Howaito - 2015-08-07 23:53:37

A taka sobie plynie za Lunaparkiem

________________________××_____

Jadac dalej za granice lunaparku i jeszcze dalej za otaczajacy go las, trafialo sie na most. Most ten pomagal pojazdom jednosladowym lub tez innym o wiekszej masie przedostac sie na drugi brzeg rzeki. Pare metrow przed tym mostem znajdowal sie autobusowy przystanek na odcinku pomiedzy miastem, a wsia. Jesli zeszlo by sie z ulicy na zwirowa drozke obok, a pozniej poszlo wydeptana sciezka wzdloz brzegu rzeki. Doszlo by sie do bardziej dzikich rejonow malych plaz, niz gdyby zdecydowac sie na taki sam spacerek tylko w bardziej przyjazne rejony do kapieli po drugiej, czyli lewej od mostu stronie. Jednak Aito lubil samotnosc i dzikie krajobrazy, wiec zdecydowal sie isc w prawo. Mial ochote poplywac, a nie lubil nachalnych spojrzen. Byl dzisiaj zreszta tak cieply dzien, ze najpewniej zdecyduje sie sciagnac cala garderobe i sie troche poopalac. Mial wolne od pracy, wiec korzystal z nagrzanej wody juz od dziewiatej. Byl zadowolony poniewaz nikogo nie slyszal by chociaz tutaj przechodzil miedzy krzakami. Zabral ze soba prowiant, wiec po rozpaleniu ogniska usmazyl troche zarcia i znowu do wody. Siedzial tak dlugo, porzadnie sie meczac, wreszcie kolo trzynastej kiedy slonce bylo prosto nad nim zdecydowal sie polozyc i skorzystac z promieni. W koncu byl dosc blady, szczegolnie na rekach przez zaslone z bandazy, ktorych dzisiaj wyjatkowo nie zawiazal. Jednak... co bylo bardziej niz pewne zasnal w pelnym neglizu wylozony na kocu, na brzuchu, nawet zapomniawszy nasmarowac sie olejkiem. Gorzej jednak, ze ruszajacy sie bezwiednie ogon pchal sie do zaru w wygasajacym ognisku.

Zack - 2015-08-13 09:16:13

- No gdzie on jest! - Jęknął zdenerwowany Zack rozglądając się dookoła. Podczas jednej ze swoich przejażdżek zgubił telefon i był stuprocentowo pewny, że będzie w pobliżu rzeki. Ostatnio się tu błąkał, a sprawdził już wszystkie możliwe miejsca, oprócz tego. Z tego powodu deptał teraz po żwirze, który był dziś wyjątkowo denerwujący. Ogólnie, dzisiaj wszystko dla Sparkle'a było denerwujące, przez uzależnienie od telefonu, który teraz znajdował się nie wiadomo gdzie. Westchnął zrezygnowany i kiedy już miał się poddać, zauważył swój skarb błyszczący w krzakach. Schylił się po niego, a cały świat znów stał się piękny, cudowny i kolorowy. Przytulił do siebie smartfon'a i po odtańczeni tańca zwycięstwa, spojrzał na rzekę. Przez upał woda w niej wydawała się ciepła, dlatego po krótkim przemyśleniu ten brązowowłosy gość postanowił popływać. W końcu YOLO, czy inny LOL. Podszedł bliżej rzeki ściągając koszulkę, ale w tym momencie zobaczył coś, co sprawiło, że z zaskoczenia pisnął jak mała dziewczynka. Kilka metrów od jego nogi leżał nagi "człowiek-kot". Może w innej sytuacji byłoby to coś zajebistego, lecz w tej wystraszył się nie na żarty. Był jeszcze jeden szczegół, który zaprzątał głowę Zachary'ego, a mianowicie smród palonych włosów. Luknął na resztki ogniska, w których znajdował się ogon, tego chłopaka... Kota... Chłopaka-kota. Bez namysłu chwycił za niego i wyciągnął, po czym usiadł po turecku na trawie obok niego.
- Żyjesz, prawda? Nie masz udaru, czy czegoś...? - Zapytał tykając szarowłosego w ramię. Miał nadzieje, że u się nie oberwie.

Howaito - 2015-08-13 14:05:54

Swąd palenia go nie obudził, mieszało sie w tym miejscu tyle zapachow, ze przez sen nie wyodrębnilby tego jednego, zwlaszcza ze go nie znal. W koncu nigdy nie spalil sobie ogona. Wczesniej nawachal sie wystarczajaco duzo dymu z ogniska, to tez byl powod do nie poderwania sie z naglym krzykiem zaniepokojenia, tylko spal sobie dalej smacznie. Na szczescie zar tylko osmalil mu siersc na odcinku dziesieciu centymetrow prawie na samym koncu. Do oparzenia nie doszlo, a ciepla tez nie czul przez to, w ktorym sie wylegiwal. Bylo jednak cos co budzilo go zawsze, bo tego wrecz nienawidzial. Mianowicie lapanie za ogon. Bo tykanie w ramie jakos znosil. Byl jedynym kotołakiem w św. Albercie i zawsze wzbudzal wielka sensacje a ulubioną zabawą mniejszych pacjentów lub podopiecznych było "ile razy go pociągniecie". Dlatego też podniósł się na tyle, by się majestatycznie przeciągnąć z ziewnieciem i dopiero otworzył leniwie oczy, by ocenić delikwenta, którego zamierzał opieprzyć za zakłucanie spokoju. Po głosie poznal, że to chłopak i upewnił się gdy go zobaczył. - Żyje. - Powiedział dosyć chłodno i spojrzal na swój ogon, którego dotykal chlopak... i nagle całe wrażenie badassowego dupka poszło się kochać gdy Aito wydał z siebie przeciągłe miauknięcie rozpaczy. Z pozycji półleżacej usiadł po turecku i złapał uszkodzoną część ciała w ręce. Oglądając szkody doszedł do pewnej konkluzji. Chlopak musial go tylko wyciagnac z ogniska. W koncu lezal blisko, a czarna siersc brudzil popioł. Ale jak to wygladalo... no dobra prqktycznie nie bylo widac, ale on widzial! Bedzie trzeba uciac spalona siersc i czekac az odrosnie... - Ja pierdole bede musiał cię ogolić. - Powiedział zdenerwowanym tonem ale na końcu znowu miauknał żałosnie. Przynajmniej miał zapas bandazy w domu. Jak on sie wytlumaczy w pracy? Moze mu sie uda tak na krotko, a nie calkiem... chociaz nigdy nie byl dobry w strzyzeniu... - Mam isc z tym do fryzjera czy weterynarza? - Spojrzal w koncu na nieznajomego. Chcial zazartowac zeby sie pocieszyc. Sprawa przypalenia byla wazniejsza niz nagosc. Ale to nie znaczy, ze mu podziekuje.

Zack - 2015-08-13 16:59:46

- Uhuhu, powiało chłodem! - Stwierdził z uśmiechem Zack i ułożył swoją koszulkę na kolanach. Przez pierwsze kilka sekund bał się, że ten koto-człek mu przywali, no, ewentualnie wydrapie mu oczy, ale kiedy z jego ust wydobyło się miauknięcie miał ochotę go wyściskać. Zachary miał kilka słabości, jedną z nich były koty. Uwielbiał je, a gdy jakiegoś spotkał na ulicy, od razu do niego podchodził i zaczynał głaskać, zapominając zupełnie o całym świecie. Koty są miłością, koty są życiem. A ten tutaj był taki duży... i goły.
- Ekhem... - Odchrząknął cicho patrząc wymownie na chłopaka. - Świecisz golizną...
Podążył spojrzeniem za wzrokiem chłopaka i również przyglądał się ogonowi. Widział na nim tylko popił, ale co on mógł widzieć na temat ogonów? W jego domu nigdy nie było żadnego zwierzaka, oprócz rybek, a własnej kitki nie posiadał.
- A nie możesz wyprać w Perwoll'u? - Spróbował pocieszyć tego zrozpaczonego kociaka, jakimś suchym tekstem. - Może udaj się do fryzjera dla zwierząt? Pomalujesz się czarną farbą i będziesz mówił, że jesteś połączeniem Maine Coon'a z niedźwiedziem, jak chcesz, to mogę udawać twojego właściciela. - Śmieszne? Nie? To szkoda, ponieważ Zack musiał się namyślić kilka sekund, by poczęstować chłopaka tak wymyślnym tekstem. Może się chociaż uśmiechnie? Taki malutki, krzywy uśmiech politowania nad Sparkle'ową głupotą? Dopiero kiedy jego towarzysz na niego spojrzał, zobaczył jakie ma fajne patrzałki. Musiał na nie wyrywać laski, a jak nie, to na słodkie uszka i ogon, bo kto by się im oparł? No kto?

Howaito - 2015-08-13 19:12:12

Spojrzal na niego spod przymrozonych powiek. No powiało... Westchnął. No co miał poradzić, taki juz po prostu miał sposób mówienia. Jego ton nigdy nie był zbyt przyjazny, czy specjalnie uprzejmy, nawet jak się starał. Jednak w takich sytuacjach jak ta widac bylo, ze to czesto tylko pozory a ze Aito sam ze soba nie potrafil byc szczery to chlodem wialo czesto. Trzepnał uchem odganiając jakąs muche, a potem się w nie podrapał. - No jasne, że świece. Pływałem, a nie będe sie opalać w bokserkach no przepraszam bardzo ale posladki innego koloru niz reszta seksowne nie sa. -   Mógł sobie pozwolić na latanie bez bielizny, jednak ręce musial zakryć. Liczył że chlopak byl zbyt zafascynowany jego ogonem by sie przyjrzec dokładnie. Zalozyl rece na torsie, by zaslonic. Czul sie zle gdy inni je widzieli, chociaz juz az tak bardzo mu to nie przeszkadzalo to pozostawaly stare przyzwyczajenia i wolal uniknac pytan. A on wydawal mu sie wyjatkowo wscibski. I gdyby tego przed chwila nie zrobil z pewnoscia rece by mu opadly na to co powiedzial chlopak. A tak tylko oklaply mu uszy. - Że słucham? Mam szampon na co mi Perwol, poza tym czy to nie jest proszek? I co to jest Maine Coon? - Skad mial wiedziec ze to jakis wielki domowy kot? Niemniej jednak mimo calej absurdalnosci tego co powiedzial wiedzial, ze chlopaka to smieszylo a on nie wiedzial o co chodzi, wiec prychnal w wyrazie rozbawienia. Niedorzecznosc, chlopak zbyt sie nakrecal. - Co ty tutaj właściwie robisz? Idź się bawić gdzie indziej może. - Przez swoje problemy z koncentracja stracil zainteresowanie i znowu zaczal uzalac sie nad ogonem. Machnal nim i wstal. - Ide plywac. - Mruknal idac do wody.

Zack - 2015-08-13 20:57:50

Kiedy chłopak zastrzygł uchem na twarz Zack'a wkradł się delikatny uśmiech, a jedyne co mógł teraz powiedzieć, to "jak uroczo". Zielonooki bywał dziecinny, więc nic w tym dziwnego, że jarał się tym gościem, jak nastolatka ulubionym piosenkarzem. No, nie jego wina, że był w połowie kotem. Może ktoś inny nazwałby go wybrykiem natury, ale on mógł powiedzieć tylko, że jest cudny, nawet jako taka wredotka. Każdy ma jakieś wady, więc mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, intrygował go. Zack i jego chore zboczenia...
- A według mnie ślady na opaleniźnie potrafią nakręcić. - Odpowiedział cały czas się szczerząc. Co za człowiek... - A poza tym, jak ktoś będzie się chciał z tobą pieprzyć, to nie będzie zwracał uwagi na to, czy jesteś równo opalony.
Mimo, iż chłopak nie uśmiechnął się, słysząc jego wcześniejsze słowa, to jego reakcja i tak go ucieszyła. Oklapnięte uszy i, jak to on nazywał, "mina pożałowania" były wystarczające by podnieść jego morale.
- Perwoll to płyn, skarbie. - Poprawił go z widocznym rozbawieniem, puszczając mu przy tym oczko. - Jak wypierzesz w Perwoll'u, będzie wyglądać jak nowy, przynajmniej tak mówią, a Maine Coon, to taki duży kociak. Mniejszy od ciebie, ale jednak. - Czemu rozmowa z tym siwym kolesiem tak strasznie go cieszyła? Czuł się jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę na święta. Nie umiał nacieszyć się jego obecnością. Oparł twarz na dłoniach i przyglądał się mu, wręcz, maślanymi oczami. Zdawało mu się, że nawet na jakiś czas przestał mrugać, starał się idealnie zapamiętać wygląd tego chłopaka.
- Ratuje bezbronne ogony przed płomieniami i męczę swoją obecnością hybrydy kotów z ludźmi, a Ty? - Odparł rezolutnie, po czym wstał za chłopakiem. - Właściwie, to po to samo tutaj jestem, a gdyby nie Twój ogon, już dawno bym pływał. - Powiedział posyłając mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było go stać, a było go stać na wiele i po ściągnięciu spodenek ruszył do wody. Co jak co, ale on striptizu nie będzie robić. Wystarczy, że już jeden z nich paraduje nago, przynajmniej Zack się napatrzy... Nie, to nie jest dobry pomysł, bo później będzie mieć mokre sny z kotami w roli głównej, a już jest wystarczająco... dziwny? To chyba dobre określenie.

