|
seke
-Nie podoba mi się sposób w jaki na mnie patrzysz. Nie jestem Czerwonym Kapturkiem , cholera. -wymamrotałem słodząc kawę trzema łyżeczkami cukru. Zamieszałem po czym pociągnąłem łyk. Uśmiechnąłem się lekko moim uśmiechem numer 13...
Offline
No nie mogłem. Stłumiony, lecz dość kpiący śmiech rozniósł się po salonie. Czerwony Kapturek? Rozbawił mnie do sedna. Odchrząknąłem po skończonym śmiechu, ostatecznie jednak kaszląc.
-Czerwony Kapturku, patrzę normalnie. Mówię inaczej. I mówię prawdę.
I tu powstrzymałem się by kolejny raz nie wypuścić salwy śmiechu. Typowo dobił mnie tymi słowami.
Offline
seke
-Może jednak wyjdę...-wymamrotałem. Szczerze to ten facet wydawał mi się groźny w jakiś sposób. I chuj wie Nick'a czemu akurat mnie wysłał...A tak. Potrzebowałem kasy. No i ją dostanę po dostarczeniu tych czekoladek. Wstałem próbując zdjąć tę bluzę. Zaplątałem się i runąłem na podłogę tuż przy stopach gospodarza. -Niech to szlag jasny trafi..
Offline
Daleko by mi nie poszedł. Powolny to ja jednak nie byłem. Powiodłem po nim wzrokiem, rozkładając się wygodniej. To co zdarzyło się po chwili, a mianowicie jego upadek- przyszło dość szybko. Jak mrugnięciem oka. Zaśmiałem się, aczkolwiek o wiele ciszej niż wcześniej. Ciało minimalnie pochyliłem, a dłoń ku niemu wysunąłem. Teraz to fajnie pewnie wygląda. A mnie się jak zwykle podoba.
-I już padasz przede mną. Szybko. Wstawaj.
Offline
seke
-Chciałbym...Ta cholerna bluza jest jak kaftan z domu wariatów...-szamotałem się po podłodze jak jakaś rolada starając się nie czerwienić. -Może pomożesz?-zapytałem sarkastycznie wiedząc , że wybuchnie śmiechem... Cholera by to wzięła Nicka i te jego pieprzone czekoladki....
Offline
-Po to Ci chyba dłoń podaję, czyż nie?
Rozbawiony uniosłem brwi ku górze. Osunąłem się niedbale na podłogę, układając jedną z dłoni na jego brzuchu.
-Zaraz przez uszy dym Ci wyjdzie.
Wyrechotałem, choć z tym śmiechem wyswobodziłem go z bluzy, którą ułożyłem na oparciu kanapy. Podniosłem się, wysuwając znów ku niemu dłoń.
Offline
seke
Wziąłem go za dłoń po czym gentleman ze mnie uleciał , a ja go pociągnąłem na podłogę. -Jesteś wredną istotą , nie ważne jak masz na imię , wciąż jesteś wredny. -mruknąłem uśmiechając się łobuzersko.
Offline
Teraz miał przesrane. Ukazuje się we mnie choć nić dobroci, a ten tak to wykorzystuję. Zmrużyłem powieki. Kilkoma ruchami powaliłem go na plecy, zaś sam znalazłem się nad nim. Szczególnie nie było to trudne zważając na budowę mą, a jego ciała. Dłonie jego przytwierdziłem nad jego głową, do podłogi, swą jedną dłonią. Druga niebezpiecznie poczęła krążyć na jego brzuchu.
-Ja Ci chcę pomóc, a Ty mnie wywalasz? Oj nie ładnie.
I kolejny kpiący uśmieszek.
Offline
seke
-Mógłbym poznać twoje imię? -mruknąłem. -I zejdź ze mnie , ciężki jesteś. -szarpnąłem biodrami na których siedział. -Poza tym zasłużyłeś sobie na takie traktowanie...-pokazałem mu język. Jak dzieciak...Którym właściwie byłem.
Offline
-Jestem Elias.
Mruknąłem całkowicie spokojnie, choć nie śpieszyło mi się do tego by go puścić. Jedynie zsunąłem się z niego. Mięśnie robiły swoje, więc prawda, że nie byłem lekki. A zwłok tego chłopca to tu mieć nie chciałem. Dłonie nie puściłem. Pochyliłem się nad nim ukazując kpiący uśmiech.
-Słodki dzieciaczek.
Offline
seke
-Grozi kara za molestowanie nieletnich...-zachichotałem. -Puścisz mnie , proszę?-co prawda nie pokazywałem tego , ale trochę się bałem... Czułem się bezbronny. Hej hej...Halt impreza. Co ten gościu ze mną robi. Zamachnąłem się nogą żeby go obezwładnić. Po chuja trenowałem sztuki walki jak się nie bronię w takich sytuacjach?!
Offline
-A kto mi to udowodni? Ty? Proszę Cię.
Zaśmiałem się wrednie jak i krótko. Może i ten malec coś trenował, ale powinien więcej trenować, żeby mnie powalić. Na nowo znalazłem się okrakiem na jego biodrach, choć tym razem nie siadałem. Klękałem. Nie miałem co innego robić, bo teraz wystarczyło abym usiadł i nie wierzę, że chłopaczyna coś wskóra.
-Nie szamocz się, to Cię puszczę.
Offline
seke
Zamarłem jak kołek po czym odparłem poważnie :
-Nie zabijaj posłańca... Poza tym Nick nie mówił nic o usługach typu seks i inne...Więc proszę o bezzwłoczne uwolnienie mnie...-wyszczerzyłem się jak grzeczny chłopiec.
Offline
Dobił mnie. Do końca. Rozumiem, że nie wyglądam na najmilszą osobą, ale żebym zaraz był brany za jakiegoś mordercę? No przyznać się mogę, że nie raz nachodziły mi takie myśli o tej pracy. Jedynie dla własnej przyjemności. W tym kraju takie coś nie było rzeczą trudną do załatwienia. Zarechotałem jak typowy debil puszczając już jego dłonie oraz wstałem. Opadłem z śmiechem na fotel.
Offline
seke
-Jestem aż tak zabawny?-zostałem na podłodze. Była bynajmniej wygodniejsza od kanapy. Teraz to już dostałem lenia. Spojrzałem na zegarek. Prychnąłem rozbawiony. Pora na siestę? Zachichotałem w duchu. Westchnąłem przymykając oczy.
Offline