Elias - 2014-02-05 19:02:32

Uroczystość.. Hm, niech będzie uczczeniem jakiejś tam wygrane akcji danej kobiety~


~・~・~・~・~・~・~・~・~・~・~・~・~・



-Ale pamiętaj to dla nas ważne. Wszyscy przychodzą z dziećmi, nawet maluchami, gdzie ty masz dwadzieścia sześć lat! Masz się pokazać i bez żadnego ale. Musimy dbać o reputacje do cholery.
Warczałem tuż pod nosem przedrzeźniając jednocześnie tym mego własnego ojca. Tak dokładnie robiłem to przed lustrem, które ukazywało wysokie, dość przystojnego mężczyznę. Szpeciła go jedynie złość wymalowana na całej twarzy. Złość.. Mało powiedziane. Nie znosiłem własnej rodziny. Zadufani ludzie, którzy patrzą jedynie na siano. Dobra byłem jaki byłem, aczkolwiek pieniądze niewiele mnie obchodziły. Już powolnie nie miałem na co je wydawać. Salwa bluźnierstw wyszła z mych warg gdy guzik od białej koszuli odbił się o lustro znikając gdzieś w czeluściach mego pokoju. To było za wiele jak na me nerwy. Gdyby nie posiadanie samokontroli, czy nie fakt, iż jestem w swej świątyni, rozwaliłbym wszystko co miał pod ręką. Policzyłem dokładnie do dziesięciu. Wziąłem kilka wdechów. Nic mi nie wyszło, lecz wygrzebać nową koszulę musiałem. Praktycznie po piętnastu minutach gotowy i wku*wiony jeszcze bardziej niż wcześniej wchodziłem do limuzyny. Cwaniacy. Specjalnie ją przysłali po mnie. Ale nie, no przecież ja auta nie miałem. Jak na złość droga się nie dłużyła, wręcz przeciwnie. Zaraz wchodziłem do wielkiej sali, ówcześnie oczywiście musząc się poddać kilku pytaniom jakiegoś starszego, grubego typka. No tak. Przecież to nie bal dla dzieciaków, tylko bankiet. Już na wejściu uderzył do mnie zapach miliona zmieszanych zapachów damskich perfum. Doszczętnie mnie zemdliło. Jedne ubrane jak kobiety inne jak dz*wki. Boże. Burknąłem coś pod nosem, poprawiając muchę, która tak cholernie mnie drażniła. Wyglądałem niemalże jak każdy mężczyzna. Czyli ubrany w garnitur. Szybko zostałem odnaleziony przez rodziców, ale zlałem ich całkowicie zaszywając się gdzieś przy kelnerach, którzy roznosili żarcie i szampany. Chyba jako jedyny tryskałem taką złością, że wzrokiem mógłbym zabić. Lecz cóż. Jestem tu tylko po to, by nie truto mi dumy później.

Nutty - 2014-02-05 19:19:51

-Tak, mhm, tak założyłem garnitur... Mamoo, Martha umie wiązać krawat. Nie musisz się martwić nie przyniosę wam wstydu.-Chłopak zakończył rozmowę z rodzicielką naciskając na telefonie czerwony przycisk. Matka dalej traktowała go jak małe dziecko, a miał już całe osiemnaście lat! Umiał zadbać o siebie i o to, by nie zhańbić swojego nazwiska. Jak wcześniej wspomniał mamie, tak teraz Martha; sprzątaczka, kucharka i gospodyni domowa; związywała czarny krawat. Uśmiechała się do niego promiennie, to nie pierwszy raz pomagała mu w takich sprawach. Odkąd Nutty znalazł się w Japonii zawsze stała przy tym chłopcu. Nawet jeśli teraz ma osiemnaście lat nie umie sobie poradzić na najprostszymi czynnościami. Ale tak wychowali go rodzice, a Martha nie miała prawa ich krytykować. -Ale panicz jest przystojny. - powiedziała poprawiając raz ostatni krawat i strzepując niewidzialne pyłki z marynarki jego grafitowego garnituru. -Niech panicz bawi się dobrze na bankiecie.- dodała poklepując Nutty'ego po włosach. Chłopak z szerokim uśmiechem, zadowolony z siebie wyszedł z domu i z bloku, w którym aktualnie sam mieszkał. O dziwo rodzice o wszystko zadbali, a po niego podjechała limuzyna. Nie tak wielka jaką zazwyczaj jeździł, ale robiła porządne wrażenie. Droga okazała się o wiele krótsza niż sam panicz Bessettet myślał. Rodzina Doolb jak zawsze postarała się. Sala bankietowa była pełna bogaczy, starszych kobiet i mężczyzn, a także tych młodych panienek i chłopców. Pierwsze co Nutty zrobił po wejściu na salę to odnalezienie gospodarzy. I kiedy w końcu, po chyba półgodzinnych poszukiwaniach ich odnalazł, stali w towarzystwie widocznie niezadowolonego mężczyzny. Nathan z uśmiechem podszedł do państwa Doolb. -Dobry wieczór.-ukłonił się elegancko, a w jego oczach mignął błysk rozbawienia. -Przybyłem w zastępstwie rodziców, którzy z największą przykrością musieli odmówić przyjazdu na bankiet. Do usług gospodarzy Nathan Bessettet.