Howaito - 2015-08-13 21:43:39

Chłopal coraz bardziej go go denerwował. Nie rozumiał tego spojrzenia i mu sie one nie podobało. Za duzo uwagi bylo na nim skupione przez co czul sie nieswojo. Poszedlby stad, ale mial wolne i chcial wykorzystac. Wiec jeszcze poplywa troche i dopiero pojdzie, moze mu sie znudzi i sobie pojdzie. - Ale ja czegos takiego nie lubie, dlatego tez jak ze mna bedzie sie ktorys chcial pieprzyc to moze i patrzec nie bedzie ale ja sie bede czul lepiej. A w ogole to po co ja ci to mowie? Nie znam cie. Idz sobie. Przyczepiles sie jak naziści do żydów. - Sarknal idac w kierunku wody. Nie zauwazyl ze powiedzial "którys" co ewidentnie wskazalo na jego zainteresowanie mezczyznami. Czasem nie wiedzial do konca co mowi a i mial problemy z pamiecia... a zreszta co mu zrobią za to? Był cholernym kotem. To już wystarczająco dziwne, więc mógł być i gejem. Zreszta ludzie od zawsze o nim gadali. Za duzo myslenia... Perwol plynem? No i co mu po tej wiedzy, perwol czy inny persil, pierze i do tego ma slozyc. Przewrocil oczami. Madrzyl sie caly czas jak dla niego. W dodatku skakal po slowniku jak dzika wsza na spidzie. - Jakbys ograniczyl zasob slow do minimum wyrazow praktycznych ewentualnie dwoch czy trzech przeklenstw jak przecietny naduzywajacy "nie" amator asertywnosci, czyli nie denerwujacy nikogo... - Sam zaczal swoj hipokrytyczny wyklad wreszcie zaklnal bo sie zagalopowal w dodatku mowil na jednym wydechu. Odetchnal i warknal na chlopaka. - Po prostu przestan tyle gadac! I nie jestem zadna hybryda! - Tak ponioslo go. Podniosl troszke glos. Ale gdyby Zack wiedzial o jego chorobie pewnie by mu wybaczyl. A tak nie wie wiec moze faktycznie po tym wybuchu da mu spokoj i sobie pojdzie. Mimo to mruknal ciche przepraszam i w koncu wskoczyl do wody. Co jak co ale nie lubil krzyczec na ludzi. Byl wtedy jeszcze bardziej zly na siebie. Zdecydowanie gdyby myslal mniej i dalby spokoj z tym co bylo kiedys, sam poczulby sie lepiej. Zanurkowal.

Zack - 2015-08-13 23:52:02

- Tylko ja nie próbuje cie zabić... - Mruknął przygaszony, wbijając wzrok w jego plecy. Serio był aż tak denerwujący? Jego znajomym nigdy to nie przeszkadzało, ale ten tu... Ech... Wydawał się naprawdę aspołeczny i zamknięty w sobie. Robiło mu się go szkoda. Musiał przeżyć przykre rzeczy, skoro był taki oschły i zimny. Chyba, że po prostu pasował mu wizerunek badass'a, nikt się nie czepia, robisz co chcesz.
Może jednak będzie lepiej, jeśli sobie pójdzie? Teoretycznie, znalazł swoją własność, więc mógł już sobie stąd pójść, inną sprawą jest to, że nie chciał. Ten gość przypadł mu do gustu i co poradzi? No, nic. Ruszył za nim.
Nie wziął tego za bardzo do siebie. Nakrzyczał na niego, i? Przecież się z tego powodu nie rozpłacze, co prawda nie było to przyjemne, ale co może z tym zrobić? Każdemu się zdarza...
- To czym jesteś, jak nie hybrydą? - Zapytał mniej pewnie, niż wcześniej płynąc na plecach. W ogóle jak to jest, że pół kot z własnej woli wchodzi do wody? To była zagadka na dzisiejszy dzień, dla zielonookiego.

Howaito - 2015-08-14 00:19:14

Wynurzyl sie odnajdujac grunt pod nogami i stanal odgarniajac mokre wlosy z twarzy. -No nie... nie probujesz. - Potwierdzil spogladajac na niego. Czul sie winny naglej zmianie zachowania chlopaka. W sumie to byla jego wina. Z jednej strony chcial by ten sie zamknal ale z drugiej nawet milo sie patrzylo jak ten sie tak cieszyl. Podszedl do niego ostroznie. - Nie wiem, nie interesuje mnie to zbytnio. Tak juz mam i niestety z tym nic nie zrobie. A nawet mi sie podoba. - Polozyl sie obok niego na plecach. Jakby nie byl kotem to nie mialby tylu problemow z tego powodu. Ale taki juz byl. [b]-Skad ta mina gdy ze mna rozmawiales jeszcze tam na kocu? Lubisz koty?  - Teraz pozwolil sobie go troche podpytac. W koncu nawet nie wiedzial jak ten ma na imie, chociaz nie wiedzial czy chcial sie az tak bardzo spoufalac. W kazdym badz razie, byl dosc ladny. Moze moglby sie z nim pobawic. Poznac i zostawic. Nie. On by go zostawil. Jak zawsze. Kazdy kto sie dowiadywal ile uwagi potrzebuje Aito, ze kiedys bral lub chociazby o jego rodzinie... zawsze sie to konczylo tak samo. A on nie chcial kolejnego rozczarowania. Predko przyszla mu do glowy jedna mysl. - Spojrz na moja reke i powiedz co o tym sadzisz. - Jesli juz teraz na widok blizn sobie pojdzie... nie bedzie mu przykro. Jesli bedzie pytal, nie odpowie. Jesli zostanie i dalej bedzie z nim rozmawial... przedstawi sie w koncu, a moze nawet sprobuje byc mily. Jednak dobrze z kims czasem pogadac. Westchnal. Dlaczego musial miec same ambiwalentne odczucia.   

Zack - 2015-08-14 01:21:04

- To dlaczego się tak zdenerwowałeś, na nazwę "hybrydą"? Nie chciałem cię obrazić. - Wytłumaczył znów lekko się uśmiechając. Znów poczuł przypływ szczęścia, z powodu, iż szaro-włosy podjął z nim rozmowę. - "Lubie" to mało powiedziane, koty są cudne, moja mała obsesja... - Uśmiechnął się nerwowo i przymknął oczy. Miał nadzieję, że nie pomyśli, że męczy go tylko z powodu bycia pół-kotem. Może na początku zwrócił na to większą uwagę, ale później zaintrygował go jego charakter, no i może trochę twarz, ale tylko trochę!
Podniósł leniwie powieki i przyjrzał się jego przedramionom. Były usiane szramami, co trochę go zaniepokoiło.
- Musiałeś mieć powód, żeby to zrobić... Ale rozumiem. - Stwierdził cicho. Teraz był już pewny, że chłopak wiele przeszedł. - Czemu mi je pokazujesz? - Zapytał dotykając jego blizn. Było mu przykro, ale wiedział, ze przeszłości nie da się zmienić.

Howaito - 2015-08-14 01:39:46

Dlaczego sie tak zdenerwowal? Bo hybryda jest okresleniem ma wynaturzenia.  Nieprzyjaznym. Mieszaniec, odmieniec. Nigdy jako czlowiek. - Poniewaz nie lubie tego okreslenia. Wole kotołak, jesli juz. - Tak, to brzmialo zdecydowanie lepiej. Nawet tak milej. Usmiechnal sie lekko. Co w jego przypadku bylo tylko podniesieniem kacika ust, gdy powiedzial o kotach. Tak, byly wspaniale. Najlepsze. Jak on! Nie Aito. Wcale nie jestes najlepszy. Ale zajebty to fakt. Spojrzal znowu na niego gdy doszlo do momentu prawdy, czyli kiedy "badal" mu reke. W sumie to byl chyba glupi pomysl, skoro nie widzial to tak moglo zostac. Ale jednak... nie. Rozumiec na pewno nie rozumial, przynajmniej przyjmowal do wiadomosci ze faktycznie mogl miec powod. Co wazniejsze wygladal jakby chcial dalej z nim gadac, ale tez mial mine troche wspolczujaca a to mu sie nie podobalo. Usmiechnal sie jednak, zamiast odpowiedziec na pytanie powiedzial tylko. - Jestem Aito, dziekuje za wyciagniecie ogona z ogniska i nie chcialem krzyczec.

Zack - 2015-08-14 02:26:27

Spojrzał w jego dwukolorowe tęczówki, wyczekując odpowiedzi. Naprawdę były ładne.
- Przepraszam, nie wiedziałem, ale teraz już wiem. - Powiedział potulnie i zabierając dłoń z jego przedramienia, postawił stopy na podłożu. Dopiero teraz przypomniał sobie, że chłopak jest nagi, przez co odskoczył kawałek do tyłu, a na jego policzkach zagościła czerwień. Zakrył twarz mokrymi, zimnymi dłońmi, w nadziei, że rumieńce znikną. Bez skutku. Byli tak blisko, aaa! Czemu, go to uderzyło tak nagle? Przecież stali tak dobrą chwilę, a on sam dotykał jego ręki! Czuł się jak napalona nastolatka, naprawdę. Zanurkował, starając się pozbyć koloru z bladej twarzy. Zawsze mógł zacząć kręcić, że to od gorąca, ale że w takim momencie?
Kiedy się już wynurzył, potarł jeszcze twarz, tak "na wszelki wypadek", ale coś czuł, że i to nie poskutkowało, więc postanowił prowadzić dalej normalną rozmowę. No, przynajmniej próbował. Lecz podejrzewał, że Aito tego szczegółu nie przeoczy.
- Zack i nic się nie stało, każdemu może się zdarzyć. - Powiedział odwzajemniając jego uśmiech. Był bardzo szczęśliwy, że chłopak nie był już na niego zły, a ich relacje szybko się ociepliły. Może to głupie, ale postanowił zadać mu pytanie, które nurtowało go od kilku minut. - Aito, to że jesteś pół kotem, nie wpływa na twój stosunek do wody?

Howaito - 2015-08-14 13:07:50

No oczywiscie, ze nie wiedzial. W koncu mu nie powiedzial racja? No i nie zamierza mowic o wszystkim odrazu w obawie i trosce o to czy chlopak z odpowiednia wiedza o Aito okaze sie odpowiednio taktowny. Zreszta przeciez nic wielkiego sie nie stalo i jego wybuch nie byl pokierowany nawet samym slowem. Co zwyklym impulsem, potrzeba wykrzyczenia sie. Mial juz jednak te te dwadziescia lat, objawy oslably ale dalej ciezko mu sie z tym zyje. Przestal rozmyslac gdy jego uwage zwrocilo zachowanie Zacka, bo tak sie wlasnie przedstawil. Ciekawe czy to pelne imie czy skrot. A jak skrot to od czego, ale nie zamierzal pytac. On sam nie przedstawil sie w koncu pelnym imieniem. Powinien niby podac nazwisko ale mial gdzies te formy grzecznosciowe... albo zdrobnienia. No bo jakos nir chcial by mowili do niego Aito-chan. Aituś? No błagam. Boze co on wyprawial. Na prawde sie az tak speszyl? I dopiero teraz? Obrocil sie w wodzie leniwie i podplynal do wiekszego glazu w wodzie by na nim usiasc. Znowu zaczal ogladac swoj, teraz mokry, ogon. - Generalnie w tym kocim nie lubieniu wody chodzi o to, ze mokre futro bardzo dlugo znowu sie uklada, oraz slabo chroni przed zimnem a kontakt ze skora nie jest zbyt przyjemny. Koty myja sie same a przecietny czas na ulozenie mokrego futerka zajmuje nie mniej niz godzine poza tym to zwierzeta dumne a bo kapieli wygladaja jak siedem nieszczesc. A ja mam tylko uszy i ogon... i zachowania... i instunkty...wiec wlasciwie o ile kiedys mi to jeszcze przeszkadzalo, bo odczuwalem jedynie niechec do wejscia do wody to teraz mi przeszlo i wlasciwie to ją lubie i lubie pływać. - Zszedl w koncu z glazu zanurzajac sie znowu i wyplynal blisko Zacka, ocierajac sie o niego swoim ogonem. No po prostu musial. Te rumience byly... zabawne.

