Kyosukei - 2013-01-22 23:23:44

...

Grell Sutcliffe - 2013-05-06 00:00:16

Środek burzy, leje jak z cebra i na domiar złego samochód odmawia posłuszeństwa! Czemu to zdarzało się zawsze w najmniej pożądanych momentach?! O ile taka sytuacja w ogóle kiedyś była przez kogoś pożądana... Na domiar złego w okolicy nie widać żywego ducha, a jedynym schronem jest jakiś rozwalający się motel. No ale było to jedyne wyjście, w końcu w kabriolecie się nie schowa przed deszczem, prawda?
Tak więc Grell zgasił silnik i klnąc co jakiś czas pod nosem, wyszedł z auta. Zamknął je i schował kluczyki do torebki. Jego przekleństwa nieco przybrały na sile, gdy szedł w bardzo drogich obcasach przez zabłoconą ścieżkę. Jedną ręką poprawiał spadającą z ramienia torebkę, drugą starał się bezowocnie obciągnąć spódniczkę, która już bez złośliwego podwijania się ledwo zasłaniała mu tyłek. Ale cóż poradzić, takie czasy.
Wparował do budynku z ulgą na twarzy. Rozejrzał się i stwierdził, że prawdopodobnie trafił do jakiejś poczekalni. Teraz jego jedynym celem było wysuszenie się, zatankowanie oraz jak najszybszy odjazd. Jednak by to zrobić, musiałby poprosić kogoś o pomoc. Zdjął więc okulary przeciwsłoneczne, rzucił je na stolik, razem z torebką, a sam usiadł na kanapie i zajął się ocenianiem wytrzymałości swojego nowego lakieru do paznokci.

William T. Spears - 2013-05-08 21:28:17

Te czasy mialy swoje plusy - mozna z latwoscia sledzic idiotow, ktorzy powinni byc w pracy, a nie są. Tak wiec William, ktoremu ostatnio przypadla rola matki kwoki sprowadzającej swoje dzieci, wsiadł do swojego ukochanego porshe i pojechal na miejsce, ktore wskazywalo GPS. Szybko sie przekonal, ze jest ono prawidłowe. Ten obrzydliwie czerwony kabriolet mogl mieć tylko jeden osobnik.
Zaparkowal z gracja samochod i energicznym ruchem wszedl do poczekalni i stanął przed Grellem. Gdyby tylko wiedzial, że to on tu jest, ubralby cos bardziej formalnego. A tak stal przed ty zboczencem w opinajacym cialo podkoszulku i w czarnych spodniach. Jakie czasy, taka moda

Grell Sutcliffe - 2013-05-09 20:07:55

Gdy tylko go zauważył, ledwo udało mu się powstrzymać swoją naturalną reakcję w postaci krwotoku z nosa. Cóż... może czasy się zmieniają, ale nie nawyki. Jednak teraz nie mógł do tego dopuścić. Zniszczył by tylko makijaż, który godzinami nakładał z niebywałą jak na niego starannością. Trzeba przyznać, że jeśli jest coś, na czym Grellowi zależy, potrafi się wtedy postarać.
- Will !
Krzyknął i uwiesił mu się na szyi, roztaczając wokół mocny zapach damskich perfum.
- Przyjechałeś na ratunek? Jaki jesteś kochany!
Jednak mógłby chociaż napisać czy coś... W końcu i Grell chciałby być inaczej ubrany w tej chwili ! Tak to zdążyłby się przygotować.
I jakby dla pewności wyjął z torebki komórkę i zerknął na wyświetlacz w poszukiwaniu jakiejkolwiek wiadomości. Nie wspominając o jakże słodkiej (dla niego) tapecie.

William T. Spears - 2013-05-11 21:43:23

- Nazywam się William, idioto..
Westchnął.
Przez tyle lat mordęgi z nim, już dawno przestał się hamować z wyzwiskami. W końcu, do niego inaczej nie można. A po za tym, on i tak nigdy na to nie zwraca uwagi, a mu niesie to jakąś ulgę.
- Niczego do ciebie nie wysłałem, nawet nie musisz patrzeć.
Mruknął.
- I nie przyjechałem ci na żaden ratunek. Przyjechałem zawieść cię do pracy. Tam, gdzie teraz powinieneś być!
Warknął.