Elias - 2014-02-05 19:32:44

Nawet nie wiedziałem kiedy.. Jak.. Rodzice znaleźli się znów obok mnie. Oczywiście, iż nie przyszli znów do mnie, by z uśmiechem mówić mi coś miłego. Ojciec zbliżył się do mnie, nieznacznie pochylając.
-Słuchaj mnie uważnie. Strzelaj więcej takich min, a się policzmy.
Takie słowa wywarczał do mnie własny ojciec. Gdyby nie fakt, że wiele głośniejszych głosów roznosi się tu idealnie, tak naprawdę wybuchnąłbym nietypowo chamskich śmiechem. On nadal myślał, że jestem gnojkiem, którym może manipulować. To już nie ten okres tatusiu. On się skończył w okresie mych dziesiątych urodzin. Na me usta w zastępstwie wstąpił tylko kpiący uśmieszek, który tak idealnie ozdabiał mą twarz.
-Uważaj kochany ojcze, bo mogę jeszcze sprawić, iż popsuję wam reputację.
Wymamrotałem rozbawionym tonem głosu. Zmierzył mnie wkurzonym wzrokiem, który jednak szybko stał się dość ciepły, gdy obok nas znalazł się pewien chłopak. Na pierwszy rzut oka wyglądał mi jak chłopiec. Delikatność twarzy i ciała. Spodobał mi się. Zacmokałem zadowolony ustami, które zmieniły się po tym w dość nonszalancki uśmieszek.
-Witaj Nathanie. No nic. Ważne, że Ty jesteś! Tak czy inaczej życzę udanej zabawy.
O proszę jak ton mego ojca nagle może się zmienić w tak ciepły. Pieprzony kłamca. Nawet własnej matce by tego nie życzył doskonale o tym wiedziałem. Ale już na nim się nie skupiałem. Wymamrotał wraz z matką, że muszą iść dalej i tyle ich widziałem. Bezkarnie wzrok mój wodził po sylwetce już wiadomego mi Nathana.
-No proszę, proszę. Witam.

Nutty - 2014-02-05 19:45:46

Z uwagą przyglądał się tej rodzinie, bo jak sam wywnioskował, młody mężczyzna stojący obok państwa Doolb to ich jedyny syn. Nie wyglądali na zbyt szczęśliwych, szczególnie pierworodny. Pan domu posiadał większą umiejętność ukrywania swoich emocji. Nutty kiwnął głową na znak, że zgadza się z gospodarzem.
-Bardzo dziękuje za zaproszenie. Również życzę udanej zabawy.-chłopak uśmiechał się do momentu, aż kobieta z mężczyzną zniknęli w tłumie. Dopiero wtedy z jego twarzy zszedł szeroki uśmiech, palcami rozmasowywał zbolałe policzki. Do jasnej cholery ileż można się tak szczerzyć do każdego. Bywało to naprawdę irytujące, aczkolwiek obiecał rodzicom, iż nie zrobi nic co mogłoby zniszczyć ich dobre imię. Jeszcze chwilkę patrzył na tłum ludzi, chyba dobrze się bawili, po czym zerknął kątem oka na młodego Doolb'a. Po krótkiej analizie jego wyglądu Nathan uznał, że jest na czym oko zawiesić. Przekrzywił głowę opierając dłonie na biodrach, zwrócił swą sylwetkę w stronę mężczyzny.
-Taa... witam.-rzekł bez przekonania.-Chciałbym się dowiedzieć z kim mam przyjemność.-na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. Doskonale wiedział, że jedyny syn tej rodziny zwał się Elias, jednakże chciał zobaczyć jak ów gość zareaguje na te jawną dyskryminację.
Oczekiwał jakiegoś wybuchu, być może zaskoczenia wymalowanego na twarzy, albo jeszcze czego innego. Jednak wszystkie wymyślone przez niego reakcje mijały się z prawdą, a Nutty nie lubił się mylić.

