|
Offline
uke
Pytanie - co hinduski książę robił w takim miejscu ? Na pewno nie to, o czym sobie wszyscy myślą. W końcu książę z własnej woli przenigdy nie pokazałby się w tak odrażającym miejscu !
Jednak odpowiedź na pytanie, można podzielić na dwie części. Po pierwsze - pochodził przecież z zupełnie innego kraju i te drogi nie były jeszcze dla niego całkiem znane. Po prostu najzwyczajniej w świecie się zgubił. Drugim powodem były natomiast poszukiwania. Soma od kilku tygodni błądził po nocach ulicami Londynu, próbując odnaleźć swoją służącą.
Cóż... Agni radził, żeby sprawdzać dokładnie wszystkie miejsca. W końcu nie wiadomo gdzie może być Meena. A ta w ogóle, to gdzie on się podziewał ? Przecież szedł tuż za nim.
Offline
Dobiegł do niego po chwili, uważnie sie rozglądając.
- Książę, naprawdę nie uważam, że powinien być w takim miejscu...
Powiedział cicho.
Nie trudno było mu się dziwić. Po pierwsze, mógłby na tym ucierpieć wizerunek księcia. A po drugie, kto wie, czy nikt tu nie prowadzi szemranych interesów? No własnie - nikt. Dlatego Agni pozostawał ciągle wyczulony nawet na najmniejszy szelest.
- Mogę to sam sprawdzić, książę. nalegam jednak, by teraz wrócić do pałacu.
Offline
uke
Gdy khansama go dogonił, księciu wyraźnie ulżyło. Jeszcze tego brakowało, żeby samotnie błądził po tych strasznie wąskich uliczkach. I gdzie tu niby przejechać na słoniu ?! Przecież się nie zmieści !
Nie podobało mu się tu. I to bardzo. Ale widocznie służąca była dla niego ważniejsza.
- Musimy ją dzisiaj znaleźć ! Dłużej tego nie wytrzymam, Agni !
Powiedział, bezradnie patrząc na lokaja. Wyglądał w tej chwili jak porzucone dziecko, które na dodatek jakby miało się zaraz rozpłakać.
- No dobrze... wracajmy.
Wyjątkowo się zgodził, ponieważ to miejsce nieco go przeraziło. Somę łatwo było wystraszyć. A nic nie odganiało upiorów lepiej od khansamy i parującej miski curry.
Offline
Lokaj odetchnął z ulgą i szybciutko zaprowadził księcia z powrotem do pałacu.
- Obiecuje księciu, że jutro z samego rana zorganizuje poszukiwania Meeny. Niech książę się tak nie martwi, przysięgam ją znaleźć.
Powiedział z mocą.
Otworzył przed księciem drzwi i ukłonił się, przepuszczając go. Polecił służącym przygotować kąpiel, której, mimo rozkazu Somy, był pewien, że sobie zażyczy. W końcu, znał swojego księcia wystarczająco dobrze.
- Czy książę życzy sobie czegoś do jedzenia?
Spytał, stając przed nim i wykonując krótki ukłon przez pochylenie głowy.
Ostatnio edytowany przez Agni (2013-04-20 00:16:43)
Offline
uke
- Dobrze...
Powiedział i usiadł na swoim łóżku.
Wydawał się teraz jakiś inny. Nie uśmiechał się, za dużo nie rozmawiał, a komnate opuszczał tylko w celu poszukiwań zaginionej służącej. Sprawiał wrażenie, jakby był zupełnie inną osobą. Jakby nagle całe życie z niego wyleciało, pozostawiając po sobie pustą skorupę, którą w tej chwili się stał.
- Nie, nie jestem głodny.
Odpowiedział, wywołując przy tym kolejny powód do zmartwień. Wiadomo, że kuchnia Agniego była najlepsza i, że nasz książę za nią przepadał. Wiadomo było również, że wcześniej jeszcze ani razu nie odmówił propozycji posiłku. Nigdy.
Offline
Szczerze się zaniepokoił. Było to teraz bardzo widoczne, bo Agni przyklęknął przed łóżkiem księcia i miał odwagę spojrzeć mu w oczy.
- Książę...martwię się o ciebie...
Powiedział cicho.
Gdyby tylko wiedział, jaka naprawdę była jego niania..gdyby wiedział... Ale nigdy nie może się dowiedzieć. To by go zniszczyło. Jego słońce przesłoniłoby ciemne chmury. A on nie może do tego dopuścić. Nigdy.