Grell Sutcliffe - 2013-05-20 21:07:56

- William to takie staroświeckie i już zupełnie niemodne imię ! Will pasuje do ciebie bardziej.
W tym momencie na jego policzki wdarł się rumieniec, który, mimo nałożonego różu, i tak dało się zauważyć.
- A już szczególnie pasuje do twojego stroju.
Zachichotał, starając się zakryć włosami płonące policzki.
Ani trochę nie urażony schował komórkę spowrotem do torebki. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Jak zwykle miał swoją dziwną wersję wydarzeń.
- Zero wiadomości, tak ? Pojawiasz się znienacka....... zupełnie jak cichy wielbiciel.
Powiedział i westchnął z rozmarzeniem.
- Ojoj.. mój książę z bajki nieco się poddenerwował ! To pewnie przez tą pogodę. Nie martw się, słoneczko, na pewno minie ! Ciesz się moim ciepłem !
Krzyknął tak, jak tylko on potrafi krzyczeć i z radością uwiesił mu się na szyi, przy okazji macając jego mięśnie xD
- Ćwiczyłeś ostatnio...
Szepnął napalony na niewiadomo co. Chociaż nie... wiadomo - na Willa.

William T. Spears - 2013-06-02 11:46:27

- Nie, William to moje imie i lepiej ci radze go uzywac.
Warknal.
Juz go wkurzyl. A, ze juz od wielu lat nie hamowal sie w stosunku do niego, pozwalal sobie na pokaz irytacji.
- A od mojego stroju sie odwal. Gdybym wiedzial, ze to ty tu siedzisz, nigdy bym tak nie wygladal.
Dodal gniewnie.
Starajac sie nie uszkodzic go od razu, odepchnal jego cialo. Gdy tylko byl na wyciagniecie reki, zlapal go za wlosy i pociagnal za soba, ignorując zachekawione spojrzenia z recepcji.
- Nie dotykaj mnie. I to nie przez pogode, tylko przez ciebie!

Grell Sutcliffe - 2013-07-30 00:25:35

- Ale ja go przecież używam! Tylko w o wiele ładniejszej formie!
Uparł się przy swoim i wyraźnie sygnalizował, że nie zmieni zdania. W końcu to on musi mieć zawsze rację, ta sytuacja nie stanowiła żadnego wyjątku!
- Oczywiście, oczywiście. Tłumacz to sobie jak chcesz! I tak wiem, że to właśnie dla mnie się odstroiłeś. Nie ma się czego wstydzić, kochanie. Po prostu to powiedz!
Cóż... jeśli o zachowanie chodzi, u niego było takie samo jak dawniej. Więc może William opuścił nieco granicę cierpliwości, Grell nadal pozostawał sobą. Widocznie ten typ się nigdy nie zmieni. On już tak ma i tyle.
- Ojeju, denerwujesz się, gdy jestem w pobliżu, skarbie! Przecież to jest pierwszy etap do wielkiej miłości. To znak! Niedługo zaczniesz się potykać o meble i rumienić, gdy będę obok ciebie!
Najarał się jeszcze bardziej. No, o ile to w ogóle było możliwe.
Kiedy poczuł znajome szarpnięcie, cały oblał się szkarłatnym rumieńcem. I chociaż ciągnięcie za włosy (szczególnie przez Williama) naprawdę bolało, sprawiało mu ono więcej przyjemności co niewygody.

William T. Spears - 2013-08-09 21:07:09

- I skróconej do maksimum, bo inaczej byś nie zapamiętał.
Mruknął pod nosem.
- Taaa, i jeszcze czego. Chyba ci ten deszcz wypłukał resztkę rozumu.
Westchnął ze znużeniem.
Otworzył drzwi samochodu i zatrzymał się w pół sięgania do klamki. Co za pech, ze w większości sportowych aut są tylko siedzenia z przodu...najchętniej to by go wpakował do bagażnika.... jego okulary błysnęły. Poszedł do bagażnika, otworzył go i biorąc go na ręce, bezceremonialnie wrzucił go środka i zamknął klapę, ignorując krzyki i gorączkowy głos z motelu.
Wsiadł do samochodu, odpalił silnik i z piskiem opon na mokrej nawierzchni ruszył w stronę miasta. Nie przejmował się również głosem z bagażnika. Chcąc go nieco uciszyć po prostu odpalił radio i ustawił byle jaka stację.