Elias - 2014-02-05 19:59:13

Z kogo jak z kogo, ale ze mnie tak naprawdę było ciężko zrobić głupka. Ludzie wiedząc o tym doskonale, nigdy tego nie robili. Nawet im do głowy to nie przechodziło. I kolejny raz w tej chwili miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Jeśli zdarzy się jeszcze jakaś taka akcja to po prostu to zrobię. Nie obchodziła mnie żadna reputacja rodziców. A nawet cholernie byłbym szczęśliwy gdyby ją zgubili. Ja posiadałem własną, nie w świecie jakiś posranych biznesmenów. Oblizałem się minimalnie.
-Mm. Coś Ci jednak nie wyszło Słoneczko. Doskonale wiesz kim jestem.
Mruknąłem dość kpiącym tonem, przejeżdżając dłonią po włosach. Kilka kosmyków odnalazło swe miejsce z innych stron, zaś kilka powróciło na swe miejsce. Głowa roiła się od pewnych planów oraz myśli. Może jednak przyjście na ten bal nie będzie wcale takie złe? Jakaś przyjemność spośród tych wszystkich ludzi, a zwłaszcza dziewczyn, które mu się przyglądały z wywalonym jęzorem ( a taki narcyz), znajdzie się? Momentami niedobrze mi się robiło na widok dziewczyn.
-Tak się zastanawiam. Ile Ty masz lat?
To już mruknąłem aż za spokojnie jak na Siebie.

Nutty - 2014-02-05 20:22:13

Być może Nutty nie chciał zrobić z niego głupka. Być może lubił, gdy ludzie zachowywali się tak jak on chciał. Chociaż zdarzało mu się robić głupków z innych ludzi. Zawsze jakoś wychodził z tego cało. Może to jego urok działał tak na jego własną jak i przeciwną płeć.  Zacisnął zęby, obiecał coś rodzicom, a on dotrzymywał obietnic. Nie rób niczego głupiego, nie zrób wstydu rodzicom. Za te słoneczko chętnie użyłby argumentu swoich pięści, aczkolwiek były dwa powody, które stłamsiły w nim tę chęć. Po pierwsze był za niski i zbyt kruchy przy tym facecie, po drugie nie wypadało bić syna gospodarzy. Dopiero teraz zwrócił uwagę na jego wzrost, jeszcze przed chwilą nie był tak wysoki, a Nutty jeszcze przed sekundą czuł się pewny siebie.
-Może wiem, może nie Koteczku.- schował dłonie do kieszeni, by rozmówca nie zauważył jak zaciska je w pięści, oj nie dobrze, nie dobrze Nutty zaczął się irytować. A on irytował się wtedy, gdy coś nie szło mu po jego myśli. Nie miał cierpliwości do niczego, a na pewno nie do tego gościa, który w właśnie w tej chwili z pewnością świetnie się bawił kosztem panicza Bessettet. Przewrócił oczyma. -Elias.. jesteś Elias.- nie miał powodu dalej go okłamywać. A chyba każdy na bankiecie jak i poza tą salą wiedział kim jest ów mężczyzna, z którym rozmawiał Nutty. Uniósł wysoko brwi słysząc pytanie. Czy on nie wyglądał na swój wiek.. dobra to było złe stwierdzenie. Nathan nigdy nie wyglądał na tyle ile miał lat. Zawsze odejmowano mu z kilka lat, czego on sam serdecznie nienawidził.
-Mam osiemnaście lat, a co.. staruszku?-och! Nie mógł się oprzeć kolejnej zniewadze. Elias nie wyglądał tak staro, ale z pewnością był starszy od niego o kilka lat. Zadarł główkę do góry. -Przepraszam, czy zraniłem Cie w jakiś sposób?-spytał z delikatnym uśmiechem.

Elias - 2014-02-05 20:35:30

Byłem osobą, która doskonale potrafiła wyczuć, czy też wypatrzeć zmiany w humorze innych ludzi. W zachowaniu to nawet dzieci spokojnie to widziały. Nie potrafiłem tego od małego. Nabywałem to z każdym dniem. Zawdzięczałem to własnym rodzicom. To oni mnie tego uczyli, choć nie wiedzieli o tym. Wielu rzeczy mnie również nauczycieli o których do tej pory nie mając pojęcia. No przecież bez powodu nie jestem taki.. Hm.. Nie miły. A wracając do chłopaczka. Doskonale widziałem jak złość i w nim zaczęła kipieć. Kolejny punkt dla mnie. Kochałem to.
-O proszę, a jednak wiesz jak się nazywam.
Mruknąłem równocześnie puszczając mu typowo "chamskie" oczko. I teraz nie żałuję, że jestem tutaj. Zapowiada się całkowicie ciekawa noc. Całkowicie z innej beczki. Dostałem odpowiedź na swe pytanie o jego wiek. Nie powiedziałbym, że może mieć tyle lat. Wyglądał an jeszcze młodszego. To było kolejną rzeczą, przez którą bardziej mi się spodobał. Zaśmiałem się kpiąco ale tak jak gdybym mówił. Zranić? Takim czymś? Ten maluch za wszelką ceną starał się sprawić, bym się zirytował. Jak widać było na odwrót, a ja miałem z tego zabawę. Zbliżyłem się o krok do niego, pochyliłem nieco bardziej.
-Jesteś tak cholernie zabawny, a jeszcze bardziej uroczy.
Każde słowo wypowiedziałem wprost do jego ucha, a dłoń ma niedbale powiodła po jego boku. Nikt nie zwrócił na to nawet uwagi. Wiedzieli a kim przepadam,a poza tym nie ja tu się liczyłem, tylko moi rodzice. Kolejny raz kpiący uśmieszek. Wyminąłem go z wolna kierując się w stronę wyjścia z sali, za którym zaraz zniknąłem. Chęć zapalenia. Stanąwszy nieco dalej od sali, po kilku chwilach mogłem relaksować się przy dymie tytoniowym.

