|
Nikt nigdy nie umiał sprecyzować tego co Nutty ma zamiar zrobić. On natomiast wszystko przewidywał i dzięki temu mógł robić takie ruchy, jak ten, którym przyciągnął go do siebie. Nathan zacisnął palce na talerzu, ażeby nie wypadł mu. Nie chciał być w jakikolwiek sposób dłużny. Zmarszczył delikatnie brwi i zrobił naburmuszoną minę.
-Chociaż jeden kęs... Potem możesz spróbować moich ust.
Dał mu wybór. Albo, albo. Jeżeli nie zje tego co jest na widelcu, Nutty nie pozwoli się pocałować. Jakieś prześwity w pamięci mówiły mu, iż tego gość potrafi niesamowicie całować. Ale nawet to nie przekonało go do rzucenia mu się w ramiona.
Offline
Jeden kęs. Naprawdę nie miałem ochoty na żadne jedzenie, ale skoro on tak stawiał sprawę to niech będzie. Zaplotłem tylko ciaśniej własne dłonie. Przysunąwszy usta do widelca zgarnąłem to co już dla mnie przygotował moment temu. Po przełknięciu oblizałem się i odchrząknąłem jak to miałem w zwyczaju po każdym "zjedzonym posiłku". Bo tu tak naprawdę zjadłem tylko kęs, no ale więcej nie miałem jeść, więc uznajmy to za skończony posiłek.
-A jeszcze wczoraj nie chciałem dać mi nawet buziaka w policzek.
Zaśmiałem się. A teraz czekałem. Czekałem na jego odpowiedź i kolejną próbę jego warg.
Offline
Taka mała rzecz, a ile radości mu sprawiła. Mówił, że nie je śniadania, a ten jeden kęs mimo wszystko mógł być za nie uznane. Jakoś udało mu się odstawić talerz na blat, a widelec przysunął do ust i powoli oblizał ząbki patrząc przy tym na Eliasa. Uśmiechnął się do niego odkładając również i widelczyk.
-Zmuszałeś mnie do tego... dziś obiecałem ci to... Pochyl się.
Wysokim nie był i nie miał jak sięgnąć jego ust. Stanął również na palcach, a dłonie zacisnął na jego koszuli. Uniósł też głowę, a gdy ten się pochylił Nutty zatopił wargi w jego ustach. Całować się potrafił, a i nie wstydził się tego robić.
Offline
Rozluźniłem nieco uścisk, by łatwiej mu było odłożyć talerz. Ale widzę, że zwinnie mu to poszło. Zmrużyłem powieki na widok.. Co robił z widelcem. Niby nic, bo to było przedmiotem niewielkim, a zwłaszcza, że on oblizał jedynie te ząbki. Jedynie mnie tym rozjuszył..
-Mm.
Mruknąłem i oczywiście pochyliłem się. Przycisnąłem go bardziej do Siebie. Odczucie jego warg, gdy nie był pijany było o wiele lepsze niż to wczoraj. Uśmiech zakwitł na mych wargach nawet przez pocałunek, który tak na marginesie od razu pogłębiłem, aczkolwiek z spokojem.
Offline
Poczuł ten jego uśmieszek, zacisnął mocniej palce na jego ubraniu przyciskając wargi do jego ust. Delikatnie przesunął językiem po jego dolnej wardze. Tym razem to on będzie tym osobnikiem, który inicjuje pocałunek. Jeśli będzie chciał, całus będzie trwał, a jeśli mu się znudzi to skończy. Praktycznie stał na końcach palców przybliżając się do niego. Dłonie puściły jego koszulę i sunęły wolno przez jego tors ku górze. Po chwili opuszki palców Nathana łaskotały skórę na szyi Eliasa, by znaleźć drogę do włosów, w których zatopił palce. Pociągnął je mocniej, chciał więcej, musiał dostać więcej, i nie znał w tej chwili słowa nie.
