, słuchając zalecen lekarza i pomogl mu, gdy obwiazywal jego glowe. Gdy uslyszal troske w glosie Clemensa, usmiechnal sie lekko.
- Dla nich jestem martwy. Sluzaca upozorowala moja smierc i dzieki temu dzisiaj jestem tutaj, a nie po drugiej stronie.
Odparl.
Gdy zostal sam, uwaznie obserwowal ich rozmowe. Najwidoczniej znow sprawiał problemy swemu wybawcy. Czul sie z tym bardzo zle. Nie cierpial tego uczucia. Obiecal sobie, ze w jakis sposob odwdzieczy sie Takano. Nie wazne w jakim, byle by tylko sie odwdzieczyc.
Usiadl przy stole i spuscil glowe, starajac sie nie przejmowac szczypaniem. Zerkal co jakis czas na wlasciciela, spraedzajac jego odczucia. Co jak co, ale bardzo dobrze czytal z zachowania. A nawet i bez tego widzial, ze Nowaki jest zly przez cała ta sytuacje. Przez niego. Westchnal cicho. Co on znowu narobil....

Nowaki - 2013-11-02 11:56:16

Clemens westchnął i zaczął zbierać swoje rzeczy. W pokoju panowała cisza zakłócana jedynie  przez Konstancję wchodzącą z odpowiednimi rzeczami i wychodzącą co moment. Nao ziewnął szeroko i oparł łeb o ramię Takano. Ten, nie odrywając oczu od książki pogłaskał kota po głowie. Po salonie rozeszło się głośne, wibrujące mruczenie pantery. Nowaki uśmiechnął się leciutko, nie odsłaniając zębów. Lekarz pokręcił głową z niedowierzaniem widząc ten widok. Następnie obejrzał się na Olivera i zamarł z otwartą na oścież torbą w ręku. Opanował się jednak, zamknął torbę i usiadł obok chłopca.   
- Co cie smuci, Oliverze ? - Zapytał cicho,  przyglądając się blondynowi.- Może mógłbym jakoś temu zaradzić ?- Dodał. Do salonu znów weszła gosposia.
- Gdzie położyć materace ?- Zapytała rozglądając się. Takano przewrócił strone i podniósł wzrok na kobietę.
- Przy kominku.- Powiedział po chwili namysłu.-  Złącz je tak, by tworzyły jedno duże posłanie.- Dodał i powrócił do książki.
- Jak sobie życzysz. - Powiedziała cicho i zaczęła ustawiać materace by po chwili nakryć je kilkoma kocami i poukładać poduszki.

Oliver - 2013-11-02 22:45:43

Westchnął cicho i spojrzał na lekarza.
- Niech się pan nie przejmuje kimś tak problematycznym jak ja. Poradzę sobie, jak zawsze.
Uśmiechnął się lekko.
Chłopak nie wiedział za bardzo, co ma ze sobą zrobić, wiec tylko siedział i patrzył. Wzrok skupiał głównie na pracy pokojówki. Chciał jej pomóc, ale bał się, ze tylko sprawi problemy, jak zawsze. Bo tak naprawdę, nie wiedział nawet, jak się ścieli łóżko. Nie pamiętał tego z "poprzedniego życia", a w tym spał w już przygotowanych łóżkach, wiec to, co robiła pani Konstancja dla niego było całkowicie czarną magią. Cóż., tak to już jest, gdy człowiek straci pamięć, prawda...?
Gdy usłyszał jedno łózko, nieco się przestraszył, jednak nie dał tego po sobie poznać. Przecież Takano nie mógł być taki jak kilku innych bogaczy, których spotkał, co nie...? Chłopak zacisnął palce na nadgarstku drugiej ręki i wziął uspokajający, głębszy wdech. "Na pewno pan Takano nie jest taki jak ONI", pocieszał się w myślach, patrząc na pościelone łóżko.

