|
przelotny czytelnik
- Jestem o wiele lepszy od wszystkich istot w tym budynku, włączając w to ciebie - prychnąłem, gdy wbił mi paznokcie w dłonie. Bolało, i to jak cholera, jednakże miałem silną wolę i starałem się tego nie okazywać. Uśmiechnąłem się perfidnie. - Mam prawo uważać się za najważniejszego.
- Masz prawo też nie wyśmiewać się z innych.
Miałem go serdecznie dość, nie dość, że się ze mnie wyśmiewał, to teraz uważał, że ma nade mną władzę. Z trudem tłumiłem łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie dam mu przecież tej satysfakcji, nie rozpłaczę się, jeszcze mam trochę zimnej krwi, w końcu te kilka lat samotności mnie zahartowały.
Offline
przelotny czytelnik
- Może i mam - westchnąłem filozoficznie. - Ale co wtedy byłoby w tym zabawnego? - zacmokałem z rozczarowaniem. - Jeszcze nie wiesz, że w życiu najważniejsze jest, by tobie było dobrze i liczy się tylko dobra zabawa? - zapytałem, unosząc wysoko brwi.
- Wiesz co? Ja liczę się ze zdaniem innych i jakoś do tej pory nie było źle.
Warknąłem i znów wbiłem mu paznokcie w dłonie, z całej siły, chciałem przebić mu skórę. Chciałem żeby w końcu puścił moje ręce, żebym mógł w końcu iść i zostawić go w spokoju. Nie zmniejszając nacisku paznokciami na jego skórę zacisnąłem dłonie w pięści, zostawiłem mu pamiątkę po swoich paznokciach.
Offline
przelotny czytelnik
- Aaaj, to jeszcze nie poczułeś smaku życia tak naprawdę - pokręciłem głową z rozczarowaniem. Nacisk paznokci mniejszego na moje dłonie wzrósł, o dziwo, posiadał on tam jeszcze jakieś pokłady mocy. Skoro tak bardzo chciał, żebym go puścił, to czemu nie? Uśmiechnąłem się szyderczo, gdy w mojej głowie wywiązał się krótki plan. Wciąż trzymając blondwłosego za nadgarstki zatrzasnąłem myślą drzwi - bo skoro raz widział, jak używam telekinezy, gorzej być nie może, nie? - i od zewnętrznej strony przekręciłem klucz, który powędrował, lewitując, do mojej skrzynki na pocztę. Wtedy z zadowoleniem puściłem dłonie młodszego i odsunąłem się o krok, chcąc zobaczyć, jak zareaguje.
Zabawa z tym blondaskiem coraz bardziej zaczynała mi się podobać. Gdy ludzie wiedzieli, co mogę, a przynajmniej część rzeczy, których mogę, miałem przed sobą tyle nowych, interesujących możliwości!
//Ekhem, zamek w drzwiach Toshio nie ma tak, że możesz od wewnątrz otworzyć bez klucza. Z obu stron potrzebny jest klucz /to tak w ramach wyjaśnienia/
W moich błękitnych oczach szalał gniew, nie ma to jak poznać sąsiada i od razu go znienawidzić. Kiedy mnie puścił, obejrzałem paznokcie z czymś na kształt niezadowolenia.
- Są zbyt tępe, muszę je jeszcze spiłować, nie przecinają skóry, a to źle, nie mam na ciebie broni.
Pomyślałem na głos i spojrzałem na niego z wściekłością. Tak, byłem na niego zły, chociaż nie chciało mi się już płakać. Najchętniej zrobiłbym mu krzywdę.
- Szkoda, że nie zabrałem jednak tamtego noża, ale mam przecież pilniczek.
Uśmiechnąłem się przerażająco i przeczesałem włosy palcami. Jak chciałem potrafiłem być straszny.