Nutty - 2014-02-05 20:55:36

Wychowany w warunkach wielkiej miłości rodziców w ogóle nie zwracał uwagi na to jak ludzie się zachowują, jaki wpływ mają jego słowa na uczucia czy też w ogóle się nie interesował otoczeniem. On był najważniejszy, jego samopoczucie, zawsze musiał być zadowolony. Reszta płaszczyła się przed nim. Jednak teraz nie był w Paryżu, jego stopy stały u kogoś teraz z pewnością ważniejszego od niego samego. Sam Nutty mógł odkryć, że jego rozmówca świetnie się bawi manipulując nim tak jak chce. Rozprostował palce licząc w myślach do dziesięciu. Musiał się uspokoić, nie miał za wielkiego wyboru.
-Przypomniałem sobie.-rzekł wymijająco, no przecież nie będzie się tłumaczył, że jak dostał zaproszenie studiował praktycznie całe drzewo genealogiczne tej rodziny. Nie chciał wyjść na snoba, który nie wie nic o rodzinie, u której był na bankiecie. Zadarł wysoko głowę, czemuż do cholery musiał być aż tak niski, wzrokiem wodząc po twarzy Eliasa. -Nie jestem zabawny, a tym bardziej uroczy.- prychnął. Co to, to nie. Nutty nigdy nie uważał siebie za uroczego, słodki może jeszcze, ale uroczy! Mimowolnie na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec, trochę zawstydzony szybko się cofnął. Nawet tak delikatny dotyk przyprawił go o dreszcz.  Wszyscy obecni na Sali byli tak sobą zajęci, że nie zwróciliby uwagi, nawet gdyby zaczęli się kochać w miejscu, w którym stali. Jego głowa sunęła tuż za sylwetką mężczyzny. W tym garniturze wyglądał nadzwyczaj nęcąco, chociaż chłopak nie wiedział jak Elias wyglądałby w normalnych ubraniach. Otworzył szeroko oczy, on chciał go zbyć, ale francuz tak szybko się nie podda. Kilkoma krokami dotarł do tarasu, gdzie zastał oczywiście samego  pierworodnego, reszta zaproszonych tłoczyła się w gorącej sali. Spojrzał na mężczyznę zabójczym wzrokiem. -Jesteś dorosły, a nie wiesz, że palenie jest niezdrowe.- burknął, zbliżył się do tego faceta, stanął na palcach i starał wytrącić mu papierosa.

Elias - 2014-02-05 21:09:37

Mimowolnie dochodziło do mnie, że ten chłopczyna pójdzie za mną, ale nie zawsze moja intuicja byłą idealna. Czasem zawodziła, jak u każdego. Jednak tu niczym nie zawiniła. Przez to uśmiechnąłem się cwaniacko pod własnym nosem. O proszę. Tak chciał grać mi na nerwach, a teraz się o mnie troszczy? No tak. Bo jak inaczej można było nazwać to co właśnie robił. Starał się zabrać mi papierosa, po to by zaraz gnieść. To się nazywa typowa troska. Rozbawił mnie. Nie musiałem się tu specjalnie wyginać po to by nie dać mu prawa na dotknięcie papierosa. Różnica w wzroście robiła to za mnie. Jedynie minimalnie uniosłem dłoń ku górze. Za to ma druga dłoń bezczelnie oplotła jego- tu mogę stwierdzić śmiało- zgrabny pas. Zwinnie oczywiście ówcześnie palcami powiodłem znów po jego boku.
-No proszę. Czyżbyś się o mnie martwił?
Odparłem niemożliwe rozbawionym tonem głosu. Przysunąwszy do ust papierosa, zaciągnąłem się, dym trzymając kila sekund w płucach. Wypuściłem go całkowicie w drugą stronę aniżeli był młodzieniec. I tak jakaś część na niego leciała, ale nie tak idealnie.