Nowaki - 2013-11-02 23:13:53

Clemens pokiwał w milczeniu głową i  ruszył w kierunku drzwi.
- Cóż Takano,Oliverze, do zobaczenia. - Powiedział Wychodząc.
- Taaa...-Mruknał bez przekonania mężczyzna.
Nao podniósł nieco łeb, węsząc w powietrzu. Wyczuwał strach. Jego woń unosiła się w powietrzu zachęcając do polowania. Kot zerknął w stronę z której owy zapach dobiegał. To zdobycz  Takano. Pantera mlasnęła głośno, poirytowana. Zdobyczy Nowakiego ruszyć nie mógł. Cóż, przyjdzie mu się zadowolić tym, co przyniesie ludzka kobieta.
Kiedy Konstancja skończyła przygotowywać posłanie odwróciła się do bruneta.
- Co mam przygotować na kolację ?- Zapytała spokojnie, przenosząc jedzenie ze stołu na kilkupiętrowy wózek którym przywiozła materace. Mężczyzna spojrzał na nią znad książki.
- Mam ochotę na lazanię. Tak, chcę lazanię a potem jakieś ciasto. Dla Nao to co w zeszłą środę.- Stwierdził po chwili i wrócił do książki. Kobieta skinęła głową i odwróciła się do Olivera.
- A ty, chłopcze ? Co mam przygotować dla ciebie ?- Zapytała. Tymczasem Takano skończył książkę i przeciągnął się z cichym westchnieniem. Następnie wstał, przeciągnął się raz jeszcze i swoim kocim krokiem podszedł do jednego z regałów by wymienić przeczytany egzemplarz na inny. Nao, widząc postępowanie właściciela również zszedł z kanapy, przeciągnął się i ułożył na jednym z materacy zwijając się w kłębek.

Oliver - 2013-11-03 23:53:45

Oliver wstal ze swojego miejsca i pomachal na dowidzenie lekarzowi.
- Do zobaczenia, panie Clemensie.
Rzucil dosc cicho, by nie przeszkadzac Takano w lekturze.
Usunął sie z okolic stolu, by nie przeszkadzac kobiecie. Patrzyl przy tym panterze w oczy. Nie bal sie ataku, a samo zwierze go ciekawilo, jednak nie mial dosc odwagi, by przeszkodzic swojemu dobroczyncy. Coz, moze kiedy indziej nadarzy sie ku temu okazja. Z rozmyslan wyrwal go glos służącej. Spojrzal na nia i usmiechnal sie.
- Zadowole sie kazdym daniem, wystarczy, ze bedzie cieple, pani Konstancjo
Odparl.
Kiedy uwaga zostala od niego odwrocona, chlopak zdjal z ramion ukryty pod plaszczem plecaczek. Wyciagnal z niego czarny notesik i prawdziwe pioro oraz kalamaz. Otworzyl notes na nowej stronie i napisal na górze date, miejsce i godzine. Po krotce spisal rowniez wydarzenia dzisiejszego dnia. Gdy skonczyl, nastepna strone zatytulowal "Takano i Nao", wyciagnal niezbyt duzy olowek i zaczął szkicowac obie postacie na pozolklych stronach.