Zack - 2015-08-15 11:53:05

Słuchał jego wypowiedzi z wielką uwaga i fascynacją. Widać było, że rozumiał jak to z nim jest. Prawdziwy kotołak, nie żaden podrabianiec. W sumie,t o Aito przypominał mu Grumpy Cat'a, niby taki niechętny, z miną "odejdź albo wpier... Albo ci przywalę", ale na swój sposób słodki i oryginalny. W sumie, to już samą w sobie oryginalnością było to, że był pół kotem. Ciekawe, czy co do jedzenia też ma zastrzeżenia jak koty.
- Chciałbym zobaczyć jak uciekasz przed pistoletem na wodę... - Stwierdził lekko się uśmiechając. Musiałoby to wyglądać komicznie i uroczo. Mężczyzna, ponad metr osiemdziesiąt, chowający się przed strzałem z strzelby wodnej. - ...albo jak biegasz za laserem.
Zack miał tylko nadzieję, że to go nie urazi. Nie wiedział, czy Aito miał do siebie duży, czy ogólnie jakikolwiek dystans. On sam był osobą, o której można powiedzieć wszystko, a on jest w stanie się z tego śmieć, nie chowając urazy
Niestety, trochę gorzej u niego z rozumieniem gestów i zachowań innych osób. Jeśli ktoś by się przy nim rozpłakał, to pewnie tylko siedziałby i patrzył na tą osobę, zastanawiając się o co może jej chodzić. Dlatego kiedy chłopak podpłynął do niego, ten mierzył go tylko niezrozumiałym spojrzeniem, ale kiedy ten go dotknął od razu podskoczył jak oparzony, a z jego ust wydobył się mało-męski pisk. Był pewien, że teraz na jego twarzy widniały jeszcze większe rumieńce, jak przed chwilą.
- What are you doing?! - Jęknął odruchowo po angielsku. Prawie całe swoje życie spędził w Stanach, dlatego w "niespodziewanych" sytuacjach zdarzało mu się przerzucać na tamtejszy język. Właściwie, jedynym co udowadniało, że pochodzi z Ameryki, to jego imię i nazwisko. Ponieważ urodę miał zdecydowanie azjatycką, którą odziedziczył po mamie, po tacie miał tylko zielone oczy, no i wzrost.

Howaito - 2015-08-15 14:31:09

Prychnal z wyzszoscia na pisk chlopaka i machnal dumnie ogonem. Byl zadowolony z efektu i chociaz to zrekompensowalo mu szkode ogona. Chociaz gleboko w duszy nadal nad nim ubolewal. Zdziwil go natomiast zaslyszany angielski. Rozumial go nawet. Najbardziej z piosenek i uczyl sie slowek w nkch zawartych, a tak z przedmiotu dobry nie byl. - Miziam cie bo smiesznie piszczysz. - Powiedzial otwarcie. No co, taka prawda. -Chociaz troche za glosno w przecienstwie do ciebie ja odbieram dzwieki o czestotliwosci 60kHz. - Zastanowil sie przez chwile nad jego poprzednia wypowiedzia. Uciekalby? Nie, raczej nie. Predzej by probowal tak pic. -Najwazniejsza zasada kociej logiki. Ruch jest fascynujacy. Serio. Wiesz jak ruch przyciaga koty? Gdybys zaczal psikac jakiegos futrzaka woda jeden probowalby atakowac strumien, inny uciekac a jeszcze inne probowaly by tak pic. Biezaca woda jest o wiele bardziej akrakcyjna niz stojaca. Niektore zwierzaki potrafia nawet wsadzic lapke do miski i zaczac wode mieszac. - Rozgadal sie jak zwykle. Koty i chemia oraz koszykowka, to trzy dziedziny w ktorych byl genialny i mogl mowic godzinami na ten temat. Ziewnal. Zmeczyl sie samym mowieniem. Ten dzien byl jakis zbyt aktywny. Celowo nie wypowiedzial sie na temat lasera. Laser i sznurki to bylo jego przeklenstwa. Zawsze zapomnial o calym swiecie gdy taki wisial lub widzial czerwona kropeczke i musial sie tym pobawic. Kolejna zabawa obok "ile go pociagniecie" to kiedys mu sie zdarzylo ze dzieciaki zawiazaly sznurek u samolotu i latly do okola niego. A on jeszcze dostal ochrzan za zniszczenie wrednego samolocika. Zanurzyl sie w wodzie wydmuchujac powietrze z pluc. Lubil patrzec na babelki. Znowu podplynal do Zacka, wynurzajac sie. Tym razem chcial go juz zupelnie speszyc. -Patrz, mam nawet taki szorstki jezyk jak one. - Powiedzial i zaraz po tym polizal go po policzku. O tak, to bylo na prawde zabawne.

Zack - 2015-08-15 17:27:59

No nie, tak być nie będzie. Nie będzie na niego kociak prychał! Spojrzał na chłopaka spod byka, zakładając ramiona na klatce piersiowej i wystawił w jego stronę język. Żary żartami, ale żeby tak wykorzystywać jego zawstydzenie? Okrutny kociak, naprawdę jak Grumpy Cat! No co on sobie wyobraża, aby tak z nim pogrywać!
- Ci się na macanki zebrało, a po za tym piszczę jak prawdziwy męski mężczyzna, pff. - Teraz on prychnął, nieświadomie parodiując Aito. Co jakiś czas spoglądał na niego wzrokiem obrażonego dzieciaka. - Jak mnie nie będziesz macać, to nie będę piszczeć.
- Czyli mówisz, że będziesz robił ustawkę ze strumieniem wody, panie profesorze? Może zainwestuje z pistolet na wodę... - Odparł nadal trochę naburmuszony. Wiedział, że zaraz mu przejdzie, ale póki co chciał demonstrować swojego, może trochę dziecinnego, focha. No co poradzi, że czasem bywa strasznym dzieciuchem? - A co z laserem? - Musiał, no po prostu musiał się o to dopytać, w końcu już wiele tematów pozwolił ominąć kotołakowi. Teraz tak łatwo spławić się nie da!
Kiedy chłopak zaczął tworzyć bąbelki zaczął chichotać. Dobra, Zack jest strasznym dzieciuchem i się z tym nie kryje, ale żeby dumny kociak Aito aka 'Grumpy Cat' (tak, tak właśnie przechrzcił go w myślach Zachary) pokazywał się z takiej strony? Przynajmniej zielonooki może się teraz z niego pośmiać, w zamian za to prychanie na jego dziewicze piski. A skoro już o piskach mowa, w momencie, w którym szaro-włosy go polizał z jego gardła wydobył się kolejny, tym razem niższy, ale głośniejszy. - Właśnie czuje, a okres godowy też masz jak koty, że cie tak wzięło na molestowanie mnie? - Zapytał zasłaniając twarz dłońmi. Jej kolory był teraz taki jak kolor buraka, czyli zdecydowanie zbyt zawstydzający. Zack się kiedyś zemści, przygotuje labirynt z pudełek i zostawi w nim Aito, już nigdy nie wyjdzie. Przecież każdy wie, że koty uwielbiają pudełka!

Howaito - 2015-08-15 18:08:54

Cokolwiek i ktokolwiek by mu w tej chwili powiedzial to nie mogl, po prostu nie moglby powiedziec ze zle sie bawi. Po prostu bawil sie doskonale. Obdarzyl chlopaka spojrzeniem wyrazajacym uprzejme politowanie. - Jakbym cie na prawde zaczal macac, to dopiero bys piszczal w takim razie. Dobrze wiedziec. - Wyszczerzyl biale zeby z dluzszymi odrobine klami w chamskim usmiechu i rzucil sie do tylu na wode obracajac sie gdy juz znalazl sie pod nia. No i z czego on sie smial? Babelki sa fajne, a Zack wprawil go w taki nastroj ze zebralo mu sie na dalsza zabawe. Mogl sobie pozwolic na to, bo wiedzial ze nie spotka sie z nim drugi raz. Ponoc dwoch dowolnych ludzi na swiecie mozna by polaczyc szescioosobowym lancuchem znajomych. On w to nie wierzyl. Przeciez to nie mozliwe. Na pewno nie w takim Kongo. A jak w tym miescie z kims rozmawial to rzadko sie zdazalo by widzial go pozniej mimi ze wcale tak duzo mieszkancow nie bylo w miasteczku. Chyba mial zwyczajnie pecha. Podplynal do progu wodnego, czasem tutaj wyskakiwaly ryby. Lubil na to patrzec. - A co ma byc? Bez niego nie trafisz we mnie? Przeciez masz celownik... no ale okej okej laser jest bardziej precyzyjny niech ci bedzie. - Akurat lawirowanie miedzy wypowiedziami i wylawianie slowek, do ktorych moglby przywoazac swoje odpowiedzi w sposob logiczny ale omijajacy sedno sprawy... mial opanowane. Moze nie do perfekcji ale jednak. - Chcialbys nie? Takiego swojego kocura. - Skoro sam sie przyznal do bycia milosnikiem kotow... - Chcialem cie tylko speszyc. Chwilowe zainteresowanie. - Nieswiadomie i tak byl wredny. Zanurzyl sie znowu i tym razem zostal pod woda dluzej a gdy sie wynurzy zaczal trzasc glowa i trzepac uszami. Za duzo wody mu wlecialo. Prychnal zly. To nie bylo mile.

Zack - 2015-08-15 19:23:02

- Taki pewny jesteś? - Zapytał pewnym siebie głosem, a na jego zaróżowionej buzi pojawił się grymas zaciętości. - Jestem pewien, że nie zaliczyłbyś nawet pierwszej bazy, o macaniu nie wspominając. - Rzucił wyzywająco. Nie zamierzał go podpuszczać, po prostu duma dała o sobie znać. Zack nie da się tak łatwo dominować, ponieważ nie jest uległym, słodkim chłopaczkiem, z którym można zrobić co się chce. Jeszcze szczerzy się tymi swoimi kłami z tą pieprzoną pewnością.
- Jesteś tak ruchliwy, że nawet z laserem mam wątpliwości czy trafię. Chyba, że sam podejdziesz jak go zobaczysz. - Za insynuował z chytrym uśmieszkiem. Jego unikanie tematu utwierdziło go w w jego podejrzeniach, że ma słabość do ganiania za czerwonym punkcikiem. Ale czemu tak się z tym krył, przecież to nic wstydliwego. - A skąd wiesz, czy może już nie mam, hm?- Mruknął znów kładąc się na wodzie, tym razem wbijając wzrok w niebo. Ani jednej chmurki...
- Szybko nudzisz się ludźmi? - Zapytał tym razem na poważnie, odkładając szczeniackie fochy i żartobliwe kłótnie na bok. Nie lubił ludzi zmieniających towarzystwo jak skarpetki, jego zdaniem było to niezwykle egoistyczne. Skoro to tylko chwilowe zainteresowanie, to po co w ogóle się przedstawiał? Tylko zmarnował kilka sekund z jego życia. Mimo, iż Zack nie miał wobec niego żadnych oczekiwań i nie snuł planów na przyszłość z nim w roli głównej, to nie spodobało mu się wypowiedziane przez niego zdanie. "Chwilowe zainteresowanie", to serio nie brzmiało fajnie, wręcz słabo.

