|
Na obrzeżach osiedla, nieco z dala od niemalże identycznych bloków, stoi wysoki, szary budynek, w którym znajduje się mieszkanie Juna. Wjeżdżając na siódme piętro, staniemy przed prostymi drewnianymi drzwiami prowadzącymi na wąski, wykładany czarno-białymi kafelkami korytarz. Zaraz po przekroczeniu progu, bo tuż po prawej stronie, mieści się niewielka sypialnia, a jednocześnie jego pracownia. Jasne panele przykrywa na środku duży, puszysty dywan w odcieniach szarości z czerwonymi elementami. Trzy ściany oraz sufit pomalowane są śnieżnobiałą farbą, czwarta ma barwę szaro-niebieską. Zaczynając od drzwi, przeciwnie do ruchów wskazówek zegara znajdują się kolejno: duża szafa z masą wieszaków, pomiędzy nią a komodą na ubrania stoi czarna gitara, pod ciemniejszą ścianą w jednym rządku ustawione są: wysoki regał zapełniony mangami i podręcznikami do nauki języków, jednoosobowe, ale wystarczająco szerokie łóżko, by spokojnie zmieściły się na nim dwie osoby oraz biurko ze stereo, laptopem, masą dupereli i przystawionym do niego czarnym krzesłem obrotowym, a naprzeciwko niego - pianino elektryczne. Na oknach zamontowane są czerwone rolety, przysłonięte długą, delikatną, białą firanką.
Vis-a-vis drzwi wejściowych znajduje się wyłożona zielonkawymi płytkami łazienka. Naprzeciw jest umywalka oraz sporych rozmiarów lustro, po lewej kosz na brudne rzeczy i toaleta, a po prawej niemała wanna.
Po przejściu przez korytarz kawałek na lewo mieści się duży salon połączony wraz z kuchnią bardziej na prawo. W lewym rogu stoi rozkładany narożnik z beżowej skóry, zaraz obok przy ścianie ciemny stół w zestawie z czterema, również beżowymi, krzesłami, a po drugiej strony pokoju od sofy spora komoda ze stojącym na niej telewizorem. Całe pomieszczenie wyłożone jest ciemnymi panelami i pomalowane na jasnobrzoskwiniowy odcień. Kuchni chyba nie trzeba opisywać. Jasne blaty, w rogu szara lodówka oraz kuchenka elektryczna z płytą ceramiczną na prawo.
Offline
Widział, że ktoś nowy się wprowadził na 7 piętro. Stanął przed dzwiami i zadzwonił dzwonkiem. Poczekał aż otworzy mu niższy chłopak. Pierwsze co mu przyszło do głowy to słowa ale on jest słodki.
- Hej jestem Maru. Chciałem cię powitać jako nowego sądziada. Mogę wejść do środka? - Kiedy dostał pozwolenie wszedł do jego mieszkania.
- Oryginalne urządzenie pomieszczeń. - To nie był jego gust ale to nie bylo jego mieszkanie. Był dzisiaj wyjątkowo miły, sam Maru nie wiedział dlaczego ale jakoś nie potrafił być wobec nowego sąsiada chamski. Był taki drobny i w ogóle, trzymać go tylko pod kloszem. Zaśmiał się w duchu.
Offline
D, D., C, Ais, C., A, Ais., C...
Właśnie grał na pianinie z podłączonymi do niego słuchawkami na uszach. Dlatego w pierwszej chwili pomyślał, że się przesłyszał. Jak bardzo się pomylił. Gdy otworzył drzwi, jego oczom ukazał się niezwykle wysoki chłopak. I znowu jest od kogoś niższy, oh yay.
- Uch, jasne. - wpuścił nowo poznanego do środka; zamykając drzwi zauważył, że zaczynają mu się trząść ręce. Nie lubił takich niespodziewanych sytuacji, kiedy nie był na nic przygotowany. Za bardzo go to stresowało.
- Ja jestem Jun. I dzięki,chyba. - wziął głęboki oddech i zaprowadził mężczyznę do salonu, chowając drżące dłonie do kieszeni. - Wody, kawy, herbaty? Ewentualnie mogę zaproponować kawałek ciasta, jeśli lubisz słodycze.
Offline
- Przepraszam, że tak nagle się pojawiłem, ale byłem ciekawy kto tu zamieszkasz. - Uśmiechnął się. 'Co ja robię? Uśmiecham się? I to normalnie?!'. Sam był przerażony swoim zachowaniem.
- Nie chcę sprawiać kłopotu.... - Podrapał się po karku. - Ale w sumie wody bym się napił. Jak na złość zepsuła się winda i musiałem się drapywać na własnych nogach. Dobrze, że nie wybrałeś 10 piętra. - Zaśmiał się. Po raz pierwszy pokazał swoją drugą stronę, i to osobie którą dopiero co poznał.