Nowaki - 2013-11-06 18:12:52

Nowaki przejrzał kilka egzemplarzy po czym z niezadowoleniem stwierdził, ze wszystkie już przeczytał. Dwa razy lub więcej. Westchnął odkładając gruby tom na miejsce. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając sobie jakiejś rozrywki bardziej porywającej od oglądania telewizji lub filmów. W oczy rzuciła mu się ustawiona w koncie, nie widoczna z kanapy gitara. Uśmiechnął się leciutko, nie ukazując zębów i szybko podszedł do swojego znaleziska. Chwycił gitarę i w kilku krokach znalazł się przy materacach. Usiadł na jednym z nich, krzyżując nogi i wypróbował brzmienie instrumentu. Gitara nie brzmiała najlepiej przez co Nao podniósł niechętnie łeb i spojrzał na właściciela jakby dając mu do zrozumienia, że powinien ja nastroić. Takano westchnął i zaczął kolejno sprawdzać każdą strunę korygując wszelkie niedopatrzenia. Kiedy skończył usiadł wygodniej, ułożył odpowiednio gitarę i zaczął grać losowo wybrane akordy tworząc coś na kształt melodii. Robił to co prawda nieświadomie, zbyt pochłonięty rozważaniem co mógłby zagrać jednak melodia była płynna i nie słychać w niej było żadnej słabej czy fałszywej nuty. Nao ułożył się opok właściciela, położył łeb na złożone łapy i zaczął leniwie poruszać ogonem. Brunet, wyrwany ruchem kota ze swoich rozważań zmienił bezmyślną melodię na ulubiony kawałek jego 'siostry" . Kot uchylił jedno oko i spojrzał na niego zaciekawiony. Już od dobrych paru miesięcy nie słyszał tej melodii. A teraz jego właściciel grał ja, jak gdyby nigdy nic z obojętnym wyrazem twarzy i zamkniętymi oczami. Kot był świecie przekonany, że gdyby mężczyzna otworzył oczy mógłby zobaczyć wszystkie emocje, które intuicyjnie wyczuwał. Niemniej, wątpił by Takano pozwolił komukolwiek dostrzec to, co działo się w jego środku. Nie zdziwiło go też, że gdy tylko melodia dobiegła końca Takano otworzył oczy by zamrugać szybko i zamknąć je z powrotem. Zaraz po tym po pokoju rozeszła się cicha, smutna melodia. Mężczyzna nie otwierał oczu, ze zwykła sobie pewnością siebie naciskając kolejne akordy. Nao znał tą melodię. Słuchał jej dość często; Zawsze, gdy właściciel zamierzał jakoś wyładować siedzący w nim smutek i ból po stracie ukochanych. Słuchał więc z przymkniętymi ślepiami, każdą cząstką siebie chłonąc wygrywana melodię by w pełni doświadczyć i zrozumieć tego co jego właściciel z siebie wyciągał.

Oliver - 2013-11-10 00:31:29

Oliver nadal siedzial na stolku i patrzyl na mezczyzne. Gdy zaczal grac, odczul, jakby juz gdzies to slyszal. Zamknal oczka i przylozyl reke do serca. Z calych sil staral sie skupic na tej melodii, chcac odzyskac zwiazane z nia wspomnienie. Przebieglo mu przez mysl, jak przypomnial sobie o swojej siostrze.
Szedl przez ogrob, zbierajac bukiet dla panienki Isabelli. Przeszedl niemal caly ogrod w poszukiwaniu ulubionych, czarnych kwiatow. Przechodził wlasnie kolo niezapominajek, gdy dopadl go straszliwy bol w piersi. Wtedy przypomnial sobie swoja malutka siostrzyczke ulozona w bialutkiej trumnie, z bukietem niebieskich niezapominajek. Wtedy nauczyl sie patrzec i sluchac wszystkiego. Nie wiedzial, co mu moglo przypomnieć o przeszlosci.
Gdy tak słuchał, w jego piersi począł sie tworzyc bol, a w glowie rysowalo sie wspomnienie. Jednak nie widzial go dobrze, bylo cale zamazane. Chlopak zacisnal dlon na koszuli. Wiedzial, ze kazde wspomnienie bylo na wage zlota, ale nie mogł ich odzyskac. Czul sie okropnie.
Wstal ze swojego miejsca i podszedl do Takano. Stanal przed nim i czekal, az skonczy grac