Nutty - 2014-02-05 21:29:15

Potrafił być bezczelny, a nawet chamski. Jednak gdy chodziło o czyjeś zdrowie nie mógł się odwrócić i udawać, że niczego nie widzi. Mimo wszystko posiadał taki organ jak serce, które nie zmieniło się w kupę lodu. Machał dłońmi we wszystkie strony, w którymś momencie nawet podskakiwał by wytrącić to cholerstwo z jego dłoni. Niestety był o wiele za niski, zwłaszcza w momencie lekkiego uniesienia ręki przez tego jakże wysokiego osobnika. Wiele prób odebrania papierosa skończyło się na fiasku. Nie zwracał  uwagi na nic innego dopóki nie poczuł oplatającej go ręki. Ponownie poczuł te dziwne dreszcze przesuwające się wzdłuż jego kręgosłupa. Na jego twarzy pojawił się po raz kolejny rumieniec. Oparł dłonie na klatce piersiowej Eliasa w bezsilnej próbie uwolnienia się z jego uścisku. Nabierając siły starał się odsunąć od tego magnetyzującego faceta. - J… ja nie martwię się o ciebie!- wykrzyknął oburzony takim stwierdzeniem. On martwił się tylko o siebie! Ponownie odpychał się dłońmi od jego klatki. Nawet jeśli mężczyzna miał na sobie marynarkę i koszulę, Nutty poczuł pod palcami twardość jego mięśni. Prawie uległ temu przyjemnemu mrowieniu w kręgosłupie, chyba nawet nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Ostatnie zmysły zaczęły mu szwankować.Pomyśl o rodzicach, nie możesz w jakikolwiek sposób sprawić im zawodu. Nawet jeśli mężczyzna stojący przed tobą jest fascynujący, aż masz ochotę zerwać z niego marynarkę i koszulę by przekonać się czy naprawdę ma takie mięśnie. Zakaszlał czując jak resztki dymu papierosowego dostaje się do jego płuc. Elias opuścił jego myśli, na jego szczęście. -M..mógłbyś mnie wypuścić?-wzrok miał niemal błagalny,  dłoni jednak nie odsunął od oparcia.

Elias - 2014-02-05 21:45:35

Nie mogłem nadal uwierzyć, że ma on osiemnaście lat. Nie wyglądał na kogoś o taki wieku, a dodatkowo jego zachowanie trochę nie pasowało do takiego osobnika. A może tak naprawdę pasowało? Tylko wyglądał tej drobnej istoty sprawiał, że tak myślałem? Tak naprawdę nie wiedziałem jak dokładnie było, ale wiara w jego wiek była ciężka. Był rozbawiony z dwóch powodów. To jakim sposobem starał się wytrącić mi papierosa z dłoni oraz to, iż troszczył się. Inni troszczyli się o mnie tylko z powodu by wejść do grona "moich bliskich". Szkoda takich. Jedynie normalną z tego typu osobą był mój przyjaciel Matt. Nikt inny. Skupiając się znów na nim. Jego reakcja na mą bliskość spodobała mi się. A zwłaszcza rumieńce, które ozdabiały jego delikatne lico. A i jeszcze to jak panicznie starał się wyrwać z mego uścisku. Wymruczałem coś pod nosem. Przez ten moment papieros niemalże sam się wypalił. Odrzuciłem peta gdzieś w bok. Skłonił mnie do tego też kaszel chłopca. Był chamem, typowym sku*wielem, ale tak samo jak on posiadałem w Sobie resztki człowieczeństwa. Choć nie zawsze. Przekrzywiłem głowę, by później nieco się pochylić. Wskazując palcem dotknąłem swego policzka.
-Zapłata i puszczam.
Raczej nie miał wyjścia. Nie widziałem innego sposobu, by wyplatać się z mego objęcia. Teraz to i ma druga dłoń objęła jego pas. Triumf aż widniał na mych wargach.

Nutty - 2014-02-05 22:08:49

Nikt by nie uwierzył, gdyby zobaczył go w takiej sytuacji. Była co najmniej kompromitująca. Nie móc wydostać się z czyichś ramion. Jednak Nutty był od zawsze traktowany jak dziecko przez każdego, nawet swoich znajomych. To właśnie dlatego nie potrafił zachowywać się jak dorosły. Zresztą dlaczego w wieku osiemnastu lat miałby udawać kogoś starszego niż jest. Mimo wszystko był tylko dzieckiem, mógł się jeszcze bawić do woli i marnować swoje życie na różne głupoty. Kiedy ktoś przypadał do gustu temu paniczykowi, on starał się ze wszystkich sił zakolegować się, pomóc, a nawet potrafił się troszczyć. Z każdą sekundą jego policzki robiły się coraz bardziej czerwone przy okazji paląc go niemiłosiernie. Był zawstydzony.  Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy ten wyrzucił niedopałek, przynajmniej sam nie spalił tego papierosa. Zerknął na ogolony policzek chłopaka, aż sam się prosił o buziaka. Jednakowoż duma Nathana nie pozwalała mu na to. Wydął swoje policzki przez co przypominał chomika.
-Sam się cmoknij.- nie pozwoli sobie na takie spoufalanie z kimś takim. O nie, nie było mowy o żadnym cmoknięciu, pocałunku czy czymkolwiek innym. Odwrócił twarz w drugą stronę, by obejmujący go nie patrzył na jego buzię. Jeszcze raz próbował się wyszarpnąć z objęć, niestety po raz nie wiadomo który nie udało mu się wydostać z objęć.