Howaito - 2015-08-15 20:47:11

Wcale nie byl taki pewny. Jesli mialoby do czegos miedzy nimi dojsc to z pewnoscia by go nie przymuszal do tego, co mu nie odpowiadal. Zwazywszy na swoja kompatybilnosc. Moze i mial dosc inwazyjny charakter ale na pewno nie nieczuly i despotyczny. Co to to nie. Aito wiele mowil nieumyslnie jesli chodzi o sarkazm, czy inna ironie, ale byl to typ czlowieka dla ktorego licza sie czyny. Oraz na ktorego czyny trzeba patrzec. On patrzyl na wszystko i zawsze poddawal inteligentnej analizie. W przypadku Zacka mogl z cala pewnoscia stwierdzic, ze ten aktualnie z nikim nie byl. Patrzyl na niewinny filr, ktorym uraczyl go Zack i na ktory odwazyl sie odpowiedziec nie oczekujac niczego w zamian po prostu w drodze przyjemnej rozrywki. W koncu milo czasem porozmawiac, a gdy ktos okazuje ci zainteresowanie... to schlebia. Patrzyl na zachowanie Zacka i widzial sluszne zawstydzenie jednak nie widzial oburzenia lub chociazby sprzeciwu tym, ze Aito podchodzil tak blisko. Na zachowanie prowokujace jakim byly chociazby pytanie bruneta, czy jest taki pewny, nie odwazylby sie szanujacy swoj zwiazek i partnera chlopak. Bynajmniej ze byl arogancki i bezczelny a krotka rozmowa i zachowanie chlopaka opowiadalo sie raczej za dowcipnym, przyjaznym i troskliwym charakterem. Po tym mogl wlasnie stwierdzic ze jest singlem, nie wykluczalo to jednak spotykania sie z kims. Najbardziej przekonywalo go tez to, ze wspolokupant rzeki pachnial jedynie soba.No i oczywiscie innymi rzeczami ale chodzilo o trwalosc zapachu. Wszystko to sprowadzalo sie do konkluzji iż... - Nie jestes w zwiazku. - Stwierdzil pewnie, raczac go tak delikatnym usmiechem jakim on zaszczycal go ukradkowymi spojrzeniami na cialo. Swoja droga do dosc niezwykle, dlaczego odpowiednie osoby nie mogly nigdy znalezc sobie dobrego partnera? Moze dopiero tutaj przyjechal. W koncu po angielsku mowil dobrze a mimo azjatyckiej urody jego wzrost opowiadal sie za innym pochodzeniem. A sie uczepil tego lasera. Nie chcial sie przyznac, przeciez to w ogole nie pasuje do jego wizerunku! Ktory wolal utrzymywac gdyz bal sie zblizac, poza tym to absurdalne by dorosly facet biegal za kropka. Wolal juz zostawic ten temat zwlascza ze z zadumy wyrwaly go inne slowa Zacka. Czy on sie nudzil ludzmi? Nie. Ludzie sa interesujacy. Lubil ich obserwowac. Prawda byla o wiele prostrza. Podplynal do chlopaka stajac na dnie. Woda siegala mu tutaj powyzej pepka, a przy nim mial glowe chlopaka. Pozwolil sie w tej chwili rozkleic. W tym jednym momencie gdy objal jego twarz dlonmi i nad nim pochylil zaslaniajac przejrzyste niebo. Zack nie mial okazji jeszcze z tak bliska w jego heterochromiczne teczowki. A Aito pozwolil mu zobaczyc w nich swoj smutek. - Zack, prosze, nie zadawaj mi takich pytań. Nie pasuje na rozrywke, więc jestem zbędny. - Usmiechnal sie z żalem i powiedział jeszcze dobitniej. - To mną się szybko nudzą.

Zack - 2015-08-16 00:29:25

Kurcze, rozgryzł go. Jak? Czy Aito skończył studia psychologiczne z licencjatem wróżbity? Zachary mógł mu tylko pozazdrościć umiejętności czytania z ludzi, jak z otwartej księgi. On był "typowym facetem w oczach kobiet", dopóki nie powie mu się o co chodzi, to on sam nie zrozumie. - To my nie rozmawiamy o kocie? Związek, to swoją drogą, ale wyraźnie mówiłeś o kocurze. - Stwierdził odwzajemniając uśmiech. Cały czas go intrygował. Może czyta w myślach? W jakimś programie o paranormalnych zjawiskach był temat o kotach, które słyszały myśli ludzi. Oby to nie była prawda. Myśli to jedyne miejsce, gdzie można być ze sobą szczerym, wygłaszając swoje poglądy przed... Właściwie przed samym sobą. Ale byłoby to całkowite naruszenie ludzkiej intymności, idzie ześwirować.
W momencie, w którym chłopak do niego podszedł, natychmiastowo wbił w niego zdziwione oraz zaciekawione spojrzenie. Jego oczy były cudowne, nie dość że piękne, to jeszcze pełne emocji. Trochę gorzej, że były one negatywne. Bolało go to, ale w jego głowie pojawiła się bardzo irracjonalna myśl. Chciał sprawić, żeby w jego oczach tańczyły iskierki szczęścia. Głupie, prawda? Przecież poznał go maksymalnie godzinę temu, a już ustalił sobie takie zadanie. - Nie jesteś i nie rozumiem dlaczego, według mnie jesteś osobą, którą nie da się znudzić. Ale nie mi to oceniać, w końcu zam cię tylko chwilę. - Powiedział łapiąc za jego dłonie. Przyjemne.

Howaito - 2015-08-16 01:40:23

- Tu mnie masz. Cala swoja analize oparlem na tym, ze we wczesniejszej wypowiedzi slowo mialo kontekst pieszczotliwego okreslenia swojego partnera. Sam musisz przyznac ze mowienie kocie jest rownie popularne jak ogierze, bije procentowo piesku chyba ze chodzi o pozycje. Idac tym tropem ja, ktory kotem jestem a ty ktory koty uwielbiasz oraz masz zapedy do robienia przytykow w tym kierunku, nie nazwalbys mnie sloneczkiem. Okreslilem kocurem siebie, a ty powiedziales "a skad wiesz czy go nie mam". Co jasno sugeruje pytanie o osobe, nie zwierze. Oczywiscie istnieje mozliwosc, ze zwyczajnie zle mnie zrozumiales lub nie zalapales aluzji, mimo to jednak wyciagniete z naszej chwilowej znajomosci wnioski sprowadzaja sie do jednego. Partnera nie masz. Kota rowniez, nie pachniesz zadnym, a na twoim ubraniu nie widzialem siersci a na pedanta mi nie wygladasz. A mowienie ogierze jest slabe. - Podsumowal na samym koncu. Jak zwykle swoja wypowiedz zaczal od omowienia rzeczy mniej wazniejszych by zdazyc sie napocic nad tym, jak najlepiej ubrac w slowa mysli odnosnie spraw pilniejszych. Pozwolil sobie rowniez na pelna wypowiedz wraz z tym, jak dochodzil do oczywistego rpzwiazania zamiast stwierdzic fakt tak jak wczesniej. Chlopak mial mine jakby widzial boga. W pewnym stopniu mu to pochlebialo, a z drugiej jego wzrok byl taki jak wiekszosci. Fascynacja. Chwilowa oraz niepotrzebna. Tak sie patrzy na sensacje jaka jest facet z kocim ogonem chodzacy po ulicy a nie jak na normalnego czlowieka. Aito nie dopuszczal do siebie mysli, ze Zacka mogl interesowac jako osoba a nie tylko obiekt poznawczy. Potrafil rozwiazywac skomplikowane zagadki ale mial problem z prostymi procesami zrozumienia. Spojrzal na rece, ktore juz wczesniej siegnely niego. -Mechanizm rzeczy interesujacych. Poznanie, ekscytacja, zabawa, znudzenie, porzucenie. Tak to dziala Zack. A ja jestem obowiazkiem. Nikt nie chce obarczac sie obowiazkami.Zrazisz sie raz, bo, jak juz wczesniej mowilem nie jestem do rozrywki i nagle przestaje byc juz taki interesujacy. A wiesz co zostaje gdy ludzie przestaja patrzec przez pryzmat ekscytcji? Cos co nie jest naturalne, a cos co nie jest naturalne jest dziwne, obce i juz sie tego nie chce. W wielkim skrocie, bo sie znowu rozgadalem... - Westchnal. Dal sie poniesc, znowu. Robilo sie niebezpiecznie. - Wszystko konczy sie tak samo. Nie znudzi sie ten przy kim  bede jego zwierzakiem, jesli bede chcial byc czlowiekiem, wtedy cala magia pryska. To jak uklad kumple na seks i zamkne ci drzwi przed nosem jak powiesz ze chyba czujesz cos wiecej. Rozumiesz? - Wszystko co powiedzial sprowadzalo sie do jednego, mianowicie, Aito musial miec na prawde pecha, ze ma tak wypaczone spojrzenie na siebie i wizje partnerstwa. A wszystko zaczelo sie od glupiego pytania, wynikajacego z pomowienia. W koncu "chwilowe zainteresowanie".

Zack - 2015-08-16 14:26:53

- Sherlock pieprzony... - Mruknął pod nosem. Nie mógł uwierzyć, że ktoś może tak łatwo go rozszyfrować. To było dziwne i zarazem straszne. Zaraz pewnie mu powie co jadł dziś na śniadanie, jaki ma rozmiar buta oraz jaki jest jego ulubiony serial. Może jest jakimś indiańskim szamanem, albo ma wtyki wśród kosmitów i oni mu to wszystko zdradzili? Dobra Zack, koniec, bo popadniesz w paranoje albo dostaniesz obsesji na punkcie bycia ściganym. - W ogóle wyobrażasz sobie nazywać kogoś ogierem, tao takie... Żenujące, nawet rybeńka czy kaczuszka brzmią lepiej. - Stwierdził z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Nie mógł wyobrazić sobie sytuacji, w której nazwał by kogoś ogierem. No, nie licząc wygłupów z przyjaciółmi, gdzie dla zabawy, każdy każdego nazywał w podobny sposób, nie zważając na płeć, czy orientacje. Musiał przyznać, że czasem tęsknił za tym.
- Właśnie nie rozumiem. W jakich relacjach musiałeś trwać, ze tak myślisz... To okropne, że tak na to patrzysz. Nic nie jest wyłącznie białe i wyłącznie czarne, tak samo ludzie. Każdy jest inny i każdy ma inne podejście do różnych rzeczy, ludzi, zdarzeń. Nie możesz z góry zakładać, jak zostaniesz potraktowany. - Mówiąc to powrócił do pozycji stojącej, wcześniej puściwszy dłonie Aito. On sam nigdy nie patrzył na związki z tej strony, nie bał się odrzucenia. Tak samo nie bał się, że przywiąże się do kogoś, a ten ktoś go zrani. Wiedział, że w życiu już tak jest, że nic nie wychodzi za pierwszym razem idealnie, no może za kilkoma następnymi też nie, ale co mógł z tym zrobić? No, nic. Przynajmniej ma możliwość uczenia się na błędach. Sparkle nie przepadał za rozmowami na poważne tematy. Zawsze bał się, że ujmie coś nie tak jak powinien i wyjdzie z tego jeden, wielki problem i późniejsza konfrontacja z rozmówcą. A z Aito kłócić się nie zamierzał, jednym z powodów było to, że nie chciał go zranić, a podczas kłótni było to bardzo możliwe. Był osobą, która lubi stawiać na swoim i z upartością osła bronić swojego zdania. W niektórych momentach ten upór był dobrą cechą, ale na pewno nie podczas dyskusji z nowo poznanym człowiek. Mogłoby to go do niego zrazić, a naprawdę tego nie chciał, sam nie wiedział dlaczego.

Howaito - 2015-08-16 18:06:16

Dlaczego Sherlock? Przeciez on tylko mowil co widzial... no dovra troche zbyt duzo dedukowal ale tak juz po prostu mial.  Nie ukonczyl jakiejs specjalistycznej szkoly, jak socjologia czy psychologia. Jego choroba sprawiala, ze nie potrafil sie do konca skupic jednak jak to bylo zazwyczaj w takich przypadkach nie mial niskiego IQ. Przez brak skupienia zwracal uwage na wszystko, rzadko kiedy na jeden punkt. Nauczyl sie laczyc szczatkowe informacje, ktore w ten sposob uzyskiwal. W sposob niewymuszony pobieral ich wiele. Czasem watpil czy aby na pewno ma te cholerne ADHD czy to jakis inny zespol. Nawet jego terapeuta mowil ze jest geniuszem. Powinien isc na studia, ale nie mogl sie zebrac w sobie. Poza tym dopiero sie wyrwal z osrodka i musi sobie najpierw poukladac mieszkanie samemu. Nawet nie wiedzial, czy da rade. Odruchowo podrapal slady po iglach na rece. Mogl sobie na to pozwolic, bo Zack go puscil. Z pewnoscia gdyby nie psychiczne bagno, w ktorym tkwil zdecydowalby sie na dalsza nauke. A i objawy ponoc slabna z wiekiem. A zreszta, ponoc wszyscy geniusze sa na cos chorzy a jak nie to zwyczajnie szaleni. - Kaczuszko? Z nią przegiąłeś. To okropne. - Az sie skrzywil. Jak mozna do kogos mowic kaczuszko. -Trwałem w czymś o wiele gorszym niż związek. - Stwierdzil z prychnieciem. Mial juz dwadziescia lat, jakby nie patrzec to jedna piata zycia wiec mogl sie w tej kwestii wypowiedziec. Strasznie sie rozkleil przy nim. - Ide zapalic. - Mruknal i omijajac go wzrokiem podazyl do brzegu. Zycie nie dzielilo sie na czarne i biale? Kazdy jest inny? Bzdury. Kazdy byl taki sam, dzialal tak samo, tylko po prostu myslal w innych kategoriach. W koncu jak wszyscy sa wyjatkowi to nikt nie jest, prawda? Wyszedl z wody wzdrygajac sie tak, ze jego ogon sie smiesznie napuszyl, tak samo jak futerko na uszach. Poszedl do koca gdzie zawiazal sobie recznik na biodrach i siegnal do torby z ktora tutaj przyszedl. Wyciagnal paczke papierosow oraz telefon.