Nie mogłam się powstrzymać XDD

Grell Sutcliffe - 2013-09-06 22:55:56

Cudem udało mu się wyswobodzić włosy z uścisku Willa. Otrzepał się ostentacyjnie i spojrzał na swojego szefa.
- Oczywiście, że skróconej do maksimum! Jakbyś nie zauważył, w tych czasach im krótsze, tym lepsze!
Zachichotał i jakby na dowód zerknął na swoją spódniczkę, która ledwo mu tyłek zasłaniała. Dla efektu postanowił obkręcić się pare razy. Więc kiedy wykonał kilka piruetów, przez chwilę wśród czerwieni błysnęło bielizną (o ile w ogóle ją założył xD).
- Widzisz?
Wzrok nadal miał utkwiony w shinigamim, a w oczach odbijały mu się niegrzeczne iskierki.
Raptem coś poczuł. I o ile mu się nie pomyliło... tak! William wziął go na ręce! Można powiedzieć, że w tym momencie Grell "odpłynął" na kilka sekund. Świadomość odzyskał dopiero po tym, jak został wrzucony do bagażnika. Nie zdążył nawet zaprotestować, a drzwi już zatrzasnęły się z hukiem.

- Ty brutalu, jak śmiesz traktować tak damę!!!
Wrzasnął z nadzieją, że przekrzyknie radio, które nagle zdawało się grać głośniej niż zazwyczaj.
W środku panował półmrok, więc Grell przymknął oczy, starając się oddychać spokojnie. Emocje w nim wprost szalały, a raczej nie chciał dostać krwotoku z nosa na tak małej przestrzeni. Cały by się ubrudził! W końcu, chcąc czy niechcąc William zachował się niesamowicie! Taki brutal przydałby mu się nie tylko w sytuacjach jak ta... Na samą myśl poczuł, jak cały się czerwieni.

- Cu~dow~ny...
Wymruczał pod nosem, czując, że jest na granicy omdlenia.

William T. Spears - 2013-09-08 00:09:57

- Nawet nie chce patrzeć
Mruknął.
- A te swoje mądrości zachowaj dla kogoś innego.
Warknął.
Zaśmiał się cicho, słysząc oburzony głos. I co on sobie myślał? Że się przejmie? Ta, już, i co jeszcze.. Eh. czasem naprawdę się zastanawiał, czy ktoś w dzieciństwie nie upuścił Grella na głowę. Kilka razy. A potem rozjechał go walcem. I co z tego, ze w tamtych czasach nie było walców drogowych...?
Szybko przemierzali drogę, wycieraczki nieprzerwanie latały po szybie, a radio niemiłosiernie huczało. Burza zakłócała każdą stację. Z cichym westchnieniem William wyłączył urządzenie. W końcu, szumu słuchać nie będzie! jednak słuchanie pana z bagażnika też mu się nie podobało. Ale co tu zrobić...

- W ogóle, to co ty tam robiłeś, hm? Czyżbyś zapomniał, że masz sześć dusz do zabrania? I nie chce znowu słyszeć, ze musiałeś jechać na zakupy.

Grell Sutcliffe - 2013-09-09 21:10:09

"Zachować dla siebie? Skarbie, nie wiesz co tracisz!" - przemknęło gdzieś wewnątrz czerwonej czupryny Grella, ywanej potocznie jego głową. Niestety w sytuacji, w jakiej chwilowo się znajdował nie mógł powiedzieć mu tego prosto w twarz. Jaka to wielka szkoda!! Już zdążył wyobrazić sobie te urocze rumieńce na Willowej twarzyczce! Oh!! Jak on pragnął je zobaczyć!
Ale zostawiając fantazje z bagażnika na inną okazje, wróćmy lepiej do samego Grella. Chociaż samochód był sporawy, nadal miał mało miejsca. Wiadomo - musiał się skulić. Jeszcze bardziej wiadomy jest fakt, że kulenie się w szpilkach jest dość niekomfortowe, tak więc shinigami wykorzystał okazję i zdjął buty.

