|
Gdyby tylko Ritsu był psem, od razu zaczął by skakać wokół malucha i machać ogonem ze szczęścia. Ale on psem nie był. Był kotem i właśnie dlatego swoją radość ograniczył tylko do szerokiego uśmiechu na mordce.
- A więc trzeba wszystko przyszykować!
Sam nawet nie był do końca pewien czym się tak ekscytował. W końcu nie raz kąpał się z kociakami sąsiadów i nie odczuwał takich emocji, co teraz. Może świadomość, że mały Kaito widział w nim swoje bóstwo jakoś na niego wpłynęła? Jednak nie chciał się tym za bardzo przejmować, ważne, że był dzięki temu szczęśliwy. Tak właściwie nie oczekiwał, że jego niespodziewany gość się zgodzi i może jednak ten fakt sprawił, że Ritsu poczuł motylki w brzuchu, gdy do jego uszu nie dotarła odmowa? Sam już nie wiedział, ale jak to zostało wcześniej wspomniane, nie zaprzątał sobie tym głowy.
Zachichotał, kiedy kociak zaczął się rozbierać (czyżby zdarzyło mu się to dzisiaj już drugi raz?) i podniósł jego koszulkę z podłogi.
- Aż tak ci śpieszno, mały? Chodź, pokażę ci gdzie jest łazienka.
Po tych słowach chłopak popchnął go lekko w plecki i wprowadził w głąb korytarza.
- Przyczepa nie jest aż taka duża, więc bez problemu ją znajdziemy.
Ristu uśmiechnął się promiennie, starając się zbytnio nie gapić na półnagiego kolegę. Znowu nie był pewien co sprawiało, że nie mógł wręcz odwrócić od niego wzroku. Był taki uroczy, wręcz idealny!
- To te drzwi po prawej.
Rzucił, próbując w jakiś sposób odgonić swoje dziwne myśli i wprowadził malucha do łazienki. Po tych słowach stanął na kolejnym w przyczepie puchatym dywaniku i sam zaczął zdejmować koszulkę.
Kiedy kot tańczy z myszką,
muzyki nie trzeba.
Rii-chan (*w*)/
Offline