Nowaki - 2013-11-10 10:48:06

Nao usłyszał szmer, w żaden sposób nie związany z melodią. Ponownie otworzył ślepia by zlokalizować źródło dźwięku. Spojrzał na swojego właściciela. Uśmiechał się lekko, nadal nie otwierając oczu. Dźwięk musiał wydobywać się z innego miejsca. Nao przekręcił powoli łeb i utkwił spojrzenie w swojej niedoszłej przekąsce. Mimowolnie poruszał końcówką ogona. Obserwował każdy gest ludzkiego szczenięcia i ku swojemu zaskoczeniu wyczuł także jego emocje. Różniły się co prawda od emocji Takano zarówno pod względem intensywności jak sposobu w jaki oddziaływały na człowieka jednak mimo wszystko w jakimś stopniu były do siebie podobne. Pantera przechyliła  głowę w bok z zaciekawieniem obserwując blondyna. Wiedział, że podejdzie. Żaden człowiek nie umie zbyt długo tłumić podobnych odczuć. Nawet jego właściciel miał z tym problem. Siłą rzeczy ludzkie szczenię musiało coś zrobić. Patrzył więc spokojnie, jak chłopiec powoli podchodzi do niego i Takano. Nie ośmielił się jednak przerwać gry bruneta. Całkiem słusznie. Pantera mrugnęła z aprobatą. Nikt poza nim, nie miał prawa przerywać właścicielowi w grze. Kot odetchnął cicho po czym wstał i otarł się pyskiem o twarz grającego. A niech ma, niech czuje, że kot go rozumie. ten jeden raz może mu przecież okazać nieco miłości. W końcu i tak nie robi tego często. jeszcze by sobie niedajboże pomyślał, że panterze zależy. Takano machinalnie przycisnął policzek do ocierającego się kota, jednocześnie przerywając grę. Jedną ręką podrapał kota po łbie drugą przytrzymując instrument. Otworzył w końcu oczy i zobaczył stojącego przed nim chłopca. A to ciekawe... Pomyślał patrząc na blondyna. Nao usadowił się obok właściciela i ziewnął czekając na dalszy rozwój wypadków.
- O co chodzi, Oliverze ?- Zapytał spokojnie, odkładając gitarę na bok. Musiał przyznać, że zachowanie chłopca nieco go ciekawiło. Przyglądał mu się uważnie, przekrzywiając lekko głowę.

Oliver - 2013-11-10 21:57:33

Oliver słuchał piosenki jeszcze przez chwilę, ale wspomnienie jak przyszło, tak sobie poszło i pozostawiło po sobie jedynie smutek. Często tak miał. Co było nie tak z jego głowa? Co się stało, ze stracił pamieć i nie mógł sobie przypomnieć? Jedyne, czego pragnął, to znowu ujrzeć twarz matki i ojca, te najukochańsze o których nie miał żadnego pojęcia. Niestety, wszystko stało naprzeciw.
Gdy muzyka ucichła, Oliver otworzył oczy. Skłonił się w pas, zastanawiając się, jak ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. Skupił uwagę na swoich butach, nie chcąc patrzeć w oczy Takano. Czemu? Może ze strachu przed odpowiedzią. Ale na jakie pytanie bał się odpowiedzi? A no na te:

- Jak będę miał odpłacić się panu za dobroć, którą otrzymałem?
Spytał cicho.
Wiedział, ze w tym świecie niczego nie można było dostać za darmo. Wszystko, nawet dobroć drugiej osoby kosztowało. Przekonał się o tym już dostatecznie, by wiedzieć, że i tym razem nie może być inaczej. Miał tylko cichą na dzieję, że nie będzie to zapłata w naturze. Bał się tego okropnie, jednak liczył cicho, ze nawet jeśli by do tego doszło, to Nowaki go nie skrzywdzi. W końcu, mógł to zrobić już tyle razy, a za każdym okazuje mu tylko serce.