Offline
uke
Przez chwilę na jego twarzy pojawił się wyraz zdumienia. Czy mu się zdawało, czy Agni właśnie spojrzał mu w oczy? Cóż... niewolników i służących za taką śmiałość skazywał na śmierć, jednak z khansamą było inaczej. Wręcz przeciwnie. Somie zrobiło się nawet ciepło na sercu.
No i właśnie dlatego, niewiadomo jakim sposobem WSTAŁ z łóżka, KUCNĄŁ przy lokaju i położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie masz czego, Agni.
Powiedział, również spoglądając mu w oczy i uśmiechnął się tym swoim dobrze znanym, ciepłym uśmiechem.
Trzeba było przyznać, że to, co teraz zrobił, było dziwniejsze nawet od odmówienia miski parującego curry lub jakiegoś innego przysmaku.
Offline
- Mam się o co martwić, książę.
Odparł.
- Jesteś oderwany od świata. Myślisz tylko o poszukiwaniach. Zaniedbujesz swoje obowiązki. Mało jesz i dużo schudłeś. Boję się, ze może zapadasz na jakąś chorobę. Książę...ja bez ciebie nie przeżyje...
Powiedział cicho z słyszalną rozpaczą.
Gdyby jego słońce zgasło...Nie, nawet nie chciał dopuszczać do siebie takiej myśli. Była to najgorsza myśl, jaką miał od wielu lat. Jego Soma, jego książę...jego wybawiciel. Nie mógł patrzeć jak się powoli zakatuje poszukiwaniami tej niewdzięcznej fransy. Gdyby on się dowiedział, jaka ona naprawdę jest...NIe mógł jednak tego zrobić. To zniszczyłoby jego słońce na zawsze.
Offline
uke
- Te poszukiwania są dla mnie bardzo ważne. Wiesz o tym doskonale, prawda?
Zpytał, nadal nie spuszczając wzroku ze swojego khansamy.
Tak, to prawda. Mina była dla niego niezwykle ważną osobą. Z resztą tak samo jak Agni. Można nawet zaryzykować i stwierdzić, że są jego rodzicami. Matką i ojcem, których niestety nie może mieć. Gdyby tylko wiedział co służąca wyprawiała za jego plecami. Co o nim mówiła i myślała. Jak bardzo go nie lubiła... Szczerze mówiąc, gdyby Soma się dowiedział, złamałoby mu się serce.
- Agni, dobrze wiesz, że nie odejdę. Nie mógłbym zostawić cię samego.
Powiedział, nadal patrząc mu prosto w oczy. I gdy tak patrzył i patrzył, zauważył, że oczy lokaja są całkiem ładne. Sam nie wiedział jak to zrobił, sam nie wiedział co nim kierowało, ale w pewnym momencie pochylił się i ucałował lekko Agniego w usta. Po tym incydencie odskoczył gwałtownie, zaskoczony tym, co właśnie zrobił.
- J-ja...
Offline
- Wiem książę, wiem...
Odparl cicho.
Dobrze wiedzial. Jednak mial tego dosc. Ona nie zaslugiwala nawet w jednej setnej na to, co książę jej dawal i jaki uczuciem darzył. Cierpiał, patrzac na to, co Soma poswiecal dla tej wredoty. Jak zaniedbywal siebie, poswiecal coraz wiecej czasu i zdrowia. Najchętniej to by przytargal Meene za wlosy do palacu, ale wiedzial, ze teraz ukazalaby swoje oblicze.
- Skad to mozesz wiedziec, książę. A jesli bogowie zgasza twoj ogien? Wtedy js zostanę sam, sam tutaj, gdzie to ty dawaled wiare i nadzieje na lepsze jutro...
Powiedzial, a w oczach zajasnialy mu lzy.
Kiedy ten go pocalowal, lokaj zastygl w bezruchu i wstrzymal oddech. Gdy sie odsunal, zaczął powtarzac podziękowanie w jezyku uczonych. Spojrzal na ksiecia, a wczesniejsze lzy już splynely po policzkach.
Offline
uke
Książę natomiast był na tyle zszokowany, że nie był w stanie odpowiedzieć. Chociaż miał ułożone w głowie całe zdanie. Jak to w ogóle mogło się stać?
Owszem, ta sytuacja zdarzyła się mu już kilka razy, tyle, że z małą różnicą - miała ona miejsce we śnie. Trochę się tym niepokoił, ale jedna z nauczycielek powiedziała mu kiedyś, że w jego wieku mogą się dziać różne dziwne rzeczy. Jednak Soma nie sądził, że sen się spełni i zmieni w rzeczywistość.