Zack - 2015-08-18 00:03:59

- Czemu niby? Kaczuszki są kochane, w przeciwieństwie do oślizgłych i zimnych ryb. Dlaczego to nie jest traktowane jako obelga? - Zaczął rozmyślać na głos. W jego prywatnym rankingu słodkich zwierząt kaczki zajmowały trzecie miejsce, zaraz po niedźwiedziach i kotach. Grumpy Cat się nie znał, kaczuszka przynajmniej brzmi oryginalnie i ma się pewność, że tylko twórca tego przezwiska go używa, a nie jakiś pierwszy, lepszy Kowalski. Aito przez ten grymas na twarzy, przy mówieniu tego, naprawdę zasługiwał na miano tego wrednego. kota.
Przy kolejnym zdaniu wypowiedzianym przez kota, poczuł ciarki na ciele. I niby mówienie "kaczuszko" jest okropne. To co powiedział było okropne. Oczywistym było, że to nie jego wina, że przeżył coś tak paskudnego. Zack nie wiedział co ma w tej sytuacji zrobić, jak zareagować, żeby go nie zranić. Mimo, iż nie była to zbyt komfortowa sytuacja, to czuł delikatną dumę z tego, że chłopak się przed nim otworzył. - Mam nadzieję, że kiedyś trafisz na osobę, z którą będziesz szczęśliwy. - Pozwolił sobie to powiedzieć z delikatnym uśmiechem, w końcu nie było to nic złego, prawda? Chłopak nie mógł być z tego powodu na niego zły, czy też nie mógł zacząć się smucić. Przynajmniej miał taką nadzieje.
- Nie sądziłem, że palisz. Nie wali od ciebie jak z popielniczki. - Stwierdził odprowadzając go wzrokiem do koca. Nie wiedział za bardzo, co ma ze sobą w tym momencie zrobić. Zabawa w wodzie samemu traciła cały urok, więc po chwili wahania ruszył za nim.
Ojej, jak słodko nastroszyły mu się uszka! Aww. Tak, jeśli chodziło o umysł Zack'a kiedy widział coś uroczego, to jego mózg przypominał przesiąkniętą różem, puchatą kulkę wyciągniętą z głowy małej dziewczynki. Prawdziwy męski macho, ot co.

Howaito - 2015-08-18 15:54:57

- Ale ryby są dobre a kaczki za suche. - Typowy Aito, predzej czy pozniej i tak zacznie patrzec przez pryzmat jedzenia. Swoja droga zaczynal sie robic glodny. Byl strasznym lakomczuchem, chociaz nie bylo po nim widac, ale na widok jedzenia swiecily mu sie oczy i musial sprobowac wszystkiego a darmowemu sie nie mogl oprzec! Ale jednak byl wielkim koneserem. - Nie pale duzo. Najchetniej nie palilbym wcale. Kupilem te paczke tydzien temu a spalilem polowe. - Powiedzial patrzac na fajki i juz z jedna w zebach zaczal szukac zapalniczki. Specjalnie nie odpowiadal po kolei bo lubil mowic w odpowiednich momentach. Magia slow polegala na ich odpowiednim dobraniu, oraz czasie wypowiedzenia. To jak wyczucie czasu kiedy w filmie sensacyjnym albo ogolnie jakims, w ktorym zly charakter wola "a kto mnie powstrzyma!?" a tu wychodzi z cienia ewentualnie nagle zeskakuje z sufitu przed zlego, dobry dawno temu zaginiony bohater i mowi "a ja". Po czym nastepuje epicka dziesieciominutowa walka, w ktorej dobry bohater i tak zostanie masakrycznie poturbowany a uratuje go nic nie umiejaca dziewczyna, w ktorej nasz heros sie zakochal gdyz na poczatku byla bezbronna i niewinna... i byla ofiara. Brzmi jak pedofilia i metafora nieporozumienia. Niedobranych slow... no niewazne. W kazdym badz razie wyczucie czasu to podstawa! Znalazl w koncu zapalniczke. Odpalil, zaciagnal sie i westchnal. Czekał specjalnie az Zack usiądzie by móc mu się wpakować na kolana. Ale najpierw znalazl kanapke w torbie. Dopiero potem polozyl sie na plecach miedzy nogami Zacka tak, ze opieral sie glowa o jego brzuch. Spojrzal na niego do gory. - Juz znalazlem. Daj mi sie nacieszyc poki sobie nie pojdziesz. - Zaciagajac sie znowu zaczal przegladac wczesniej wyciagniety telefon. Mial pare wiadomosci od "moje kochanie". Z perspektywy Zacka, wszystko bylo widac. Nie odebral ich, wiedzial co tam bylo.

Zack - 2015-08-18 19:20:53

- Ryba też może być sucha, jak jest się takim beztalenciem kulinarnym jak ja, to wszystko jest możliwe. - No i wchodzimy w temat jedzenia! Ta dziedzina życia była jedną z jego ulubionych, wraz z jazdą na pennyboardzie. Jak można nie lubić jeść? Jest tyle pysznych rzeczy, które można spróbować! Zack był definitywnie osobą, która nie lubiła gotować, ale za to pożerać to, co ktoś wcześniej przyrządził. Znaczy, to nie do końca tak, że tego nie lubił, po prostu lepiej, żeby nie wchodził do kuchni. Jedynymi potrawami, jakich nie umiał sknocić były kanapki i zupki błyskawiczne, lecz przy tym drugim był w stanie zrobić sobie lub komuś krzywdę, dlatego powinien omijać kuchnie szerokim łukiem. Nie przestrzeganie tej zasady grozi śmiercią, trwałym kalectwem lub spaleniem sobie brwi. A skoro już przy spalaniu jesteśmy... Pół paczki przez tydzień? To naprawdę mało. Przysiadł na kocu i podążał wzrokiem za kłębami szarego dymy. Był tak samo szary jak włosy Aito. Przypadek? Pewnie tak, zresztą kto normalny zwraca uwagę na takie szczegóły? - Im mniej palisz, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że w najbliższej przyszłości będziesz pomarszczony jak rodzynek. - Bo po co wspominać o zdrowiu czy stracie pieniędzy spowodowane kupnem fajek, przecież wygląd jest w największym niebezpieczeństwie! Tak samo jak przestrzeń osobista Sparkle'a, kiedy Grumpy Cat wpakował się mu między nogi. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, było miłe. Pewnie dla jakiegoś pierwszego, lepszego człowieka, który by ich zobaczył wyglądaliby jak jakaś słodka parka, wyjęta z obrazka, trwająca w sielankowym, długoletnim związku. Ciekawe, jaka by była mina takiego człowieka, któremu powiedziało by się, że poznali się właśnie dziś, nawet nie kilka godzin wcześniej. Musiałby się nieźle zdziwić. - Mówisz o swoim "kochaniu"- Zapytał bawiąc się jego włosami. On wcale nie był wścibski! Nie jego wina, że tak mu się rzuca w oczy ekran telefonu Aito. Sam wybrał miejsce, w którym chciał siedzieć, więc sam Zack'owi dał mu możliwość przyglądania się jego poczynaniom, z której pozwolił sobie skorzystać. - Nie przeczytasz? Może się martwi albo chce coś ważnego. - Zapytał dalej męcząc jego włosy, jednak tym razem pozwolił sobie również pomiziać jego uszy. Oby nie reagował tak samo jak na tykanie ogona, bo przestanie być tak przyjemnie i sielankowo, a Zachary'emu się teraz podobało, było tak spokojnie, normalnie.

Howaito - 2015-08-18 20:21:08

-Wlasnie nie bo za sucha ryba dalej jest dobra a kaczka wlasciwie przyrzadzona jest sucha. Takie ma mieso. Nie smakuje mi zupelnie. Wole kurczaka, tez drob. W sumie to sie zastanawiam bo jednak kaczki bardziej mi pasuja na dziczyzne, ale i tak sa niedobre. Chociaz jakby mi dali to bym zjadl bo to jednak jedzenie. - U niego z gotowaniem bylo juz lepiej, o ile w trakcie gotowania nie zjadal skladnikow. Nie byl jakims mistrzem ani nie byly to zbyt wyszukane dania, bo zwyczajnie sie takich nie staral robic. Nie mial dla kogo, no i oczywiscie u św. Alberta kto inny mu gotowal a on rzadko kiedy mial okazje zblizyc sie do kuchni. Jesli jednak tak sie stalo to potrafil sobie poradzic. Mial niesamowity talent do instynktownego laczenia smakow i jesli przeczytal jakis przepis, potrafil dane danie odwzorowac w stu procentach, o ile nie zdecyduje ze z czyms zamiast czegos lub z dodatkiem, bedzie lepiej smakowac. To wtedy dwiescie procent! Mial zawsze jeden problem w gotowaniu. Mianowicie siersc w jedzeniu. Gotowal jesli juz to w czapce, nie bedzie nosil zadnych czepkow! Ale niewiadomo jak by sie staral i tak jakis klaczek w nim bedzie. Dobrze, ze ich nie wypluwal. No jeszcze mu sie nie zdazylo, nie mial futra ktore musialby wylizywac zeby wyczyscic. - No niby ta, nadupcam fajki od dwunastego roku zycia chyba, ale dobrze, ze zostal mi ten nalog a nie inny. Chociaz i tak brak papierosa uzupelniam obsesyjnym zarciem, ale jedzenie jest moim bogiem. - Przyznal sie ze smiechem. Gdy skonczyl palic, siegnal za Zacka poza krawedz koca by wetrzec filter w ziemie i wyrzucic gdzies poza nich. Zaczal odpakowywac ze sreberka kanapke. - Hmm. Nie. Mowie o tobie, moje kochanie to nadopiekunczy, heteroseksualny terapeuta. Jest juz po trzydziestce i ma niezly tylek ale i tak jak sie na mnie patrzy to mam ochote mu sie dac przeleciec. No po prostu jak widzisz takiego to miekkie nogi i "zrob ze mna wszystko". Tylko ma pieprzony zone, a ja sie juz uodpornilem na jegoprzystojna twarzyczke i sie nie smiej! Kazdy kogos musi ubostwiac. - Wgryzl sie w kanapke z szynka i salata. Spojrzal na niego do gory gdy ten zaczal go miziac po uszach, jedynie nimi trzepnal dwa razy. - W ogole to sory ze sie tak wywnętrzniam chociaz na początku warczalem ale doszedlem do wniosku ze i tak nie spotkamy sie wiecej, a ja mam wolne od pracy i milo spedzic je z kims spoko i porozmawiac z kims innym niz moje kochanie. Chociaz moglbym sluchac go godzinami. - W koncu zamilkl i dokonczyl kanapke. A gdy zjadl zamknal oczy pozwalajac sie glaskac chlopakowi. Po pewnym, niedlugim czasie, zaczal nawet mruczec. Nigdy sie nie mogl wyzbyc tego! To bylo po prostu silniejsze od niego.