Elias - 2014-02-05 22:18:04

Zaśmiałem się jedynie poprawiając uścisk. Mnie się nigdzie nie śpieszyło. I tak miałem zamiar się gdzieś zaszyć, aby przeżyć ten bankiet. Więc albo ten chłopaczek się przełamie, albo będziemy tak stać do samego końca. To nie żadne problem dla mnie.
-Więc będziemy tak stać.
Mruknąłem, a raczej odparłem głosem dość zachrypniętym. Mój organizm był tak uodporniony, że tak naprawdę gdy chorowałem to raz na kilka lat. I chyba powolnie nadchodził ten kolejny raz. Jeśli dobrze mi się kojarzy.. Ostatnio chory to ja byłem cztery lata temu... Miałem wtedy zapalenie płuc.. Do tej pory chcę mi się śmiać z tego wszystkiego. Ale tak kończyło się chodzenie pół nago w zimnie, bo dworze. Jako, że byłem o wiele wyższy, spokojnie ułożyłem podbródek na czubku jego głowy. Mógł się szarpać ile chciał. Niewiele by mnie to ruszyło. Oblizałem swe spierzchnięte wargi, mrucząc, co przy okazji wywołało dość wredny uśmiech na mych ustach. Ciągle taki i podobne uśmiechy wychodziły.

Nutty - 2014-02-05 22:34:33

Mamrotał pod nosem niezbyt uprzejme epitety na temat syna państwa Doolb. Jego zdanie na jego temat diametralnie się zmieniło, z początku uważał go nawet za wartego uwagi. Teraz tylko tracił cierpliwość praktycznie wisząc w jego objęciach. Ledwo dotykał podłoża stopami. 
-Puść mnie draniu.-zaczął się kręcić by chociaż zrobić sobie więcej miejsce, może po prostu wyślizgnąłby się dołem. Kilka razy mu się takie sztuczki udawały. Jeszcze został mu jeden wybór, ale za nic nie da mu buziaka za wolność, jeszcze miał resztki dumy. Cierpliwość dawno się skończyła, ale z tym ułożeniem brody na jego głowie to była przesada. Przymknął oczy w złości zacisnął palce na jego marynarce. Lekko unosząc głowę do góry cmoknął go w szyję tuż nad kołnierzykiem koszuli, po czym szybko ją oddalił.
-Zadowolony.- prychnął niczym kot. -Teraz już możesz mnie puścić. Mam zamiar upić się do nieprzytomności, aby zapomnieć tą żenującą sytuację. dodał w myślach, błagając by ten wypuścił go ze swoich ramion.

Elias - 2014-02-05 22:45:57

Tik tak, tik tak. Miałem wielką ochotę właśnie te słowa wypowiadać dość spokojnie, ale za dużo roboty. I doszło do tego momentu. Może nie był to pocałunek w policzek, aczkolwiek był lepszy. Aż mimowolnie przycisnąłem go bardziej do swego ciała.. Ale dałem słowo, czyż nie? Oj słowa ja zawsze dotrzymywałem, tu chodziło o własny honor. Nie zbyt chętnie wypuściłem go z własnych objęć. Głowę opuściłem. Uśmiech na mych ustach był podstawowy, musiał być. Oblizałem się lubieżnie. Idealnie przyglądałem się jego twarzyczce. Kto by nie chciał, hm?
-Cholernie zadowolony.
Chodź go wypuściłem słowa i tak wyszeptałem do jego ucha. Oczywiście, że zdążyłem. Wcisnąłem dłonie w kieszenie tych cholernych spodni. Nie ruszałem się z miejsca. Większość bankietu miałem zamiaru przesiedzieć właśnie tutaj. Mimowolnie wodziłem bezczelnie wzrokiem po jego całej sylwetce zatrzymując się często wzrokiem na jego wargach, czy talii.

Nutty - 2014-02-05 22:58:07

Spanikował czując, że jest jeszcze mocniej przyciśnięty do tego umięśnionego ciała. Na szczęście po sekundzie poczuł grunt pod nogami. Odetchnął z ulgą, cała złość jakby od razu wyparowała, jednak poczuł ukłucie żalu. Niestety Nathan miał słabość do umięśnionych mężczyzn, a ten właśnie taki był. Jakie to było cholernie wredne, że ten typ zaczął się podobać Nutty’emu. Odruchowo zrobił krok do tyłu. Nie chciał po raz kolejny zostać schwytanym w te sidła.
-Się cieszę.
Wygładzał pogięty materiał grafitowego garnituru, a tak Martha się namęczyła by go wyprasować. A teraz wyglądał jak psu z gardła wyciągnięty. Chłopak poprawił włosy i jeszcze raz obciągnął w dół marynarkę. 
-Nie wiem jak ty, ale ja idę do środka
Był nadzwyczaj spokojny, gdy to wypowiedział. Sam w sumie nie wiedział dlaczego zwrócił się do niego, tak jakby oczekiwał, że wejdą do sali bankietowej razem. Nutty schował ręce do kieszeni i ruszył wolnym krokiem do wejścia. Czy ty czekasz, żeby Elias cie zatrzymał? Nie bądź naiwny dzieciaku. Jego myśli z czasem robiły się coraz gorsze, ale przedstawiały czystą prawdę.