Czuł się głupio. Czuł się strasznie głupio i jedyną rzeczą, na jaką miał teraz ochotę, było schowanie się pod łóżko i przeczekanie, aż atmosfera nieco ochłonie. Spojrzał na swoje ręce i zauważył, że lekko mu drżą. Sam książę po chwili osunął się na kolana i również zaczął płakać. Nikt nigdy nie widział go w takim stanie. Nawet Soma nie wiedział, że w ogóle coś takiego by się z nim stało.
- P-przepraszam.
Wymamrotał cicho przez łzy.
Co się z nim ostatnio dzieje? Przecież nigdy nie okazywał takich uczuć jak skrucha... Wszystko przez jeden mały, niewinny pocałunek.
Offline
Agni delikatnie dotknął książęcego policzka, ścierając łzy.
- Już dobrze książę, nie martw się o to...
Szepnął.
Bał się nieco dotykać Somę, ale przecież nie mógł go tak zostawić. tak więc, po niedługiej wewnętrznej walce, lokaj wziął go na ręce i delikatnie ułożył na łóżku. Wyjął mu z włosów ozdoby, by te nie kuły go w głowę. Gdy książę był już ułożony na poduszkach, Agni podał mu chusteczkę.
- Proszę książę. Na pewno się przyda.
Na jego twarzy wykwitł delikatny uśmieszek.
Nie wiedział, co miał myśleć o tym pocałunku. I czy w ogóle miał o tym myśleć. Może książę miał chwilę słabości? A może jednak był na tylko wymęczony, ze wziął go za kogoś innego. W głowie kamerdynera panował wielki mętlik, którego nie potrafił ogarnąć. Tak wiec postanowił, ze dopóki książę o tym nie wspomni, on też nie zamierzał. Jednak nieznacznie zarumienione policzki zdradzały jego myśli .3.
Offline
uke
Podziękowanie od księcia było porównywalne z boskim cudem, dlatego kiedy skinął głową, biorąc chusteczkę, Agni mógł się czuć conajmniej zaszczycony!
Co Soma myślał o tym pocałunku? Sam nie wiedział. Czy to był zwykły przypływ emocji, czy może coś więcej? Wiedział jedno na pewno, podobało mu się. O tym już nauczycielka mu nie wspomniała... Czyli to znaczy, że coś jest z nim nie tak? Książę tak pogrążył się we własnych myślach, że nie zdawał sobie sprawy z tego co robił. I kiedy w końcu zorientował się, że wodzi palcami po dolnej wardze, było już za późno, ponieważ Agni wszystko zauważył. Soma spalił buraka, który na tle jego ciemnej karnacji wyglądał nieco zabawnie. Chcąc jak najszybciej odgonić swoje myśli od tego wszystkiego, nabrał głęboko powietrza i głośno wydmuchał nos. Może i nie było to godne dwudziestego szóstego syna władcy Bengalu, ale każdy kto pożyje z Somą dłużej niż godzinę, zdąży już się do tego przyzwyczaić.
Książę wziął oddech, po czym oddał zasmarkaną chusteczkę z powrotem lokajowi. Nie będzie w końcu tego trzymał! Poza tym jego smarki są warte miliony, więc jeśli khansama wyrzuci chustkę przez okno, może wzbogacić jakąś przypadkową rodzinę. Ot taka łaskawa strona księcia xD.
Nieco już uspokojony władca zerknął kątem oka na lokaja. Jego zarumieniona twarz nieco go zdziwiła. Czyżby Agniemu było za duszno w tej komnacie? A może tu chodziło o coś innego?
Ostatnio edytowany przez Soma Asman Kadar (2013-08-09 05:32:32)
Offline
Zabrał chusteczkę i w tym samym momencie usłyszał ciche pukanie. Jednak nie oznaczały one, że ktoś chce wejść. Oznaczały, ze kąpiel dla księcia została przygotowana. Twarz lokaja zwróciła się w stronę księcia.
- Książę, kąpiel czeka. Czy książę nadal chce z niej skorzystać?
Spytał.
W końcu, sytuacja diametralnie się zmieniła. Agni był pewien, że teraz między nimi powstanie dystans. Może nawet więcej, niż tylko dystans. Może książę całkowicie się od niego odsunie i oddali go ze służby...? Lokaj by tego nie zniósł. Po prostu byłby to jego koniec.
Jego oczy rozszerzyły się ze strachu. Przyklęknął przy łóżku i wziął go za rękę, nie bacząc na konsekwencje swoich czynów.
- Książę...błagam. Powiedz, że przez ten pocałunek mnie nie zostawisz...że nie zmieni to naszych stosunków. Niech je polepszy. tylko błagam, nie odsuwaj mnie od siebie z tego powodu!
Powiedział, delikatnie ściskając jego rękę.
nawet nie zorientował się, że z po jego policzkach pociekły łzy...
Offline