Zack - 2015-08-20 21:47:40

- Trafiłem na kucharza, czy co? - Powiedział wesoło. W sumie, to mógłby spotykać się z kucharzem, miałby jedzenia pod dostatkiem i nie musiałby zbliżać się do kuchni. Trochę gorzej gdyby ten ktoś miał fetysz jedzenia. To byłoby dziwne. Co prawda, nie tak jak fetysz stóp, ale jednak. Tak szczerze, to nigdy nie rozumiał fetyszystów, jakby ciało samo w sobie nie było podniecające. Choć są przypadki jednostek pozbawionych seksapilu. Obszerny temat. - Fetyszyści są dziwni. - Wypalił bezmyślnie pochłonięty swoimi rozmyślaniami. Nawet nie za bardzo zdawał sobie sprawę, że to zdanie wyszło z jego ust. No nie jego wina, że był skupiony na czymś innym! Każdemu może się zdarzyć.
- Właściwie, to jest to jedna z najbezpieczniejszych używek, skoro nie wpływa na ludzkie zachowanie. - Co prawda niszczyły zdrowie, jak każde używki, ale człowiek był po nich poczytalny, nie tak jak po alkoholu czy prochach. Choć jest to ogólnikowe podejście. Chociażby marihuana, która ma właściwości lecznicze, z drugiej strony, według badań, przyczynia się do występowania objawów schizofrenii oraz innych chorób psychicznych.
- Wcale się nie śmieje... - Powiedział starając się opanować głupawy chichot. Z marnym skutkiem, ale próbował! Intencje też się liczą, nie? Co do tego ubóstwiania, to nie był pewny. Sam w życiu na poważnie się nie zakochał, a większość jego wielkich miłości po czasie okazywały się być szczeniackimi zauroczeniami, które nic do jego życia nie wniosły. Może jeszcze wtedy nie dojrzał na tyle, by kogoś naprawdę pokochać? Do tego jego orientacja dopiero się ujawniała. Przecież rodzice nie dopuściliby do tego, że już jako sześcioletni brzdąc latałby za innymi chłopcami z bukietami ogrodowych kwiatków. Przecież od dziecka rodzice wpajają swoim dzieciom, że są heteroseksualne.
- Czemu mielibyśmy się już nigdy nie spotkać? Nie chcesz mnie już więcej widzieć? - Tym razem zapytał poważnie. No co? Polubił go, był jedną z niewielu osób w tym miasteczku, którą już kojarzył. Szkoda by mu było już nigdy go nie zobaczyć. No przywiązał się, no~. I jeszcze mruczy, jakby się cieszył z tego co powiedział. Było to słodkie, ale w takiej sytuacji wszystko wydawało mu się smutniejsze, niż normalnie. Ech, Zack jest w ciąży, czy co? Ma wahania nastroju godne nie jednej ciężarnej samicy.

Howaito - 2015-08-20 23:34:07

Obkrecil sie troche na bok, jesli chodzi o cialo od pasa w dol, bo wczesniej siedzial sobie na ogonie i zaczal mu dretwiec. Co nie bylo przyjemne. - Kucharzem jakims wielkim nie jestem, chociaz pare lekcji i moglbym zostac. Mam wyczucie smaku i tyle. Oczywiscie gotuje dla siebie i w swoim zakresie a ja to zreje nawet surowa watrobke. Ale ona jest pyszna! Na prawde. Poza tym zawiera duzo zelaza a mam niedobor wiec same plusy. No dobra to moze moja kocia natura... - Stwierdzil wiercac sie jeszcze chwile. Skutecznie robil z Zacka swoja poduszke, bo coraz bardziej na niego wchodzac. No co mial poradzic, ze mu bylo wygodnie? I cieplo. - No i oczywiscie jak ci nie przeszkadza siersc w jedzeniu. Czekaj co? Jacy fetyszysci? - Otworzyl oko patrzac na niego. Skad mu sie to nagle wzielo? Przeciez nic nie wspominal o zadnych fetyszach. Swoja droga jego mogl posadzic o koci fetysz. Z cala pewnoscia. W koncu rozumial ze mozna lubic koty ale on mimo wszystko byl jeszcze czlowiekiem a ten sie patrzyl na niego na poczatku jak ciele na malowane wrota. Tak, dalej bedzie mu to spojrzenie w myslach wypominac. Przez nie sie poczul jak mala dziewczynka. Call nine one one now! Dzieki bogu za dobra muzyke. - No tak, chociaz wiesz glod papierosowy tez jest okropny ale glod narkotykowy o wiele gorszy. - Nie wiedzial kiedy sam zdecydowal sie z tym skonczyc, a raczej kiedy zdecydowal sie przyjac pomoc. Chyba wtedy gdy w lustrze widzial wiecznie podkrazone oczy, gdy zaczal tracic na wadze, nie mogl ukryc drzenia rąk chcacych tylko siegnc znowu po strzykawke. Teraz jego wyglad go zadowalal. A nawet bardziej niz zadowalal. Byl taki szczesliwy. Zamkniety w swoim malym swiecie i tylko czasem idzie sie przewietrzyc jak dzisiaj lub ze swoim idealnym terapeuta, z ktorego smial sie Zack. No co mial poradzic no, on ma na prawde boski tylek i glos. Machnal mu ogonem pare razy po nogach za ten chichot. - To nie tak, ze nie chce cie widziec. Tylko nie wierze w cuda. - Podciagnal sie do gory i wreszcie zalegl na nim tak ze schowal glowe w zgieciu miedzy jego ramieniem a szyja, sila rzeczy przewracajac go calkiem na koc i mimowolnie miziajac go uchem po zuchwie. - Czas sie zdrzemnac. - Stwierdzil ziewajac. Byl zazenowany tym jak zaczal sie do niego przylepiac ale mial potrzebe czulosci i glaskania.

Zack - 2015-08-21 21:13:20

- Ach, ta skromność! - Odniósł się z uśmiechem do pierwszego, wypowiedzianego przez Aito zdania. Naprawdę zaczął się przed nim otwierać, co można było uznać za ich osobisty sukces. Kociak zaczął być gadatliwy, a on go do siebie przekonał. No przynajmniej takie miał wrażenie i nawet jeśli było ono mylne, to chciał w nie wierzyć. Takie umyślne oszukiwanie samego siebie. - No tacy dziwni fetyszyści. - Odparł nie rozumiejąc pytania. Jacy mogą być fetyszyści? Na pewno nie do końca normalni. Może zboczeni? Skoro niektórzy mogą dojść, tylko dzięki zapachowi swojego partnera... Zack nie mógł sobie tego wyobrazić. No nie, w sumie to mógł, wyglądało by to mniej więcej tak: "Ojej, ale seksowanie pachniesz! Mmm, orgazm~". Ehem... Cóż, trzeba być naprawdę czułym, skoro sam zapach tak na kogoś działa. - Pewnie masz racje, ja za bardzo nie mogę się wypowiedzieć na ten temat. - Sam nigdy nie palił, a z narkotykami styczność miał niewielką, raz coś wziął i na szczęście nie miał możliwości wziąć po raz kolejny, co oznacza, że głodu nigdy nie doznał. Miał to szczęście, że nie był uzależniony. Jedynym rodzajem używek, z jakim miał styczność był alkohol. Często zdarzało mu się popijać z przyjaciółmi, w szczególności na imprezach. Urodziny, ognisko, czy wypad do klubu, te wydarzenia zawsze były zakrapiane alkoholem. Ale czy żałuje? Nie, bo czemu niby? Nigdy nie zdarzyło przydarzyła mu się żadna tragedia po alkoholu, no najwyżej rodzice musieli go odbierać z komisariatu, ale przynajmniej będzie co miał wnuką opowiadać. Choć szansa na wnuki u niego wysoka nie jest, no chyba, że uda mu się zaadoptować jakieś dziecko, no oczywiście nie teraz. Może na kilka, kilkanaście lat? Bo czemu by nie? To naprawdę fajna sprawa. - Może pora zacząć? Właśnie pewien gość mizia mnie swoim kocim ogonem po nogach, to nie cud? - Zapytał z podniesioną brwią, obejmując go w pasie, w momencie kiedy już leżeli na ziemi. Zack właśnie wyrobił sobie kwalifikacje na łóżko, za niedługo położy się w Ikei, w dziale z sypialniami i będzie czekać na potencjalnych klientów, gotowych do kupna modelu łóżka "Zachary Sparkle". Aito nie pozostawił mu wyboru, więc już po chwili zaczęło mu się przysypiać, by w końcu odlecieć do końca w krainę snów.

Howaito - 2015-08-22 00:03:37

Usmiechnal sie z radosnym poblazaniem. - To nie falszywa skromnosc tylko fakt. - Nie nalezal do osob z duzym ego. Lubil oczywistosci bo nie podlegaly dyskusji. Zdawal sobie sprawe z tego co potrafi i z tego w jakim kierunku mogloby to pojsc. No dobra... tacy dziwni fetyszysci. Dalej jednak nie wiedzial o co mu chodzi i skad sie to wzielo. Nie byl tez pewny czy chce wiedziec, w koncu do takich wnioskow musial dojsc po glebszych przemysleniach. A w nasze wlasne przemyslenia nikt nie powinien wnikac. On sam mial teraz jedne w glowie. Probowal zrozumiec nieodparta radosc, ktora pojawila sie w jego sercu gdy Zack przyznal, ze nie mial kontaktu z takimi srodkami, lub mial, ale byl to jednorazowy wybryk. Po prostu chyba milo sie tak dowiedziec, ze ktos nie mial spieprzonego zycia. No dobra istnialo wiele powodow by takowe miec ale wedlug niego nie bylo nic gorszego. Nic gorszego niz tracic panowanie nad wlasnym zyciem, stawac sie wrogiem dla siebie samego. Ponadto bardziej trywialnym odczuciem bylo to, ze gdy Zack go objal nie poczul niepokoju, tylko poczul sie bezpiecznie. Na tyle, by juz nie odpowiedziec na uwage o mizianiu. Uslyszal ja i owszem, ale zasnal nim w myslach sklecil zdanie. Calkowicie pochlonelo go beztroskie poczucie bezpieczenstwa. To nie bylo zaufanie. Chociaz to glupota bo jak mozna czuc sie bezpiecznie przy kims komu sie nie ufalo? Nie wiedzial sam jak ma na to patrzec. Zreszta w czasie snu, ktory wrecz uwielbial, zadawal sobie inne pytania... Byc moze tylko mu sie przysnilo, ze jest szczesliwy. Ze przez chwile pozbyl sie swojego gniewu i samotnosci. Jednak gdy sie obudzil, wiedzial ze cos sie zmienilo. Zawsze gdy sie budzil zwracal uwage najpierw na dzwieki. Slyszal bicie serca Zacka, trzepnal uszami by bardziej sie wsluchac w rowny rytm. Potem dopiero sie powiercil chcac znalezc jeszcze wygodna pozycje, ktora umozliwilaby mu dalszy sen. Wtedy to poczul. Jakby swiat nagle urosl do niewyobrazalnych rozmiarow albo on sie skurczyl.Podniosl sie otwierajac oczy. Chodzil po klatce piersiowej Zacka jak po podlodze na czterech lapach... łapach!? Podskoczyl jak opazony kompletnie nie panujac nad swoim-nie swoim cialem wiec przy upadku zadrapal szatyna pazurami. Probowal krzyczec swoje ulubione "fuck fuck fuck", jednak jedyne co wydobywalo sie z jego-nie jego gardla to rozpaczliwe miaukniecia. Nie rozumial co sie stalo. Zeswirowal kompletnie gdy zaba, ktora wydawala mu sie teraz wielkosci pilki, skoczyla obok niego. Zaczal skakac i biegac po wszystkim przerazony, jednak jak zaraz czegos dotknal, wydawalo mu sie to tak bardzo obce, ze nie mogl sie opanowac. By sie zatrzymac i pomyslec. Mial kompletnie zaburzone proporcje ciala, nawet ogon byl nie taki! Ze caly czas sie praktycznie przewracal. On chcial byc Aito, a nie kotem. Postury zwyklego dachowca, na moze troche wiekszy, a umaszczeniem podobnym do rasy syjamskiej gdyz na krotkiej szaro-bialej sierci mial tylko czarne uszy i ogon. Wreszcie wskoczyl do swojej torby co wydawalo mu sie jedynym rozsadnym wyjsciem by schowac sie przed tym ogromnym swiatem. Chociaz opanowal szalencze biegi nie mogl poradzic sobie z żalosnym miauczeniem. To mu sie snilo prawda? To musialo mu sie snic.

Zack - 2015-08-22 16:02:20

Kiedy stary niedźwiedź mocno śpi, to oczywistością jest to, że się go nie budzi. Niestety, dla kogoś to chyba oczywistością nie było. Niedźwiedzia Zachary'ego obudził ucisk na klatce piersiowej, a dokładniej wbijanie się jakiś małych punktów w jego ciało, a trochę później delikatne pieczenie. Otworzył ociężałe powieki słysząc miauczenie. No okej, Aito już przy nim miauczał, kiedy ubolewał nad swoim ogonem, tylko do cholery nigdzie go tu nie było! A przecież jak zasypiał, to jeszcze go do siebie przytulał, a teraz "puf" i go nie ma! Podniósł się do siadu i przetarł oczy, przyzwyczajając się do bijącego w paczałki słońca. Tak swoją drogą, to ten geniusz zasnął na pełnym słońcu, bez jakiejkolwiek ochrony. Już przeczuwał, że za niedługo będzie zrzucać skórę, jak ten wąż. Rozejrzał się dookoła. Aito znikł, okej, ale to, co przykuło jego uwagę, to kot. Trochę nadpobudliwy kot, który latał gdzie popadnie, przez co Zack nie mógł mu się przyjrzeć, więc jedynie podążał spojrzeniem za biegającym kotem. Jedyne co wyłapał w jego wyglądzie, to czarny ogon. W końcu kot wskoczył do torby Aito, więc miał okazję go pooglądać. W ogóle, to dziwne, że chłopak zostawił swoje rzeczy i zapadł się pod ziemię. I ten kot... Może to tylko zbieg okoliczności? Jego przyjaciel-kotołak zniknął, a na jego miejscu pojawił się kociak... Może Grumpy Cat robi mu właśnie prank'a? Nie pasuje mu to do niego, ale wszystko jest możliwe, nie? Zack przysunął się trochę do torby znajomego i wyciągnął dłoń w jej stronę. - Kici-kici...