Elias - 2014-02-05 23:13:45

Mógłbym iść do środka. Niechęć jednak była silniejsza. Zróżnicowanie perfumy, które się ze Sobą łączyły zemdliłyby mnie teraz dobitniej, zwłaszcza, że jestem pewien, iż ktoś tańczyć zaczął. A wszyscy tam to normalni ludzie, którzy wytwarzają takie coś jak pot. Posiadałem bardzo dobrze wyostrzony narząd węchu, przez co dwukrotnie odczuwałem wszystkie zapachy wokół. Nic przyjemnego. Wzroki tych wszystkich ohydnych dziewczyn, jeszcze widok własnych rodziców. Przekrzywiłem nieco własną głowę, oczywiście wychylając i trochę własne ciało.
-Ja nie mam zamiaru się tam dusić. Gdybyś mnie szukał będę tutaj.
Lubieżnie oblizałem wargę, równocześnie puszczając mu oczko. Wyrobiłem kilka kroków w tył, gdzie opadłem chętnie na dość dużą, drewnianą huśtawkę. Rozłożyłem dłonie na oparciu, odchylając równocześnie głowę. Tak naprawdę nie widziało mi się, by młodzieniec zniknął  w środku. Ale cóż.

Nutty - 2014-02-05 23:37:13

Na całe szczęście Nathan nie miał takiego wyczulonego węchu, a żadna porządna kobieta nie będzie zwracać uwagi na takie dziecko jak on. A nawet jeśli to on i tak nie zwracał na to uwagi, chyba każda szanująca się osoba wiedziała kim on jest i jak reaguje na niechciane zaczepki. Zatrzymał się na chwilę i odwrócił nieco głowę spoglądając na wpółukrytego mężczyznę.
-Jakbym miał zamiar cie szukać.
Prychnął i szybkimi krokami wszedł do Sali,  nie umknął mi jednak widok oblizywanych warg. Ten facet chyba nie ukrywał się ze swoimi pobudkami. Od samego początku Nathan zwrócił uwagę jak Elias lustruje go spojrzeniem.
jakiś czas później
-Zdrówko gospodarzy!
Zawołał radośnie w tłumie panów i pań, z kieliszkiem w ręku. Wypił kolejkę szampana i odstawił na tackę jakiemuś kelnerowi sięgając przy okazji po kolejny. Ludzie świetnie bawili się w jego towarzystwie, a on w ich. Tylko raz na jakiś czas wracał wspomnieniem do tych ust… Ust tego wrednego, chamskiego..
-Eliaaaaaaaaaaaas yczk Eliaaas !
Nieco chwiejnym krokiem wszedł na taras, to tutaj miał go znaleźć. I znalazł. Siedział na drewnianej huśtawce, tak jak wcześniej. Nathan podbiegł do niego z szerokim uśmiechem, jeszcze w dłoni miał kieliszek z szampanem. Kiedy przystanął dokończył go. Maślanym wzrokiem spoglądał na mężczyznę, nic nie mówiąc.

Elias - 2014-02-05 23:51:22

Podobał mi się. Wygląd i charakter. Był małym rozpieszczonym dzieciaczkiem, który musi mieć wszystko tak jak on tego pragnie. A gdy mu nie wychodzi złości się tak jak dziś. Nikt nie może Sobie z niego kpić. Jednak jak widać to wszystko nie wychodziło mu w mym towarzystwie. Dlatego był zirytowany. Na wspomnienie tych sytuacji, które działy się przed chwilą, aż nonszalancki uśmiech idealnie rozciągał się na mych spierzchniętych wargach. ten maluch przyciągał wszystkim. A ja mam słabość do takich stworzeń. Roześmiałem się na jego słowa. Ależ to się jeszcze zobaczy~ Po tym jak on zniknął większość czasu przesiedziałem na tyłku wypalając jednego papierosa za drugim. Mimo wszystko tyłek też mi czasem drętwieje, więc żeby się rozruszać chodziłem po miejscach blisko sali. W ostateczności jednak znów siedziałem na tyłku. Równie dobrze mogłem przecież iść do środka i upić się. Przecież to też najlepszy sposób na przeżycie tego. Ale mało chęci na to miałem. Zwłaszcza, że w głowie układałem plan związany z tym chłopcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja nie miałem ochoty pić, ale tak proszę w moją stronę toczył się ktoś kto zaprzątał me myśli. Kpiący, a zarazem cholernie wredny śmiech cisnął mi się na wargi. Czyli wszystko pójdzie łatwiej niż myślałem.. Po alkoholu najczęściej u ludzi włączą się takie coś jak "misiek". Uniosłem brwi ku górze, zagryzając wargę od wewnątrz.
-Co tam chcesz mały?