Nowaki - 2013-11-10 22:34:52

Cóż, mogłem się tego spodziewać. Mruknął w myślach, patrząc jak chłopiec zgina się w pół. Jego włoski w zabawny sposób zakryły mu twarz. Wciąż czół emocje wywołane melodiami, które zagrał. Zamknął na moment oczy uspokajając się. Westchnął  i skierował wzrok w stronę kominka. Ogień tlił się w nim, roztaczając przyjemne ciepełko. Nao podążył za wzrokiem właściciela i po chwili przeniósł się z materaca na puchaty dywan tuż przed samym kominkiem. Takano uśmiechnął się leciutko widząc postępowanie kota. Przecież nie mógł pokazać nowemu współlokatorowi jak bardzo cierpiał. Nie, "cierpiał" to złe określenie. Ból, który odczuwał Takano przypominał ogień w kominku. Niegdyś był to wielki ogień ale teraz, gdy już nieco się uspokoił, gdy minęło trochę czasu, pozostał już tylko tlący się popiół i zgliszcza dawniejszego cierpienia.   Kiedy usłyszał pytanie Olivera westchnął ciężko, nieco poirytowany. To w sumie też było do przewidzenia. Pomyślał. Ludzie są tak strasznie przewidywalni. Przeszło mu przez myśl. Powrócił wzrokiem do chłopca. Rozważył usłyszane pytanie raz jeszcze. A musisz jakkolwiek ? Skoro nalegasz mógłbyś dać mi spokój i pozwolić mi normalnie funkcjonować. Mógłbyś umrzeć, wyzdrowieć, mógłbyś zostać porwany przez ufo, vampira czy w sumie cokolwiek. Myślał wpatrując się w blondyna. Zasadniczo, mógłbyś po prostu się do mnie nie zbliżać i nie zmuszać mnie do rozmowy. Albo mógłbyś dać mi spać. Zrobić cokolwiek co nie kolidowało by z moim życiem. W sumie nic nie musisz robić. Istniej sobie, niech będzie.   Mógłbyś nie pytać co masz zrobić. Jest mi szczerze obojętne czy coś zrobisz czy też nie zrobisz niczego. Ot, takie tam urozmaicenie dnia. Wyliczał w myślach wciąż milcząc. Z jednej strony mógłby to powiedzieć. Z drugiej to wywołało by falę upierdliwych konsekwencji od smutku chłopca poprzez tłumaczenie mu, że w rzeczywistości nie jest dla Takano żadnym ciężarem aż po tłumaczenie Konstancji, ze to nie jego wina bo dzieciak sam się zapytał. Mężczyzna westchnął po raz nie wiadomo który, przeczesując włosy smukłymi palcami. Żadna sensowna czy chociaż nieco mniej nieprzyjazna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy. Obcowanie z ludźmi jest nieco trudniejsze, niż zapamiętałem. Stwierdził ze zmęczeniem przyglądając się chłopcu. Cholera, wypadało by mu odpowiedzieć. Tylko jak... Rozmyślał. Nieświadomie zaczął muskać palcami dolną wargę. I nagle go olśniło.
- A co jesteś w stanie mi zaproponować ?- Zapytał spokojnie uśmiechając się w duchu. Nao popatrzył na właściciela z rozbawieniem. Ten dorosły człowiek nigdy nie przestawał go zaskakiwać.

Oliver - 2013-11-12 22:48:32

Oliver zastanowil sie przez chwile. Co byl w stanie zaproponować komus kto ma wszystko? Sam przeciez nie mial nic, oprocz zawartosci plecaka, ktora naprawde nie porywala. Jedyne, co bylo choc troche warte, to on sam. Ale czy jego osoba zadowoli Takano? Watpil w to. W Oliverze powstal prawdziwy dylemat, ktorego nie mogl rozwiazac sam. Westchnal cicho. Coz...po prostu powie to, co moze zrobic.
- Moge zaoferowac tylko siebie, prosze pana.
Odparl, nie patrzac na niego.
- Bede na kazdy rozkaz. Co tylko sobie mój nowy pan zazyczy.
Dodal.
Czemu tak latwo sie zgodzil na bycie sluga? Proste - nie znal innego zycia. Od kiedy sie przebudzil, trafial na ludzi, którzy robili z niego służbę. A on, bez slowa skargi, jakby zawsze tak mialo byc, wykonywał wszystkie pokecenia z usmiechem na ustach