Howaito - 2015-08-22 17:23:01

No bo w jakim swiecie Zack jest taki wielki? To na pewno byl sen. Skulil sie bardziej w torbie syczac na niego jakby chcial powiedziec ze jest debilem i niech spieprza z tym kici kici. Jeszcze czego mu trzeba bylo to jakies durne zarty. Po chwili sie zreflektowal, w koncu Zack spal to nie wiedzial co sie stalo. Pewnie byl nie mniej zdezorientowany niz on. Mimo wszystko kici kici go zdenerwowalo wiec prychnal tak samo jak wczesniej, gdy jeszcze mial swoje cialo i podniosl glowe spogladajac na jego reke roznokolorowymi teczowkami. Nie zdawal sobie sprawy, ze zrenice nadal mial okragle. Musial mu jakos przekazac ze to on! Tylko jak? Hmm... Schowal sie spowrotem na dnie torby. Nie nie. Najpierw musial pomyslec jego czy nie jego cialo na pewno jego mozg. I mozg mu mowil ze z cala pewnoscia jest Howaito Mitobe... tak, to jest to! W koncu kazdy ma jakis dowod tozsamosci, prawda? Wyszedl niezgrabnie z torby zblizajac sie do swoich szarych spodenek, w ktorych tutaj przyszedl. Chcial siegnac rekami po swoj dowod, tylko zapomnial ze ma cholerne lapy. Wiec pacnal nia zly pare razy w ubranie. Zebami wyciagnal z kieszeni skorzane opakowanie na dokumenty. Podreptal do Zacka potykajac sie o portfelik i swoje lapy. Staral sie nie zwracac na to uwagi.  Rzucil dokumenty pod nogi Zacka lapa otwierajac na swoim dowodzie. Howaito Akira Mitobe, lat dwadziescia. Byl tam tez adres i pesel i inne mniej wazne informacje. Pacnal lapa znowu w swoje zdjecie i na kawalku odslonietej ziemi wyskrobal lapa "How" bo po japonsku bylo za dlugo do pisania a i tak ledwo to zrobil. Miauknal znowu. Zaczal szukac swojego telefonu. Musial sie skontaktowac ze swoim kochaniem.

Zack - 2015-08-22 22:50:15

Przyciągnął do siebie nogi, siadając po turecku. Był widocznie zaintrygowany tym zwierzakiem, choć w głębi martwił się o Aito. Nie ważne, że był to dorosły, wysoki mężczyzna i na pewno nikt mu krzywdy nie zrobił, ale dziwiło go, że wszystkie jego rzeczy zostały tu. Nawet ręcznik, którym wcześniej się owinął leżał obok koca, a raczej jakimś ekshibicjonistą nie był, by latać, tak jak go matka natura stworzyła, po miejscach publicznych. Co oznacza, że nie mógł być daleko. W końcu obok biegnie szosa, nie? Po chwili usłyszał kocie syknięcie z torby. Kicia chyba coś nie w sosie. Kolejny nieprzyjazny dźwięk wyleciał z torby, a chwilę później za nim również szary kot. Zmierzył go uważnym spojrzeniem, przyglądając się jak grzebie w spodniach szarowłosego. Czekaj, czekaj, kot jest szary i włosy Aito są szare, może to kolejny zbieg okoliczności? Ale on ma czarne uszy i ogon! Może to przypadek? Dużo jest takich kotów, chyba syjamskie czy jakieś... Po chwili kociak podszedł do niego i położył przed nim etui na dokumenty, by wskazać na dowód Aito. Przyjrzał się mu z uwagą, po czym spojrzał na pyszczek kota, by później wrócić do zdjęcia z dowodu. Ten kot miał dwukolorowe tęczówki! Do tego miały one taki sam kolor jak te szarowłosego! To nie może być przypadek! Do tego ten kot myśli zbyt ludzko, jak na zwierze! - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że umiesz się zmienić w kota! Ale czad... - Wyrzucił z siebie z niedowierzaniem. No ej, taka umiejętność jest czymś zarąbistym! Powiedział mu tyle o sobie, a o takim szczególe zapomniał! - Jako kot jesteś dużo słodszy~! - No nie mógł się powstrzymać, musiał to powiedzieć.

Howaito - 2015-08-23 17:28:31

Przewrócił oczami. Nawet jako kot potrafil to robic co od teraz było jego alternatywą na wzruszenie ramionami. Podszedl do niego obracajac dowod w swoj strone i polozyl sie na nim, wzdychajac ciezko. On tutaj przezywal zalamanie nerwowe a  ten go nazywal slodkim. Swoja droga... wygial sie by pacnac Zacka w kolano. Zaden nie bedzie go tak nazywal. Nie lubil tego typu okreslen bo kojarzyly mu sie z feminizacja a on byl meskim  mężczyzną!  Tak jak to Zack okreslil w swoim przypadku. Zreszta byl doroslym a nie dzieckiem i takie okreslenia byly nie na miejscu. Podniosl sie znowu podchodzac do sypkiej ziemi i drukowanymi literami wyskrobal powolutku "nie wiedzialem". No bo nie wiedzial, w dalszym ciagu mial nadzieje, ze to jest sen. Zreszta... Zack chyba nie widzial jego wczeniejszego wyrysowanego pytania wiec dlatego tak sie podniecil ta cala "przemiana". Podszedl znowu do niego miauczac, w celu zwrocenia uwagi i odbiegl do napisu. Dorysowal smutna buzke i troche sie podenerwowal nad "beznadzieja". Jednak gdy w koncu mu sie udalo usiadl dumny z siebie przed napisem glaszacym "Jak? Nie wiedzialem : ( Beznadzieja" W pomieszanym jezyku, w zaleznosci w jakim bylo krocej do pisania. Albo w angielskim albo japonskim. A potem spojrzal znowu na znajomego. Podreptal do swoich spodni wyciagajac z nich klucze i rzucil pod nogi szatyna. Samemu sie przy tym zatqczajac i nie omal upadajac. Przy kluczach byl breloczek obreczy do koszykowki oraz... maly wskaznik laserowy. Zart kochania. Dostal go na pierwsza rocznice ich spotkan, znali sie juz w koncu pare lat. Kociak zrobil mine jakby chcial powiedziec "nie waz sie" w sumie to wlasnie chcial powiedziec i wyciagnal lapki w jego strone chcac na rece. Ostatnio dotykal go jak zostal kotem, moze i teraz zadziala?

Zack - 2015-08-23 21:44:34

- No i co my teraz zrobimy? - Jęknął, a jego ręce opadły. No dobrze, Zack lubił koty i to nawet bardzo, ale świadomość, że twój znajomy jest kotem jest dziwna i uciążliwa. W końcu nadal myśli jak człowiek i nienormalnym by było, gdyby zaczął go ściskać i mówić dziecinnym głosem różna onomatopeje typu "niuniuniuniu". Uznałby go pewnie za niepoczytalnego, czy coś. Spojrzał na klucze przyniesione przez Aito. Po co mu to? To klucz do jego serca, czy co? Przecież teraz nic nimi nie otworzy. Wait! Przy kluczach były dwa breloczki, ale tylko jeden przykuł jego uwagę, a mianowicie laser! Spojrzał na kota i mimo, iż widział zaprzeczenie w jego oczach, od razu wziął breloczek w dłoń i zaczął obracać w palcach, patrząc cwanym wzrokiem w jego stronę. Nacisnął na mały guziczek, a na ziemi pojawiła się kropka, którą zaczął rytmicznie poruszać. Mógł się tłumaczyć zemstą za to, że Aito go podrapał i obudził. Może to kiepska wymówka, ale zawsze jakaś! Kiedy już podroczył się z kocią formą Aito, tak jak sobie życzył, a raczej wyglądało to, jakby tego chciał, wziął go na ręce. Dla niego to żaden problem w szczególności, że teraz waży dużo mniej, niż gdy się na nim położył. Do tego był taki kochany i mięciutki, aww.

Howaito - 2015-08-23 23:19:06

Generalnie rzucil mu klucze bo myslal, ze sie domysli iz chodzi o klucze do jego domu. No bo do czego innego mogl miec? No dobra byl tam jeszcze klucz do lokalu w ktorym pracowal. Lokal ten byl zwyklym przytulnym spozywczakiem, ktory mial idealna lokacje. Umiejscowiony byl na osiedlu obok... i juz tyle wystarczylo by gubil sie w drodze powrotnej. W kazdym badz razie, byl to jedyny sklepik na osiedlu dlatego mial tak duzo klientow. A on mial co robic. Pracowal tam niby pol roku, a juz mogl otwierac sklep! Byl z siebie dumny, ze wlascicielka obdarzyla go takim zaufaniem. A jeszcze bardziej byl dumny z tego ze sobie radzil w pracy. Klucze przywolaly wspomnienia i gdyby nie to, ze sie zamyslil z pewnoscia zdolaby sie oprzec czerwonej kropce jednak ta kompletnie wyrwala go z zadumy i rzucil sie na nia. Na prawde lubil ta zabawe. Kompletnie sie zapomnial mruczac przy polowaniu na punkcik i uderzajac lapami o podloze. Dopiero gdy ta zniknela jeszcze chwile czail sie jakby sie miala pojawic a potem zawstydzony podniosl lepek patrzac z oburzeniem na Zacka. Kierujac sie kocia logika zaczal wylizywac futro na lapie. To na prawde pomagalo przy wstydzie! No bo zauwazyliscie ze jak kot przypadkiem spadnie z krzesla to pierwsze co zaczyna sie z nonszalancja myc jakby i tak zamierzal z tego krzesla zejsc? A potem swiat mu sie zalamal gdy szatyn wzial go na rece. Przez chwile na prawde patrzyl sie na niego mina Grumpy Cata. Mogl go chociaz jakos ostrzec. Co on Simba byl? Machnal ogonem probujac zakryc dolne partie ciala. Moze i juz go widzial nago ale jakos kocia nagosc byla zenujaca. Chociaz mial futro... Gdy juz znalazl sie bezpiecznie w ramionach Zacka sapnal z irytacji i pacnal go lapa w formie kociego boksu. Sprobowal jeszcze raz mu przekazac o co chodzilo, spojrzal na klucze w rece chlopaka i wskazal na nie lapa a potem staral sie w powietrzu obydwoma narysowac najprostrzy ksztalt domu rysowany przez dwulatkow. Daszek i dwie sciany. Miauknal. Rozumiesz? Popatrzyl z nadzieja w oczy znajomego.

Zack - 2015-08-24 20:16:36

Przez jakiś czas patrzył się jak Aito biega za czerwoną kropką. Było to zabawne w szczególności, że w świadomości miał, że to nie kot, a jego nowy znajomy tak dobrze bawi się za pomocą laserowego wskaźnika.
- Nie przejmuj się, każdy lubi jakieś zabawy. Ja uwielbiam chowanego. - Powiedział pocieszająco kiedy już skończył znęcać się nad kotem. Z resztą jak to okropnie brzmi. Jakby go co najmniej podpalił lub próbował utopić. Dobra, nieważne, wszyscy wiemy o co chodziło. Wracając do tematu, Zack naprawdę lubił tą zabawę i ten dreszczyk emocji przy chowaniu się. Strach, że ktoś cię znajdzie i odkryje twoją najlepszą kryjówkę. W sumie, to kiedy był młodszy, to brzmiało to bardziej przekonywająco i przerażająco, ale teraz też pewnie przeżywałby te zabawę. Jedynym elementem tej gry, którego nie lubił było to, że nikt nie chciał szukać. Zazwyczaj to on musiał to robić, bo zbyt zależało mu na samej zabawie, a wiadomo jak to z dziećmi, jeśli nie będzie tak jak one chcą, to będzie foch. Kiedy już Howaito był w jego ramionach i go pacnął, zielonooki poczuł dziwną irytacje. Nie była to faktyczna złość, tylko... Zaczepne? To tak jak gdy bobas wymachuje rączkami, co rodzice interpretują jakby chciał się bić z powietrzem i mają ochotę powiedzieć "a ty! a ty!". To właśnie czuł Zachary, więc w akcie zemsty delikatnie go w tą łapkę pstryknął. Nie będzie mu się tu panoszył! Jego ramiona - jego zasady! A bicia bez powodu nie tolerujemy! No dobra, w uzasadnionych przypadkach mogłoby to przejść, ale jak ma mu się kot usprawiedliwić? Na pewno nie napisze rozprawki z trzema argumentami "dlaczego Zack zasłużył sobie na uderzenie".
- Chcesz, żebyśmy poszli do domu? Trafiłem? - Dobra, mamy już ustalone do czego są te klucze, ale teraz trzeba ustalić też powód, czemu Aito mu je dał. Miał wielką nadzieje, że zgadł, ponieważ nie lubił kalamburów.