- Willu, wpuść mnie do siebie! Większość cudownych związków rozkwitła w samochodzie!
Krzyknął podekscytowany i cicho zachichotał. Było to jednak słyszalne, ponieważ William w tej chwili wyłączył radio. Za to kiedy padło pytanie o zbieraniu dusz, Grell zachował się tak, jakby bagażnik pełnił funkcję kabiny dźwiękoszczelnej.
- Słucham? Nie słyszałem!
No tak... to było do przewidzenia. Kiedy znajdzie się jakakolwiek praca do zrobienia, ten typ od razu aktywuje u siebie wadę słuchu. XD

William T. Spears - 2013-09-12 21:36:58

- Ja ci zaraz pokaze nie słyszałem.
Warknal
Zatrzymal sie na poboczu, dalo sie slyszec pisk opon na mokrej nawierzchni. Ignorując denerwujący deszcz, wyszedl z pojazdu i otworzyl klape bagażnika. Pochylil sie w taki sposób, ze jesli Grell by chcial, to ze spokojnoscia mógłby go pocalowac (owszem, sugestia xD) lub wciągnąć do bagaznika.
- Jesli jeszcze raz sie nie stawisz na wezwanie do pracy, osobiście podpisze twoje wypowiedzebie, rozumiesz?! Juz od paru ładnych dekad musze odwalac za ciebie robote i mam tego dosc!
Powiedzial ze smiertelna powaga.
- A chyba wiesz, co to oznacza, prawda?
Dodal zlowrozbnym tonem.
Tak, William mial zdecydowanie dosc tego osobnika. Najchętniej to by sie nim zajal tak, ze zniknąłby w tajemniczych okolicznosciach. Tak, to pragnienie zylo w nim od dluzszego czasu.

Grell Sutcliffe - 2013-09-20 00:13:50

Kiedy samochód się zatrzymał, ciałem Grella gwałtownie szarpnęło. Zbulwersował się odrobinkę - przecież William wozi swój największy skarb, a nie worek kartofli! I co z tego, że jeszcze o tym nie wiedział. Czerwonowłosy planował uświadomić go w tym przekonaniu. Skoro mądrala udaje, że tego nie widzi, trzeba mu będzie troszeczkę pomóc.
- Oczywiście, że wiem...
Grell patrzył na swojego szefa tak, jakby miał lada chwila się na niego rzucić. W sumie... skojarzenie dość prawdopodobne.
- ...musiałbyś mnie wtedy ukarać.
Szepnął zmysłowo, a w jego oczach dało się zaobserwować rosnące podniecenie. I w końcu nie wytrzymał. Chwycił Willa za koszulkę (bo krawatu w tej chwili nie miał) i wciągnął go siłą do bagażnika. Pierwszy punkt planu załatwiony. Czas na drugi. Pewnie łatwo się domyśleć, że po tej czynności zachłannie go pocałował. W ten sposób powstało dwa w jednym, tadam! Dodatkowo warto dodać, że shinigami dostrzegł zaletę małego bagażnika. William zarówno nie mógł się odsunąć, jak i znajdował się bardzo blisko niego. Chyba tak blisko jak jeszcze nigdy dotąd. A czerwonowłosy planował zbliżyć się jeszcze bardziej...

William T. Spears - 2013-09-23 22:58:04

- Nie wtedy juz nigdy bysmy sie nie zobaczyli.
Udal zalamanego ta sytuacja, jednak w glebi bardzo mu ona odpowiadala.
Kiedy poczul szarpniecie, instynktownie probowal sie odsunac, jednak zaskoczenie i sila Shinigami przechylila szale na czerwona strone. Juz w tym momencie spodziewał sie najgorszego. I oto te najgorsze spadlo jak grom z jasnego nieba w postaci pocalunku. Przez cale jego cialo przeszedl jeden wielki wzdryg, a rece kurczowo probowaly go odsunac. Jednak jak wcześniej zostalo zauwazone, bagaznik byl na tyle maly, ze skutecznie to utrudnial. Mimo wszystko sila obrzydzenia Williama do Grella zrobila swoje i po krotkiej chwili zarządca niemal sie wyturlal ze srodka
- Za-...zabije...utlu-...utluke...
Warczal, goraczkowo wycierajac usta.
Podniosl sie z ziemi i zlapal Zniwiarza za wlosy. Szarpnal, az wywlokl go z samochodu.
- Mam to gdzies. To była twoja ostatnia szansa, ale przegiales. Teraz jade s a m do zarzadu spisac twoje oddelegowanie. Na Syberie cie wysle, jeszcze pozalujesz, ze mnie nie sluchales !!
Ostatnie zdanie krzyknal.
Trzasnal klapa bagaznika i wsiadl do auta. Jednak cos bylo nie tak. A mianowicie silnik nie chcial odpalic. A to peszek...