Nutty - 2014-02-06 00:06:34

Odrzucił kieliszek gdzieś na bok, po sekundzie było słychać brzęk tłuczonego szkła. Nathan lekko się skrzywił po czym roześmiał radośnie. Można śmiało powiedzieć, że ten chłopak nie miał silnej głowy. Wystarczyło kilka kieliszków szampana by wirowało mu w głowie. Dlatego też rodzice nie puszczali go na żadne zakrapiane imprezy, bo jak to tak znana osobistość nie może być pijana. A jednak, upił się. No i z własnej, nieprzymuszonej woli wdarł się na taras. Lekko zamroczonym spojrzeniem lustrował twarz i ciało Eliasa. Tak, był przystojny, w sumie w Nutty'ego guście. A Nathan miał dziwny gust, taki facet musiał być wysoki, umięśniony i kurczę... nie mógł padać mu do nóg. Chociaż byłoby to bardzo miłe. Ślamazarnie ruszył do Eliasa ściągając z  siebie marynarkę i odwiązując krawat. Wierzchnie odzienie spłynęło po nim i opadło na ziemię, a krawat zostawił przewieszony przez kark.
- Ale goorącoo... yczk..
Roześmiał się wielce szczęśliwy, bez marynarki zrobiło mu się chłodniej i przyjemniej. Szczególnie, gdy wiatr smagał jego gorące ciało. Przystanął dopiero gdy znalazł się między nogami chłopaka. Pochylił i oparł dłonie na jego ramionach. Przysunął się jeszcze bardziej i nosem powoli miział jego ucho.
- Kochaj się ze mną... możemy jechać do mnie... lub... tu teraz... przesunął językiem wzdłuż linii jego szczęki -Plooooosię..

Elias - 2014-02-06 00:16:01

Byłem dość ciekaw ile ten mały wypił, ale sądząc po nim to nie za wiele. Potrafiłem wiele wyczytać z człowieka, co dla niektórych było "darem". Szkoda, że ten dar został nabywany przez kilka lat. Słabiutka główka i koniec z malcem. Minimalnie zmrużyłem powieki, gdy pozbywał się swej górnej garderoby. Alkohol przecież robi swoje. Mogły by tu być nawet tony śniegu, a ja dokładnie zrobiłbym to co on. Oczywiście, że włączała się pewna opcja, ale nie u wszystkich chodziło o seks. Powiedźmy tak. Z doświadczenie wiem, że ta lepsza opcja włączała się wtedy kiedy drug strona tego chciała. To starał się mnie wkurzyć, rumienił się co było wielkim faktem, ale czasem to tylko przez to, że to był kontakt z żadną bliską osobą. A tu jeszcze taka propozycja. Czy mi pasowała? Gdybym odpowiedział, że nie własnoręcznie, sam bym się udusił. Nie drgnąłem na jego poczynania, bo w połowie bawił mnie. Pociągał jak i bawił. Dostałem wybór. Dom i to mój. Nie tito mi by ktoś widział jego ciało oprócz mnie. Choć bezwstydnie mógłby wziąć go tu. Mimo wszystko najpierw dom, może wytrzeźwieje do jednej czwartej tego, w co miałem małą wiarę.
-Rozkoszny jesteś. Pozbieraj rzeczy, pojedziemy do mnie.

Nutty - 2014-02-06 00:28:59

Niektórzy po alkoholu chcą się tulić, inni zasypiają, a Nathan był gatunkiem łaknącym seksu. Ale to nie mógł być jakiś tam seks z byle kim, ta osoba musiała być wcześniej wybrana przez niego. Nieświadomy własnych poczynań z radosnym okrzykiem ruszył po marynarkę. Po drodze zaliczając upadek, ale kto by się nie wywalił będąc w jakimś stopniu pijanym. Chwycił odzienie wierzchnie narzucił je na siebie i jakoś stanął w pionie. Czekając przy drzwiach do Sali oparł się ręką o ścianę, ażeby kolejnej gleby nie zaliczyć.
–Jej… będziemy jechać limuzyną.
Zapiał szczęśliwy. Tak jakby nigdy wcześniej limuzyną nie jeździł. Przymrużył powieki spoglądając kącikiem oka na Eliasa, który szedł w jego stronę. Ileż szczęścia było w tym osiemnastolatku właśnie w tym momencie. To tak jakby dostał dodatkowy prezent na urodziny. Zabójczo przystojnego mężczyznę  miał nadzieję, że z kaloryferem i z… z dobrym sprzętem. Raz dwa na jego twarzy pojawił się rumieniec, nawet pijany za dużo myślał o nieprzyzwoitych rzeczach.

Elias - 2014-02-06 00:31:12

[z/t]

www.hotels-world.pl