Howaito - 2015-08-24 21:22:49

W chowanego? Dobra. Kiedys sie zemsci za to! Albo mu sie jeszcze tako kot schowa i tyle go bedzie. Machnal ogonem cofajac lapke gdy ten w nia pstryknal. W sumie... zaczynalo mu sie to nawet podobac. No bo jak jestes kotem to mozesz miec na wszystko wyrabane, nie? Jak to kot. Nikt ci nie mowi co masz robic i nie musisz chodzic na zadne terapie. Moze po nqstepnym zawodzie zyciowym jak mu sie uda, zmieni sie w kota i ucieknie? Tchorzostwo... ale coz. Moze by go przygarnela jakas mila rodzina... tylko to cale wypluwanie klaczkow, meczenie przez dzieci, nie daj boze jakies kocie pchly i kuweta. Co najgorsze. Ale jak to bylo w Narnii? Tak dlugo traktowano go jak dzikie zwierze az w koncu sie nim stal. Cos w tym jest. Polozyl uszy po sobie na to pstrykniecie. Mimo wszystko nie powinien go tak pacac. Ktos inny pewnie by od razu uciekl no bo nir codziennie widzi sie goscia z ogonem ktory sam nir wie ze potrafi sie zmienic w kota, a on mu jeszcze pomaga. Gdy znowu sie odezwal miauknal ucieszony i wyciagnal lapki obejmujac go dosc nieporadnie za szyje i lapiac delikatnie skore na jego policzku w zeby w kocim odpowiedniku pocalunku. Gdy juz ogarnal radosc wrocil znowu uwaga na klucze. Pokazal je, potem siebie i znowu domek. Potem Zacka i sprobowal dwoma lapkami pokaz marsz. Chodzilo mu o to by go zaprowadzil do domu. Dawaj Zack, dawaj mysl. Wierzyl ze sie domysli wiec z westchnieciem zwinal sie w klebek w jego ramionach i dal sobie spokoj z dalszym tlumaczeniem. Najwyzej zeskoczy i sprobuje napisac znowu na ziemi.

Zack - 2015-08-27 17:10:03

- Mówisz, że mamy iść do twojego domu? - Bardziej stwierdził niż spytał, ale wciąż nie miał pewności. Mimo iż po migowym kocim języku Aito porozumiewał się wyśmienicie. Do tego jego reakcja mówiła sama przez się. Dlatego po chwili Zack pochwycił dokumenty szarowłosego i zaczął przyglądać się adresowi. Może kiedyś tamtędy przejeżdżał? To na pewno ułatwiłoby mu dotarcie do jego domu. Choć, skoro to było miejsce zamieszkania Mitobe, to on powinien znać do niego drogę, nie? Przynajmniej taką miał nadzieję, bo nie chciałby podczas jazdy autobusem pytać się kota, na którym przystanku mają wysiąść. Ludzie uznaliby go za niepoczytalnego! No, w najgorszym wypadku na zamkniętego w sobie gościa z traumą, który komunikuje się za pomocą futrzaka. Przez chwilę zastanawiał się, która opcja jest lepsza dochodząc do wniosku, że przy obydwu ludzie za szelką cenę odsunę się od niego na bezpieczną odległość, a w sumie byłoby mu na rękę. Nie lubił jeździć autobusami, głównie z powodów braku przestrzeni osobistej i ludzi, którzy śmierdzieli potem. Bo nie ma nic gorszego niż spocony, ocierający się o ciebie człowiek, który chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jest to paskudne. - Jedziemy autobusem czy drałujemy pieszo? - Dopytał chłopaka, no w sumie to teraz kota. Jemu to było wszystko jedno, bo jeśli Aito nie będzie się chciało dreptać tymi małymi łapkami, to może się poświęcić i przeboleć wycieczkę autobusem. Chociaż koty są szybsze od ludzi i pewnie wytrzymalsze, w końcu mają napęd na cztery łapy, prawda? Powinny mieć mniejsze spalanie i lepszą wydajność od ludzi. Zack nie zdziwiłby się, gdyby w połowie drogi padał z przemęczenia, a Aito nie poczułby zbytniej różnicy. Nie żeby Sparkle miał kiepską kondycję, co to to nie! Ale nie był też żadnym piechurem i miał jakieś granice wytrzymałości, które dosyć szybko przekraczał w takie upały jak dziś. Nie przepadał za takim słońcem. Po chwili podniósł się z koca i zaczął zbierać rzeczy Aito do jego torby, wszystko w miarę równo składając i generalnie dbając o to, żeby po ponownym wyciągnięci rzeczy były w dobrym stanie, po czym ubrał swoje ubrania. - Masz może jakiś pomysł, co mogłoby cię znów przemienić w człowieka i czy w ogóle jest to możliwe? - Zagaił zakładając torbę chłopaka-kota na ramię, odwracając się w jego stronę.

Howaito - 2015-08-27 21:06:50

Tarl pyszkiem o przedramie Zacka poki jeszcze byl na jego rekach, zwyczajnie sie do niego laszac. Tak w zartach. No dobra to bylo mile... ale i tak robil to w zartach. A co jakby go tak nastraszyc? Ze staje sie bardziej kotem niz zostaje czlowiekiem? Ciekawe czy by go przygarnal czy zostawilby go i odszedl z trauma. Gorsza opcja jesli to mu na prawde grozi. Wait. Przed chwila jeszcze myslal, ze w sumie spoko byloby zostac kotem. Spojrzal na piasek na ktorym wyladowal. On podobal mu sie o wiele mniej niz skora. I brudzil mu lapy, a jedna z nich podniosl jakby mial przybic Zackowi piatke na to ze w koncu sie domyslil ze ma go zawiesc lub zaprowadzic do domu. Cokolwiek byleby go odprowadzil do domu. Mial tyle orientacji w terenie co seksapilu maly szczeniak. Zreszta co jakby go cos zjadlo po drodze? Rozjechalo go auto? Rozdziobaly jakies mewy? Albo porwalo jakies dziecko? W koncu nie moze mu nawyklinac bo jedyne co potrafil z siebie wydobyc do jakies kocie kwiki. Podniecajace to jakies nie bylo a cos czul ze Zack bedzie mu to wypominal potem. Siadl na ziemi i podniosl obie lapki imitujac kierowanie kierownica. Oczywiscie ze autobusem. Gfyby nie autobusy to jego gubienie sie trwaloby piec godzin dluzej a w autobusie chociaz potrafil sie tak dogadac ze wskazywali mu jego przystanek. Chociaz najczesciej patrzyli sie na niego wtedy jak na dziecko specjalnej troski ale... byl nim. Trudno. Obserwowal Zacka by niczego nie zapomnial, w koncu jako kot nie dotaszczylby tej torby do domu. I wtedy dostrzegl w koncu swoj telefon. Zasnal z nim w rece to lezal porzucony a jak biegal zakopal sie troche w piasku. Podszedl i wykopal go miauczac na Zacka. W telefonie mial tylko numer do pracy i do terapeuty ale byl wazny. Czy mial jakis pomysl... hmm. Szczerze miauczac to jeszcze sie nad tym nie myslal. Pomyslmy. Zmienil sie gdy spal, co organizm wytwarza podczas snu? Melatonine odpowiedzialna za stabilizacje zegaru biologicznego pochodna trypofanu. Trypofan? Tak to sie nazywalo?Czesto zapominal tych nazw, musial sobie wszystko zapisywac. W kazdym badz razie melatonina wytwarzana jest w oku ciemiaczkowym... ale ona mu raczej nie mogla tak zaszkodzic... ani wytwarzany podcza snu hormon stresu czy wzrostu, zwany somatotropina. W dodatku podczas snu wiekszosc funkcji mozgu jest wylaczone z wyjatkiem fazy REM, w ktorej mozg jest ukrwiony praktycznie dwa razy bardziej niz normalnie. Tak zwany sen paradoksalny w ktorym wystepuja marzenia senne i aktywnosc mozgu pozwala na zregenerowanie ukladu nerwowego, miesnie sa calkowicie rozluznione a sen ten mozna rozpoznac po szybkich ruchac galek ocznych. Albo cos takiego, nie byl naukowcem. Jednak to troche niemozliwe by od razu zapadl w REM bez fazy NREM bo wcale tak dlugo nie spal a jego cykl snu obejmuje jednak o wiele wiecej godzin. Wiec musi miec zaburzenia snu... zaburzenia snu, melatonina... otworzyl pysk gdy go olsnilo. I napisal na ziemi "Wina Szyszynki". Chodzilo mu o oko ciemiaczkowe, produkujace melatonine a takze inna substancje, ktorej nazwy znowu zapomnial ale byla to substancja psychodeliczna mogaca powodowac zaburzenia snu! Mial ochote sie rozesmiac i kryczec ze jest geniuszem. Ale najpierw musial to potwierdzic, a do tego musial miec swoje cialo bo w tym przegrzewal mu sie mozg.

Zack - 2015-08-31 11:47:16

Pochylił się nad Aito i przyłożył palec wskazujący razem ze środkowym do jego łapki, imitując przybijanie piątki. Kocie łapki są strasznie urocze, na sam ich widok Zack miał ochotę wyściskać Mitobe, ale wiedział, że gdy powróci do swojej ludzkiej postaci, to mu się za to oberwie. Jeśli do niej powróci. Sparkle miał wielką nadzieje, że stanie się to w niedalekiej przyszłości, ponieważ nie chciał, by jego nowy kolega był kotem. Nie ważne, że uwielbiał te zwierzęta, ale dogadanie się z nim po pseudo migowemu było dosyć męczące, a nie jeśli zostałby tym stworzeniem na zawsze? Cóż, byłoby to niewiarygodnie uciążliwe, a Zachary nie mógłby go zostawić na pastwę losu. Choć gdyby go przygarnął, to nie umiałby traktować go jak zwierzątko domowe, gdyż w świadomości cały czas miał zakodowane, że to jego znajomy, a nie pierwszy lepszy futrzak. Cały czas przyglądał się Aito. Jego zachowanie, kiedy udawał, że kieruje było naprawdę rozkoszne, no. Zaczął rozglądać się dookoła, czy czasem niczego nie zapomniał, pewnie stwierdziłby, że ma wszystko, ale jego uwagę przyciągnęło miauczenie towarzysza. - Co jest? - Zapytał się odwracając do niego przodem. O cholerka, prawie zostawiłby jego telefon. Wystarczył, że ostatnio zgubił już swój, jego nie zamierzał. Pochwycił urządzenie i wcisnął do torby, po chwili poprawiając ją na ramieniu. Tak szczerze, to był zmęczony. Sam nie wiedział do końca czemu, przecież nie robił dziś nic co wymagało większego wysiłku. Może pływanie, ale on bardziej dryfował, więc zmęczyć się nie mógł. Prawdopodobnie przez upał i stres spowodowany przemianą Aito w kota. Martwił się, że zostanie w tej formie na zawsze, a to by fajne nie było. Chciał już iść do domu, zjeść coś i może posiedzieć przed telewizorem, czy coś. Lecz najpierw musi zająć się Mitobe, jeśli nie będzie pewny, że nic mu się złego nie przydarzy, to raczej spokojnie nie odpocznie. Ech, czuł się teraz za niego odpowiedzialny. - Jeśli myślisz, że wiem o czym do mnie piszesz, to zaskoczę cie, nie mam pojęcia, co to jest ta twoja "szyszynka". - Burknął trochę ironicznie, zakładając ręce na piersi. Nie lubił kiedy ktoś mówił do niego niezrozumiałe rzeczy. Czuł się wtedy jak idiota, choć jeśli jego niewiedza by kogoś rozśmieszyła, to byłby szczęśliwy. - Możemy już iść? - Dopytał już normalnym tonem.

Oтeли Нуае-сюр-Шер Kirkby Lonsdale