Nowaki - 2013-11-12 23:12:46

Taaaa... Tego nie przewidziałem. Pomyślał Nowaki, nieco zbity z tropu. Nao przyglądał się sytuacji z niemym rozbawieniem. Takano westchnął głęboko i odchylił głowę do tyłu jednocześnie przymykając oczy. Obcowanie z ludźmi jest upierdliwe. Skwitował w końcu. Następnie spojrzał na chłopca z ledwie dostrzegalną irytacją.
- Po pierwsze już ci mówiłem; Nie jestem żadnym panem. Nazywam się Takano i tak masz się do mnie zwracać.- Zaczął zbierając myśli. No i co dalej ? Brunet odetchnął głębiej kładąc się na posłaniu. - Po drugie : Nie potrzebuję niewolnika. Skoro aż tak zależy ci na spłacie długu możesz...- Urwał rozglądając się po pokoju. Spłonąć w męczarniach piekielnych. Przemknęło mu przez myśl. Zignorował to powracając do realnego świata. - Możesz za jakiś czas odkurzyć książki w mojej bibliotece. - Zakończył spokojnie i ledwie dostrzegalnie odetchnął. Dobra, chyba jest dobrze... Pomyślał zadowolony. W tym momencie drzwi skrzypnęły i do środka weszła Konstancja, prowadząc przed sobą wózek z jedzeniem.
- Kolacja !- Zanuciła rozkładając zastawę na stole. - Jak tam, chłopcy ? Wszystko dobrze ?
- Masz moja lazanię ?- Zapytał Takano wstając z miejsca. Konstancja westchnęła i uśmiechnęła się lekko.
- Tak Takano, mam twoją lazanię. I za nim zadasz kolejne pytanie : Owszem, przyniosłam ciasto.- Kobieta uśmiechnęła się dumnie kończąc nakrywać do stołu. - A dla naszego nowego przyjaciela przygotowałam specjalnie Spaghetti z klopsikami i lody na deser. nie byłam pewna jakie lubisz toteż przywiozłam wszystkie smaki. - Powiedziała kładąc na mniejszym stoliku mini pojemnik chłodzący. 
- Co z kolacją dla Nao ?-
- Zaraz dostanie. tak jak sobie życzyłeś ma dzisiaj koninę. - Powiedziała ciągnąc wózek w pobliże legowiska pantery. Pod jednym z koców była ogromna, srebrna misa, do której kobieta wrzuciła świeże mięso. Kot w kilku skokach znalazł się przy misce i zaczął spożywać swój posiłek.
- Cudownie, dziękuję. -
- Do usług. no kochani, smacznego wam życzę. - Powiedziała kierując się w stronę drzwi.

Oliver - 2013-11-17 23:48:21

Oliver odetchnal z ulga. Sprzatanie nie bylo straszne, dopoki nie trzeba bylo tego wykonywac w klatce z tygrysami, prawda? Tak wiec chlopak usmiechnal sie lekko i wrocil na miejsce przy stole, po drodze odpowiadajac.
- Dziekuje...Takano. Lepiej sie czuje wiedzac, ze nie bede darmozjadem.
Rzucil.
Czemu tak bylo? Nie wiedzial. Po prostu nie mogl brac czegos, nie dajac od siebie czegos w zamian. Czul w srodku przymus zaplaty. Moze bylo to glupie, jednak on cos takiego posiadal. Kto wie...? Moze wiazalo sie to z jego poprzednim zyciem?
Gdy Konstancja weszla do srodka, ten wstal ze swojego miejsca. Uroczo sie usmiechnal, słuchając jej slow. Milo było wiedziec, ze ktos daje ci cos milego nie po to, by cię wykorzystac, ale po prostu by bylo przyjemnie. Tak wiec serdecznie podziekowal kobiecie i ze smakiem jadl swoje włoskie danie.