Offline
przelotny czytelnik
- Co mi pilniczkiem zrobisz? Oko mi wydłubiesz? - zachichotałem mimowolnie. Czemu niscy ludzie, którzy próbują być groźni i są wściekli, wychodzą na takich uroczych? Nagle uśmiech zniknął z mojej twarzy. Nie, przejęzyczyłem się. Na pewno nie uważałem tego knypka za uroczego!
- Nie, po co mi twoje oczy?
Zapytałem rozbawiony, tak się składa, że jak mnie ktoś porządnie rozzłości, to staję się zupełnie inną osobą.
- Ale zadźgać cię już bym mógł.
Wyjąłem z kieszeni pilniczek i zacząłem się nim bawić. W końcu mogłem go do czegoś użyć, chociaż widziałem, że jak mu coś zrobię, to później będę tego żałować, jednak miałem tak, że jak się wkurzę to pod wpływem impulsu mogę dużo zrobić.
Offline
przelotny czytelnik
- Jesteś pewien? - zachichotałem. Chłopak zapominał, z kim ma do czynienia. A może jego umysł wypierał od siebie fakt, że potrafiłem przenosić przedmioty wedle zachcianki. Dla demonstracji tego, że nic nie może mi zrobić, krótkim poleceniem wyrwałem ten jego pilniczek z jego zgrabnych rączek i prześmiewczo pomachałem tuż przed jego oczyma. Zaraz.... czy ja powiedziałem: zgrabnych?
- Jak nie pilniczek to zostały mi paznokcie i zęby.
Wyszczerzyłem ząbki w groźnym, przynajmniej moim zdaniem, uśmiechu. Jednak dobrze, że piłowałem wcześniej tak te paznokcie, chociaż jedna obrona kiedy nie miałem żadnej broni. Gdyby tylko jeszcze rozwalił mi słuchawki to chyba bym go zagryzł i zadrapał na śmierć. Zębów mi przecież nie zabierze, no chyba że umiał i takie coś.
Offline
przelotny czytelnik
- Aaa... - udałem zmartwionego i przyłożyłem palec wskazujący prawej dłoni do brody, patrząc gdzieś w bok. - To ty nie wiesz, że ciebie też mogę podnieść i zawiesić w powietrzu? - zwróciłem spojrzenie na niego, wyciągając usta w smutnej mince a'la mały szczeniaczek. - Ciało ludzkie to też rzecz... W pewnym sensie - mrugnąłem do niego znacząco.
- Ja się tam ciebie nie boję.
Prychnąłem z wielkim oburzeniem. Mogłem go zostawić w spokoju, ale nie, musiałem dać się ponieść złości. Nadal jestem na niego zły, ale jak to mówią, głupszym się ustępuje, najchętniej poszedłbym i zjadł obiad, ten na pewno nie pomyśli, że jako dobry gospodarz, nawet jak wciągnął mnie tu na siłę, powinien poczęstować mnie jakimś jedzeniem i piciem.
Offline
przelotny czytelnik
- Nie boisz się mnie, nie wiesz, co w życiu jest najlepsze - wymieniałem, uśmiechając się do siebie. - Ty po prostu doświadczenia życiowego nie masz, jeszcze wiele pierwszych razów przed tobą - zachichotałem. - Ile ty możesz mieć lat, czternaście? - spytałem. Chyba zostanę uznany za pedofila.
- A ty mózgu nie masz cepie.
Warknąłem zakładając ręce na piersi, miałem już dosyć jego ględzenia.
- A lat mam szesnaście stary zrzędo.
Dodałem patrząc w bok, nie chciało mi się na niego patrzeć. Jest dobrym artystą, jeśli chodzi o denerwowanie ludzi, sam jego widok mnie wkurzał.
Offline
przelotny czytelnik
- Szesnaście? Dobre i to, przynajmniej za kraty nie trafię - podszedłem do niego bliżej, znowu wodząc po nim oceniającym spojrzeniem. - Pierw twierdzisz, że mam lepiej rozwinięty mózg, a teraz, że go nie mam, tak? - upewniłem się, opierając się barkiem o ścianę obok niego.