Offline
Jeszcze dojdzie do tego, że ten malec będzie chciał być "górą". Choć dałbym mu pewnie ten początek dla zabawy, ale niestety ja byłem tym co dominował. Rozchyliłem własne wargi, by mój język mógł rozchylić zaraz jego. Odnalazł tym samym wejście do środka jego warg. Zaczepnie dotknąłem jego języka, lecz dokładnie począłem badać jego policzki. Wiedząc doskonale ja musi się męczyć, stojąc na palcach, uchwyciłem go pod pośladkami. Uniosłem, obróciłem się i posadziłem na blacie, samemu oczywiście zajmując miejsce pomiędzy jego nogami. Takie śniadanie mogłem mieć codziennie.
Offline
Górą może być tylko wtedy, kiedy będzie go ujeżdżał, w żadnym innym przypadku. Zresztą gdyby chciałby być tym dominującym w związku z pewnością znalazłby kogoś o drobniejszej posturze niż on sam. A teraz... ledwo sięgał do jego ramienia. W tej "walce" nie był mu bierny. Językiem otaczał gościa w ustach. Palce u nóg totalnie mu zdrętwiały i praktycznie już ich nie czuł. Poczuł ulgę w momencie, gdy jego partner uniósł go i posadził na blacie. Tak było o wiele wygodniej. Oplótł go w pasie przyciągając bliżej do siebie, a rękoma otoczył jego szyję.
Offline
Pocałunek starałem się utrzymywać na poziomie niezbyt brutalnym. Czasem mógłbym się zapomnieć, gdyż tak naprawdę on był pierwszą osobą, przy której pocałunek był dość delikatny. Zgarnąłem jego język pomiędzy swe zęby i zaraz się na nim zassałem. Trwało to moment. I jego wargę uchwyciłem w zęby, ciągnąc w swą stronę, aby później męczyć ją językiem. Oderwałem się od jego ust, teraz dobierając do szyi. Ucałowałem z osobna każdą malinkę, tak jak miałem chęć zrobić to wcześniej.
-Zaznaczony. Jesteś mój.
Offline
Nie był aż tak delikatny. Poradziłby sobie nawet, gdyby pocałunek był nieco agresywniejszy niż był. Ale to Elias teraz dominował w tej pieszczocie, on się tylko jej poddawał. Westchnął gardłowo, ten język wyprawiał cuda. Odchylił głowę robiąc więcej miejsca do popisu dla Eliasa. Głaskał delikatnie jego kark, przesuwając dłonie na jego ramiona, by z powrotem przeczesywać mu włosy.
-Aktualnie, musze się z tym zgodzić.
W tej chwili nawet nie śmiałby się mu sprzeciwić.
Offline
Zaśmiałem się. Wyprostowałem i ucałowałem jego czoło. Kto to widział, żebym był taki miły. I żebym śmiał się normalnie. Dobra. Będę o tym myślał później, teraz już koniec. Palcami powiodłem wzdłuż jego boku. W jego oczy wpatrywałem się w ciszy, przez bite kilka minut. Ale też koniec. On miał zjeść normalnie śniadanie. Gospodarz tak mówi i tak ma być.
-A teraz zjeść do końca.
Puściłem mu oczko. Chwytając go pod pachy ściągnąłem z blatu o który ja się sam oparłem tyłkiem.
Offline
Nie oczekiwał tak szybkiego końca tych całych pieszczot. Był całkiem zawiedziony, że Elias przestał go całować, czy nawet robić malinki w widocznych miejscach. Ludzie czasami zmieniali się w kogoś innego, Elias stawał się miły, a Nathan drżał z pożądania. Na jego twarzyczce odmalował się smutek, by zaraz zniknął za udawanym uśmiechem. No cóż.. na szczęście Elias nie zauważył co działo się z jego ciałem tylko po pocałunku.
-Tak.. uhm. Muszę zjeść.