- Jak ci się tu mieszka? Poznałeś innych sąsiadów? - Spojrzał na pianino. - Grasz na pianinie? Mi kazano grać w szkole, jeszcze coś tam pamiętam... Przepraszam, troche za dużo mówię. -Ukłonił się na przeprosiny.
- Pochodzę z Chin a ty skąd tak właściwie? - Spojrzał się na niego dosyć wesoło.
Offline
Zmieszał się trochę, słysząc ten potok słów.
- U-um... - Próbował na chwilę mu przerwać... - A-ale... - Coraz bardziej niezręcznie starał się coś powiedzieć. Teraz i nogi zaczynały mu się trząść.
Dlatego wybawieniem dla niego możliwość odejścia na chwilę, by nalać trochę wody. Gdy wydawało się, że chłopak na razie skończył, ukłonił się odrobinę i zaraz zniknął w kuchni. Od razu sięgnął po Doxepin i wziął dwie tabletki, dodatkowo popijając je hydroksyzyną. Co prawda zrobi się po tym senny, ale... przynajmniej wie, że to coś pomoże. Zaraz szybko napełnił 2 szklanki wodą i postawił je na stole w salonie.
- Więc... - Niezbyt wiedział, od czego powinien zacząć; postanowił pominąć poprzednie pytania i przejść do ostatniego. - Ja... Jestem z Tokio... - przygryzł ze zdenerwowania wargę, błądząc wzrokiem po podłodze.
Offline
Kiedy chłopak zniknął w kuchni usiadł przy stole.
- Czyli jesteś tutejszy. To super. Czasami by mi się przydał jakiś przewodnik. Często się gubię w tym mieście. -Popił. Zauważył, że przez to, że tyle mówi stresuje chłopaka.
- Wszystko jest ok? -Spojrzał się na niego, przez to, że był taki nieśmiały tylko pogłebiała się jego słodycz. Przeczesał swoje włosy nie odwracając od niego wzroku, przyglądał się mu. Spodobał mu się. Na pewno pod tym nieśmiałym charakterem kryje się miły i fajny chłopak.
Offline
Przewodnik? Przecież on sam wszędzie się gubi. Tylko najpierw musiałby być w ogóle w stanie wyjść z mieszkania i przy okazji nie spanikować.
Uśmiechnął się niepewnie.
- Tak, wszystko w porządku. - usiadł obok chłopaka i upił kilka sporych łyków wody, chcąc jakoś zmniejszyć gorzki posmak syropu. Nie znosił tego.
- Erm... Mówisz, że grałeś kiedyś na pianinie, tak? - zaczął cicho, odkładając pustą już szklankę z powrotem na stół. - Może chciałbyś sobie co nieco przypomnieć, skoro już masz na to okazję?
Offline
- ktoś ci już mówił, że masz ładny uśmiech? - Kiedy Jun usiadł koło niego przekręcił się w jego stronę.
- Grałem bardzo dawno, nawet zostawałem po lekcjach. Tylko czasami. Ale nie wiem czy dałbym sobue teraz rade. Mogę ci coś zagrać jeśli chcesz, ale nie śmiej się jak będę źle grał...
Wziął głęboki oddech kiedy wstawał z krzesła. Podszedł do pianina i usiadl przy nim. Rozprostował palce i zaczał grać jakieś dziecinne pioseneczki. Czasami zdarzyło mu się źle zagrać ale nie przejmował się tym i grał dalej. Chciał aby Jun'owi się podobało więc bardzo się starał. Cały czas się uśmiechał.
Offline
- Oh, please don't tease me~ - powiedział zabawnym tonem głosu, charakterystycznym dla japońskich nastolatek i typowym 'kudasai' na końcu zdania. Nie wiedział, czemu tak zrobił. Chyba podświadomie, jeszcze zanim jego mózg zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję, zechciał trochę go rozśmieszyć.
Śmiać się? On miałby się z kogoś śmiać? I to jeszcze, kiedy ta osoba chciała mu pokazać, jak gra? No już nie żartujcie sobie ze mnie.
Uważnie słuchał kolejnych dźwięków. Co prawda wyłapał kilka błędów, ale jak na osobę, która dawno nie miała styczności z pianinem, szło mu po prostu świetnie.
- Zaskoczyłeś mnie - przyznał szczerze. - Naprawdę bardzo dobrze. A teraz chciałbym Cię czegoś nauczyć.
Widząc, że chłopak radzi sobie nie najgorzej, stanął tuż nad nim i powoli naciskał kolejne klawisze, a Maru stopniowo po nim powtarzał. D, G., A, Ais., D, C., A, G, F. ...
Kiedy już w miarę załapał i ten sam grał, Jun dołożył także dźwięki na lewą rękę i w ten sposób razem grali krótką, wolną melodyjkę.
Offline