Nowaki - 2013-11-18 00:51:59

- Nie ma sprawy.-Stwierdził obojętnie.- Darmozjadem ?- Zdziwił się nieco. Dotychczas owy zwrot lub jemu podobne znajdywał jedynie w książkach. Ciekawe uczucie... Pomyślał przyglądając się chłopcu.... Gdy książkowe sytuacje przenikają do realnego świata.Skwitował. I znów przypomniała mu się jego "siostra" lubująca bajanie o podobnych sytuacjach. Była by zachwycona... Takano usiadł przy stole z cichym westchnieniem, spoglądając tęsknie w stronę regałów z książkami. Uśmiechnął się lekko. Zachwycona... Zapewne bez końca snuła przypuszczenia o tym, jak by się na moim miejscu zachowała. Lubiła takie historie..Chłopak znaleziony na plaży, przygarnięty przez bogacza...Powiedziała by pewnie, ze to romantyczne.Wyrwał mu się cichy chichot. Stłumił go jednak, karcąc się w myślach. Nao podniósł łeb i z zaskoczeniem przyglądał się właścicielowi. Od niepamiętnych czasów Takano zachowywał się przy obcych z zimnym wyrafinowaniem i dystansem. A tu proszę, co za dziwna sytuacja. Kot pokręcił głowa z niedowierzaniem i powrócił do przerwanego posiłku. Zachowujesz się niedorzecznie. Oto, do czego prowadzą kontakty z ludźmi. Mruknął do siebie Nowaki przybierając obojętna minę.
Nao ułożył się wygodnie i powoli rozkoszował się posiłkiem. Takano zerknął na niego kontem oka i postanowił zrobić podobnie. Nałożył sobie kawałek Lazanii i zaciągnął się jej zapachem.
- Smacznego.- Powiedział spoglądając przelotnie na blondyna.- Czego się napijesz ?- Zapytał jeszcze, przypominając sobie o tym, ze nie poprosił Konstancji o napoje.

Oliver - 2013-11-24 22:12:04

Oliver kiwnal glowa.
- Tak, darmozjadem. A moze ja to zle mowie? Wydaje mi sie jednak, ze dobrze pamietam...
Mruknal do siebie.
Obserwowal wlasciciela o na jego twarzy pojawil sie leciutki usmiech. Kto by pomyslal, ze jego nowy pan nie jest jednak cyborgiem i potrafi sie usmiechac. Chlopaka, mimo tego, ze nie znal powodu tej krotkiej radosci, bardzo to ucieszylo. Moze jednak beda mieli szanse na prawdziwa rozmowe...
Gdy i mezczyzna wzial sie za jedzenie, skupil wzrok na swoim talerzu i zyczyl smacznego. Dopiero gdy został zapytany, podniosl glowe. Od razu dalo sie zauwazyc na jego jasnej twarzy kilka plamek od sosu, ktorych ten nie był świadomy.
- Do wloskich dan najlepsze jest wino, prawda? Biale badz czerwone, wytrawne lub polwytrawne. Koniecznie schlodzone i podane w odpowiednich lampkach. Musi miec przynajmniej kilka lat. Prawda, Takano?
Odparl z usmiechem
Czesto mówił takie rzeczy, nie wiedząc, skad sie taka wiedza wziela. Coz..on caly byl dziwny, wiec takie rzeczy sa u niego na porzadku dziennym. Kazdy, kto z nim przebywa predzej czy pozniej odkrywa ta prawde i sie do niej przyzwyczaja. Na ogół.

przegrywanie kaset vhs łódz