|
- Boże, z tobą się dogadać nie da debilu. Idę stąd, pieprz się na ryj.
Warknąłem i zatrzasnąłem drzwi garderoby, jak nie widzi, że topór wojenny, przynajmniej w połowie, chcę zakopać, to niech się rozpłynie. Skierowałem się do drzwi wyjściowych, które nadal były otwarte, ciekawiło mnie, czy ten buc pójdzie za mną, ze swoją kolejną światłą opinią, czy w końcu da mi wyjść.
Ostatnio edytowany przez Len (2013-08-03 16:58:30)
Offline
przelotny czytelnik
Wyszedłem z garderoby i obejrzałem troskliwie drzwi, poruszając nimi.
- Nie tak brutalnie, u siebie nie jesteś, u mnie szanuje się meble i sprzęt - mruknąłem zamyślony. Chłopak kierował się w stronę drzwi, utrzymując postawę nafoszonej księżniczki. Nie byłem pewien, czy usłyszał tę uwagę.
- Jak meble szanujesz, to i ludzi zacznij szanować, mendo społeczna.
Warknąłem oglądając się na niego. Nie chciałem zostawać tu ani minuty dłużej. A żeby dać mu więcej powodów do narzekania po wyjściu z jego mieszkania, z całej siły trzasnąłem drzwiami, aż huk się po korytarzu poniósł. Nie oglądając się już poszedłem do siebie, niech się bawi swoimi zabawkami i mi nie przeszkadza.
[z/t]
Offline