Był lekko zdezorientowany, ale chwycił talerz z jedzeniem i widelec. Kilka sekund później po omlecie nie było nawet śladu. Kilka razy nawet polizał talerz. Poprawił koszulę na swoim chudym ciele i spojrzał na mężczyznę ciągle opartego o blat. Sam oparł dłonie na swoich biodrach i zmarszczył delikatnie brwi.
-A teraz. Oddaj mi moje ubrania, muszę wracać do domu.
Offline
Wzrokiem co oczywiście odprowadziłem go i mu się przyglądałem. Było mi dziwnie ciężko z tym jak mój charakter może się zmienić przy kimś. To było po prostu dziwne, cholernie dziwne odczucie. Przygryzłem wargę, a słysząc jego słowa ocknąłem się. Nie powiedziałem nic, bo szczerze powiedziawszy nie odsunąłem jeszcze od Siebie myśli. Chwyciłem go za dłoń i pociągnąłem do sypialni. Tam pozbierałem rzeczy, które mu podałem, a dłonie ułożyłem na jego biodrach. Jeszcze moment zanim się ubierze.
-Zaraz zadzwonię po limuzynę, żeby Cię odwiozła, podasz tam kierowcy adres.
Nie mogłem pozwolić żeby szedł gdziekolwiek na piechotę, a limuzyna z wielką chęcią przyjedzie po niego.
-A przy okazji pytanie. Czy miałbyś ochotę zjeść dzisiaj ze mną kolacje?
Offline
Nie tylko on dziwił się zmianą swojego zachowania. Nathan, który każdego traktował z góry, nagle stał się słodkim dzieciaczkiem do całowania. A on taki nigdy nie był. Żeby doszło do czegokolwiek z Nutty'm osoba musiała przebić się wpiers przez mur, jaki zbudował wokół siebie. Zaskoczony dał się poprowadzić do samej sypialni. Sam z pewnością by tu z kuchni nie trafił. Złapał swoje ubrania w ostatniej chwili przed ich upadkiem na ziemię.
-Wiem jak trafić do domu, wystarczyłaby taksówka.
Tak szybko chciał się go pozbyć? Liczył raczej na to, że będzie go powstrzymywał. Widocznie przeliczył się. Na jego twarzyczce pojawił się delikatny uśmiech. Oczy zaraz jednak mu się powiększyły. Czyżby został... został..?
-Zapraszasz mnie na randkę? Czy... czy będę musiał założyć garnitur?
Ręcę zaczęły mu drżeć, aż ubrania, które trzymał wypadły mu.
Offline
To chyba będzie moja pierwsza randka w życiu.. Może nie pierwsza, jednak pierwsza normalna.. W głowie wahałem się z pytaniem "Czy mógłby zaprosić Cię na randkę",a ta kolacją. Jednak bezpośrednio kolacja będzie lepsza.
-Tak randka.. I nie.. Ubiór jak tylko chcesz. Zgadzasz się?
Wymamrotałem już jakoś tak ciszej, a może bardziej spokojniej? Nie skupiłem się teraz na jego rzeczach, które odnalazły miejsce na podłodze. Skupiłem na nim. Całą swoją uwagę. Jedynie jego odpowiedź. Matko co ja miałem z tym wszystkim.
Offline
Był, że tak to ujmę, bardzo zaskoczony propozycją Eliasa. Nie spodziewał się zaproponowania randki z jego strony. Był ów czas przekonany, że na seksie wszystko się zakończy. No ale, tak seksu nie było, tylko się całowali- czy to dlatego go zaprosił? Żeby dokończyć coś co mu nie wyszło zeszłej nocy. Z drugiej strony, w łatwy sposób mógłby wziąć go na blacie w kuchni, a tak się nie stało.
-Ja... ja..
Oczyma rozglądał się po całym pokoju, nie wiedział czy nie chce, czy może obawiał się co dojrzy w jego oczach. W końcu jednak podniósł spojrzenie. Zauważył tylko nieme wyczekiwanie.
-Tak, tak zgadzam się!
Offline