Grell Sutcliffe - 2013-10-21 20:30:44

Sam nie wierzył w to, co przed chwilą zrobił. Czy on... on naprawdę go POCAŁOWAŁ?! Przecież to było coś, co chciał zrobić praktycznie odkąd wstąpił do Zarządu! Coś, co śniło mu się po nocach nie raz i nie dwa razy. Teraz ta niezwykła rzecz zdarzyła się tak nagle, tak szybko. Nie myślał, po prostu działał impulsywnie. Jednak wcale nie żałował, o nie! Wręcz przeciwnie - pocałunek pozostawiał duży niedosyt, co z kolei sprawiło, że czerwonowłosy pragnął więcej.
William się wkurzył. Nie musiał tego wiedzieć, ponieważ poczuł to na własnej skórze. Szarpnięcie za włosy było dużo mocniejsze, niż zwykle, dlatego też towarzyszył mu głośny pisk poszkodowaego. Grell nieco się zbulwersował, gorączkowo przeczesując kosmyki palcami. Jednak kiedy wyobraźnią powrócił do zaciętości w spojrzeniu swojego szefa, na powrót zrobiło mu się gorąco, a oburzenie zniknęło niemalże tak szybko, jak się pojawiło. Cóż poradzić, że na tego okrutnika nie potrafił się długo gniewać. Jeśli już w ogóle...
Shinigami wlepił w Willa rozmarzone spojrzenie. Wiedział, że coś do niego mówił. Nawet krzyczał. Jednak w myślach zatrzymał się na smaku ust swojego szefa. Jakimś cudem do uszu czerwonego dotarła wiadomość o tym, że zostanie przeniesiony. Co?! NIE! Czyżby aż tak go zawstydził?! Grell nie mógł na to pozwolić, co wiązało się również z tym, że zamierzał zrobić wszystko, byle tylko go zatrzymać. Na szczęście samochód był po jego stronie.
(To się dopiero nazywa "złośliwość rzeczy martwych"). Dlatego też, nie chcąc zmarnować okazji, Shinigami wlazł do samochodu od strony kierowcy. Usiadł Willowi na kolanach, pamiętając o dokładnym zamknięciu drzwi. W jego oczach dało się dostrzec pożądanie, a każdy kto zna Grella wie, że to nie wróży nic dobrego...

William T. Spears - 2013-10-21 20:59:25

"ten facet naprawdę nigdy nie ma dość !! ", pomyślał, ostro wkurzony. Jege zdenerwowanie wzrosło, gdy to... coś... wlazło mu na kolana! Shinigami rzucił czerwonemu nienawistne spojrzenie. Bezceremonialnie złapał go w pasie i dosłownie przerzucił na drugi fotel, nie zastanawiając się, czy coś sobie zrobi, czy też nie. Z resztą nie miał czasu na jego ceregiele, spieszyło mu się. Z resztą, zanim tamten wlazł mu na kolana, silnik zaskoczył. Zapiał więc pas i z piskiem opon ruszył z miejsca.
- Radzę ci się zachowywać, albo naprawdę cie gdzieś tu zostawię. Nie mam czasu dla ciebie.
Warknął, wjeżdżając na autostradę.
Starał się zachować między nimi jak największy dystans, ale skutecznie mu to utrudniał jego ukochany samochodzik. Ehh...naprawdę, gdyby tylko wiedział, że to będzie on, wziąłby coś, w czym nie byłoby mu szkoda poobijanego bagażnika. Następnym razem musi pamieć, by sprawdzić, którego idiotę musi sprowadzić.
Co może się wydawać nieco dziwne, William często zerkał w stronę schowka, zamiast na drogę. Za nic w świecie nie chciał, by Grell odkrył jego mały sekrecik. Już naprawdę wolałby kolejny pocałunek, niż by prawda ujrzała światło dzienne

