|
Kyoshi zaczął się zastanawiać co się tak właściwie stało. Ból nie minął, ale za to przestał narastać. Tylko... coś wyraźnie pękło w Aaronie. Coś, co sprawiło, że przynajmniej na razie zostawił go w spokoju. Chłopaczek nie mógł odpędzić się od tych myśli - co się stało? W sumie dlaczego aż tak się tym przejmował... przecież ten mężczyzna zrobił mu nie małą krzywdę. Kiedy w końcu ten koszmar się skończył, maluch skulił się na kanapie, czując ból w całym swoim drobnym ciałku. Jednak nie było mu dane poleżeć.
- T-tak jest...
Jakimś cudem chłopaczkowi udało się wstać z kanapy. Jakimś cudem udało mu się wejść na piętro po schodach. I w końcu jakimś cudem udało mu się trafić do sypialni. Chociaż przy każdym najmniejszym ruchu czuł wyraźnie każdą kość i każdy mięsień wiedział, że nie może teraz nie wykonać polecenia. Kiedy otwierał drzwi od sypialni, niebezpiecznie się zachwiał i stracił równowagę. Runął na podłogę jak długi, ale na szczęście nie wydał przy tym żadnego dźwięku. Jego drobne ciałko zadrżało, a umysł sparaliżował strach, kiedy Kyoshi uświadomił sobie, że nie da rady się podnieść. Jakoś doczłapał się do łóżka, jednak na nie nie wszedł. Po pierwsze zwyczajnie nie był w stanie, po drugie bał się ubrudzić pościel, a po trzecie Aaron kazał mu tylko czekać na siebie w sypialni, nie wspominał, że ma wejść do łóżka. Tak więc chłopaczek skulił się tam, dokąd dał radę dojść i czekał.
Offline
seme
Wszystko powoli w nim wracało. Jepp rozbity w drobny mak pośrodku pustki. Wszędzie krew i zapach paliwa, które groziło wybuchem. On sam wśród odłamków szkła - przeleciał przez przednią szybę. Pamiętał, jak ciężko mu było otworzyć oczy i z jakim zaskoczeniem stwierdził, że nie może się ruszyć. Mógł tylko patrzeć, prosto w przerażone oczy Annabell, która cały czas powtarzała jego imię i błagała o pomoc. Krew spływała z jej małego czoła, zasłaniając przepiękne, jasnofioletowe oczy. A po chwili wybuch i wszystko przykrył czerwonożółty płomień.
Otworzył mokre oczy, patrząc na ocean. Odetchnął drżąco, dopijając ostatni łyk w butelce. To, czym isę stał, było winą jego siostry. Tego, jak błagała go o pomoc, a uszkodzony kręgosłup sprawił, ze nie mógł się w ogóle ruszyć. Poczucie winy zżerało go od środka, niszcząc jego poczucie własnej osoby.
Odsunął się od lodowatej balustrady i wszedł ponownie do domu. Wszedł na piętro, w milczeniu kierując się do łazienki. Odkręcił wodę w wannie, starając się uspokoić. Kiedy udało mu się to zrobić, poszedł do swojej sypialni.
- No, mały, twój szczęsliwy dzień.
Rzucił z przekąsem.
- Byłeś grzeczny, więc ci troszkę odpuszczę. Zaczniemy od zajęcia się tobą.
Mruknął podchodząc do niego.
Delikatnie wziął młodego na ręce i zaniósł do łazienki. Ostrożnie włożył go do letniej wody i oparł o brzeg wanny. Sam odsunął się i zaczął szukać w półce kilku potrzebnych w tej chwili rzeczy. Po chwili odwrócił sie z powrotem do wanny i wsypał do wody coś, co wyglądało jak sól do kąpieli.
- To powinno uśmierzyć nieco ból.
Rzucił obojętnym tonem.
Offline
Z każdą chwilą niewinne serduszko chłopaczka to przyspieszało, to zwalniało. Czy to już koniec? Jak cudownie byłoby teraz zamknąć oczy i odpłynąć. Zasnąć i nigdy się nie obudzić. Kyoshi może i był nieco naiwny, nie był jednak głupi. Świadomość, że prawdopodobnie zostanie tutaj na dłużej dotarła do niego z chwilą, kiedy padał na podłogę. Podejrzewał nawet, że Aaron może być w stanie uczynić go swoją zabawką już na zawsze. I chociaż chłopak miał przyczepiony lokalizator do obróżki, wątpił, że ten fakt zniechęci jego oprawcę. Co to za problem - przekupić Pandemonium. Tylko czy ta chora "organizacja" zrezygnuje ze swojej cennej marionetki? I czy Aaron posunie się tak daleko?
Kyoshi pomyślał, że chyba odrobinę się przeceniał. Co w nim było takiego wspaniałego, co by sprawiło, że mężczyzna chciałby go zatrzymać? Nie był ani szczególnie ładny, ani wytrzymały. Jedyne co robił, to leżał i krzyczał, wprawiając swoje drobne ciałko w niekontrolowane drżenie. Zbyt brutalny partner łatwo mógł doprowadzić go do omdlenia, a jego współdziałanie w zbliżeniu nie istniało. Więc czemu w głowie malca zaświtała taka myśl? Może chciał tylko poczuć się chociaż trochę chciany? Nie ważne pod jakim względem, ale jednak...
Kiedy drzwi się otworzyły, malec instynktownie się skulił. Nie mógł sobie jeszcze troszkę poleżeć? pospać? To retoryczne pytanie szybko zostało odrzucone, a Kyoshi poczuł jak ktoś bierze go na ręce. W jednej chwili każde stłuczenie, rana czy siniak dały o sobie znać, przez co na twarzy chłopca pojawił się grymas. Niechętnie otworzył oczy, dostrzegając twarz swojego oprawcy.
Został włożony do wanny. Kontakt z wodą również nie działał kojąco na jego obolałe ciało, jednak kiedy Aaron dodał coś do wody, z ust małego wydostało się ciche westchnięcie ulgi.
- N-nie rozumiem, proszę pana... dlaczego?
Offline