Grell Sutcliffe - 2014-11-30 21:10:47

Nie spodziewał się tego, że William przerzuci go na drugi fotel, dlatego też tak jakby nie zdążył się przygotować do tego krótkiego lotu. Dlatego też przy zmianie miejsca towarzyszył mu charakterystyczny dziewczęcy pisk.
- Ej ty, oziębły!
Marudził Grell, macając się po głowie i sprawdzając czy bliższe zapoznanie z zagłówkiem, które przy okazji zaliczył przypadkiem nie wyrządziło żadnych uszkodzeń na jego pięknej główce. Na szczęście poza pulsującym bólem nie odniósł poważniejszych obrażeń. Eh, ten Will to jednak prawdziwy sadysta. Co nie tylko jak najbardziej Grellowi odpowiadało, ale dodatkowo bardziej go do niego ciągnęło.
- Zachowywać? Przecież jestem grzeczny.
Zachichotał czerwony, poprawiając się na fotelu. Pomyśleć, że jeszcze dzisiaj rano wychodził do pracy jak na skazanie, a teraz dzięki temu siedział tak blisko swojego ideału. Ponoć mówią, że reguły są po to, żeby je łamać. Shinigami po raz kolejny przekonał się ile prawdy tkwi w tym jednym, prostym zdaniu.
Poddenerwowanie Williama oczywiście nie zostało przeoczone przez czujne oko żniwiarza, śledzące każdy jego najdrobniejszy ruch. Grell poczuł dreszcz podniecenia - czyżby jego szef miał jakieś tajemnice? A może denerwował się tak w jego obecności? Czyżby to przez pocałunek? Shinigami dostał odpowiedź szybciej niż się tego spodziewał.

- Co tam takiego chowasz?
Uśmiechnął się tak jak tylko on potrafił to robić i wskazał palcem na schowek naprzeciwko niego.

William T. Spears - 2015-01-10 00:35:51

W Williamie coś głęboko zdarzało, kiedy Shinigami zadał pytanie. To jedno, małe, niepozorne i cholernie ciężkie pytanie, które zawisło między nimi jak niewidzialny topór. Przynajmniej tak to czuł on, kiedy brał głęboki oddech, udając, ze go ignoruje. Tak naprawdę wymyślał sensowną odpowiedź, która by go nazbyt nie interesowała i nie zajrzałby do schowka. Gdyby ten wstydliwy sekret wyszedł na wierzch....
Po kilku sekundach milczenia spojrzał na niego, manewrując sprawnie na zakręcie i jednocześnie poprawiając okulary. Uh....ten nieznośny nawyk ich spadania! Jednak teraz to nie było największym zmartwieniem zarządcy. Dużo większy zajmował fotel pasażera.

- Tam? Papiery, które będę musiał ci wcisnąć do uzupełnienia.

Rzucil od niechcenia.
W końcu, niech Grell tako sprytny nie będzie. Skończyły się czasy ich bliskości - nie będzie już pełnej inwigilacji jak przez ostatnie kilka lat. Williamowi znudziło się przyłapywanie czerwonowłosego na szperaniu w jego rzeczach. Z resztą, z jakiej racji miał wiedzieć, co on robi w czasie po za płacowym?

Grell Sutcliffe - 2015-02-14 23:51:07

Im dłużej Grell wyczekiwał na odpowiedź, tym większa ciekawość w nim narastała. Szczególnie, że William naprawdę długo nic nie mówił, co mogło znaczyć, że starannie układał sobie w myślach odpowiedź. A nad błahymi sprawami nie zastanawia się tak długo. Tajemniczy schowek kusił swoją zawartością coraz bardziej, a shinigami miał wrażenie, że zaraz przez to wszystko wyskoczy z samochodu chociażby przez okno. Taki był podekscytowany.
- Co?
Papiery? A więc takie wielkie halo o jakieś głupie papiery? Grell zrobił niezadowoloną minę, zawiedziony faktem, że słodka tajemnica Williama okazała się być czymś tak nudnym. Jednak nadal była jedna mała, maluteńka rzecz, która mu nie pasowała w tym wszystkim. Mężczyzna zazwyczaj wciskał mu papiery w chwili, kiedy tylko jego cudne oczy dostrzegły czerwonego. Raz nawet omal nie dostał nimi w twarz. Tak więc dlaczego teraz William stwierdził, że dokumenty przekaże później? Grell wręc nie mógł się powstrzymać od okazania swojego uśmiechu zwycięstwa. Przejrzał go. Przejrzał swojego wiecznie niedostępnego szefa. Teraz dopiero będzie zabawnie.
- Wiesz, Willu... To ja może od razu wezmę te papiery, bo potem się o nich zapomni.
Z tymi słowami (których przy okazji nigdy nie spodziewał się w swoich ustach) shinigami otworzył schowek i wyjął z nich cenną dla swojego szefa rzecz. Jaki to sekret tak skrzętnie planował zataić przed światem? Mając tylko jedną myśl w głowie, Grell zerknął na trzymane w dłoni papiery. Nie była to jednak dokumentacja, której arkusz znał już prawie na pamięć.

nabijanie nap warszawa